Koncepcje karmy

.

Można podzielić podejścia do karmy na:

1. karmę reinkarnacyjną – która dotyczy danego człowieka, daną istotę i „ciągnie” się za nim jak .. zapach powiedzmy, może być to miły zapach, wtedy nazywana jest zasługą, albo niemiły i wtedy nazywana jest obciążeniem.

2. karmę rodzinną – która dotyczy rodziny, rzadziej klanu. Tu mają zastosowanie zasady, które mówią, iż co przodkowie się zasłużą, to dzieci będą korzystały. I to się ładnie i bezpośrednio potwierdza np. w poziomie majętności, spadkach itp. Ale jest również część karmy mówiąca o krzywdach rodziców, za które dzieci ponoszą cenę.. ta część jest niechętnie przyjmowana do wiadomości. Zwłaszcza, że ma komponenty ezoteryczne, czyli ukryte dla naukowca szkiełka i oka.

.

Sposoby postrzegania karmy wcieleniowej [reinkarnacyjnej]:

a) karma postrzegana jest jako ślepy los, zdeterminowany, niewdzięczny czasami

b) karma z przeszłości [przeszłych żywotów] jest postrzegana jako wychylenie wahadła w jedną stronę. Po pewnym czasie możemy oczekiwać, że owo wychylenie odwróci się w drugą stronę i będzie mniej więcej tyle samo trwało, ale w przeciwnym położeniu.

Np. Jeśli ktoś był biedny przez 10 wcieleń, to po nich nastąpi samorzutnie 10 wcieleń bycia bogaczem.

c) karma jest to coś, co na dopadło i musimy to odpokutować. Oczywiście jest to powodowane czymś niedobrym, co kiedyś zrobiliśmy w przeszłości i teraz musimy bezwzględnie ponieść tego konsekwencje. Taka postawa czasami zawiera spory przestrach przed takimi niechcianymi manifestacjami karmy, których nie chcemy, nie planujemy, a zdarzają się.

Np. Jadąc samochodem możemy się wpakować w jakiś wypadek, ponieważ kiedyś dawno zrobiliśmy komuś coś złego i teraz musimy sami ponieść karę za to. Niestety nie spodziewamy się tego wypadku, i nawet możemy być zupełnie w dobrym nastroju, i od iluś lat dobrze żyjemy, a tu nagle nas dopada zza węgła..

d) karma „musi się wypalić”. Jes to pogląd, że jeśli ktoś przeżywa w ciągu swojego życia ileś trudnych przeżyć, to

e) karma musi się powtórzyć. Jeśli jest ona oparta na wzorcach, które nadal działają, to się powtórzy. Jeśli nic nie zrobimy z wzorcami – to będzie dobry powód do powtórki karmy. Jeśli zabierzemy się do pracy nad nią, to zelży [jak mróz może zelżeć], a następnie się rozpuści, oczyści.

f) do oczyszczenia z karmy można stosować magię. Niektóre działania oczyszczające mogą się wydawać magią, np. rytuały Hellinerowskie. Niemniej, jeśli działają, to działają i oczyszczają. Jeśli zaś delikwent się oszukuje, albo jego oszukują stosując różne „terapie”, to karma pozostaje. Mam takie powiedzenie: „Do prawdziwych zmian potrzeba prawdziwych przyczyn”. I to się sprawdza. Oczywiście, jeśli coś nie zadziała, można zawsze powiedzieć: – o, to nie była prawdziwa przyczyna do zmiany 🙂

g) karma to wzorce, które można oczyścić.To przekonanie dzielą terapie regresywne, w tym Regresing. W czasie sesji, czyli jednego z typów pracy nad sobą, osoba cofa się do przeszłych zdarzeń, ich pamięci, energii i ponownie je przeżywa. Jako, że nie jest już w tamtym stanie ducha, świadomości, to najczęściej może powoli przyglądać się owym przeżyciom z przeszłości, opowiadać je w czasie sesji oraz może podejmować inne decyzje, niż wtedy, kiedy stawały się ważne sprawy z jej przeszłego życia. Z czasem, gdy dusza nauczy się pracować ze wspomnieniami i energiami sesje bywają szybsze, sprawniesze, a nawet mogą się pojawiać i dziać automatycznie, za sprawą umiejętnej duszy.

W sesjach karma jest oczyszczana, tzn. zapisy „wiszące” nad człowiekiem są rozpuszczane na podstawie tego, że on sam zdecydował się na inną wersję swojego życia, niż dotychczas była aktywna. Jest to dobra metoda, chociaż długotrwała i sporo uciążliwa, ponieważ trzeba się kontaktować z własną, czasami nieprzyjemną przeszłością. No ale jeśli ma to skutkować polepszeniem życia – to chyba warto?

Co trzeba powiedzieć – jeśli się robi sesjami „puste miejsce” w zapisie losu, to naprawdę warto w to miejsce wprowadzać pozytywne programy i inspiracje, np. za pomocą afirmacji z odpowiedziami, medytacji, podnosząc swoje wibracje. [gdy się tego nie czyni, można przyjąć coś innego, niż korzystne].

.

Sposoby postrzegania karmy rodzinnej.

Karma rodzinna opiera się na zauważeniu bliskich związków losu jednego człowieka z losami innych członków jego rodziny. „Idealnie” ludzie oczekują, że takich związków być nie powinno, że każdy powinien być suwerenny.

pytanie:

Mam pytanie dotyczące ustawień rodzin Hellingera. Jak to się ma do sprawiedliwości i indywidualnej karmy? Zawsze tłumaczę katolikom, że Bóg, w którego wierzą nie jest sprawiedliwy pokazując przykład karmy, która nie ocenia czynów tylko oddaje to co daliśmy. Widzę, że u Hellingera jest inaczej i można „oszukać” karmę rytuałami. Czy to jest sprawiedliwe?

Jak cierpienie za przodków ma się do indywidualnej karmy? I jeszcze jedna sprawa może nawet ważniejsza. Jak to jest, że ważne są te osoby, które zmarły skoro oni mają już inne ciała i żyją w innych krajach, innych rodzinach? Czy może inkarnujemy przeważnie w tej samej rodzinie i może się okazać, że to ja jestem tym zmarłym prapradziadkiem, który kogoś zabił i przez to teraz cierpię?

moja odpowiedź:

„można „oszukać” karmę rytuałami”

chyba to nie tak z tym oszukaniem. Rytuał, jeśli jest wykonywany z zupełnie innymi intencjami, to albo się nie odbywa ;)[bo nie dochodzi do niego], albo nie ma mocy. Zwykle oczywiście mamy wiele intencji na raz [z obu stron: za i przeciw] i wręcz bieżące przychylenie się ku jakiejś opcji daje rezultaty [to dzięki temu, że Świadome Ja ma sporą władzę]. Tak więc czasami w świecie duchowym trzeba niewiele [stosunkowo niewiele] posunąć, aby sprawy przybrały inny obrót.

A karma? jak dla mnie jest w niej wiele przyzwyczajenia Duszy. Jeśli Dusza na coś pozwalała innym albo sobie wobec innych, pozwoli także by jej to zrobiono. W ten sposób ustalają się przeżycia, które z zewnątrz mogłyby być obserwowane i zaklasyfikowane jako „oddawanie” karmy.

Świat fizyczny jest niezwykły jeśli brać pod uwagę szelkie poziomy subtelne w obrębie duchowości. Jest tak gęsto tkany, że wielu ludzi nie dostrzega poza nim wręcz nic. Podobnie i ciała, które kształtują się w tym obszarze mają najwięcej „osobistych” cech, wraz z pamięcią fizyczną, rodową, genotypową itp, ciągnąc się również właśnie od pokoleń poprzez kolejnych rodziców.
Przez to tworzy się gęsta tkanka rodów ludzkich, a to mocno przemawia do Dusz. To działa na zasadach, które Hellinger opisuje. W tych obszarach mieści się jedna z najgęstszych energii – energia karmy fizycznej, która istotnie jest bardzo ciężka. To nią się Dusze „dzielą”, przekazują sobie itp.

No niestety, jeśli się nie podchodzi do losu rodowego w sposób energetyczny, to można sobie powiedzieć: „ot, co tam, jestem swobodny, nie muszę się zajmować rodzicami czy też relacjami w rodzinie”. Dla młodszych dusz, dla oczyszczonych dusz starych i w obszarach o małych obciążeniach to działa. Polska nie jest takim obszarem. Tu jest sporo i aktywnego ciała bolesnego i energii karmy.

Obszar rozwoju duchowego jest dla mnie miejscem nauki, poznawania zasad, które nie są nauczane w szkole. Jest to podglądanie pod obrus, albo nawet pod spód tego stołu, na którym się rzeczy dzieją. Nie można powiedzieć, że wszystkie te prawidła, które odnajduję odpowiadają mi. W wielu widzę nierealność różnego typu. Dusze lubią „robić” rzeczywistość, poprzez wytwarzanie dodatkowego „oprogramowania”, które nie pochodzi od Ducha. Dzięki temu, Dusze przędą ile mogą i co tylko mogą. Niemniej, dla osobowości i Świadomego Ja takowe oprzędzenie już stanowi realność [realnie działające zasady], które nie tak łatwo omijać [chyba, że się ma „szortkaty” w postaci sporych obciążeń, np. krokodylami, za co też się potem płaci].

Natomiast, wziąwszy pod uwagę liczbę dawnych swoich inkarnacji i ich sumaryczny czas mogę powiedzieć, że proces oczyszczania dzieje się zadowalająco krótko. [pojedyncze procenty w skali sumy lat większości inkarnacji]. Tak więc poczucie bezsensu działań duchowych, może mieć przyczynę w nieuświadomieniu sobie kim jestem [jeśli nie jestem ciałem, umysłem] i jak długo naprawdę żyję.

Dwa nurty opisu karmy rodzinnej:

a) nauki i terapia Berta Hellingera pokazują karmę rodową poprzez ustawienia systemowe [rodzinne],

w których ujawniają się zależności pomiędzy członkami rodziny. Zależności w kształcie pozytywnych lub negatywnych relacji, przyciągania lub odpychania. W czasie takiego ustawienia odkrywa się drugie dno, przyczyny owych wiążących relacji.

Aby dokładnie je poznać, warto sięgnąć do jednej albo kilku z wielu książek, które są o tym temacie.

a) nauki Nikołaja Siergiejewicza Łazariewa bardzo ciekawie przedstawiają karmę.

Oto skrót z jego wypowiedzi w filmie:

Choroba ma ważny związek raczej z przyszłością, nie z przeszłością.
Choroba ma zabezpieczyć, żebyśmy czegoś w przyszłości NIE zrobili działając na podstawie naszych obecnych postaw i głębokich przekonań [mogą nie być świadome].

„Choroba za coś” – to zasada zachodniej filozofii
jest to kara. Kara, której nie daje się uniknąć.

Biblia, Stary Testament – człowieka nie ma. Osobista wola sprowadzana jest do zera.
Unicestw wszelkie pragnienia a będziesz jednym z Bogiem.

w chrześciaństwie choroba jest zbawieniem dla duszy.
Jest środkiem dla rozwoju duszy.

W chrześciaństwie dwa systemy, jeszcze jest świadomość, która jest w harmonii. Człowiek może mieć swoją wolę, swoją świadomość ponad Boga. Bóg trochę dziwnie wygląda.

Jeśli wiem, że choroba dana jest mi dla polepszenia kontaktu z duchowością, to mogę się wyleczyć, wiedząc o tym.

Wola powiększa się w tym stopniu, w jakim uznaje prawa, zasady duchowości. Jeśli chcę powiększyć swoją swobodę, powinienem odczuć na ile jestem zależny.
Im większa moja własna wola, tym bardziej włączają się mechanizmy mojej zależności od pola duchowego.

Jeśli kocham Boga, a nie otaczające osoby i obiekty, to uważam, że Bóg daje mi szczęście, które to szczęście się rozgrywa wśród osób i obiektów z którymi się stykam.
Boga nigdy nie widziałeś i nie zobaczysz, ale masz go kochać bardziej niż wszystko, co widzisz. To co widzisz, ma być wtórne.

Jeśli straciłem pieniądze, to oznacza, że bardziej mi zależało na nich, niż na Bogu. Jeśli mi dacza się spaliła, to znaczy, że bardziej ją kochałem niż Boga. Postawiłem swoją daczę wyżej od Boga.
Duch walczy z takim człowiekiem, który nie kocha Boga więcej niż sprawy przyziemne tak, jak organizm niszczy komórki, które nie współpracują z całym organizmem.

Jeśli płaczę po stracie pieniędzy, to oznacza, że nadal kocham pieniądze i nadal jestem w stanie stracić więcej pieniędzy.

Kobieta, która ubóstwia, absolutyzuje pieniądze dostaje męża, który nie umie zarabiać albo nie chce zarabiać pieniędzy, to jest jej leczenie.

Absolutyzacja jakiejkolwiek metody z przeszłości przynosi przegraną, ponieważ nie dopasowuje się do dnia dzisiejszego. Nawet absolutyzacja, wyniesienie ponad Boga tak szczytnej sprawy jaką jest zdrowe jedzenie może dać złe wewnętrzne, duchowe skutki.

Podobnie jak choroba ma przeciwdziałać szerzeniu się niemoralnych, zabsolutyzowanych zachowań, tak samo osoby bliskie są dawane tej osobie, ażeby ją „uleczyć” z tych niemoralnych przypadłości.

I nie trzeba być świadomym swoich „przyklejeń”, zachłanności, czy to zachłanności na pieniądze, czy to na posiadanie rodziny. Wystarczy nieświadomie je mieć .. i już Wszechświat reaguje podsyłając osobę, która będzie odpowiednio temperować taką zachłanną osobę, która w obyciu może być niezmiernie miła. Dodatkowo, taka „miła” choć zachłanna na coś osoba, jeśli negatywnie osądzi swojego „spłatora” – na zwykłych, racjonalnych zasadach – to da to negatywne skutki jej, albo jej potomstwu.

Chorujące dzieci też oczywiście mogą być spłatorami błędów rodzica, który wbił się w dumę.

Najlepiej zrządzenia Losu i Boga widzieć zarówno w swoich przeżyciach, jak i w przeżyciach innych ludzi. I tak nas samych to nie będzie dotykać, jak również nie będziemy się złościć na innych.

Dowolny człwowiek jest jak komórka w organizmie – najpierw jest wykonawcą, a potem dopiero autorem. Najpierw podświadomie są nam przydzielane losy, zgodnie z naszym przeszłym zachowaniem i postawami.

Nawet jeśli się opiekuję chorym, to pamiętam o tym, że to jest nieprzypadkowo, i że ta choroba dana mu była nieprzypadkowo.
Jeśli się buntuję przeciwko siłom, które powodują ową chorobę, to sam mogę zachorować – jako że przeciwstawiam się Wszechświatowi, siłom życia.

Oczywiście, jeśli się na chorego obrażę i będę na niego źle mówił, to też mogę zachorować, odrzucając bliźniego.

Podobnie, jeśli osobie, która postępuje głupio zwracam uwagę a ona mnie ma gdzieś, to mogę z pogardą się do niej odnieść. Uważam, iż moje rozumienie świata jest lepsze, a to już nie jest dobra postawa.
Podobnie działa skupienie się wyłącznie na sprawach duchowych, z odrzuceniem życia w świecie.

Dopiero wewnętrzna pełna akceptacja zewnętrza i zewnętrzne działanie daje pełne zdrowie.

Wiedza, że jakakolwiek nieprzyjemność, która nas spotyka jest z przyczyny naszej jakiejś dumy, jakiegoś lgnięcia nadmiernego, możemy łatwiej to znieść, a nawet wyszukawszy, co robimy nie tak, poprzez brak lgnięcia i dumy możemy sobie wyprostować los.

Trzeba dodać, że osoby z krokodylem mają go najprawdopodobniej z powodu dumy, z powodu niepokory w stosunku do wyższych energii, spływających z wyższych jeszcze ciał. Łazariew mówi, iż samobójstwo jest skrajnym przypadkiem dumy i niepokory w stosunku do Wyższych sił. Tak samo można określić obciążenie duchowe typu Krokodyl, które mocno człowieka wybija ponad przeciętność, oraz przekonuje do „wyjątkowości”, „lepszości”,  która niestety jest złudna.

Zresztą jeśli już mówić o samobójstwie np. z powodu straty pieniędzy, to karma tak działa, że w przyszłym życiu utrata pieniędzy będzie jeszcze bardziej możliwa i jeszcze może być dotkliwsza, niż w obecnym, gdzie nastąpiło samobójstwo. Znam opinie osób, które nie chcą się tym przejmować i myślą o skorzystaniu z własnej ‚wolności’ i skoczeniu z okna budynku. Hmmm.. nie polecam tego, ponieważ to, iż się nie wierzy w karmę, to nie oznacza, że jej nie ma.

Kobieta, jako wcielona w tą płeć jest trzy razy bardziej uziemiona, niż mężczyzna. Uduchowienie – to, co tak dobrze działa na wychodzenie z chorób – u mężczyzny jest o wiele lepiej rozwinięte.
Uziemienie kobiety daje o wiele większą dumę i większą potrzebę pokory i przyjmowania niejako uniżenia. Jeśli tego zabraknie, może ona spotkać się z wyrównaniem od Wszechświata poprzez chorobę, czy też od swoich dzieci – poprzez ich choroby.

Wszelaka pycha łatwiej u kobiet daje kłopoty niż u mężczyzn, ponieważ mężczyzna z natury jest bardziej w myślach i duchu, zaś kobieta bardziej w ciele.

Podobnie, jeśli kobieta ma wybitne możliwości osiągnięcia i przylgnęła do tych możliwości. Lgnięcie, przywarcie, zachłanność na sukcesy, na wyniki, osiągnięcia, pieniądze.

Gdy przez to poniechała należnego uniżenia, a utrzymała swoje możliwość, nie poddała się losowi, nie zauważyła, że się wynosi, że ma zachłanność,
to jej dzieci mogą to wyrównać poprzez nieumiejętność przystosowania się do życia.

Masz kolosalne osiągnięcia, ogromne umiejętności, a masz lgnięcie do nich – i  masz dziecko – ono nie będzie zdolne do życia samo. I taki rodzic powinien odpowiedzieć za to, że dziecko przywiódł do nieumiejętności życia – np. przez wczesną własną śmierć.

U dziewczyn tych małych i tych większych może występować szczególny kłopot. Nadmierne lgnięcie do rodziny, wynoszenie jej ponad inne wartości. Taka postawa dumy i pożądania może skończyć się nawet samobójstwem, łagodniejsze stany dają bunty i depresje. [Pewne państwo o jednym z najwyższych poziomów życia ma również najwyższy odsetek samobójstw].

Rozwinięcie duszy zachodzi poprzez duchową i fizyczną traumę.  [E.Tolle mówi, że prawdziwa akceptacja czegoś czego się nie daje zaakceptować daje duży postęp, dużą głębię]. Nasza cząstka ziemska jest zresztą przeznaczona do tego, żeby cierpieć i doznawać uszczerbku, natomiast cząstka wewnętrzna jest przeznaczona do ciągłej radości. Jeśli ktoś akceptuje niedoskonałości i cieszy się w duchu – jest szczęśliwy.

AK: tu widać, jak daleka jest to nauka od dzisiejszych kanonów konsumpcyjnych – naprawdę nie sposób sobie kupić dobrego samopoczucia, czy też szczęścia. Jeśli wierzyć reklamom i ich podświadomym przesłaniom, to właśnie poprzez zaspokojenie potrzeb fizycznych, poprzez doprowadzenie zewnętrza do połysku będziemy szczęśliwi. Niestety, nie jest to prawdziwa nauka, ona właśnie prowadzi do degradacji i albo pogłębienia duszy, albo jej powolnej utraty.

ena Says:
28 grudzień 2009 o 0:26

Andrzeju z ogromnym zainteresowaniem czytałam o tych gadach-krokodylach. Przyznam, ze temat bardzo, bardzo ciekawy i wiele pomógł mi zrozumieć, rozjaśnić. Utknęłam mocniej jedynie przy p Łazariewie bo wg mnie te nauki pachną mi krokodylem…:) Pytam szerze. Wg mnie te teorie o kobietach po prostu przysparzają ofiar krokodylom. Argumentacja że kobieta narażona jest 3-krotnie bardziej na pychę bo jest za-ziemiona nie tłumaczy istnienia rzekomej pychy. Gdzie tu sens? Dlaczego ? Argument ze kobieta ma być posłuszna mężowi również przysparza ofiar…krokodylom i uświęca poniekąd bycie ofiarą… Ktoś powiedział ze gdyby nie było ofiar nie byłoby oprawców, wiec wg mnie nadzieja jest w tym by oświecić ofiary, by przestały nimi być….a Lazariew idzie w odwrotnym kierunku…no i jego wstawka tutaj, popsuła mi tak w miarę dobrze układające się zrozumienie…
Może ofiara ma się nauczyć szacunku do siebie i wykrzesać poczucie wartości dla swojej osoby a nie dostawać baty od krokodyla za rzekomą pychę?
Dziękuję i pozdrawiam.

Odpowiadam na stronie poniższej, przy końcu:

Łącze do skrótu książki N.S. Łazariewa „Diagnostyka Karmy” – tam dalsze podobne wiadomości.

6 komentarzy do “Koncepcje karmy

  1. zack

    @Hawa: Nie posiadam żadnej uzasadnionej wiedzy na temat karmy, nieba, czy piekła, dla mnie są to koncepcje (częściowo różniące się założeniami, jak napisał SwiatDucha), których nie można zweryfikować bez używania wiary 😉

    @SwiatDucha: Przyczyna i skutek (albo akcja -> reakcja) – to określenie lubię bo nie zawiera w sobie religii/ezoteryzmu, więc jest klarowne prawie dla każdego.

    P.S.
    Ciekawie będzie jak naukowcy kiedyś udowodnią teorię wieloświata i okaże się, że nie ma czegoś takiego jak kara za złe, albo nagroda za dobre 🙂

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Religio – łac. ponowne połączenie [w domyśle z Bogiem] Religia jest generalnie mocno przesycona ideologią [np. katechizm], co oznacza ogromnie mocne postawy na ciele idei [atmanicznym]. Niemniej na innych ciałach działanie dążące do połączenia z Bogiem jest spokojnie możliwe do realizowania. Na ciele przyczynowym rozważania przyczynowo – skutkowe są jak najbardziej na miejscu, umacniają nie tyle wiarę, co wiedzę o konkretnych, działających zasadach w życiu i mocno mogą wspierać codzienne życie nas samych. Dlatego tak to lubię, ponieważ ma takie działanie konkretne zastosowanie. Stosowanie ideologii [w tym i religijnej], owszem pozwalało na uruchomienie dużych sił [nawet całych narodów], natomiast samo z siebie mogłoby być nazwane manipulowaniem tłumem [duszą zbiorową]. Po wielu, wielu latach takich działań mamy wiek, w którym mamy swobodę aktywności w sferze dociekań duchowych, własnego zaangażowania duchowego. To wydaje się bardzo zdrowe. Natomiast oczywiście nie podtrzymuje tamtych, dawnych systemów. Dzięki osobistym działaniom poszczególne osoby mają szansę prawdziwego, osobistego postąpienia na ścieżce rozwoju bez wchodzenia w sztywne struktury [działające do pewnego stopnia, lecz też mocno nieludzkie czasami].

      Zło i dobro w odniesieniu do praktyki warto konfrontować z celami, partykularnymi interesami – wtedy to ma sens. Myślę, że karma jako system spłaty jest związana raczej z przeżyciami cierpienia, wychodzenia z cierpienia [to ta negatywna] i z odczuciem szczęścia i komfortu, podążaniem ku nim [to ta pozytywna]. Jeśli się to bierze pod uwagę, to nieco inaczej skupia się pojęcia „nagrody” i „kary” za pewne uczynki, intencje ciągnięte za sobą .

      Odpowiedz
  2. SwiatDucha Autor wpisu

    O, mój komentarz się nie pojawił. ale jeszcze raz napiszę!

    Pojęcie piekła i nieba to są chrześciańskie idee, pojęcia. Są one niejako pierwszym przybliżeniem tego, co znamy pod pojęciem karmy. W obu systemach za złe uczynki robi się kuku człowiekowi [po śmierci, czy też w przyszłym życiu], za dobre dostaje jakieś dobrocie. Czyli jak tak spojrzeć na obie, to są bardzo podobne. Wygląda na to, że piekło-niebo jest odchudzoną wersją nauki o karmie. Obie nauki mówią o jakichś wypłatach po śmierci i obie obiecują sprawiedliwy osąd.

    Kto i dla jakich przyczyn nauki chrześciańskie odchudził, można się zastanawiać [a tak mogło być, chociaż chyba przy prostoduszności tamtych odbiorców nie stanowiło to wielkiego znaczenia]. Pewnie macie pewne przeczucia kto to mógł zrobić, ja też. Niemniej, samo pytanie fajne, ponieważ pozwoliło mi na porównanie obu idei i odnalezienie podobieństwa!

    Piszę o „ideach”, ponieważ zarówno piekło-niebo ma braki [które rozumiemy], jak i idea karmy też jest tylko ideą, która przybliża realność [którą możemy poznawać na samych sobie]. Stąd jeśli piszesz „wiara w karmę” to raczej proponuję zamienić to na słowa „moje pojmowanie karmy”. Myślę, że nie ma co wierzyć w karmę, warto chyba się uczyć praw i zasad przyczynowo – skutkowych, które obowiązują w życiu, czy to w jednym, czy w wielu wcieleniach. Przynajmniej ja tak robię.
    [myślący Chrześcianie mają tu krótszy horyzont czasowy i skazani są oczyswiście na frustrację i pytania czy istnieje sprawiedliwość.]

    Własne doświadczenie i wnioski w tym temacie uważam za najbardziej wartościowe [dla każdego z osobna człowieka], ponieważ jest to ogromna lekcja w uniwersytecie życia.

    Odpowiedz
  3. Pingback: N.S. Łazariew, Diagnostyka karmy « Rozwój Duchowy

Komentarze

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.