Dziecko bierze na siebie efekty karmy Duszy rodzica

Dostałem od czytelnika list. Odpowiedziałem nań, poniższym tekstem. Usunąłem informacje osobiste.
Tak sobie pomyślałem, że może komuś to będzie „ku pomocy”, komuś, kto ma „pragnienia duchowe”, a nawet „pragnienia duchowe idące po łatwej ścieżce”, a też ma i wrażliwe dzieci.
Hellinger opublikował całą książkę z odpowiedziami na listy, ja może ten wpis tak potraktuję.
Do X.
Bardzo mi przykro z powodu choroby twojego dziecka.

Wiem dobrze, że w systemie ziemskim nie ma wrażliwości, współczucie jest tłumione, więc będą cię wykorzystywać pomimo twojego trudnego stanu, który przechodzisz w związku z jego chorobą. I wiem, że trudno zarabiać pieniądze, sam to robiłem wiele lat i nie było to do końca super..

 Ja jednak ponawiam wspomnienie nauk Łazariewa: nie wiem czy wiesz, widzę u ciebie pewne uruchomione wzorce, postawy, które łatwo mogą twoje dziecko pchnąć ku chorobie i to ciężkiej.

Dusze dzieci bardzo łatwo i z chęcią biorą efekty działań, postaw Dusz rodziców na siebie. Jak rodzic ma niepoprawne postawy, niepokorne wobec planów Bożych, to dla dziecka to zaczyna być niebezpieczne.

(To oczywiście dla osób heretycko nastawionych może być jedynie nic nieznaczące wypunktowanie, one „same wiedzą, że chcą się buntować przeciw systemowi, ba, przeciwko „złemu Bogu”. Ale Dusza dziecka takiej osoby już tak na to może nie patrzeć. To nie przez jeszcze bardziej zdecydowany, czy bardziej długotrwały bunt rodzica dziecko zostanie ocalone przed destrukcją z ręki własnej Duszy dziecka. Dziecko może zostać ocalone przed kłopotami przez akceptację tego, co się wydarza w życiu samego rodzica. Gdy rodzic spokornieje wobec Wszechświata i przyjmie wypłaty karmiczne dla swojej Duszy z pokorą, Dusza dziecka się uspokoi i nie będzie miała co złego brać na siebie.)

Twoje wzorce, postawy Duszy dla mnie są wystarczającym argumentem dla tego, aby twoje dziecko przechodziła kłopoty i to duże. Tak jak przechodzi, jak sam piszesz.

Nie chcę się powtarzać z pierwszego maila w którym pokazałem sprawę i podpowiadałem co robić. A na tamten list nie dostałem od ciebie żadnej reakcji.

(Pisałem, że trzeba przepatrzeć, przewertować swoje postawy, zwłaszcza te „anty”, te „niepokorne”. Wszechświatowi, Bogu nie potrzeba twojej niepokorności, a twojej pokory. Ja rozumiem, że to nie jest „najwyższa”, „ostateczna” mądrość, czy wiedza duchowa. I już niejeden rozwojowiec pukał się w czoło wskazując duży artykuł o naukach Łazariewa na mojej witrynie: „po co go trzymasz, to jest niepotrzebne, błędne!!”.
Dla kogo niepotrzebne, dla tego niepotrzebne. Dla buntowników i heretyków zawołanych bardzo potrzebne. Choć oni właśnie tego potrzebują się nauczyć – pokory, o której Łazariew mówi. Aby im i ich dzieciom nie przynosiły ich postawy szkód.

Ostateczne nauki duchowe istotnie mówią o możliwości osobistej kreacji różnorakich dóbr życiowych, o zmianie warunków życia. ALE do tego trzeba być odpowiednio pokornym i wtedy można w pokorze PRZYJMOWAĆ te dobra od Boga. A nie je sobie magicznie „kreować”. Jest różnica?)

Jedyne, co dostałem od ciebie, to treści jeszcze wzmacniające twoje postawy, które nie szanują Boga i jego plany. Np. te pomysły na „łatwe pieniądze” metodą psychotroniczną, bez względu na twoją postawę moralną wobec planów Bożych i karmy Duszy. (To jest odwoływanie się do magii, żeby jeszcze pokorne było. Ale jest w pełni przepełnione niepokornością, nieakceptacją swojego stanu: „jeśli Bóg mi dał tak mało pieniędzy, to ja sam muszę o nie sobie zawalczyć”. No i walczysz, z pewnym kłopotliwym skutkiem.)

Łazariew mówi, że przekroczenie moralności u ciebie może skutkować kłopotami u dziecka, proszę rozważ to, bo szkoda dzieciaka.
A jego Duszy nie przekona się do tego, żeby przestała cię kochać i brać na siebie obciążenia Duszy twojej. Ta miłość jest ślepa i taka pewnie będzie dalej..
Ten mechanizm, który tu opisuję nie jest niczym ani dziwnym dla mnie, ani też niczym wyjątkowym, wszystkie Dusze dzieci (z bardzo małymi wyjątkami) zachowują się w ten sposób. Pozwolisz więc, że opublikuję ten list bez podawania personaliów, może komuś to posłuży.

27 komentarzy do “Dziecko bierze na siebie efekty karmy Duszy rodzica

  1. Marc

    „To ma być zaawansowana metoda przekonywania? niestety jest prymitywna.”

    A może jak to mówią, punkt widzenia od miejsca siedzenia. Wszechświat jest dla nas prymitywny na tyle na ile sami jeszcze jesteśmy prymitywni, np. „materialni”, czy zwierzęcy (np. zwierzęce odruchy, agresja, strach, czy też pozytywne odczucia itp.). Istoty duchowe pewnie mają lekcje innego rodzaju. Z kolei mrówkom nie śnią się nawet np. sprawy ciała przyczynowego. Wszystko skrojone idealnie na miarę.

    Odpowiedz
  2. Marz

    Ad. Kościoła – oglądałam ostatnio pasjami infa o konstrukcji ekonomicznej tego świata, kryptowalutach itp.
    No i znienacka w końcówce jednego programu prowadzący z obawą ale i zaangażowaniem dokonuje aktu wyznania wiary, nawrócenia, olśnienia. Ze świadomością, że może to być różnie odebrane, uzasadnia, że nie może pominąć najbardziej istotnego tematu dla ludzi – Boga. I że jeśli jest posłany do grupy o takich zainteresowaniach, to choćby pomogło jednej osobie, warto. Poczułam się tą jedną osobą.. Po zastanowieniu myślę, czy podziwiać odwagę, kontemplowac ten wzorzec, czy rozważać przyczyny będące u podstaw takiego zaangażowania. Temat nawrócenia jest dla mnie nieodmiennie trudny do zaakceptowania. Z jednej strony wyobrażam sobie taki stan, gdy człowiek całym sobą bez kontestacji zwraca sie w tym kierunku. Z drugiej pojąć nie mogę, że tak można, bez wątpliwości. Dlubie w tym, rozumiem, że Dan Brown to fikcja literacka, przekonująca, bo wspierana autorytetem historyka, ale historycy z tej dziedziny mają odmienne zdania poparte badaniami. Ale i tak to wycinek rzeczywistości. Wskazówka o Bycie dla nas, takich, jakimi jesteśmy, z takim zrozumieniem. Szukam od młodości prawdy ostatecznej. Tu znalazlam, że to nauka Jezusa. Z Kościołem trudno mi to połączyć

    Odpowiedz
  3. Marz

    Chyba nie od razu zobaczylam całość odpowiedzi, stąd komentarz taki.
    Zatem – można to przekroczyc 🙂 A bardziej prawdopodobne – przekraczać, na miarę możliwości własnych i przy tej konstrukcji wszechświata. To już coś. Nawet sporo.

    Odpowiedz
  4. Marz

    Dziękuję. To wszystko jest tak obszerne i skomplikowane, że porusza się jakiś wycinek, a wokol mostwo woła o zaopiekowanie.
    Czyli uwolnienie od karmy np.rodzinnej nie jest możliwe? Tak z zewnątrz, przez kogoś? Dostałam kontakt na taką pomoc, nie skorzystalam z powodu wątpliwości, czy to możliwe i słuszne. Jednak widząc jak sprawy wokół mnie idą w złym kierunku, chciałam sie ratować, odciąć linki od „nauki”, która mam wrażenie niewspółmiernie do moich błędów mnie ćwiczy. Moich, mam na myśli – z tego życia. Miałam nadzieje, że można odciąć to, co wynika z ciągłości rodziny – matki, babki, innych osób z linii żeńskiej itd. I że łatwiej będzie przekroczyć uwarunkowania bieżące. Hm.. :/

    Odpowiedz
  5. Marz

    Zauważyłam u siebie brak kultu dla powszechnie rozumianej pracy. Jednak wiem, że potrafie pracować do upadłego, gdy jest motywacja. Czy to egocentryczny wybór? Czy naturalne próby podazania własną ścieżką?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marz:

      Jak dla mnie karma jest „nauczaniem” płynącym od Wszechświata, ale jaki pan taki kram.

      Psychologowie edukacyjni na uczelniach wypracowali dużo różnych, przemyślnych, wspierających metod nauczania ludzi.
      I te metody działają, są pozytywne, wspierają twórczość, refleksję itd.

      Jednak Wszechświat nie uczył się u takich nauczycieli, a jego metody są od siekierki. Wszechświat jest prymitywny (jest w dużej części materią mineralną, więc do rozumowania mu daleko). Stosuje takież metody, często wzięte z arsenału obszaru mineralnego, np. stukanie (kamienia o kamień) u ludzi przechodzi w bicie, agresję fizyczną. To ma być zaawansowana metoda przekonywania? niestety jest prymitywna.
      Tak jest też z karmą. Podobnie i istoty, którym zależy, żebyśmy nie nauczyli się zbyt dużo czy zbyt szybko, żeby nasze Dusze nie pojęły kim jesteśmy – też wspierają metody Wszechświata.
      Dodatkowo domyślam się, że owe istoty mają duży wkład w stworzeniu naszych Dusz, czy też naszych linii gatunkowych (ludzkości), i też mogły zadbać, żebyśmy jako stworzeni do pracy i służenia im nie wyskoczyli ponad pewien poziom.

      Ludzie z linii ewolucyjnej trzymają ten poziom, nie wiedzą nawet przeciw komu się realnie buntować. A opisy takie jak D.Icke, próbujące ściągnąć duchowość za nogi do sfery fizycznej i przedstawić duchowych Anunaków jako „zmiennokształtnych, acz nie do uchwycenia” – te opisy dają ośmieszanie całej idei poszukiwania opresji w obszarach duchowych.
      Bardzo podobnie jest i w kościele, gdzie nauki o diable (symbioncie) są już postrzegane troszkę z przymrużeniem oka.

      Tak czy inaczej, mamy trochę przeprawy z karmą i wierzącą w nią naszą Duszą (Dusza wierzy że tak ma być, i trzeba „wyrównywać karmę”.
      To już polecana przez kościół skrucha za grzechy jest lepszym rozwiązaniem, ponieważ pokazuje Duszy, że jeśli jest skrucha, to nie należy już w ogóle wierzyć w karmę na bazie tego przewinienia, ani też nie należy zachowywać się, jakbyśmy byli winni.
      (czy zaś zostaliśmy wykupieni krwią Jezusa od tych grzechów? wątpię – raczej widzę w tym odpuszczeniu mądry zabieg wobec Duszy, uświadomienie jej, że nie ma już co robić grandy z tego, cośmy się właśnie nauczyli, że jest nie w porządku. Nie powtarzamy tego i już.
      Wykupienie krwią to może być zaś świetny argument „teatralny” dla tych opornych Dusz, które nie chcą tak łatwo uwierzyć. Za to świetny jest to argument dla scementowania murów kościoła.
      Jak widać chrześcianin ze mnie jest marny.. Ale się staram 🙂

      >ogromny ciężar poczułam, odpowiedzialności za swoje błędne postawy i wpływ na dzieci. A miałam plan uwolnić sie od karmy,

      W obrębie karmy nie uwolnimy się od karmy.
      Trzeba zastosować jedyny (mi znany) chwyt, podejście duchowe: przekroczenie. Jest to wzniesienie się ponad dotychczasowy poziom funkcjonowania. Do tego potrzeba powiększenia, podwyższenia świadomości. To, co dotąd funkcjonowało nadal sobie działa i nadal będzie, ale dzięki wzniesieniu duchowemu mamy szansę to przekroczyć. Wobec dzieci to może tak funkcjonować, że rozpoznamy, że one też mają swoją karmę i przyszły tu po to, aby dostać spłatę od rodziców, aby karma się kolejny raz zapętliła. W tym momencie możemy wznieść się ponad to niekończące się zapętlanie karmy, bo widzimy jego bezcelowość.

      Realny efekt lekcji karmicznej jest wg mnie taki:
      a) istotnie, można nagrabić sobie karmy,
      b) nie spłaci się tego, mimo iż Dusze będą usilnie wyrównywały to co jest do wyrównywania, ale następna karma będzie narastać, bo ego będzie czuć się niesłusznie atakowane.
      c) potrzeba przekroczyć ten mechanizm z pełną pokorą, że jednak istotnie coś zrobiłem nie tak, ale „odpracowanie” jest niemożliwe, więc robię sobie sam „portal” i przez niego wychodzę „ponad” tym zjawiskiem mając szacunek do wszystkich Dusz w to zaangażowanych i wierzących w to zjawisko (Dusze bardzo chcą wyrównywać, można swoją zacząć przekonywać, że to niemożliwe, niewykonalne, a tylko napędza błędne koło).

      Odpowiedz
  6. Marz

    I – czy można mieć pewność, że postawy są na tyle z gruntu zle, że zasługuje sie na nędzę, sąd itp.? Że karma ma powstrzymać wyrządzenie większych szkód? Kto to wyznaczyl? Mam wrażenie zaledwie, że funkcjonowalabym inaczej w innych okolicznościach, miałabym szansę dac coś z siebie, ze swojej indywidualności, pakietu od Boga. Dostrzeglam wadliwe postawy, choć nie jestem pewna jakim kluczem. Jednak – mam iść do przedstawicieli głównego społecznie nurtu, by to zreperowac? Bo taniej? I nie ma gwarancji, że trafie inaczej płacąc. A jeśli każdy ma to, na co zasługuje = w co wierzy? I tylko wiara, przekonania warunkuja ten byt?

    Odpowiedz
  7. Marz

    A ja sie zastanawiam, jak rozumieć pokore. Choc mam sświadomość wpływu własnych postaw na otoczenie. Łazariew mnie przestraszył, ogromny ciężar poczułam, odpowiedzialności za swoje błędne postawy i wpływ na dzieci. A miałam plan uwolnić sie od karmy, tak ktoś mną kierował. Zatrzymało mnie to. Tylko może niepotrzebnie? Moze czasem warto? Zwłaszcza gdy jest bagaż.
    To że są osoby, którym obfitość sprzyja, może „latwe” pieniądze to nic o znaczeniu pejoratywnym, a otwartość na obfitość świata, wszechświata, Boga? Kto ustalił, że to musi być orka? Może to znów jakas postawa, błędna może? Uwarunkowana społecznym doświadczeniem. Nie chodzi mi o to by wyobrażać sobie stan konta z duza liczba zer, tylko po prostu zaakceptować obecny stan, jako konsekwencje preferowanych postaw i zgodzić sie na inny scenariusz?

    Odpowiedz
  8. Pingback: Akcja „Święta” | Opowieści o duchowości

  9. Marc

    Jak jednej coś chciałem powiedzieć, to mi odpowiedziała: „tylko się nie zatchnij!”

    Kiedyś w 1 klasie liceum podobny tekst usłyszałem, ale zrobiłem z siebie ofiarę i przyszła mnie przepraszać :/

    Odpowiedz
  10. Paula.

    Pamela,
    Ja bardzo jestem za świadomością tego co się robi i logicznym myśleniem, ale właśnie nawet to, jak było wyżej wymienione nie pomaga przy tych siłach wyższych.
    np. jak jestem w klasie z rówieśnikami to jakoś trudno mi pojąć najprostszą rzecz co się do mnie mówi, nawet jak nikt mnie nie atakuje, cała inteligencja spada do zera i nie wiem co odpowiedzieć. Wtedy jest mi wszystko jedno, ale i tak czuję się źle.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Paula, Pamela

      Ja też wiele razy byłem w takiej sytuacji, gdzie mnie „zatykało”, ale nie z wrażenia, a po prostu, że ktoś się mnie coś pytał. Na dzisiaj wiem, że ludzie potrafią niby pytać, a jednocześnie słać całkiem spore strzały energetyczne.

      Dzisiaj poszedłem do szpitala, bo tam tato dostał receptę, którą nie honorowali w aptece. To pytam o to, a potem pytam czy mogę dostać nr. tel. do nich. A ta pielęgniara jak nie walnie „a po co panu to!!?” No jak wyjechała z armatą, to moja Dusza mocno się wycofała na taki atak. Nic jej nie powiedziałem. Kiedyś to jeszcze dodatkowo bym się poczuł winny, że nic nie mówię, bym nastawał na siebie, że muszę coś powiedzieć.

      Na dzisiaj pozostawiam takich atakujących samym sobie, zdziwionych, że nie otworzyłem siebie, że się nie tłumaczyłem, i nie mieli możliwości pożywić się wypływającą z aury energią.

      W liceum byłem nieśmiały, ale próbowałem coś zagadać do dziewczyn. Jak jednej coś chciałem powiedzieć, to mi odpowiedziała: „tylko się nie zatchnij!”
      zatchnąć się: przestarzale: zatamować oddech, zadławić; zasapać.

      Oczywiście nieczysto grała, był to atak energetyczny. I też moja Dusza odpowiednio odpowiedziała – nici z konwersacji. Pani miała symbionta dosyć silnego, więc potrafiła rzucić bombą..

      Dużo w temacie wrażliwości dało mi poznanie niezdefiniowania czakr opisanego w systemie Human Design (link).

      Odpowiedz
  11. Pamela Cymes

    Paula, ja mam podobna sytuacje i tez nie mam kasy, mi duzo pomogło logiczne myślenie, chociaż to b. trudne przy emocjach.
    u mnie przy trudnych sytuacjach, gdy ktoś mnie atakuje jest taki problem, że zapominam tej sytuacji i przez to trudno jest mi ja przeanalizować logicznie na tzw zdrowy chłopski rozum, no i zapominam języka w gębie i wtedy atakuję na oslep, przez co wiele razy mi się oberwało, albo zwieszam głowę, chociaz racja ewidentnie może być po mojej stronie

    Odpowiedz
  12. Paula.

    Można jakoś sprawdzić jakie obciążenia się przejęło po rodzicach ? I jak sobie z tym radzić. Bez wydawania pieniędzy na wróżbitów widzących aury, obciążenia itp… Czuję dużą agresję ze swojej strony do rodziców, są strasznie zaślepieni . Problemy są od dosyć dawna, sięgały moją siostrę również. Jestem strasznie zmarnowana( wiem, że sama sobie to robię),ale też nie sama to zaczęłam. Nie jestem w stanie spojrzeć trzeźwo na sytuacje , ale rodzice też tego nie zrobią. Widzę duże spustoszenie w sferach gdzie powinna być miłość i te potrzebne rzeczy do funkcjonowania duszy.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Paula
      >Nie jestem w stanie spojrzeć trzeźwo na sytuacje, ale rodzice też tego nie zrobią

      jak nie chcesz wydawać kasy, to najlepszy sposób to jest pójść do terapii państwowej i w ciągu kilku miesięcy pooglądać sobie, pobadać i poczuć te trudne relacje.

      Odpowiedz
  13. Pamela Cymes

    SwiecieDucha ja niedawno te filmy odkryłam 🙂 są jeszcze świeze
    tutaj jest o tym dlaczego nie mamy mocy i gdzie jest przechowywana jej esencja

    oraz kim tak naprawdę jest wzywany przez wystraszonych chrześcijan na pomoc Jezus (w 2połowie filmu)

    Odpowiedz
  14. Pamela Cymes

    no tak system planetarny ma potężne moce, które pwenie my im dajemy, skoro jak mówią jesteśmy tacy poteżni…
    tutaj są bardzo ciekawe hipnozy

    w drugim filmie jest o ayahuasce, drenażu energetycznym poprzez seks z np modliszką(obcymi) we śnie

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Pamela,
      dziękuję za bardzo ciekawe linki! Warto przesluchać (ja pierwszy przesłuchałem), i można się ileś nauczyć. Że nie warto być duchowym leniuchem, a decydować o sobie, o swojej Duszy. Bo Dusza nie pochwali się, jak nie zapytać, i nie zmieni postawy, jeśli nie popracować z nią.
      A jak nie samemu, to można poprosić o pomoc.

      Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Pamela
      No niestety, sytuacja jest taka dwoista.

      Z punktu porządku Dusz, to karma jest jak najbardziej w porządku, Dusze w swojej gorliwości chcą odpłacać, wyrównywać, jak coś komuś porobiły, a jak któraś nie chce, to się znajdują spłatorzy karmiczni, którzy chętnie ją obiją kijami.

      Z punktu widzenia osobowości i jej porządku, logiki, dlaczego osobowość ma ponosić odpowiedzialność za Duszę?
      Dlaczego osobowość mają spotykać kłopoty zawinione przez Duszę?
      Zwyczajnie pożyć się nie daje gdy przychodzi karma z wielu wcieleń uruchomiona kiedyś przez Duszę.
      Osobowość uczona jest perspektywy jednowcieleniowej i to ma sens, natomiast spotykają ją wydarzenia wywołane karmą wielowcieleniową, nie tylko z jednego wcielenia.

      Osobowość (i Świadome Ja) są jedynymi członkami załogi na tym statku, którzy są jako tako świadomi, co się dzieje.
      Karma i jej uruchomienie w postaci cierpień daje dużą motywację do bycia bardziej świadomymi.
      Ale czy to jest słuszne?

      Co raz tutaj ktoś wspomina o swoim ciężkim losie i trudnościach przystosowania się do życia na Ziemi w systemie ziemskim. A ja się nie dziwię zupełnie, ponieważ sam tak też mam.

      Kto to tak zrobił i dlaczego?

      Na dzień dzisiejszy tylko umiem wskazać przycznę tego niewolnictwa które nas dotyka – programowanie przez Anunaków rodzaju ludzkiego w momencie przekonstruowania genomu tysiące lat temu, opierające wyzwalanie się programów zaszytych w podświadomości ludzkiej (i zbiorowej) o odpowiednie fazy zodiaku.

      Masz opisy z HD i widzisz że Dusza się zodiaku słucha, posłusznie wchodzi w plany zodiakalne i programy ładnie się u niej odpalają,
      a my nie mamy nad tym kontroli.

      Tyle wiem, wiem, że jest to totalnie potężne, nie znam ludzi, którzy by od tego się wywinęli,
      a nawet nie jestem pewien czy to do końca w szczegółach prawda,
      ale wydaje sie, że tak.

      Odpowiedz
  15. Pamela Cymes

    no właśnie kowal ukradł, a cygana powiesili
    ja to nawet wiem z własnego doświadczenia, ze np matka przypisywała mi wszystkie swoje negatywne cechy charakteru, połapałam się w tym po wielu wielu latach.
    dziecko to łyka, bo jest zależne , przynajmniej tak mu się wydaje, od rodziców i boi się że jak się nie podda to oni go ukatrupią

    Odpowiedz
  16. Miś

    To jest bardzo ciekawy temat, mysle ze do konkretnej dyskusji. Ja coraz bardziej czuje, ze zatracilem prawie zupelnie swoja prawdziwa tozsamosc biorac wzorce ojca czyli jakas tam czesc jego kamy. Moglbym sie dlugo rozpisywac, o jakie wzorce chodzi i moge sie tym podzielic, jesli ma to jakies istotne znaczenie. Zauwazam, ze po takim czasie bardzo trudno jest znowu zaczac zyc ,,po swojemu” bo obce wzorce bardzo gleboko koduja sie w naszej podswiadomosci i to jest sytuacja poniekad analogiczna do osob walczacymi z uzaleznieniami. Np. w placowkach Monaru jednym z kluczowych elementow terapii, poza absolutna trzezwoscia, jest calkowity nakaz zerwania kontaktow z dotychczasowym srodowiskiem, sposobem bycia itp. Chodzi o to, aby czlowiek uzalezniony byl calkowicie odciety od dotychczasowego trybu zycia, ktory kojarzyl mu sie poprzez kazda czynnosc z zazywaniem czegos. Ja czuje sie podobnie, z tym ze ja akurat nie mam problemu z uzywkami a z tym, ze przejalem bardzo mocno postawy od mojego ojca i ogolnie od otoczenia, a czuje, ze powinienem kroczyc wlasna droga i tez sie zastanawiam, czy calkowite zerwanie z wszystkim, co otacza mnie dotyhcczas nie stanowiloby jakiegos rozwiazania, zbyt duzo mam skojarzen i zachowan wyrobionych w kierunku zycia nieswoim zyciem. Moze sa inne sposoby radzenia sobie z takim obciazeniem duchowym, ja poki co znalazlem takie.

    Odpowiedz
  17. Niftu

    Jasno widać, że pewne istotne aspekty naszego życia znajdują się w sferze nieświadomej i do nich nie mamy dostępu. Nie możemy też kontrolować swojego pulsu, temperatury ciała czy produkcji czerwonych krwinek. Wpływamy na te procesy pośrednio i w zasadzie zajmujemy się jedynie objawami. Właściwe wnikanie w te procesy jest wnikaniem bez ingerencji, w celu samopoznania, a tym samym poszerzania świadomości. Można przecież obserwować i poznawać siebie tak, jak obserwuje się ptaki, czy nosorożce. Natomiast wnikanie i ingerowanie, to już biurokracja oraz polityka, czyli patologia. Jeśli się nie rozumie procesu danego mechanizmu, to nie rozumie się też konsekwencji ingerencji w ten proces. Nawet nie zadaje się pytania, dlaczego chce się ingerować. Ingerencja, zawsze sprowadza nas na manowce. Jeśli chcę czegoś, ale nagle się męczę i zaczynam czuć niechęć, albo nie mogę się zebrać do właściwego wysiłku intelektualnego, to idę za tym uczuciem, za niechęcią i rezygnuję. Ale jeśli przyjrzę się niechęci, jako informacji, bez identyfikowania się z nią, (że to moje, że muszę coś z tym zrobić) to pokonuję barierę niechęci i idę dalej w kierunku celu. Gadam z jakimś człowiekiem i ta rozmowa mnie rozzłościła. Mogę iść za tym i powiedzieć coś durnego, po czym nasze drogi się rozejdą, czego będę później żałował albo przyjrzeć się temu uczuciu jako informacji i pokonać barierę złości. Jeśli trafiam na jakikolwiek inny problem, który siedzi tylko w mojej głowie, to on jest również tylko barierą, barierą nietolerancji, barierą niecierpliwości, nienawiści itp., który mogę pokonać tylko przyglądając się mu i nie idąc za nim. Można wtedy działać objawowo i jakoś sobie pomagać w przełamywaniu barier, ale nie ingerować. Miałem przez długi czas z tym problem, że chciałem rozwinąć jakieś nadzwyczajne umiejętności, żeby oszukać przeznaczenie i przeskoczyć problemy, z którymi zmagają się inni. Niestety źle się to skończyło, bo te wszystkie alternatywne metody oferują jedynie nadzieję, że jest jakaś forma ingerencji, która faktycznie działa, bo jej autor poznał sekrety duchowości tak, jak Niels Bohr poznał sekrety fizyki. Ale w fizykę się nie ingeruje, tylko wykorzystuje się jej prawa do szerszego poznania jej działań. Wystrzelenie rakiety w kosmos nie jest pokonaniem grawitacji, tylko przeciwstawieniem się jej, co wymaga ogromnego nakładu środków i ogromnej energii. Co więc zrobić, gdy coś się w życiu pierniczy? Myślę, że jedynie siebie obserwować, bez ingerowania, ale nawet nam do głowy nie przychodzi, że ingerowaniem jest już sam żal, pretensje i inne reakcje, które towarzyszą spierniczeniu. I im też należałoby się przyjrzeć, bo to są reakcje na nasze reakcje i tymi reakcjami to spierniczenie podtrzymujemy i będzie się nas ono tak długo trzymać, jak długo będziemy je podtrzymywać swoim cierpieniem. Pamiętajcie, że pojazd, ciało wraca do ziemi, więc te wszystkie smutki i żale na nic są nam potrzebne w życiu. One są przejawem śmiertelności, a śmierć jest jak jedna z tych reakcji, za którymi ślepo idziemy. Po prostu trzeba patrzeć na nią i nie iść za nią, a przekroczy się barierę śmierci.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Marc, ciekawe pytanie.

      Dlaczego w ogóle takie zjawisko ma miejsce?
      W dużej części dlatego, że dziecko (jego Dusza) chce zabezpieczyć sobie start ziemski. A jak rodzicowi będzie się dobrze działo, to i dziecku też. Oprócz tego jest i miłość dla rodzica. Wiele motywacji jednocześnie, dlatego to takie jest silne.

      Co do dziecka dorosłego – ma taką samą, tą samą Duszę, którą miało dziecko, może trochę ma innych postaw, ale nie aż tak wiele. Może osobowość niektóre z tych postaw trochę już otamowała, czy wręcz poskromiła (choć niekoniecznie wyeliminowała).
      Jednak możesz się zastanowić, porozmawiać z własną Duszą na ile (jeszcze) jest skłonna tak mocno przejmować kłopotliwe, chorobowe, negatywne energie od twojego rodzica (jednego czy drugiego, bo może być różnica). I dlaczego Dusza jest skłonna do tego, aby to robić, i czy chce z tym skończyć, czy też nie.
      A jak zobaczysz to, możesz z tym pracować, na różne sposoby. Pierwszy przychodzący na myśl to regresing z pokazywaniem Duszy konkretnych sytuacji i pytaniami dlaczego to robi, robiła, w jakich konkretnych sytuacjach, wobec jakiej osoby, na jakich podstawach, z jaką intencją..

      Odpowiedz

Komentarze

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.