Obciążenia duchowe

Różne kłopoty w życiu są powodowane przez błędne postawy Duszy.

Mogą to być: popularne zdenerwowanie, czy depresja, niechęć do życia.

Większe mogą pojawiać się w relacji z bliskimi – trudności w kontaktach, poczucie skrzywdzenia, czy też postawy agresywne. Związki karmiczne są pełne bolesnych obciążeń u obu stron weń wchodzących.

Największe – uzależnienia, choroby psychiczne. Wszystkie te mają konkretne przyczyny w postawach Dusz, i można je zlokalizować w ciałach subtelnych i czakramach.

Nie na wszystko jest rada. Zwłaszcza na to, jak ktoś chce podtrzymywać swoją chorą postawę – to jedynym sposobem jest praca nade mną samym, abym nie cierpiał w relacji z tym kimś. Jednak gdy widzę u siebie przyczyny kłopotu, mogę nad tym pracować i uwalniać się.

Obciążenia nie są przypadkowe. Dla Duszy często stanowią ucieczkę, pomoc, furtkę. Np. do tego, aby mniej cierpieć, aby móc się komuś/czemuś przeciwstawić. Albo aby znieść bardzo przykrą i pełną cierpienia sytuację.

Celem pracy duchowej jest oczyszczenie się z obciążeń. Nawet wzorce mające nas chronić i bronić – mają być oczyszczone. Dlaczego? Bo nie tyle mamy być „dobrze chronieni”, co nie mamy mieć po prostu wrogów. Nasza wizja świata ma być czysta, tak jak w Desideracie: „wszystko jest takie, jakie być powinno”. Ale zwykle do tak czystej wizji prowadzi długa droga..

Wyróżniam następujące obciążenia:

  • symbionty (tzw. „krokodyle”) w ciałach subtelnych, agresywne, strona yang
  • wejścia na czakrze sakralnej i gardle, agresywne, strona yin
  • pogryzienia od symbionta na ciałach subtelnych, ofiara, strona yang
  • zatrucie od wejścia, na czakrach, ofiara, strona yinoprócz tych wynikających z relacji między ludźmi są jeszcze obciążenia typowo osobiste:
  • wzorce

Gdy rozpoczynałem pracę z analizowaniem obciążeń nie przypuszczałem, że są one tak symetryczne wobec siebie:

obc tbl

Bardzo często kłopoty w naszym życiu mogą przybrać duże rozmiary, a wynikają z prostego zagubienia, braku świadomości rozróżniającej. Mam nadzieję, że zrozumienie osiągnięte poprzez te teksty da Ci tyle akceptacji i spokoju ile dało mnie.

Spraw w temacie jest sporo, więc proszę o cierpliwość,
to nie jest sprawa na jeden wieczór.

Chodzi o sprawy dotyczące całego życia. Może akurat na bieżąco ci coś dolega, ale zwykle sprawy bardziej dolegliwe, aby się z nich oczyścić potrzebują długotrwałej pracy. Do której potrzeba długich przygotowań, uczenia się.

[Uwaga – wielu terapeutów nie ma postawy, że cię czegoś „nauczą”. Zwłaszcza ci z nurtów klasycznych. A przecież jest coś, co oni sami znają i nazywają „psychoedukacją”. Niekiedy można całe lata przesiedzieć na terapii bez większych efektów, jeśli czegoś nie wiemy. Dlatego poniższe informacje są właśnie taką „psychoedukacją”.]

Dodatkowo – treści te są dla osób gotowych.
Jeśli nie czujesz się gotowa/y, nie czytaj tego.

Zachęcam was, niezależnie od nurtu psychoterapii, warto szukać pomocy i rozwiązań. Nawet nie wiecie ile terapeuta jest w stanie zaakceptowć z historii, emocji klienta – kompetentny terapeuta jest do tego przygotowywany! [a jeśli nie jest, to należy szukać takiego, który/a jest].

Warto wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowienie – warto szukać terapii i uczyć się różnych metod pracy samodzielnej [a jest ich wiele]. Warto czytać książki Leszka Żądło, chodzić na warsztaty regresingu, aby uczyć się metod i oczyszczać karmę. Nawet najmniejszy postęp w terapii może być wartościowy. Poza tym, uczymy się gdzie możemy znajdować prawdziwą pomoc dla siebie, pomoc, po którą chcemy sięgać.

Jeśli nie wiesz jak się modlić, jak w modlitwie oczyszczać obciążenia, to warto się nauczyć modlić.

Mój kolega pomaga oczyszczać opisane obciążenia [ich część energetyczną]  poprzez modlitwę wstawienniczą [link].

Co do mnie samego, wiele osób wyobraża sobie, że ja już jestem tak oczyszczony i wolny od obciążeń. To nie jest prawda! Po pierwsze, skąd bym miał motywację do pisania tych tekstów, jakby mnie samego nie bolało, nie dokuczało, jakbym sam nie miał części z tych obciążeń? A dwa, że nadal pracuję nad kolejnymi sprawami i nie mogę powiedzieć, że jest już super. Natomiast wiem dobrze, że Bóg wszystkich kocha niezależnie od stanu zdrowia i psychiki. I na tym można opierać swoje zdrowienie.

Ogólne cechy

Generalnie bariery na liczbę obciążeń nie ma.

Im więcej obciążeń, tym się mówi: „cięższa karma”. Obciążenia są niejako równoważne karmie. Bo i jedno i drugie są to postawy Duszy, niepoprawne postawy Duszy.

Osoby o dobrej karmie mają poprawne, korzystne postawy w swojej Duszy.

Można mieć jeden rodzaj obciążeń, ale można mieć równocześnie dwa lub nawet trzy różne na raz. Przykładowo, można mieć wejście, wzorce inicjacji i ślubowań. Można mieć symbionta i silne wzorce magiczne. Można mieć i pogryzienia na wielu ciałach subtelnych i wejście jednocześnie. Posiadanie jednego nie „chroni” przed innym, co prawda jedno zwykle drugie łagodzi w skutkach. Jedno obciążenie może nawet otwierać człowieka na inne obciążenia z powodu przeżywanego bólu, cierpienia.

Pojedynczy człowiek może bardzo ucierpieć z powodu własnego obciążenia, a jednocześnie mocno „korzystać” [np. społecznie] na tym, że je ma. A z powodu innego typu obciążenia będzie niemal wyłącznie cierpieć.

Są obciążenia, które dają wzmocnienie osobistej mocy.

Generalnie obciążenie typu „yang” jest przyjmowane z powodu korzyści. Czyli zwykle krokodyl albo wejście.
Podświadomie człowiek go chce. Czemu? Chce polepszyć sobie życie [mieć poczucie większego wpływu na otoczenie, łatwiej wywierać wpływ, „bezkarnie” wywierać presje na innych, mieć większy wpływ na warunki w jakich żyje, mieć lepsze perspektywy życiowe].
W gorszych warunkach są ludzie, którzy mają, nabywają obciążenia, aby w ogóle jakoś przetrwać. Niejako godzą się na to, bo już nie mają sił się przeciwstawiać. Chcą jakoś w ogóle przetrwać, nie zwariować.

Symbionty i wejścia dodają energii, ludzie biorący je chcą się „wzmocnić”.

Ofiary są słabsze.

To jest zupełnie zrozumiałe. Po ataku na siebie człowiek słabnie. Obciążenia typu „yin” są skutkiem ataków i dają zmniejszenie osobistej mocy.  Pochodzą z kontaktów z osobami atakującymi. Może to efekt wystawienia być efekt wieloletniego przebywania w otoczeniu osoby atakującej, bądź nawet krótki traumatyczny epizod.

Bardzo dużo zależy od receptywności, „otwartości” na taką atakującą osobę. Najgorsze [najsilniejsze, najgłębsze, najbardziej bolesne] rany pochodzą oczywiście od tych, których najbardziej kochamy.
Bo jesteśmy najbardziej na nich otwarci..

Są więc różne obciążenia. Jednak nazywam je w ogólności „obciążeniami”, ponieważ mając je, człowiek taki nie jest już tym samym sobą, którym był jako małe dziecko.

Im więcej obciążeń, tym „mniej samego człowieka”,
tym życie trudniejsze, więcej cierpienia, więcej poczucia beznadziejności.

Im mniej obciążeń, tym więcej przyjemności z życia, tym więcej prawdziwego rozeznania w życiu. Tym mniej złudzeń. Tym większa przytomność, trzeźwość, bezpieczeństwo i niewinność.

Mam wiele dowodów na to, że osoby z obciążeniami mają kłopoty z duchowością, z kontaktem z Siłami Wyższymi, z Bogiem. Nie dlatego, że Góra ich odrzuca, ale ponieważ człowiek ma sam zawężone widzenie i pole rozeznawania.

W pierwszym przybliżeniu
można wyróżnić
następujące typy
obciążeń duchowych:

.

0. Wzorce

[tu łącze do pełnego tekstu o Wzorcach]

Wzorce zachowania generalnie przystosowują nas do środowiska, do życia, są częściami osobowości. Jest to jak najbardziej korzystna sytuacja, dzięki nim możemy się odnajdywać w środowisku nie myśląc co i raz nad każdym swoim ruchem i zachowaniem.

Ale wśród wzorców są też wzorce obciążające [więcej]. Są to programy, których się nauczyliśmy, a w ich efekcie duchowo coś tracimy. Z opisami i pracą z takimi wzorcami spotkałem się na warsztatach Leszka Żądło. Poniższa lista wzorców jest wzięta z jego nauk. Leszek pokazuje [także w książkach] wiele typów obciążeń, które mogą blokować nasze życie na różne sposoby, i to, jak się z nich oczyszczać. Jeśli brać pod uwagę szerokość podejścia i głębię spostrzeżeń, jego prace można z pewnością uznać za pionierskie, nawet biorąc pod uwagę różne zagraniczne propozycje.

Na bieżąco, na krótką metę obciążające wzorce wydają się pożyteczne [zwłaszcza Duszy się tak wydaje], ale w długim terminie degradują. Są one nabywane zwykle w dzieciństwie, ale mogą to być obciążenia, które za nami idą poprzez wiele wcieleń. Obciążające wzorce zmniejszają świadomość, wymuszają nawykowe zachowanie, zmniejszają witalność, moc, siłę osobistą, osobistą możliwość decydowania.

Ważniejsze obciążenia tego typu to:

  • wzorce w czystej postaci [niekiedy w psychologii określane jako tzw. „skrypt życiowy”,
  • transowe obciążenia [wchodzenie w stan częściowej nieprzytomności, zwykle przy wykonywaniu czegoś],
  • kody [np. liczbowe, astrologiczne] – człowiek zachowuje się zgodnie z kodowaniem
  • ślubowania,
  • misje [np. ktoś uważa, że „musi” coś robić dla innych],
  • hipnoza bierna [bycie zahipnotyzowanym/ą],
  • hipnoza czynna [hipnotyzowanie kogoś],
  • ukryta aktywność [do której ktoś nie chce się przyznać i ją wypiera],
  • wzorce narkotyczne,
  • wzorce energetyczne rzucania klątw [ktoś się źle poczuł i wysyła niepomyślne życzenie ku temu, kto – jak mu się wydaje – jest tego powodem],
  • wzorce energetyczne różnych innych typów [np. nadmierna czułość na alkohol, łatwe zaburzenie energii z tego powodu],
  • magia [obciążenia magią, praktykami magicznymi],
  • wzorce ofiary – obciążenia, które powodują skomplikowane i bardzo nieprzyjemne zachowanie danej osoby wobec otoczenia [więcej tu].
  • wzorce energetyczne wynikłe z przeżywania ciężkich sytuacji [w tym traumy – nierozpuszczone blokady energii powstałe w traumatycznych doświadczeniach].

Można się przestraszyć, jak się nie rozumie zasady, na której działa dane obciążenie:

>ślubowania na sercu, rety pierwsze słyszę, ciekawe czy ślubowania miłości czy nienawiści.

Ślubowania rozumiem ogólnie, tzn. jakiekolwiek ślubowania zaburzające swobodne podejmowanie decyzji. A na sercu, to oznacza, że obejmują sferę uczuć. I w tej sferze najprawdopodobniej jakoś działają. I może być, że to jest ślubowanie miłości ku komuś lub czemuś, co potem działa np. zakochanie pomimo zdrowego rozsądku.

Wzorców jest dużo, ale gdy Dusza zrozumie, że coś jest dla niej niekorzystne, że została w jakiś sposób nadużyta, „naciągnięta” i przez to trzyma się jakiegoś wzorca – bardzo szybko potrafi z niego zrezygnować.

Oprócz wzorców rozróżniam cztery typy obciążeń, tzw.

Obciążenia relacyjne

Tak nazwane, ponieważ pojawiają się i działają w relacjach między ludźmi. I tu jest ich najsilniejsze pole działania.
Są one komplementarne: u jednej osoby jedno obciążenie splata się z dopełniającym się obciążeniem u innej osoby. Ludzie się dobierają często na podstawie tej zgodności.

Znacie pewie powiedzenia, że „typ spokojny lubi związać się z aktywnym”, „przeciwieństwa się przyciągają” – to właśnie jest opis nie tylko temperamentów, ale także typów obciążeń: yin lgnie do yang.

Dwa z nich to obciążenia atakujące [symbionty yang i wejścia yin]. Przyciągają się „magicznie”, „magnetycznie”, stanowią częste pary w małżeństwach. Dlatego u osób żyjących blisko siebie można zaobserwować odpowiedniość obciążeń.

Dwa pozostałe typy są to obciążenia wynikłe z ataku tamtych dwóch, występują u ofiar [to pogryzienia od symbiontów i zatrucia od wejścia]. Tu mamy już stronę bierną obciążeń, nie tak atrakcyjną. W naszym aktywnym świecie ludzie aktywni, nawet jeśli są obciążeni, są akceptowani i poważani. A ofiary? Zwykle są poniżane, odpychane, bo kto będzie miał z nich jakiś pożytek? Tu bowiem widzimy zmniejszenie możliwości, przytłumienie potencjałów życiowych, które powodują długotrwałe życiowe odczucie mniejszego, czy większego cierpienia o takiej osoby.

Oznacza to, że można dosyć łatwo wykryć, która osoba jest agresorem, a która ofiarą i jakiego typu. Dodatkowo dwaj agresorzy: symbiont i wejścia na wzajem się ze sobą walczą. Są to starcia w miarę systematyczne, najczęściej, gdy chcą przeprowadzić swoją rację.

System rodzinny pokazuje się wówczas jak klocki – puzzle, które do siebie pasują wypustkami i ściśle się siebie trzymają. Tak jest i w realności – ofiary i napastnicy trzymają się siebie [powodów jest wiele].

obc tbl

 

1. Krokodyle [inaczej symbionty]

[pełny tekst o symbiontach jest tu]

Tu mamy osoby robiące kariery, osoby doskonale sobie radzące w życiu. Często nikt nie przypuszcza, że za tym kryją się ponadludzkie energie, ale też.. kłopoty osobiste. Obciążenie typu krokodyle [inaczej tzw. symbionty ]– daje zdecydowanie więcej mocy i swobody niż ma przeciętny śmiertelnik. Ale też degraduje Duszę. Im bowiem więcej symbionta, tym mniej właściciela, tym świadome Ja ma mniej do powiedzenia. Coś daje i coś zabiera, jest to więc symbioza.

 Tu również  mieszczą się uzależnienia. Osoby takie łatwo oszukują innych, omotują  [krokodyl obiecuje wiele – więcej tu]

Osoby z krokodylem zwykle zabiegają o uwagę, opiekę i energię innych osób. Wyszarpnięcie uwagi równa się wyszarpnięciu energii. Krokodyle mocno na sobie skupiają uwagę, ponieważ za uwagą podąża energia. A kr. są uzależnione zarówno od cudzej uwagi [nadęte ego] jak i cudzej energii. Ale nie biorą owej energii bez wiedzy ofiary. Subtelnie prowokują swoją „doskonałością”, aby owa ofiara chciała na nich zawiesić swoją uwagę, a wtedy już ją mają.

Ja rozumiem, że wiele osób zżyma się na „niefachową”, „niepsychologiczną”, „nienaukową” nazwę tego obciążenia. Jednak tu nie macie do czynienia z witryną ezoteryczną i ta nazwa ma swoje konkretne przyczyny, które tłumaczę na str. o kr.. [Nazwę przejąłem od Awiessałoma Podwodnego, u którego pierwszy raz spotkałem się z opisem tego zjawiska].

2. Wejścia

[pełny tekst o wejściach]

Obciążenia typu wejścia dają nieco więcej mocy, niż ma przeciętny człowiek. Inne określenia: współuzależnienie, obciążenie misjami, bycie strażnikiem. Osoby z wejściem zwykle po ludzku „mają rację”. Natomiast zamiast spokojnie o tym mówić, to poprzez łącza z energią z białej strony zaczynają się oburzać, wkurzać, bądź obrażać, emocje zaczynają nimi targać. Jest to stan częściowej nieprzytomności, ponieważ taka osoba nie ma w pełni władz nad sobą – np. nie jest w stanie nagle przestać się tak emocjonować. Jest to równoważne uruchomieniu się Ciała Bolesnego [link].
To obciążenie wspomaga powstawanie przekonania o swojej wielkości i dużej wartości, ale człowiek taki narzuca się innym, wywiera presje na otoczeniu, uważa, że jest nieomylny [„wie lepiej”]. Wejście jest mocniejsze energetycznie niż wzorce, ponieważ korzysta ze „wspomagania”. Wejście u osoby nam bliskiej rozsiewa niekorzystne energie, nawet jeśli nie jest cały czas aktywne.

3. Pogryzienia od symbionta

[pełny tekst o pogryzieniach]

Powstaje na skutek obcowania z osobą mającą krokodyla. Obciążenia typu pogryzienia posiadają osoby, które nie radzą sobie z życiem, mają różne kłopoty nie ze swojej winy [ale z własnego przyzwolenia]. Pogryzienia dezorganizują życie, powodują nadwrażliwość i skupienie na energii traumy. Dlatego takie osoby mocno mogą rozwijać poczucie skrzywdzenia, czy nawet chęć odwetu, a w późniejszych wcieleniach też „uporania się ze złem”. W obszarze pogryzionego ciała subtelnego panuje swoiste pomieszanie – zaburzone są umiejętności odpowiadające zaatakowanemu ciału subtelnemu, np. umiejętności mentalne, zaburzenie procesów mentalnych [ciało mentalne], bądź umiejętności emocjonalne [ciało astralne].
Nie jest to „wyłączenie” tych umiejętności, ale spowodowanie, że taka osoba funkcjonuje w danej dziedzinie nieco jak „dziecko we mgle”. Może nawet wyobrażać sobie, że jest wszystko w porządku, ale jej życie mówi co innego. Realia pokazują, że nie jest w stanie się w tym obszarze odnaleźć.
Są to tylko przykłady, różne ciała mogą być pogryzione, nawet wiele u jednej osoby może być pogryzione kilka. Im więcej pogryzień, im są silniejsze, tym większa dezorganizacja życia. Jeśli ktoś stale przebywa w obecności agresora [symbionta], może mieć bardzo ciężki czas w życiu [np. dzieci żyjące z rodzicem-nosicielem].
To obciążenia typowe dla DDA [tzw. dorosłych dzieci alkoholików, albo osób pochodzących z innych  rodzin z kłopotami]. Dotyczy także partnerek/partnerów osób uzależnionych [tzw. współuzależnienie].
Osoby współuzależnione łatwo bardzo oszukują.. siebie same. Nie dbają o siebie, ale starają się dbać o .. swojego krzywdziciela, osobę, która ich nadużywa, wyciska z nich energię, oszukuje je.
Pogryzienie powoduje powstanie poczucia krzywdy, pragnienia wyrównania krzywdy, może być powodem do rozpoczynania kłótni. Nieleczone pogryzienia powodują przyciąganie do swego życia kolejnego agresora. Jest to równoznaczne z kontynuowaniem działania Ciała Bolesnego [link].

4. Zatrucia od wejścia

[link do strony opisującej to obciążenie]

Pozornie mało agresywne, wręcz często pasywne osoby z wejściem też mają możliwości aby mocno „pognębić” czyjeś życie. Skutkuje to tzw. zatruciem i w moich badaniach oscyluje od depresyjności, przez niemożność zajęcia się sobą, kłopoty z pieniędzmi, pracą, zaburzenia realności, aż do choroby psychicznej. Duszy osoby z zatruciem nie chce się żyć. Osoby takie mają kłopoty z podejmowaniem decyzji, rozpoczynaniem nowych procesów w swoim życiu. Nieleczone osuwają się w bezwład decyzyjny. Zatrucia plus symbiont to para obserwowana często u narkomanów.

5. Wampiryzm energetyczny inaczej „borderline”

[link do strony opisującej to obciążenie]

Miło na początku, bardzo miło, serdecznie, o jak serdecznie…

a potem powolutku jak wiele mi zawdzięczasz, jak dużo dla ciebie zrobiłem, wypłać się, winny mi jesteś to i tamto.
Jeszcze, żeby to było czcze gadanie.. Nie to jest konkretne ssanie energetyczne, ponieważ wampirek już zassał do naszej aury, połączył się z nią rurkami, kanałami i pobrał już sporo z naszej energii. Ale kto to wiedział, że tak będzie.
A tak trzeba się ewakuować, zerwać całkowicie relacje a kanały i sieci pozdejmować, pooddawać, prosić WJ o zaleczenie ran w aurze, o uszczelnienie aury, otoczki energetycznej.

* * *

Tak więc mamy dwa obciążenia atakujące i dwa obciążenia typu ofiara.
Jest dwa obciążenia typu yin, i dwa obciążenia typu yang.

obc tbl

Krokodyl jest agresorem, wejście jest atakującym sprzeciwieniem się mu.
Potrafią walczyć ze sobą, często w małżeństwach występują te obciążenia w parze.

Pogryzienie występuje u ofiar symbionta. Zatrucie występuje u ofiar wejścia.

Ofiary są już tylko bierne, nie mają siły, aby się przeciwstawiać agresorom.

Opisuję tu obciążenia duchowe, zwykle nieznane osobom związanym z duchowością. Jednak psychologowie nurtów akademickich bardzo dobrze je znają, choć pod innymi nazwami. Alkoholizm, współuzależnienie, depresje, choroby psychiczne – to jest znane. Natomiast kto ze środowiska duchowego cokolwiek pisze, rozpoznaje z tego terytorium? Często milczą, jakby te zjawiska nie istniały. Znają się na „kwiatkach i aniołkach” i to prezentują. Ja też piszę o jasnych, świetlistych, wysokich i czystych wibracjach [link], natomiast wiele osób realnie cierpi, więc potrzebują realnej pomocy, która będzie odpowiedzią na ich przeżycia.

Zwykłe obciążenia karmiczne to np. wzorce. Wzorce są to obciążenia, które także dla osobowości są „do przejścia” i które w zwykły sposób mogą być wykorzystane do uczenia się i wzrastania. Różnorodne terapie zajmują się nimi, np. psychoanaliza, analiza skryptów, ustawienia Hellingerowskie itp.
W normalny sposób rozgrywają i psychologia je dobrze rozpoznaje, psycholodzy mają umiejętności. do pracy z nimi. Np. nadmierna zależność dziecka od rodzica, albo pragnienie zadowalania innych swoim kosztem. Jednak najczęściej stanowią one jedynie część obciążeń bardziej istotnych, do których terapeuta się nie odwołuje jako do pewnej całości. Pracując nad cząstką może nie mieć szansy na zdecydowany, pełny sukces terapeutyczny.

Moje badania obejmują obciążenia, które ani dla dusz, ani dla osobowości ani dla psychologii nie są zrozumiałe, no i nie są „do ruszenia” z posad jako monolit, bez specjalnych wyjaśnień.  Są to generalnie jak wyżej: 1.wejścia 2. kr, 3. pogryzienia i 4. zatrucia. Mimo, iż częściowo nad nimi daje się pracować, to jednak wydaje się, że dopiero pełen obraz daje możliwość pełnego oczyszczenia.

W zwykłych warunkach dusze mogą mocno ucierpieć od tych obciążeń, a osobowości są zwykle skołowane – nie rozumieją o co chodzi. Dlatego tak ważne są powyższe specjalne objaśnienia

Najlżejszym obciążeniem wydaje się być posiadanie ego [umysłowego obrazu samego siebie]. Skutkuje to przystosowaniem do środowiska, życia. Jednak, jeśli chce się osiągnąć Oświecenie, to i to, najlżejsze trzeba rozpuścić/oczyścić. Kłopoty związane z ego to samooskarżanie, gonitwa myśli [umysł nie chce się uspokoić], niechciane emocje. Ego ma każdy człowiek.

Porównanie obciążeń między sobą



Krok


Wejście

Pogryzienie

Jak mocny
jest taki ktoś?Poziom energii.


Prezentuje się jako ktoś mocny i wybitny, nieprzeciętny, „lepszy” pod jakimś względem, potrafiący więcej, gotowy sprostać dużym zadaniom. Bierze je pod uwagę. Umie działać bez widocznego wysiłku.


Czuć od niego mocną, skoncentrowaną energię, ale nie wybitną, lecz raczej energię uporu, dążącą do przełamania, mało umiejętną, przykrą, wiele presji energetycznych wywiera na otoczenie. Wysila się często [kłopoty z sercem]. Narzeka na otoczenie [ale „z nim jest ok”], niekiedy ubolewa, cierpi.


Osoba generalnie słaba. „Nie radzi sobie” – to mantra tego stanu. Brakuje często napędu do życia. Może narzekać na swój los, widzi siebie jako osobę skrzywdzoną. Ale potrafi „wziąć się za siebie” i wiele zrobić w swoim życiu, jednakże ma poczucie niespełnienia.


Jakie
umiejętności
posiada?


Świetna prezencja, czasami, bazując na własnych sporych możliwościach duże fantazjowanie „co zrobi”, „czego dokona” [związane to jest z niedotrzymywaniem obietnic, przyrzeczeń]. W danym obszarze ma wybitne skłonności, osiągnięcia, „dar boży” do czegoś. Oszukuje INNYCH obficie, jeśli jest taka potrzeba.


Zdolności normalne, przesadne wyobrażenia o swoich umiejętnościach, „nadymanie się”, przeszacowanie swoich możliwości. Oszukuje SIEBIE często i obficie. Nie chce przyznawać się do własnych błędów, chociaż „gdzieś tam” wie, że coś zrobiła nie tak.


Umiejętności przeciętne, chociaż ma „swoją działkę”, jak każdy. W obszarze pogryzienia [dane ciało subtelne] występuje pomieszanie, [nieuświadomione] niezrozumienie spraw, zdarzeń, zasad. Taka osoba gubi się w tym obszarze życia, chociaż nie chce tego widzieć.


Jakie
ma
realizacje?


Są wybitne, ale z istotnymi ukrytymi wadami. Często nie do powtórzenia przez zwykłego człowieka, ale mogą np. nie dawać satysfakcji. Jako, że krok. jest strukturą obronną, wzmacniają narcystyczną samoocenę. Jednak nie usuwają przyczyny wzięcia krokodyla, wręcz wzmagają ją, uprawomocniają ją, dają argumenty „za”.


Realizacje nieco ponad przeciętną, często połączone z systematycznym wysiłkiem [którym osoba sobie i innym tłumaczy konieczność takiego działania: „życie jest ciężkie”].


Mimo, iż może się częściowo realizować, czasami całkiem sprawnie. Ale gubi się w realiach związanych z obszarem pogryzienia np. emocjonalnych. Widać w jej życiu obszar „dziury”.


Ogólne odniesienie
się do innych ludzi


Chłodny dystans, chociaż jest życzliwość. Dwoistość – przyciąga charyzmą a za chwilę odpycha [np. językiem ciała], zwłaszcza jeśli się spotka z najlżejszą dezaprobatą, negatywną oceną. Nieświadomie, za pomocą energii wyraża postawę wyższości [co przyciąga], ale też i bierze energie z innych [odczucie „przykrego kąsania”].
Wywiera niejawną presję energetyczną.


Lubi się bratać, „zlewać” poszukiwać „bratnich dusz”, co jest oparte często na poczuciu wewnętrznego braku, poczuciu braku bezpieczeństwa. Chętnie doradza, komenderuje, manipuluje [ale „grzecznie”, co ma być wytłumaczeniem, że on/a z dobrego serca]. „Udaje głupiego”, zwłaszcza gdy chodzi o odczucia drugiej strony, jak coś idzie nie tak. Nakazuje [o ile sytuacja pozwala], wywiera jawną i energetyczną presję.


Często nieświadomie „czepia się” innych, aby pomogli w jakimś obszarze życia. Zwłaszcza jeśli zauważy, że mogą go/ją wspomóc, nie zastanawiając się czy to obciąża drugą osobę.
Ta postawa może to być uświadomiona sobie i blokowana, wręcz ktoś może się tego wstydzić.



Cele takiej
osoby


Wybierane są cele prestiżowe, nęcące otoczenie, przyciągające uwagę innych. Nie oznacza to, że ten wybór jest świadomy, może, ale zwykle nie jest, zwłaszcza przy wyższych typach krok. Bycie „lepszym” nieświadomie jest priorytetem. Bycie „zwykłym”, „średnim” już samo z siebie jest porażką dla tego schematu obronnego.


Zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych, nawet w dużym nadmiarze, jednak bez szaleństw. Ów nadmiar, zabezpieczenie, stabilizacja jest wyrażeniem dla tej osoby, jak dobrze sobie radzi.


Stawiane sobie cele mają skompensować, poważne niekiedy, kłopoty życiowe. Osoba rozpoczyna życie, osiąganie celów „spod kreski”, próbuje „żyć normalnie”, często na przedłużających próbach się kończy.


Każde z powyżej wymienionych obciążeń duchowych w ten lub w inny sposób wyraża się przez aktywność Ciała Bolesnego.

Obciążenia takie, gdy przechodzą poprzez wcielenia składają się na tzw. karmę danej osoby, czyli innymi słowu na ogólny plan jego przyszłych losów. Stąd spotykałem małe dzieci z potężnie przejawiającymi się energiami, które nie należały do owego młodego organizmu, niemniej od razu pokazywały na bardzo duże moce obciążeń. Energie obciążeń, cały energetyczny zespół obciążenia przeniosła bowiem dusza z poprzedniego wcielenia. [karmę można nabywać i oczyszczać również w obrębie jednego życia]

Analiza rozwoju i obciążeń

moja odpowiedź na list:

Pewnie wiele czasu się zastanawiałaś nad swoimi kłopotami, przemyślałaś je. Ja z uporem mówię ludziom, że sami siebie najlepiej znają [o ile będą wiedzieć gdzie się ewentualnie można zaklasyfikować i gdy zechcą sie do tego przyznać].

Już widziałem wiele osób, które mocno zastanawiały się nad swoimi „procentami” przy opisie obciążeń karmicznych.. i często nie mogły dojść, czy mają to obciążenie, czy też nie..?

Osobiście uważam, że lepsze jest podejście od strony rozpoznania – czym jest dane obciążenie. Od jego opisu. Wtedy osoby z łatwością odczytują: „o, ja tak mam,” albo „to mnie nie dotyczy”. Wtedy już dobrze wiedzą, nad czym pracować.

  • to, co jest obciążeniem, to naturalnie wychodzi przy sesjowaniu, dana osoba odkrywa siebie i jest to bardzo praktyczna wiedza, żadne tam domyślanie się. Same konkrety i jeszcze do tego potwierdzone przeżyciami. Dodatkowo Dusze, Wyższe Jaźnie aktywnie pomagają, prowadzą, czemu nie zaufać im i Bogu?
  • jak już jest coś oczyszczone, to analiza jest nieaktualna, jak więcej rzeczy jest pooczyszczanych, to tym bardziej analiza  procentowa jest nieaktualna. A i delikwent czuje, że jest spokój w tym temacie.

Co do krokodyli, wejść i pogryzień to jednak uważam, że warto je badać, i wtedy analiza daje wartościowe informacje. We wszystkich tych trzech obciążeniach są obecne mechanizmy, które utrudniają ich samodzielne wykrycie albo służą do kamuflażu i ukrycia obciążenia.

A są to duże obciążenia.

> Nie wiem jak działać, żeby mieć porządek i ład w ciałach subtelnych :/ a
> wiem, że coś jest nie tak…

Gdy się oczyścisz, ciała same wrócą do normy, czakry się sharmonizują do tej formy, która dla Duszy jest najbardziej odpowiednia [nie musi to się oczywiście podobać samej zainteresowanej osobie :)] Praca nad sobą automatycznie daje rezultaty w ciałach subtelnych i czakrach.

Po co mówić o obciążeniach?

– Aby się z nich wyzwolić, oczyścić. Jeśli nie mówi się o obciążeniach i liczy się w oczyszczeniu „na łut szczęścia”, to czasami można sobie sporo poczekać.. ale nikt nie pogania. Jeśli Dusza chce sobie pożyć, poeksperymentować nawet przyoblekając obciążenia, ma pełne prawo. Jednak są momenty, gdy Dusza się może tak zdegradować, że, podejrzewam, „rozpuści się”, ale nie w Oświeceniu, a w niebycie.

Gdy świadomie podchodzimy do własnego stanu, chcąc się oczyścić, to aktywna świadomość pomaga nam w rozluźnieniu więzów, w dojściu do przyczyn takiego stanu i w usunięciu ich.

Odkrywając swoje odczucia, zauważamy, że część jest ewidentnie do oczyszczenia.

Jest wiele terapii, jest też wiele sposobów odkrywania „lepszego ja” poprzez pracę, w pracy zawodowej. Terapie zwykle eksplorują obszar przeszłości, metody podwyższania wyników kierują nasz umysł w przyszłość. Jest wśród nich wiele bardzo dobrych. Mnie podobają się te sposoby, które wzmacniają możliwość przeżywania chwili obecnej tak, aby była coraz bardziej oczyszczona, aby była coraz bardziej świadomie przeżywana. Pytanie terapeutyczne [powyżej], które zastosował Lester Levenson może sprawić, iż nasze teraz będzie coraz mniej podatne na niepokoje z przeszłości i przyszłości, jeśli przejdziemy prosty proces.

Po pierwsze zauważamy i rozważamy kłopotliwe odczucia w ciele tak, aby istotnie doznać dyskomfortu, od którego chcemy się uwolnić.

Po drugie zadając sobie w myślach pytanie przyjmujemy postawę, w której już nie trzymamy tych odczuć, a to jest najważniejsze. Proces dzieje się sam, bez wysiłku. Poprzez przestanie przytrzymywania. „Czy mogę pozwolić odejść?” To tylko pytanie, ale też prosta sugestia do podświadomości, iż nie musimy już tego trzymać.

W rozwoju są wg. mnie istotne trzy sprawy:

1. dojrzałość – objawiająca się w poszczególnych ciałach subtelnych. Im więcej dojrzałych ciał subtelnych [jedno po drugim], tym taki ktoś ma wyższy poziom rozwoju.

2. brak obciążeń duchowych – im mniej ktoś ma obciążeń, tym sam prezentuje więcej cech Urzeczywistnienia, cech Boskości – miłości, mądrości, mocy.

3. rozwój świadomości, w rozumieniu rozwijania zrozumienia spraw a następnie przekraczania owego osiągniętego zrozumienia poprzez „wznoszenia się” świadomością na kolejny poziom. Tu się zawiera również polepszanie łączności z Bogiem, Źródłem Miłości, otwieranie się na Miłość.
Oczywiście owe „poziomy” należy traktować przenośnie – chodzi o zakres świadomości i jego poszerzanie, zawieranie w swojej wizji świadomej szersze rzeczywistości. Z pewnością wychodzi ona w pewnym momencie poza umysł, i powoli już nie jesteśmy ograniczeni do własnego umysłu, do umysłowego obrazu świata. Niemniej nadal pozostajemy świadomi,  jesteśmy świadomi.

Życzę, żebyśmy doznawali jak najwyższego rozwoju.

morze i słońce

O punktach 1. i 3. piszę w innym miejscu. W tej części artykułów omawiam zaś obciążenia – czym one są i jak się z nich uwolnić. Jeśli będę wiedzieć, jak wyglądają moje obciążenia, jak funkcjonują, tym łatwiej będę mógł sie ich pozbyć. Takie jest założenie.

Czasami ludzie mają naprawdę spory poziom dojrzałości, a jednak duże obciążenia. Mogą one mocno zaważyć na poziomie urzeczywistnienia [inaczej – duchowego radzenia sobie, urzeczywistnienia Boskości w sobie]. Podobnie,  znam niejedną osobę o starej duszy, która ma spore kłopoty w życiu, a wydawałoby się, że tyle już przeżyła wcieleń i tyle już wie, rozumie. A tu niekoniecznie.

Stąd wiedza/zrozumienie dają mądrość, a oczyszczanie daje czystość karmy i w sumie to wszystko składa się na lepsze życie.

Proszę pamiętać, że obciążeniami warto się zajmować wtedy [gdy czujemy się źle, czujemy dyskomfort],

  • gdy wiemy, że mamy obciążenia,
  • albo się siebie o nie posądza,
  • gdy krzywdzimy innych, nawet bliskich, nawet bezwiednie, nawet wbrew chęci,
  • albo posądzamy o obciążenia innych, bliskich, którzy mogli nam szkodzić.

Wtedy warto się edukować, uwalniać. Natomiast, gdy sami nie czujemy się źle, i gdy widzimy, że nie krzywdzimy innych, to warto się całkowicie skupić na pozytywnych aspektach życia, na miłości, radości, dobrym samopoczuciu, relaksie, wypoczynku, itp.

Jeśli kogoś to trwoży, że takie obciążenia istnieją

Pytanie:

„Rzeczywiście, bardzo dużo tutaj jest napisane o obciążeniach i przyznam szczerze, że nie jestem w stanie teraz tego wszystkiego zgłębić.
Dlatego chciałabym dowiedzieć się, czy temat obciążeń, przedstawiony na Twoim blogu, ma coś wspólnego z ciałem bolesnym  Eckhata Tolle? Prawdę powiedziawszy temat obiążeń i tzw. krokodyli, ciut przeraża mnie, natomiast, gdy czytam o ciele bolesnym, nie czuję lęku. Zastanawiam się dlaczego tak jest?”

Jeśli czujesz, że Cię to przeraza, że są jakieś obciążenia duchowe, to proszę wejść na tą stronę [link], na której opisałem historię moich odkryć, a przede wszystkim, DLACZEGO mi były one potrzebne. Bo nie zadziało się to przypadkiem, i nie przypadkiem dotyczy to zresztą Polski.

Uwaga: aby badać obciążenia duchowe i pozbywać się ich, trzeba aktualnie praktykować pozytywnie myślenie oraz mieć połączenie z Pozytywnymi Wyższymi Siłami, w tym z Bogiem. Afirmacje, medytacje, modlitwy – to jest coś niezbędnego. Aby mieć pozytywne wsparcie  i się nie przelęknąć, przeczytaj to.

Dla ego nie są teksty na moich stronach bardzo jakoś głaskające, ale bardziej mi chodziło o to, żeby przedstawić prawdziwą sytuację. Jeśli ktoś ma trochę dystansu do samego siebie, ma szansę z tego skorzystać.

Poniżej opisane są różne obciążenia, z którymi możemy się spotkać. Często rozpoznajemy w tym własne spotkanie z innymi ludźmi, równocześnie powiązane z cierpieniem. Czytając możemy odkryć, że nie chcemy już tak żyć, że chcemy np. odejść z niekorzystnego związku, relacji. I może to się udać. Natomiast pamiętajmy, że to, że w ogóle znaleźliśmy się w takiej sytuacji w jakiś sposób jest efektem kreacji naszej podświadomości. Warto sobie zdać sprawę z własnych intencji, dlaczego w taka sytuacja nam się w życiu przydarzyła. Dopiero jak uświadomimy sobie, co takiego chcieliśmy osiągnąć w niej [i to wcale nie muszą być jakieś szczytne motywy, a wręcz przeciwnie, coś co może być wstydliwe], wtedy możemy się tego pozbyć i przestać się wdawać w sytuację tworzącą cierpienie. [tu więcej]

Podobnie, jeśli sami czujemy się obciążeni jakimś typem obciążeń, warto jest dociekać dlaczego, dla jakich pobudek, dla jakich celów nabyliśmy owo obciążenie? Co ono miało nam dawać? Co podświadomość chciała osiągnąć za pomocą tego obciążenia? Gdy zobaczymy intencje [a zwykle nie jest to proste i wymaga sporo pracy], dopiero wtedy nawykowe odtwarzanie owego obciążenia przestaje się zdarzać i istotnie oczyszczamy się na dobre.

Ogólnie do tych obciążeń można powiedzieć że obciążenia mogą być typu yin i yang. Więcej w tekście [link].

Poszczególne typy obciążeń na obrazkach można obejrzeć tutaj [link].

Dlaczego tak się sporo zajmuję obciążeniami duchowymi? A nie pieję jakimiś ślicznymi wersami na temat miłości, aniołków itp? [link]
Dlaczego nie robię kolejnej laurki w sieci?

Łącze do tekstu traktującego o karmie – czym ona jest?

Do diagnozy stanu obciążeń duchowych może być przydatna analiza rozwoju duchowego.

Pytanie:

> Czy mógłbyś sprawdzić co ja mam podłączone i gdzie, bo  ostatnio miałem nieco odczuć podobnych do tych co opisujesz w artykułach.

Odp.:

Wiesz, jak aż tak dokładnie ludzi nie badam, żeby powiedzieć, że np. ktoś jest za jakąś czakrę przyczepiony do pani X. Chociaż tak być może.

W tekstach raczej stawiam na samoedukację czytających i wyciąganie wniosków. W końcu, jak ktoś się sam czegoś nauczy, to i wołami tego z niego nie wyciągną. Nie mam też jakiegoś napięcia, żeby wielce nauczać, kto co sobie weźmie, to jego.

Tak więc proponuję Ci refleksję. Z kim jesteś związany – zastanów się, kogo podejrzewasz i o co. I o co siebie podejrzewasz :)?
Jakie intencje z obu stron są?

Dwa, jakie to mogą być typy obciążeń? dla obu stron? Kto może atakuje, kto jest ofiarą [odpowiednio: obciążenia yang i yin]?

Jak masz jakieś pomysły, opisz i wyślij do mnie.

173 komentarze do “Obciążenia duchowe

  1. Leśny Ludek

    Czy można mieć kiepsko w życiu nie mając obciążeń?
    Np. jak się jest duszą z poza linii i ludzie uważają ciebie za kogoś niedostosowanego i nie chcą z tobą przebywać bo mają wzorce społeczne Matrixa zakorzenione?
    Badam mój mizantropizm 🙂 Jako dziecko super było, mnóstwo rówieśników, w szkole na początku słabo ale poprawiło się. Potem gorzej, bo nie potrafiłem wniknąć w te wszystkie ,,muszę”, ,,trzeba”, ,,powinno się”. Ludzie oddalali się bo byłem dla nich jak ktoś inny, kto przynosi wstyd? Tak myślę. Szczególnie dziewczyny, one patrzą na to. Chcą, aby facet był opiekuńczy, zaradny i posiadał duże środki materialne. A nawet, jak nie ma kasy, to musi mieć osobowość (Andrzej, ty to nazywasz krokodylem jak facet ma taką super-bajerę a potem np. zostawia żonę i chleje przez dwa miesiące, bop niby na początku tak fajnie było, taki pewny siebie był?)…
    Ciekawe jaką mam karmę, skoro tak mam?
    Na ascetę raczej to nie wygląda, na ciemne siły chyba też nie.
    Trochę jakbym za wrażliwy był na to, co się dzieje i uciekał specjalnie w swój świat, odgradzał się od ludzi.

    Odpowiedz
  2. Bogusia Jarosz

    Witaj Andrzeju. Bardzo dziekuje za Twoją odpowiedz. Daje mi ona do myslenia i analizowania: za i przeciw. Ja nie mam tak ogromnego doświadczenia i wiedzy jak Ty. Moje wywody wynikają wyłącznie z mojej konsekwentnej drogi szukania rozwiązań, kreowania nowych dróg, które moga dac mi odpowiedź a gdy trzeba -patrzenia z boku na to zadanie Każdy z nas subiektywnie patrzy na ten świat natomiast im nas więcej patrzy na to samo tym pełniej to widzimy tak jak burza muzgów daje o wiele więcej poznania niż sama jednostka może uczynić. Napisałam to z dwóch powodów : bo tak czuje i aby wywołac burzę muzgów na ten temat Pragnę zrozumieć i znaleźc odpowiedź dlaczego ciemni się odłączyli od Boga i czy kiedykolwiek tęsknili za nim, za jego ciepłem, miłością i opieką. Dlaczego zostali stworzeni przez Boga, w jakim celu. Przecież nic nie dzieje sie przypadkiem. Fakt jestem idealistką Od kiedy pamietam zawsze nią byłam i zawsze wiedziałam którędy chcę iść i co robić mając nawet zaledwie kilka lat Jako buntownik o silnej osobowości zawsze sama wpływałam na otoczenie aby pozwolili mi iśc moją drogą. Czy to znaczy ze już jako kilkuletnie dziecko miałam „jakiegoś za pazuchą” i on mi dawał tak silne przekonanie, że to co robię jest dobre ? Hm… Nie umiem sama sobie na to odpowiedzieć. Jedno wiem zawsze czułam głęboko w sobie, że miłośc potrafi zdziałac cuda ale tylko taka bezinteresowna, szczera. Urodziłam sie z tymi ideami, One wciąż we mnie siedzą choć otaczający mnie świat zupełnie im zaprzecza…

    Odpowiedz
  3. Bogusia Jarosz

    Witaj Andrzeju
    Gdy czytam Twoje słowa o tych wszystkich stworach , krokodylach, białych, ciemnych, pólbogach itd, ktore nawiedzaja ludzkość od zarania dziejów, a które i w moim życiu gościły, odnoszę wrażenie, że należałoby do nieskończoności być ostrożnym, uważnym, aby znów nie powróciły, jeśli już sobie z nimi w jakiś sposób poradziliśmy. Ta ostrożność generuje lęk przed nimi, który obniża nasze wibracje zapraszając je do nas z powrotem .Hm… Pomyslałam, ze to jest jak syzyfowa praca, która nigdy się nie kończy… Wtedy zapytałam „Siebie” dlaczego tak się dzieje, dlaczego one wciąż wracają, może chcą nas czegoś nauczyć? No właśnie. Może one coś chcą od nas, ale nie wiedzą czego chcą, bo tego nie znają – chodzi o Miłość – Światło, które rozświetla mrok i rozjaśnia umysł. Czy są żli? Jak można być złym jeśli się nie wie co to znaczy zło. One wracają do nas bo są częścią nas W procesie stworzenia włożyli w nas cząstkę siebie jakby na wypadek, gdyby o tym zapomnieli skąd pochodzą, że ich jedynym stwórcą jest Códowne Żródło Życia- Jedyny Stwórca . Teraz wracają do nas bo są z nami połączeni tą cząstką prosząc o Swiatło, którego nie rozumieja, którego już nie pamiętają brnąc w ciemnościach. Pomyslałam sobie w sercu – skoro oni są naszą cząstką to Ok, może być, zaakceptowałam to mówiąc skoro jesteś cząstką mnie też Ciebie kocham, co w efekcie dało im skierkę Swiatła, którą zagubili po drodze tworząc swoje dzieła. Piszę to bo czuję, że moja akceptacja tego dualizmu jaki na każdym kroku spotykamy pozwala nam dalej iść i kreować własny świat. W taki sposób to my ich teraz prowadzimy ku Żródłu, ku Esensji Życia, ktorą dawno temu stracili stając się ciemną czy też białą stroną tego Cudownego Wszechświata jaki dał nam Jedyny Prawdziwy Stwórca. Gdy to zroumiałam i uczyniłam poczułam że stałam się pełniejsza Już się nie boję, że będą mnie nękać, gryźć i zatruwać, bo to ja teraz uczę ich Miłości, której nie znają. Cieplutko pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Andrzej Autor wpisu

      Cześć Bogusia

      Z pewnością, mamy do czynienia z wieloma przejawieniami istot z Łuku Zstępującego, którzy nie są chętni ani do Jasności ani do Miłości.
      Możesz mieć chęć im to „dać”.

      Ale czy oni to chcą przyjąć?
      Myślę, i mam takie doświadczenia z sesji, że tylko niewiela część istot o ciemnej postawie ma chęć i w ogóle jakąś świadomość, aby chcieć powracać na świetliste tory.
      Jak 1 na 10 się trafia, to jest sporo. No, może 2 na 10.
      A reszta – w sesjach widać, że są zakorkowani mocno.

      Nie wiem, może masz jakieś inne sposoby, albo też nieskończenie więcej czasu na tą działalność – w czasie sesji nie ma zbytnio czasu aby realnie przekonać takiego ciemnego aby coś zrobił w inny sposób, niż chce. Mnie tam nie dawało się znimi wiele zrobić. Ale też nie starałem się ich „ukochać”, bo w sumie mam w sesji coś konkretnego do zrobienia. A jakby takie kochanie ciemnego w sejsi miało wyglądać?

      Nie wiem też co nazywasz „uczeniem ich Miłości”. Brzmi to bardzo idealnie, ideowo, niemal doskonale, natomiast jak to wygląda w praktyce? Na ile jest to realnie działające? Jakie daje efekty? Bo może daje dobre, pozytywne, a może.. może akurat ciebie oszukują, że daje.

      Ciekaw jestem twoich doświadczeń w tym wyrażaniu Miłości wobec ciemnych.

      (ciemni mają masę sztuczek, i wiele, wiele nurtów duchowości czy religijności przesyconych jest do podstaw oszustwami – tak samo te najbardziej znane, najwięksi „nauczyciele duchowi” mieli symbionty czy opiekuństwa. Wystarczy powahać ich zdjęcia. Oni tego nie ukrywają! Tyle tylko, że mało kto jest w stanie to odczytać z wibracji – więc się nie muszą kryć – ciemni się nie muszą kryć, bo wiedzą, że mało kto ich wykryje.)

      Piszesz „ta ostrożność generuje lęk”.

      Ciekawe, ale chyba „ta” ostrożność generuje lęk.

      Ja mam chyba inną ostrożność, uważność może bardziej, która u mnie nie generuje żadnego lęku, wręcz poczucie spokoju.
      Raczej idę ku kontaktom z Wyższymi Jaźniami i Bogiem, podnoszę wibracje. A to automatycznie odspaja od nieczystych wibracji.
      I już tylko ci jakby najbardziej specjalni ciemni moga mnie na czymś złapać..

      Więc może mamy do czynienia z różnymi „ostrożnościami”.

      Co do tematu, to akurat się zdarzyło, że wczoraj przeżyłem odpowiednie do niego przeżycie, które opisałem tu właśnie:

      Poprawne nauki o związkach od .. nosiciela symbionta

      Odpowiedz
  4. awentais

    Ola, ja oczyszczałam mojego ojca z krokodyli. Ponieważ w pewnym momencie stał się zagrożeniem dla mnie i dla mojej mamy, jednocześnie żadne rozstanie, odejście nie wchodziło w grę. Zleciłam modlitwę wstawienniczą za niego, poddałam się sesji wglądowej, w której osobiście pracowałam z jego Duszą oraz bardzo długo współpracowałam z egzorcystą, który ustawiał energie naszej rodziny, w tym zmarłych przodków. To wszystko dało efekt. Przy okazji nastąpiło rozseparowanie moich i mojego ojca wibracji oraz ciekawe oddzielenie geograficzne – on został „odesłany” z mojego świata.
    Myślę, że każdy przypadek jest inny i nie można generalizować z tym oczyszczaniem. Zawsze można przynajmniej pomodlić się do Boga o interwencję, o rozwiązanie trudnej sytuacji.

    Odpowiedz
  5. Ola

    Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź!
    Jakby to powiedzieć, u mnie to jest miłość od prawie że od pierwszego wejrzenia, niestety często beznadziejna i konfundująca, z wieloma rozstaniami i powrotami. Gdyby nie to, że już na samym początku wbiłam sobie do głowy, że jesteśmy sobie przeznaczeni, to już chyba dawno dałabym sobie spokój. Ale faktycznie, co jest takiego we mnie, że mnie ciągnie do kogoś, kto mnie raz hipnotycznie przyciąga, a za chwilę bezwiednie odpycha i naprawdę musiałam wiele się naćwiczyć, żeby mnie wpuścił do swojego życia? Nie licząc kilku osób które spotkałam po drodze, z którymi po prostu w życiu byłoby mi lepiej, a odepchnęłam ich bo „tylko jego kocham i nic innego nie ma sensu”? Raczej też mam wiele do pracy nad sobą…

    Oczywiście, że myślę, żeby to zostawić. Nawet nie będę tłumaczyła jakie to wszystko jest skomplikowane, ale faktycznie, przez te prawie dwa lata czuję się jakbym była zaczarowana ( co ludzie też często mówią, jak mnie z nim widzą). To takie uczucie jakby przez jakiś czas w przyjemnym słodkim transie by się niespodziewanie i nagle obudzić się pogruchotanym spadając z wysoka na zimną i mokrą podłogę. Tyle, że widzę zależności pomiędzy obciążeniami i jego zachowaniem, i tym, jak okrutnie wpływa na niego jego matka (która swoją drogą jest bardzo miłą i wspaniałą osobą i bardzo ją lubię, ale ma chorobę dwubiegunową i nowotwór, dlatego musi z nią mieszkać… ). Wiem,że w głębi ducha to piękny i niesamowity człowiek, z wieloma pozytywnymi cechami charakteru, którego życie strasznie pogryzło i nie dziwię się mu, że wziął kr. na siebie. I wiem, że w jakiś sposób mu na mnie również zależy i by go to bardzo zabolało, gdybym zniknęła z jego życia. Nie wiem jak długo wytrzymam taką formę relacji, ale jeśli coś mogę zrobić, to właśnie chciałabym spróbować oczyścić i jego, i ją. Gdyby nie ta opcja awaryjna, to zdecydowałabym, że chcę w przyszłości zdrowych relacji opartej na wzajemnym szacunku, zaufaniu i trosce. Z nim raz tak jest, a raz nie ma. Dzieci na szczęście nie ma, i raczej nie będzie z nim ani z nikim innym.

    Jeśli to nie pomoże, to nie będzie wyjścia, jak się ewakuować, po raz ostatni…

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Ola, można próbować, co z tego wyjdzie. Można prosić o oczyszczenie i zobaczyć, na ile to jest od tego człowieka, od jego Duszy, a ile od kr.
      To jest twoje pole i w obszarze niewidzialnym nie mają prawa ci robić krzywdy, możesz ich odsyłać z własnego pola (tak się w sesjach robi), albo z pomocą modlitwy, albo z pomocą czyjejś modlitwy wstawienniczej.

      Tak jak mówiłem, nie jeden raz moja Dusza była zakochana – właśnie, w kim, możnaby spytać?
      Po tamtej stronie spojenie Duszy z kr. było tak duże, że oczyszczanie nie pomagało wiele – Dusza nie od wczoraj miała z ciemnymi konszachty. To pięknie w „naszym świecie” wygląda – taka osoba jest przedsiębiorcza, zorganizowana kiedy trzeba, jej działania podobają się wielu ludziom, którzy wierzą, że to jest z jej własnych zasobów, że to na jej energiach się to dzieje. Ale nie biorą pod uwagę tego, że taki człowiek jest postrzegany jak i sam postrzega siebie (ego), jako mającego te takie super energie. [art. Parasol Ego tu pasuje]

      Domyślam się, że Dusza nie zechce puścić tych cennych możliwości. Dla Duszy i dla Osobowości możliwości ponadprzeciętnego funkcjonowania są rdzeniem, którego się trzymają jak pala na środku morza. Osobowość może obiecywać różne ciekawe rzeczy (co kr. bardzo lubi, bo spokojnie potem zamąci ci w głowie i po sprawie).

      Twoje zaczarowanie tu jest dobrym opisem.
      A przeznaczenie – jak najbardziej – masz się uporać z relacją z kimś takim, z taką osobą niezwykłą, ponadludzką czasami.

      Odpowiedz
  6. Ola

    Cześć Andrzeju. Mam taką nurtującą mnie sprawę, krótko i na temat:
    Spotykam się z osobą która na 95% ma krokodyla i myślę że inne uszczerbki na ciałach również, a jego matka na 95% ma wejście i małego krokodyla też bym nie wykluczyła. Czy jest sens zamawiać oczyszczanie dla nich bez ich wiedzy i zgody, bo w takie rzeczy zwyczajnie nie wierzą?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Jeśli nie masz innego wyjścia – ja to czasami robię, aby nie zostać „pożarty”.
      Jednakże trzeba wiedzieć, że inni ludzie mają swoje życie i tacy sobie są, razem z tym ich łukiem zstępującym, obciążeniami itp.

      Pytanie jest do Ciebie, dlaczego to Ciebie tak bierze, ciągnie i raczej zastanawiasz się nad oczyszczaniem kogoś, niż nad zerwaniem z nim.

      Jeśli ten ktoś nie ma intencji do pracy ze sobą, zmiany intencji w swoim życiu, to pchasz się w kupę.. no czegoś nieczystego. Ale już świadomie. I nie będzie w przyszłości powiedzenia „nie wiedziałam”, „nie miałam świadomości”.
      Domyślam się, że zaangażowanie uczuciowe relacja, wspólne plany są tu na jednej szalce wagi.
      Same się na tą szalkę nie wepchały, nie weszły. Ktos je tam wciągnął. I ten ktoś może te elementy zaangażowania zdjąć.

      Oczywiście ciągle możesz robić co zechcesz. Możesz zechcieć przetestować tutejsze „mądrości” za pomocą swojego życia i pewnie kosztem czegoś w przyszłości. Dusze domyślam się, że będą i tak się cieszyć z doświadczeń – Dusze mało z którego przeżycia się nie cieszą 🙂

      Jednakże, jeślibyś chciała zapewnić sobie trochę mniej wypełnione cierpieniem życie, to także można.
      I to bez awaryjnego oczyszczania czyichś symbiontów.

      Wiele razy przychodziło mi rozstawanie się z paniami, które miały obciążenia. Jestem typem raczej „ofiary związkowej”, przez co łatwo moja Dusza zachwyca się osobami o ponadprzeciętnych aktywnościach, działaniach.
      A kto taki podnadprzeciętny jest? Ano ludzie z symbiontami.

      Moja Dusza bardzo wierzyła w to, że można mieć „normalny związek” z kimś, kto ma duże obciążenia (typu symbiont). Oczywiście chodziło o tą ponadprzeciętną atrakcyjność takich osób! Jakie te panie są atrakcyjne! A jeszcze mogą się interesować duchowością – to już w ogóle ideał.
      Natomiast z czasem zdałem sobie sprawę, że no niestety – symbionty są z ciemnej strony. I co by osobowość tamtej strony nie robiła, jakby się nie gimnastykowała, to ciemny zawsze wyjdzie i będzie pożerać energie, będzie rżnąć bez litości.
      Potrzebowałem sporych kilku lat, aby się tego dokładnie nauczyć – na własnych przykładach.

      Można spytać – czy nie lepiej cierpieć a jednak być z taką atrakcyjną osobą?
      Bo kr. przyczynowy to daje super zorganizowanie życia.
      A kr. buddialny u kobiety to super kobiecość jest.
      Astralny może się podobać mniej zaawansowanym osobom.
      Kr. Atmaniczny zaś oraz kilka kr. na raz to już odlot rakietowy życia..
      A spotkałem takie panie, spotkałem.. Ledwo z butów nie wyleciałem z wrażenia, takie potrafią być energie. Ale agresja, dziabanie, ranienie energetyczne – jest wtedy odpowiednio ostre (gdy się sprzeciwimy – automatem następuje). Miałem pogryzienia na wielu ciałach. Szczęściem nie musiałem z nimi całe lata chodzić (bo się nie leczą same), a umiałem się odpowiednio pomodlić o oczyszczenie, więc jakoś nie cierpiałem długo.

      Jeśli komuś nie zależy na sobie, na swoim dobrostanie, na swoich cierpieniach (nieuniknionych), a np. zależy na potomstwie – można oczywiście wejść sobie w taką ścieżkę cierpienia. Ja nie będę zabraniał, bo przecież nie jestem tutaj od zabraniania! 🙂

      Jednakże proponowałbym (i życzył – jeśli ktoś lubi mieć życzenia), życzę Wam wszelkiej pomyślności związkowej bez takich „ciemnych dopalaczy”.. To samo i sobie proponuję.

      Odpowiedz
  7. wojtek

    Transcendencja to jest to co próbuje zgłębić, dla mnie to absolutna miłość i jedność. Polecam „Fala jest morzem. Rozmowy o duchowości” Willigisa Jägera – na youtubie go mało niestety – dużo mi ta książka dała. Spokój osiągniemy rozumiejąc nasze miejsce i nasze uwarunkowania, natomiast tempo w jakim poznanie się odbywa zależy raczej od naszej „pojemności”, na ile jesteśmy w stanie przyjąć tą wyższą informację by ona nam krzywdy nie zrobiła. Naszą rolą jest to poznanie zgłębiać, na ile nam się to uda na tyle nasza transformacja w nowego człowieka będzie udana – a wtedy wszystko się zmienia, zmienia się całe życie bo zmienia się całkowicie nasze postrzeganie i w sposób naturalny przyciągamy zupełnie innych ludzi i inne sytuacje – na pewno zdrowsze – choć (i tu uwaga!) zaraz pojawiają się kolejne schodki i nowy etap do przepracowania. To są podobno rzeczy które przewyższają naukę o karmie choć oczywiście cały czas nas ona trzyma i być może jest decydująca – dokładnie tego mechanizmu raczej nie poznamy. W każdy uważam że tempo duchowego rozwoju jest drugorzędne (choć dla osobowości czy ego pewnie nie – ale właściwe duchowe przeżycie odpowiednio ustawia te elementy), bo to bardziej wspinaczka górska niż bieg na 100m, ważne żeby w tych górach nie utknąć i cały czas iść do góry.

    Odpowiedz
  8. wojtek

    Z powodzeniem stosuję post, modlitwę i afirmację od lat, to jest potężna broń i narzędzie kreacji. Na początku jak to odkryłem to myślałem że zaraz osiągnę jakieś niebotyczne poziomy duchowe ale właśnie nie jest problemem zrobić krok do przodu ale to wytrzymać i być gotowy na to co dalej. Dzisiaj traktuję to jako łaskę, bo nie można tego robić i mieć wyników na zawołanie. Też miałem problemy z religią z powodów o których piszesz ale teraz zrobiłem kółeczko i widzę że wszystko to układa się w całość. Przyszło też rozczarowanie różnymi guru, jak na przykład mistrz Reiki który sam stwierdził że narzędzia do leczenia podają mu różne istoty nad którymi nie panuje i że to jest granat w ręku dziecka. Trudno mi teraz kogoś uznać za autorytet – są po prostu mniej lub bardziej mądrzy z których doświadczenia mam radość skorzystać, ale jestem tylko ja i Bóg.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      wojtek
      Cieszę się że masz takie osiągnięcia i postawę!

      No właśnie, w osiągnięciach duchowych, w tej naszej duchowej wędrówce, jak to można powiedzieć „coś nas wstrzymuje”.
      Ciekaw jestem, jak to widzisz, jak na to patrzysz, jak się zapatrujesz, mając taką praktykę?
      W moich i moich znajomych doświadczeniu jest tak, że po postąpieniu duchowym (do przodu) przychodzi weryfikacja tego, co się osiągnęło. Najczęściej jest to związane z karmą własnej Duszy, która to karma (postawy Duszy) kiedyś nie pozwalała na takie posunięcia. A tu akurat je wykonujemy. No i Wszechświat przychodzi i pyta – to co, Duszo, to nie chcesz tego, czy też chcesz?
      No i Dusza, jako że nie jest refleksyjna, mówi – „a tu mi coś ktoś majstruje, ja oczywiście nie zmieniłam postawy, tylko to, o ta Osobowość, ta Świadomość coś poprzestawiała na desce rozdzielczej. Bo ja nie mam zamiaru się zmieniać.” To tak mniej więcej wygląda.

      Jednakże też dochodzimy do wniosku, że można pracować z Duszą, zmieniać karmę, czyścić Ciało Bolesne, natomiast można sobie to robić i robić niemal bez końca, tyle tego jest.
      Rozsądnym więc postępowaniem wydaje się być przekroczenie duchowe (transcendencja) tego całego bałaganu Duszy i przejście na inne poziomy (nadal pracując z poprzednimi, nie lekceważąc ich).
      Tu są moje teksty idące w tym kierunku:
      Trzy poziomy duchowości,
      Z Duszy ku Duchowi,
      Poza karmę

      Odpowiedz
  9. wojtek

    @Świat Ducha
    Czy koncepcja symbiontów i obciążeń odnosi się w jakiś sposób do postu i modlitwy?

    Rozumiem, że symbionty to biblijne diabły (pewnie nie tylko i jest to bardziej skomplikowane).
    W swoich poszukiwaniach zrobiłem kółeczko i wróciłem do religii, którą trzeba jednak porządnie oczyścić z manipulacji, nadinterpretacji itp. by sięgnąć do sedna.

    Duża w tym zasługa Łazariewa który jakby potrafił się przebić przez zaschniętą skorupę. W każdym razie post wzmacnia Ducha i daje moc, a przez dystansowanie się w oczywisty sposób odcinanym tym skurczybykom papu. Jezus wspominał że niektóre złe duchy można wyrzucić tylko przez post i modlitwę. Ostatnio czytam Biblię pod kątem tej teorii i znalazłem fragment w który pisze że jak wygoni się złego ducha to przychodzi po siedem następnych.

    Rozumiem to tak że symbiont pomimo że żywi się ofiarą, jednocześnie też ją chroni, w momencie uwolnienia przez pewien czas może być jakby bardziej narażona na ataki na które wcześniej była odporna. W każdym razie jestem przekonany że długotrwałe posty i modlitwy mogą mieć zbawienny wpływ na walkę z obciążeniami różnego typu, chodzi zarówno o post rozumiany jako głodówka lecznicza jak i post religijny.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      wojtek
      Jak najbardziej. Dobre spostrzeżenie. Nauki religijne podają często poprawne wskazania, jednak – w odróżnieniu od ezoteryki i rozwoju duchowego – nie są w stanie powiedzieć „dlaczego to trzeba robić”. A to ogromnie mnie odrzucało od nich. Czułem, że „coś tam dzwoni”, ale sposób podania, forma, presje to doprowadzało do odruchu wymiotnego. Czemu mnie, człowieka myślącego, ktoś przygniata jakąś tak bezwzględną presją? Co, ja nie mam mózgu, umysłu, nie umiem pomyśleć? Ja umiem pomyśleć, ale to oni nie umieją podać przyczyny dlaczego tak mówią – są jak roboty.

      Dopiero dogłębne poznawanie duchowości dało mi większe podstawy do stosowania tego, co znałem, tym razem mając szacunek do siebie samego i do swoich umiejętności myślenia, wnioskowania, wybierania. Dopiero wtedy poczułem się jak człowiek, a nie jak niewolnik.

      Symbiont tak, chroni „ofiarę”. Ja nazywam tą osobę „nosicielem”, bo to nie jest ofiara symbionta. Ta osoba sama owego symbionta prosiła o przyjście, zasiedlenie (ona albo jej Dusza). A poza tym jest to symbioza, czyli właśnie ochrona w zamian za daninę energii. I to często nie swojej, a czyjejś, osoby, z którą nosiciel się spotyka, a którą symbiont może zaatakować „bo nosiciel jest w niebezpieczeństwie”.

      Jak oczyści się (usunie) symbionta, np. za pomocą modlitwy wstawienniczej, to ten człowiek ma pewne pole, w którym może/powinen sam decydować. Jeśli nie zmieni własnych postaw, jeśli nadal będzie tak aspołecznie, roszczeniowo nastawiony, jak tego nie przepracuje, to Dusza może pobrać następnego symbionta, i nawet „wyższego”, silniejszego. Nie raz to widziałem, jest bowiem podstawa: „poprzedni widocznie się nie sprawdził, trzeba mocniejszego”.

      A posty i modlitwy, przyginają Duszę do Ziemi, nie dają jej się tak panoszyć jak dawniej, pokazują kto tu ma realną decyzyjność. Nie wiem, na ile same posty i modlitwy (typu kościelnego) są w stanie cokolwiek oczyścić z tego, co powinno być objęte świadomością, zrozumiane i zmienione świadomie. Pewnie klepanie pacierzy nic z tego nie załatwia, nawet jeśli jest dokonywane w realnym połączeniu z WJ i Bogiem.

      Jednak jeśli ktoś robi i post i pracuje z błędnymi postawami a rozwija postawy korzystne, pożyteczne, to jest to jak najbardziej godna polecenia ścieżka.

      Odpowiedz
  10. Pingback: Diabeł w ornacie – ECOEGO.PL

  11. Marc

    > Ciało Bolesne rozbrajać, jak bombę.

    Z tym nie mam takiego aż problemu (tzn. trochę mam), a bardziej z fizycznym kontaktem z rodziną, który wydaje mi się niebezpieczny dla mnie. No, ale powoli…

    Nie wiem czy nie trafiłeś z tym niewolnictwem. Nawet, jeśli tak nie było, to jak się chwilę zastanowiłem jakby poszerzyła mi się perspektywa i coś jakby puściło, zniknęło, jakby moi rodzice przestali mnie tak trzymać a ja ich.

    Ale może i tak właśnie było. Często słyszałem od matki „od czego ja cię mam” i pamiętam wielokrotnie myślałem o tym jak to jestem traktowany jak szwajcarski scyzoryk, co potrzeba to można sobie taką końcówkę wyciągnąć i coś zrobić a jak nie potrzebne to wrzucić do worka. Wielokrotnie się na mnie wyżywano w dzieciństwie, nie mam tu dużych wątpliwości, że nie chodziło o zwykłe karcenie.
    Co więcej, odkąd pamiętam, miałem problem z poczuciem wolności i to na różnych płaszczyznach. W pracy trochę czułem się jak u jakiegoś „pana”. Z kolei moja matka zawsze marzyła (wg. jej wypowiedzi różnych) o „bogatym życiu”, próbowała takie wrażenie odtwarzać, choć środków było na życie raczej normalne.

    I taka trochę śmieszna myśl, przyszło mi kiedyś takie przeczucie, że byłem jakimś niewolnikiem-cyborgiem :). Są na świcie rzecz, które się nie śniły filozofom, więc kto wie, jakaś samoświadoma maszyna…

    Odpowiedz
  12. Marc

    „Natomiast co ciekawe – nadal mam odczucie, że jest duża część twojej Duszy, która ma tą postawę pragnienia poniżania osoby jakby ważniejszej wobec ciebie.”

    Hmmm, może coś w tym być. Samoocena nadal nie jest zbyt wysoka i zawsze miałem niechętny stosunek do autorytetów, szefów itp.

    „A jakbyś sobie sprawdził…”

    Ciekawe, o tym nie myślałem. (Chciałem napisać, że to chyba jednak zbyt zaawansowana sprawa 🙂 ale potem się zorientowałem, że bym powtórzył sytuację z 1. posta.

    Dzięki wielkie za porady, naprawdę to doceniam (przynajmniej część mnie :), włożony czas, wysiłek, wiedzę, i trochę aż mi głupio jak dużo odpisujesz.

    Odpowiedz
  13. Marc

    „Że nie bardzo byś chciał to robić, co zaproponowałem?
    Bo by cię skonfrontowały z bólem jaki wewnątrz przeżywasz?”

    Pisząc, że jest ciężko chodziło mi o kontakt z rodziną. To był taki myślowy skrót – w krótkim komentarzu nie da się dokładnie opisać problemu, a napisałeś np., że można się zżymać to, ale warto utrzymywać kontakt z rodziną. Pisząc, że u mnie jest ciężko miałem na myśli, że np. u mnie nie można, nie wiem jak taki kontakt odnowić bezpiecznie itp. Może to było trochę odrzucenie rady (choć nieświadomie, za urażenie przepraszam, jeśli tak się stało). Jednak tego nie negowałem, zacząłem się zastanawiać jak wykorzystać pracę nad sobą, do ewentualnego odbudowania relacji z rodziną, co też dopiero potem napisałem.

    „Często przeżywam takie „internetowe poniżenie”, bo w tym momencie mój rozmówca nie mówi „Dziękuję ci za twoje podpowiedzi” – to by oznaczało szacunek. ”

    W ogóle pisałem też trochę pod wpływem emocji i dlatego na raty. Chciałem nawet na Fejsie osobiście Ci podziękować, ale w końcu uznałem, że dodatkowy komentarz będzie OK.

    Odpowiedz
  14. Marc

    Kurczę, sorry że się tak rozpisuję, ale właśnie coś zauważyłem – jak ważny jest dla mnie ten temat. Jak zacząłem teraz o tym pisać – jak silne emocje się pojawiają.

    Odpowiedz
  15. Marc

    Tak mnie zastanawia, co piszesz o utrzymywaniu kontaktów. Wydaje mi się to sensowne, ale jak patrzę na moją dalszą rodzinę, to mówiąc w skrócie u dziadków z jednej strony było tez „nie wesoło” i najzdrowszą rodzinę i życie ma wujek, który dawno temu wyjechał za granicę i przyjeżdżał raz na rok albo rzadziej. To mu w sumie jego rodzinę uratowało, która już była tutaj bliska rozpadowi.
    Dlatego na razie pracuję nad sobą – obecnie głównie podstawy – poczucie bezpieczeństwa, niewinności, samoocena. Choć trochę czasu to zajmuje.

    Odpowiedz
  16. Marc

    Mam myślę różne autodestrukcyjne wzorce, niemały tzw. syndrom ofiary, Więc może lepiej najpierw z tego się oczyścić, a potem coś z rodziną robić?

    Odpowiedz
  17. Marc

    Powiem, że wręcz boję się o swoje zdrowie i życie. Podobnie traktowany człowiek popełnił samobójstwo (chociaż tam różne elementy grały rolę, sytuacja życiowa, finansowe kłopoty, ale podobnie był atakowany choć chyba nie aż tak). A przecież nie jestem jakimś supermanem.

    U mnie nie można się było zżymać trzeba tylko chwalić i ładnie wyglądać, przy wymianie zdań kiedyś zobaczyłem jak osoba o której mowa ściska w ręce nóż, trzęsie się na całym ciele i cedzi przez zęby że mnie zabije. Ale generalnie radzi sobie w życiu i to nieźle więc nie jest chyba psychicznie chora.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc
      Sam widzisz, sytuacja jest skomplikowana,
      natomiast jednak mamy jakieś możliwości opowiadania o niej.
      Jest tam ileś den (l. poj. dno) jedno pod drugim, jest iluś aktorów (ról) występujących po jednej stronie.
      Ileś postaci w jednej osobie.

      Tak więc jest tego dużo.
      ale coś się daje zobaczyć.

      Chyba najważniejsze, to to, aby się nie zamknąć i aby Ciało Bolesne rozbrajać, jak bombę.
      Bo jeśli coś może być bombą, to raczej Ciało Bolesne, tam energie siedzą.
      A im większe, im tam więcej boleści tym ludzie mniej chcą się do niego dotykać i tym bardziej chcą je otamować, przygnieść, wyprzeć, zakopać, czy co tam jeszcze. Trzeba powiedzieć, że to oczywiście jest wielowcieleniowe, czyli nie z jednego wcielenia Dusza ma te energie cierpień zgromadzone.

      Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc

      Co mówią twoje słowa? „u mnie sytuacja jest naprawdę ciężka”)?

      Że nie bardzo byś chciał to robić, co zaproponowałem?
      Bo by cię skonfrontowały z bólem jaki wewnątrz przeżywasz?
      Zapewne.
      A byś pewnie chciał żyć pięknie i bez konfrontowania się z własnym Ciałem Bolesnym.

      Wiesz co, ja nie jestem twoim kierownikiem, żeby ci cokolwiek narzucać, komenderować. To jest twoje życie. A jeśli jest ciężkie, to możesz tym bardziej się skierować ku rozwiązaniom.

      Jednakże jak piszesz, to ciężkie odczucia kierują cię raczej ku temu, aby NIE skonfrontować się z twoim własnym Ciałem Bolesnym. Twoje poprzednie pytanie „Jak to zrobić?” maskowało głębszą postawę „Niby o tym wiem” … czyli „ale moja Dusza i tak stoi tam gdzie stała a ja nie mam zamiaru działać z tym”.

      Twoja sprawa. Ale tu też jest i moja sprawa.

      Ludzie pytają się „co zrobić”, aby później zaraz powiedzieć „nie zrobię tego”, albo „nie zrobię też czegokolwiek innego”. To tak, jakby ich dziecięce Ja chciało się zbuntować przeciwko komuś. W Internecie, gdzieś na jakiejś dziwnej witrynie mogą spokojnie to zrobić. Mogą się zbuntować przeciwko radom o które przed chwileczką inna ich cząstka prosiła.
      Przynajmniej tutaj, bo wobec swoich rodziców nie mogli tego zrobić, rodzice byli za silni.

      Często przeżywam takie „internetowe poniżenie”, bo w tym momencie mój rozmówca nie mówi „Dziękuję ci za twoje podpowiedzi” – to by oznaczało szacunek. I byłoby w porządku, byłoby zgodne z pytaniem „co mam robić”.

      Ale tu nie ma tego.

      Przypomina mi to gry psychologiczne, opisane przez Erica Berne w książce „W co grają ludzie”.
      Nie ma łatwo, ludzie zwykle zachowując się nie są jednoznaczni, mając w sobie ileś poziomów (ja je nazywam cząstkami Duszy, Berne miał trójpodział) ludzie wysyłają jeden komunikat z jednej cząstki, a dokańczają zupełnie z innej mańki – z innej cząstki.

      Jak mam się zachować wobec takiej gry?
      Mogę wskazać, że zachodzi wymiana aktorów, a ten ktoś, z którym ponoć rozmawiam jako konkretny user, to już nie jest on, ale jest to jego inna cząstka, która nierzadko ma zupełnie inne podejście i do zagadnienia, i do mnie samego także.

      Co ciekawe z punktu widzenia Human Design, jako Projektor powinienem czekać na zaproszenie, rozpoznanie, docenienie, zapytanie.

      Jeśli jedna cząstka mnie docenia, zaprasza, rozpoznaje, pyta, ja .. chwytam się tego, odpowiadam..

      to za chwileczkę, w następnym wpisie TEGO SAMEGO UŻYTKOWNIKA odzywa się inna jego cząstka, która nie docenia moich rad, nie ma zamiaru mnie zapraszać do swojego życia, i raczej odrzuca to, co powiedziałem.

      Jako Projektor powinienem unikać takich sytuacji, ponieważ mnie one jednoznacznie i natychmiastowo wycieńczają. Po takiej odpowiedzi odczuwam gorycz (takie negatywne odczucie typowe dla Projektora, który nie zrealizował swojej Strategii postępowania, czyli wpadł na minę).

      Ale weźcie mi powiedzcie, które pytania mają czyste intencje, a za którymi jest ukryta intencja „o, odpowiedziałeś mi, ale to i tak mnie nie satysfakcjonuje”…

      Moja Dusza nadal jest naiwna, i nadal się daje nabierać, myśląc, że jak ktoś pyta, to uszanuje moją odpowiedź.

      P.S. Twoja podstawowa osobowość w drugim poście napisała „Dzięki”. OK. Natomiast co ciekawe – nadal mam odczucie, że jest duża część twojej Duszy, która ma tą postawę pragnienia poniżania osoby jakby ważniejszej wobec ciebie (ja odgrywam tu tą rolę). A jakbyś sobie sprawdził, czy twoje poprzednie inkarnacje nie były przypadkowo mocno poniżane przez obecnych twoich rodziców? I w tym wcieleniu by Dusza miała się u nich wcielić, aby im wyrównać te dawne poniżenia? Bo na to by ta cała gra wskazywała… Np. jakby twoi rodzice mieli ciebie niegdyś za niewolnika – a w tym wcieleniu twoja Dusza chciałaby oddać im te upokorzenia.. tyle, że oni nadal mogą być podobnie silni jak kiedyś byli. I jest kłopot, bo się nie daje zrealizować ten upragniony przez Duszę scenariusz „oddania upokorzenia”

      To jest zadziwiające, ale Wszechświat i DUsze tak się ustawiają, że Dusze CHCĄ oddawać, wyrównywać karmę (tu upokorzenie), ale to się jednak zrobić NIE DAJE (tu – rodzice tego nie przyjmują, są zbyt silni)..
      To właśnie kieruje ową osobę ku niemożności wyrównania karmy, czyli kieruje ją ku konieczności wyjścia ponad to, transcendencji, wyrośnięcia duchowego ponad poziom „wyrównywania karmy” (która to metoda, ulubiona przez Dusze, jednakże nie działa).

      Odpowiedz
  18. Marc

    – No i nie wchodzić w relacje z agresorami.

    Jak to zrobić? Ja się praktycznie odciąłem od rodziny tzn. od rodziców ( po rozwodzie) głównie, bo czułem, że nie ma innego wyjścia. Ale mam okropne poczucie winy i zerwanych więzi.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc

      To myślę, że jest niespecjalnie dobry krok.
      Co do relacji rodzinnych, to rodzina jest jak gałąź, a my jesteśmy liśćmi. Nie przez przypadek się tu urodziliśmy, i nasze największe lekcje karmiczne są właśnie z rodziną. Najwięcej bierzemy i najwięcej możemy się nauczyć. Więc odcinać się od rodziny to jest jak podcinać gałąź na której się siedzi.

      Można się zżymać, denerwować, kłócić, wrzeszczeć, nie lubić, opowiadać co leży na wątrobie i inne różnorakie sposoby zachowań można stosować – nie wszyscy od razu są tacy mądrzy. Ale też potrzeba się uczyć, zbierać mądrość, posuwać w zrozumieniu własnego życia i tego dlaczego nas to spotkało. To są ważne lekcje.

      HD dużo w tym pomaga.

      Ja bym ci proponował zasubskrybować stronę Ewy na FB, poczytać zwłaszcza te wpisy o rodzinie, dzieciach, rodzicach. Jest tego dużo, zapewne będzie przekręcać w środku jak w pralce automatycznej. Ale to tak ma być. Dogrywać się będzie.
      I bym ci proponował odbudować relacje z rodziną. Nie masz poddać się im, nie masz być przegranym, a masz być członkiem.

      Wszechświat jest prymitywny i głupi jak but z lewej nogi, trzeba o tym pamiętać. Wszechświat jest owszem, dobrze zaprojektowany, ale sam z siebie jest nierozsądny. A rodziny są jego wyrazem. Mądrość przychodzi z czasem, z rozwojem. Mądrości nie ma co się spodziewać po rodzicach.. a po dzieciach. TO jest oczywiście sprzeczne z tymi bzdurami, które rodzice mówią dzieciom, jakoby rodzice byli mądrzejsi od nich. Owszem, do ok 10-14 roku życia istotnie tak jest, ale rodzice sprytnie nigdy nie zmieniają tego, co mówią, dla własnego komfortu – i na nieszczęście dzieci.

      Tak więc nie spodziewaj się mądrości w rodzinie, jedynie źródła życia, które przez rodzinę przechodzi. Mądrość idzie z góry, życie z energią – z dołu. Żyjemy w dualności.

      A jak nie wchodzić z agresorami z paradę?
      Starać się od nich trzymać z dala, schodzić z linii strzału, nie odpowiadać na prowokacje.
      Oglądać sobie swoją podświadomość, swoją Duszę i badać czy jeszcze są tam intencje na udowadnianie czegoś owym agresorom.
      Czy są intencje samodestrukcji, samoniszczenia, które mogliby owi agresorzy zrealizować – Dusza może pójść do agresora właśnie po łomot.
      Powiedziałem coś nowego, nieznanego?

      Odpowiedz
  19. lukii87

    Witam, a co jeśli od podczepień innych ludzi, gł. Z rodziny aż głowa pęka, jak się od tego odciąć i uzdrowić ciało i duszę, z góry dzięki, Łukasz. 🙂

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      luki

      Ja to dobrze znam! oj jak dobrze!!

      Mnie to zaczęło mocno pomagać jak zacząłem się wczytywać w Human Design, a szczególnie w Strategię i w to, żeby nie inicjować zdarzeń, wydarzeń, relacji czy czegokolwiek z innymi osobami, (jeśli nie jestem Manifestorem). Po jakimś czasie zacząłem zauważać, jak bardzo nadużywałem siebie i swoich (bardzo słabych) energii, aby robić to, czego nie powinienem był robić. Co prawda Human Design jest to opis programowania ludzi, ale jesteśmy tak zaprogramowani, i póki co warto chociaż w tym się zorientować i nie rzucać kłód pod koła swojemu pojazdowi, w którym podróżujemy przez życie..

      W trakcie takich kłopotliwych relacji możesz się nabawić jednocześnie różnych typów obciążeń – a to pogryzień, a to zatruć (tu są opisywane). Na szczęście można to oczyszczać. No i nie wchodzić w relacje z agresorami.

      Odpowiedz
  20. maya

    Dziękuję. Spróbuję, choć trudno tak nagle przestać chcieć rzucić w kogoś pomidorem, prosto między oczy, i nagle zacząć miłować przebaczać i w ogole patrzeć jak na człowieka a nie psychola…. ale będę się starać… swoją drogą jeśli tacy ludzie działają wbrew całemu otoczeniu i widzą to… to czemu nie ma w nich za grosz autorefleksji, że może jednak nie mają racji? Czy te programy to tak cały czas władają człowiekiem? Nie ma przebłysków własnej natury? Czy my w ogóle w takim razie czasami choć trochę jesteśmy sobą…

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      maya

      nie należy liczyć na błyskawiczną poprawę, ani u siebie, ani u kogoś. To raczej idealizacja, że tak ładnie będzie jutro, czy za tydzień.

      Z czasem świat wygląda bardziej prostacko, naturalistycznie, acz bardziej jest prawdziwy w oglądzie. A nasze myśli są mniej idealistyczne.

      Jeśli ty masz refleksję, to zwykle taką osobę Wszechświat otacza gronem „spłatorów karmicznych”, którzy mocno napierają, presjują.

      I nic dziwnego, że pojawiają się takie pytania jak twoje. Bo pewnie dostajesz po gnatach co raz.

      Samoświadomość, rozszerzanie percepcji u ludzi, to raczej jest ewenement, niż prawidłowość.

      Nie dziwię się, że może pojawiać się dużo niepogodzenia, gniewu.. Przecież patrzymy na świat z własnej perspektywy, a więc.. próbujemy projektować, przypisywać ludziom takie cechy jakie sami posiadamy. Myślimy, że inni „też powinni pomyśleć, też powinni mieć refleksję”. A oni nie mają..

      Czemu u nich nie ma refleksji? Mówię tak, pytam tak, bo u mnie jest ta refleksja, i zdziwienie, że cały świat taki nie jest.

      Tamta osoba mogłaby zapytać
      „dlaczego ty nie jesteś taka prostacka, taka prosta, nierefleksyjna jak ona?”

      Ale nie zada tego pytania, bo do tego potrzeba refleksji..

      Mnie dosyć często pytali członkowie mojej rodziny, dlaczego ja „po prostu nie mogę tak prosto i dobrze żyć, tylko co raz znajduję jakiś powód do ..” ja bym nazwał to dzisiaj powód do myślenia, chociaż oni to raczej nazywali głupiego zastanawiania się. Ale to ja odkrywałem kolejne tajemnice i kolejne zagadki, a nie oni.

      Odpowiedz
  21. maya

    Witam. Ja w sprawie wejść. Oczytałam się nie raz, niby wiem, potrafie zdiagnozować itd…i co? Czasami puszcze wszystko mimo uszu i ide dalej..ale czasami…jak się z taką „dobrą ciocią”, co to się modli za cały pogrążony w grzechu świat, spotkam..to ręce i nogi opadają. Ona jedna taka święta i sprawiedliwa, służebnica księdza- duszpasterza złotych klamek, marmurowych posadzek i wozów z napędem na cztery koła… a tu wszyscy naokoło grzesznicy przebrzydli. I próbuje całemu światu udowodnić, jacy to oni źli i powinni z niej brać przykład a człowiek tylko niecenzuralne słowa w myślach przetacza i uszy po sobie kuli. A później przychodzi do domu, zatruty kompletnie…z kociokwikiem myśli…że co by takiej to odpowiedział, że ta duchowość w jej wydaniu to z Bogiem wiele wspólnego tak naprawdę nie ma, tylko nie wiem z czym…i w ogole to wszystko co najgorsze…. No i w zasadzie to i tak nigdy tego nie wypowie, tylko sobie organizm i dusze truje, choć niby taki mądry i wszystko wie „o co tu kaman”. Pomocy! Jak sobie radzić? A najlepiej jak dopalić?:) choć pewnie to niezgodne z zasadami…:(

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      maya:
      najprościej, przebaczyć.

      Najprościej i właściwie jest to jedyny skuteczny sposób.
      Jednak są różne „przebaczenia”.

      Jedne opierają sie na intencji „tym razem nie powiem jak kogoś oceniłem i nie wymierzę mu kary” – to jest skrajność w stronę tłumienia siebie.
      Takie panie z białej strony lubią takie być „miłościwe”, że zmieszają kogoś z błotem, ale tego nie powiedzą.. Dla nich jest to wyraz wielkiego miłosierdzia z ich strony, że nie rzucą klątwą.. Ale co się dzieje w ich własnym życiu.. to można pożałować..

      Inne sposoby przebaczania, mówią o tym, że zarówno i biała i ciemna strona są zrodzone z tego samego rdzenia, z boskiej energii, która się rozczłonkowała, zróżnicowała. I wygląda to powiedzmy szkaradnie, ale.. jest jakie jest. I my także jesteśmy z tego źródła stworzeni. Jeśli mamy zachować dobre zdrowie nie powinniśmy uderzać w cokolwiek wychodzącego z naszego źródła, bo w jakiś sposób albo uderzamy w siebie, albo przyjdzie coś, co będzie bronić tamtego. I będzie silne..

      Tak czy inaczej, miłość jest stanem akceptacji totalnej. Nie trzeba zresztą kochać wszystkich, byle ich akceptować.

      Mnie pomogły przemyślenia takie: każdy człowiek jakkolwiek się zachowuje, chce swojego dobra. A że nie umie odpowiednio tego dobra dla siebie uzyskać (np. krzywdzi innych w międzyczasie), to jest wtórne. Jeśli jestem współczujący dla niego, to będę mu współczuł trudnego położenia, a dodatkowo może też i zaproponuję pomoc.

      Nie spotkałem się, żeby ktokolwiek nie chciał wziąć wspomagania dla siebie. Oczywiście jest to uzależnione od tego, co ktoś o sobie sądzi, ale każdy tak czy siak, jest otwarty na pomoc. Dla jednych żebrzących, będzie to 2zł , dla innych odwrócenie głowy od nich (bo się wstydzą przechodniów). I to i to jest to jakaś pomoc. Ja też nie uważam, że mam być w tym doskonały, tylko nie krzywdzić.

      Odpowiedz
  22. Miś

    Mialem na mysli Boga jakim go widza ludzie i jak zostal on wlaczony do ,,systemu”, nie Boga prawdziwego. I wobec tego systemowego Boga rzeczywiscie nie czuje pokory.

    Odpowiedz
  23. Miś

    No wlasnie. Ja tez nie, bo dostrzegam, jacy sa ludzie w Polsce. A sa w wiekszosci z ogromnymi obciazeniami plus wielu z nich w mniejszym lub wiekszym stopniu ma problem z syndromem DDA. Do niedawna nie zdawalem sobie sprawy, jak bardzo ten problem jest u nas rozpowszechniony. Mialem stereotypowy obraz alkoholika lub osoby wspoluzaleznionej jako kgos z marginesu, mieszkajacego na ulicy lub w rozpadajacej sie norze. Tymczasem nawet u zdawaloby sie dobrze prosperujacych osob zauwazam obecnie mase tego typu wzorcow, ktore opisuje Andrzej. Mysle, ze stad u nas jest tak malo ludzi ,,dobrej woli” bo ta wola, kiedy ma sie obciazenia i szereg zachowan cechujacych wspoluzaleznienie, jest calkowicie pochlaniana przez walke z codziennoscia, tak jak w uzaleznieniu i czlowiek nie ma juz sily, energii aby dawac ja na zewnatrz. Powstaje bledne kolo, bo czlowiek traci naturalne odruchy w stosunku do innych osob, staje sie egocentryczny, narcystyczny, skupiony wylacznie na swoich problemach, nierzadko tez ma sporo obciazen, o ktorych bardzo dokladnie mowi Andrzej na swojej witrynie. Moglbym wyliczac wiele przykladow, jak osobiscie zostalem przez takie osoby potraktowany ale coraz bardziej uswiadamiam sobie, ze nie ma to sensu poniewaz to tylko pomaga rozbudowywac cialo bolesne a nie redukowac te negatywne emocje. Ja coraz bardziej sklaniam sie ku opcji wyjazdu stad i zaczecia wszystkiego od nowa. Nie mam poki co zadnego pomyslu na prace, na to gdzie i dokad wyjechac, ale czuje potrzebe oczyszczenia siebie i przebywania w srodowisku, gdzie ludzie maja o wiele wyzsze wibracje, gdzie panuja naturalne zachowania spoleczne, bazujace na zdrowo pojetym wspolzyciu miedzy soba.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      No tak, brakuje ci opcji.

      Ale myślę, że też coś piszesz o przyczynach tego stanu rzeczy.
      >to czlowiek ,,wymyslil” Boga a nie Bog czlowieka aby mogl on usprawiedliwiac swoje slabosci i zbrodnie

      Myślę, że w tym nie ma pokory do Boga, a ów stwórca nie będzie dopieszczał osób, które są zbuntwane. Osho przez to nawet chyba był prześladowany..
      Jeśli masz sporo przeciw Bogu, jeśli nie masz pokory, to tak to wygląda jakbyś sobie sam podcinał nogi. Kto u kogo pływa w akwarium nazywanym „Ziemi”? Ty u Boga czy Bóg u ciebie?

      Odpowiedz
  24. Niftu

    No ciekawe, mam podobny problem, ale raczej nie liczę na to, ze ktoś mi pomoże. Nie w piekle. Ale powoli zaczynam brać się za kondycję fizyczną, codzienne ćwiczenia i staram się coraz bardziej ograniczać negatywne emocje. Mam w sobie bardzo dużo tego syfu, a im bardziej człowiek skupia się na tym, tym bardziej w to brnie. Dlatego polecam zignorować to. Człowiek ma żal, ale trzeba to potraktować, że stało się i koniec, bez identyfikacji z tym. Bez rozgrzebywania rany. A to jest jakaś rana, stara rana, od której nie da się tak łatwo uciec. Grzebię w pamięci, żeby odnaleźć moment, kiedy ktoś mnie źle nakierował, ale nie mogę sobie go przypomnieć. Jestem jednak w 80% pewny, że chodzi o jakąś ideę, którą wziąłem zbyt poważnie. Np. o poczucie winy w dzieciństwie.

    Odpowiedz
  25. Miś

    Mam do Was pytanie :). Jak poradzis sobie z emocjam typu silny zal do kogos, pretensje za to ze nie pomogli, ze liczylo sie na kogos a ten ktos w ostatniej chwili zostawil nas. Przerabiam ostatnio bardzo mocno te tematy i nie radze sobie z emocjami. Tak mi sie ulozyla moja sytuacja, ze niemal z dnia na dzien uswiadomilem sobie ze od bardzo wielu lat nie szedlem swoja prawdziwa droga i teraz musze zaczynac wszystko od nowa. Praca, miejsce zamieszkania, nowi znajomi. Jest to dla mnie o tyle trudne, ze nie mam absolutnie nikogo, kto moglby mi pomoc przynajmniej w jakims jednym temacie, jestem zdany tylko na siebie. Ale to tylko opis sytuacji, nie chec wyzalenia sie. Chodzi o to, ze kiedy zaczalem odczuwac to co sie ze mna dzieje, w jakis ,,dziwny” sposob wszyscy dotychczasowi znajomi okazali sie nagle byc ludzmi obcymi, nie chcacymi w ogole pomoc. I o to mam do nich zal cho\c nawet teraz wiem, ze to jest zwiazane ze zmianami jakie zachodza we mnie, ze to nie przypadek,ze skoro ja chce przestawic swoje zycie o 360 stopni to i dotychczasowi znajomi jakby poznikali. Tylko emocjonalnie sobie nie radze bo gdzies bardzo gleboko ciagle we mnie tkwi male dziecko, bardzo niezaradne, oczekujace pomocy. Mozecie podac jakies konstruktywne przyklady radzenia sobie z takimi emocjami, jak dalej pracowac z nimi, aby nie powiekszac tego zalu, nie brnac dalej w ta bezradnosc?

    Odpowiedz
  26. Miś

    U mnie wlasnie na odwrot. Nie mialem nigdy checi uczyc sie lub pracowac, bo uwazalem to za strate czasu i energii. Dlatego w ogole nie rozumiem obecnej struktury spolecznej, ktora polega na wylacznie pracy i konsumpcji wyrobow. Mi dzialanie kojarzy sie ze spontanicznym robieniem czegokolwiek, nie z systematycznym wysilkiem, o obowiazkach juz nie wspominajac.

    Odpowiedz
  27. Miś

    Jasne, pelen luz. Po prostu uwazam, ze rozwoj duchowy musi byc w jakims stopniu scalony z materia, z planem fizycznym na ktorym sie znajdujemy. Nie mozna tego wedlug mnie traktowac na zasadzie ,,odlotu” bo wtedy zamiast czystej inspiracji i oczyszczania sie z nieprzytomnosci w nieprzytomnosc, projekcje znowu wchodzimy, Dlatego tak wazne jest dla mnie ustabilizowanie sie w sensie pracy, bo wtedy, majac ugruntowane podstawy, moge pracowac na wyzszych poziomach.

    Jesli mozesz, spojrz prosze na moj chart w HD, byc moze tam kryje sie odpowiedz, do jakich prac nadaje sie najbardziej. Bo czuje, ze ja troche bladze, ze mam jakies przyblokowane potencjaly.

    Odpowiedz
  28. Miś

    Andrzej, zgadzam sie z tym, co teraz napisales praktycznie w 100 procentach. Nie obchodzi mnie to, czy inni beda sie ze mnie smiac czy postrzegac w jakis inny sposob. Problem jest w utrzymaniu sie w tym systemie. Bez pracy nie da rady tutaj zyc a u mnie wlasnie to jest najbardziej palacym problemem. I nie wiem, jak to rozwiazac bo ,,system” nie oferuje absolutnie zadnej pracy, ktora ja bylbym chocby w kilku procentach zainteresowany a chodzenie i uczenie sie i wykonywanie zawodu nie zwiazanego w zadnych stopniu z tym, co interesuje mnie jest dla mnie KATORGA NIE DO ZNIESIENIA. Przerabialem to juz wiele razy, wiec wiem, co mowie. Nie dam rady wytrzymac tam dlugo. Albo dopadnie mnie bardzo gleboka depresja albo po prostu z uwagi na roznosc pogladow czy zdan zostane z tej pracy wyrzucony. Dopoki nie rozwiaze tego podstawowego problemu, nie ma mowy o ruszeniu dalej, o rozwoju duchowym nie wspominajac nawet, bo jesc i zyc musze, a przydaloby sie rowniez i kilka innych rzeczy.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Ja cię rozumiem, może w innych kombinacjach, ale też coś podobnego przechodziłem. Szczęściem, Dusza chciała mocno działać, w tym i pracować, i ileś lat przepracowałem, ale na koniec to juz baterie były puściutkie i potrzeba było przestać.
      Tutaj nie umiem ci pomóc, ponieważ nie jestem specem od pracy.. domyślasz się, że kieruję cię dalej, żebyś szukał u kogoś innego kompetentnego pomocy.

      Odpowiedz
  29. Miś

    ,,Z tego, co piszesz, to twoje myśli przesiąknięte są materialistyczną ideologią.. Dusza ci to na pewno i poddaje pod uwagę, bierze pełną garścią z wielu przykładów i przekazów medialnych. Ale też i udowadnia ci to, że to prawda, a ty to przyjmujesz. i koło się zamyka.”

    Bo taj jest, Andrzej. Poza jakimis waskimi wspolnotami, np. wioskami ekologicznymi, ludzie tutaj zyja na zasadzie zarabiania i wydawania. I problem pojawia sie, gdy zakwestionujesz sens takiego modelu spolecznego. Jak przestaniesz czuc sens chodzenia do pracy tylko po to, aby cos wyrobic lub wyprodukowac i wziasc za to pieniadze, aby moc na cos je wydac, to pojawia sie pustka poniewaz nasza kultura nie jest nastawiona na dawanie, tylko na branie. Nie ma u nas postawy dawajacej, wychodzacej a tylko postawa biernosci i brania. Dlatego w swiecie zachodnim dominujaca postawa jest nihilizm i wynikajacy z tego brak sensu zycia. Pojawia sie depresja, brak motywacji, bezsens istnienia. Potegowany on jest swiadomoscia, ze tutaj nikt nie zwraca uwagi na ludzi majacych z tym problem. Kiedy ktoś przestaje byc przydatny dla modelu spolecznego, spoleczenstwo automatycznie przestaje sie nim interesowac, wspierac go.

    ___
    Andrzej:poprawiłem pisanie amerykanizmów typu „Ty cośtam”.
    To jest piękna nowoczesna forma hipnozy,
    powiedzieć komuś: „wyobraź sobie, wpadasz do pokoju pełnego cudnych zapachów i co czujesz?”

    Specjalista od NLP powiedziałby, że to dobre narzędzie do sterowania czyimś odczuciami. Prawda?

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Miś,
      Na niskich poziomach subtelnych jest tak jak piszesz. I istotnie, można się zniechęcić.
      Ale nie ma jakiegoś „dźwigu”, który by kogoś wyciągnął z tego bagienka.
      Jest tylko metoda kogoś, kto jest w kulturze postrzegany jako postać bajkowa, przedmiot śmiechu.

      Dla mnie jest to jednak przekaz, który w sobie posiada rdzeń duchowy. Tak jak i inne bajki. Komu by zależało na cenzurowaniu bajek. Bo też kto bierze je realnie??
      I dlatego w bajkach są opowiadane realne historie duchowe.

      Owym kimś jest baron Munchhausen. Który wyciągnał się sam z błota ciągnąc się za włosy.

      Dodatkowo razem z koniem!

      Śmieszne, prawda? Nierealne, bajki po prostu.
      Czy jednak będzie to dla ciebie prawdą, trzeba samemu zdecydować.
      Czy to będzie dla ciebie śmieszana bajka i pozostajesz w ponurej realności, czy też wyciągasz się sam za swoje włosy, stanowiąc przedmiot kpin i drwin u osób dobrze osadzonych w tym społeczeństwie, które tak dobrze opisałeś.

      Póki ktoś będzie powoływał się na „kulturę”, „społeczeństwo”, „pracę”, a nie będziesz dociekał jak rozeznać się w obszarze duchowości, to mam takie wrażenie, że będzie ciąglę tkwił w tych dylematach, kłopotach i przygnieceniu, jakie one oferują. Nie przez przypadek w moim obrazku jest dwóch joginów z zakonu swamich. Przez to proponuję zapoznać się z ich życiem i oddaniem duchowości. Przyglądnąć się, czy rzeczywiście to ich życie było kiepskie, czy też radosne?

      Dla mnie rozwój duchowy jest wznoszeniem świadomości ku wyższym poziomom, tak, aby zredukować materialistyczne postawy i uruchomić „własny świat”. Na dole ciał subtelnych jest konkretna, doświadczalna, dowodowa prawda ale nie ma swobody, twórczości. Na górze nie ma prawdy (albo jest ich wiele) ale jest twórczość.

      Ja mogę tylko prezentować moje postawy, przemyślenia. Czy ktoś zechce coś wziąć z tego, to nie jest moje, nie mam nad tym kontroli. Każdy sam wybiera nieświadomie bądź decyduje świadomie o swoim przeżywaniu życia.

      Odpowiedz
  30. Miś

    A czy moglbys troche pomoc mi w tym? Ja strasznie sie gubie w tych opisach, one sa pisane takim ,,tajemniczym” jezykiem :).

    Masz duzo racji w tym, co piszesz na temat tego,w co moze mocno wierzyc Dusza. Tylko jak to ruszyc, skoro ona tak bardzo w to wierzy……

    Odpowiedz
  31. Miś

    Ale, tak jak pisze Andrzej, nie ma co na sile zmieniac kogos. Skoro ja nie zycze sobie byc presjonowanym to i nie powinienem presjonowac innych. Dlatego im bardziej rozmyslam nad tym, tym bardziej dostrzegam calkowity bezsens jakiejkolwiek rewolucji, zmiany na sile. Widocznie ludzie tak chca bo sa na takim a nie innym stopniu swiadomosci (zarowno indywidualnie jak i zbiorowo) i nie mozna im tego zabraniac, Ja szukam swojego miejsca po prostu.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Miś,
      przyszło mi do głowy, że mógłbyś poszukać u siebie w wykresie Human Design w obszarze kanałów i bram, które masz zdefiniowane,
      co tam się kryje, jakie potencjały masz „na wyciągnięcie ręki” i które byś mógł od razu uruchomić?

      >Problem w tym, ze zyjemy tutaj w takim planie, gdzie wszystko jest ,,na sprzedaz”.

      Z tego, co piszesz, to twoje myśli przesiąknięte są materialistyczną ideologią.. Dusza ci to na pewno i poddaje pod uwagę, bierze pełną garścią z wielu przykładów i przekazów medialnych. Ale też i udowadnia ci to, że to prawda, a ty to przyjmujesz. i koło się zamyka.

      Nie ma wyjścia, póki sam go nie stworzysz.

      W cokolwiek będzie Dusza wierzyć, to sobie to udowodni, a Wszechświat da jej tego więcej.

      Odpowiedz
  32. Miś

    ,,Można pomóc sobie pracując nad aktywizacją wyższych warstw świadomości, żeby nastąpiło przesunięcie identyfikacji, punktu zboru energii. Pojawiają się odczucia z innych wcieleń, przebłyski i Dusza i osobowość widzi, że jest coś ponad, ciągłość, wielość i jedność. ”

    Ja nawet nie musze w tym procesie pomagac bo ja od zawsze mialem aktywne wlasnie te ,,wyzsze” warstwy swiadomosci, a te nizsze byly dla mnie (i ciagle po duzej czesci sa) mniej wazne. Doskonale dostrzegam, ze ponad tymi ziemskimi uwarunkowaniami, ktore sa momentami, iluzjami, projekcjami umyslu, sa inne ciaglosci, wielosci. Co do jednosci, tutaj bym sie klocil a to dlatego, ze Jednosc kojarzy mi sie wylacznie z Bogiem a wwszystko poza to juz rozdzielenie.

    ,,Tylko trzeba mieć odwagę dokonać wyboru innego niż standardowy punkt zboru większości ludzi. Wtedy można zmienić częściowo parametry swojego życia, pojawiają się inne energie, treści, żyjąc w tym samym świecie. Nie ma potrzeby wtedy narzekać na ten świat, bo to my wybieramy, jakim energiom dajemy miejsce w sobie i jakie doświadczenia rozwijamy.”

    Ja juz dawno takiego wyboru dokonalem. Problem polega na tym, ze wtedy zyje sie tutaj bardzo trudno bo to jest jak przeciwstawienie sie temu, w co wierzy jakies 99 procent ludzi. Kiedy odrzucasz atrybuty uznawane za normalne, zaczynasz byc postrzegana jako jednostka niedostosowana, aspoleczna, ktora automatycznie traci ,,prawa” do takiego samego fukcjonowania jak reszta.

    ,,Masz bardzo silne potrzeby związane z tworzeniem, zostawieniem swojego śladu na ziemi… Może spróbujesz otworzyć się na energie, które pomogą Ci spełnić te marzenia Duszy? Niech ci, którzy chcą, żyją sobie małymi przyziemnymi sprawami, to ich wybór, po co się ich czepiać. Do niczego to nie prowadzi, oprócz uwiązania się w tych energiach, bo krytykując je to wiążemy się z nimi poprzez negatywne emocje.”

    Problem w tym, ze zyjemy tutaj w takim planie, gdzie wszystko jest ,,na sprzedaz”. Jest to siatka Matrixa, w ktorej nie ma miejsca na sponatniczne, pozasystemowe odruchy dawania i brania. Naturalny proces wymiany zostal tutaj juz bardzo dawno zmieniony po to, aby latwiej manipulowac czlowiekiem, uzaleznic go od innych. Spojrz, jak wyglada np. rynek medialny i ludzie zajmujacy sie muzyka. Czy czesto zdarza Ci sie dostrzec ludzi z prawdziwym talentem, ktorzy nie ulegli presji mediow aby miec pieniadze za swoja tworczosc? Zapewne niewielu takich widzialas, tak? A to dlatego, ze ludzie nie idacy na kompromis sa automatycznie pozbawiani mozliwosci pokazywania sie, docierania do ludzi. Tak jest z kazda dziedzina zycia w Matrixie, gdzie albo wchodzic w scisle zaplanowany system ,,kompromisow”, albo ,,giniesz”, nikt o tobie nie slyszy i nikt wtedy tobie nie placi, nie zapewnia odbioru.

    ,,Mam wrażenie, że napakowany jesteś konkretną energią do działania, ale brakuje tylko zapłonu (czyli zobaczenia sensu i sposobu działania), by odpalił ci generator🙂 . Czekasz na sygnał od świata i nic. Sygnał jest, tylko trzeba przestroić odbiornik🙂 . Skoro chcesz pokazywać treści wolnościowe i ponadsystemowe to do tego poziomu się trzeba dostroić, ludzie z podobnymi ideami się sami przyciągną🙂 .”

    Zaplon nastapilby, gdybym mogl zyc poza Matrixem, w spoleczenstwie ktore nie przyjelo jego regul. W swiecie zachodnim dzisiaj nie ma takich miejsc, gdzie system Matrixa nie obowiazuje. Tym sygnalem moglbyby byc bardzo spore drgania w postaci checi do zmian na skale conajmniej narodowa jesli nie globalan ale tego poki co nie bedzie. Ludzie w wiekszosci sa tak zaprogramowani przez Matrix, ze za nic w swiecie nie puszcza udogodnien z nim zwiazanych. To jest tak zaprogramowane, ze jesli jakas jednostka zaczyna sie wylamywac, to automatycznie pozbawiana jest wszelkich praw i to samo dziala deprymujaco na tych, ktorzy mysla o tym samym. System kary i nagrody dziala perfekcyjnie i wiekszosc ludzi najzwyczajniej w swiecie boi sie wyjsc poza Matrix.

    Odpowiedz
  33. Conchita

    Moim zdaniem podczas procesu umierania rzeczywiście rozpływają się dolne warstwy świadomości, a więc osobowość i niższa część Duszy. Lęk przed tym jest jakby naturalny… W końcu są to te części świadomości, które są najbardziej aktywne podczas życia. Można pomóc sobie pracując nad aktywizacją wyższych warstw świadomości, żeby nastąpiło przesunięcie identyfikacji, punktu zboru energii. Pojawiają się odczucia z innych wcieleń, przebłyski i Dusza i osobowość widzi, że jest coś ponad, ciągłość, wielość i jedność.

    Można patrzeć na świat jako na sam ziemski system i bezsens, ale to my wybieramy perspektywę 🙂 . Tylko trzeba mieć odwagę dokonać wyboru innego niż standardowy punkt zboru większości ludzi. Wtedy można zmienić częściowo parametry swojego życia, pojawiają się inne energie, treści, żyjąc w tym samym świecie. Nie ma potrzeby wtedy narzekać na ten świat, bo to my wybieramy, jakim energiom dajemy miejsce w sobie i jakie doświadczenia rozwijamy.
    Masz bardzo silne potrzeby związane z tworzeniem, zostawieniem swojego śladu na ziemi… Może spróbujesz otworzyć się na energie, które pomogą Ci spełnić te marzenia Duszy? Niech ci, którzy chcą, żyją sobie małymi przyziemnymi sprawami, to ich wybór, po co się ich czepiać. Do niczego to nie prowadzi, oprócz uwiązania się w tych energiach, bo krytykując je to wiążemy się z nimi poprzez negatywne emocje.
    Mam wrażenie, że napakowany jesteś konkretną energią do działania, ale brakuje tylko zapłonu (czyli zobaczenia sensu i sposobu działania), by odpalił ci generator 🙂 . Czekasz na sygnał od świata i nic. Sygnał jest, tylko trzeba przestroić odbiornik 🙂 . Skoro chcesz pokazywać treści wolnościowe i ponadsystemowe to do tego poziomu się trzeba dostroić, ludzie z podobnymi ideami się sami przyciągną 🙂 .

    Odpowiedz
  34. Miś

    ,,Pytanie, czy jesteś w stanie, czy chcesz płacić taką cenę za oczyszczanie się?”

    Tak. Zreszta ten proces zaczal sie u mnie samoistnie jeszcze w czasach, gdy bylem dzieckiem. Np. od zawsze uciekalem od riwiesnikow i nie za bardzo wykazywalem chec takiej typowej socjalizacji. Przez to zarowno w podstawowce, jak i przede wszystkim w szkole sredbiej nie ukladalo mi sie dobrze z innymi, co tez przelozylo sie na wyniki w nauce jak i na sama chec wciagniecia sie w ramy ,,systemu”. Ale dopiero powazny wypadek okolo 18 roku mojego zycia skierowal mnie na swiadome poszukiwania. Bo juz wczesniej czulem, ze jest cos nie tak z tym swiatem wedlug mnie ale to bylo takie bardzo powierzchowne, plytkie. A po wypadku, w ktorym moglem stracic zycie otworzyla sie jakby inna przestrzen, zaczalem automatycznie wiecej czuc, widziec, pytac siebie. I przez te wszystkie lata powoli zaczalem uzmyslawiac sobie calkowity bezsens calej tej gry pozorow, o tym co piszesz, ze np. cos jest niespoleczne. Dlatego tez mam bardzo silna postawe anarchistyczna jesli rozumiesz, o co mi chodzi. Jestem buntownikiem ale nie z wyobru tylko z esencji. Jest to silniejsze ode mnie, jakby cos ,,poza mna” chcialo zerwac wiezy z tym swiatem ale nie w formie autodestrukcji ale w formie uswiadamiania sobie tego, co nas naprawde otacza, jacy naprawde jestesmy, jak funckjonuje ten swiat itp.

    ,,Gdy masz potężną, silną, władczą Duszę, to nie będzie chciała ona bawić się w terapie.”

    Najprawdopodobniej jest wlasnie tak, jak piszesz. Mam bardzo silna osobowosc, niby Ego a jednak cos poza albo ponad nim, bo potrafie nieraz spontanicznie zrezygnowac z osobistych celow, bycia na jakiejs pozycji ale jak dochodzi do utraty poczucia wlasnej tozsamosci, tutaj juz cos mocno trzyma, nie puszcza. Dlatego powiedzialem o tym zatraceniu. W pewnym sensie w trakcie tego wypadku mialem podobny stan, bo przez moment wydawalo mi sie, ze umieram, i bardzo ale to bardzo staralem sie wymoc na sobie, na swiecie aby do tego nie doszlo. To byl stan pierwotnego leku, gdzie juz nie bylo Ego a przynajmniej nie bylo Ego zwiazanego z tym, co na codzien ludzie robia (pozycja, kwestia posiadania, bycia kims). I chyba cos mi pokazuje, ze znowu podstawowywm lekiem u mnie jest wlasnie strach przed smiercia ale smiercia esencji we mnie, rozpuszczeniem sie w niebycie. Dlatego wlasnie zadne formy terapii okazaly sie nieskuteczne dla mnie bo ja juz dawno puscilem wiekszosc wzorcow spolecznych, u mnie zas widac przyczyna twki o wiele glebiej, calkowicie poza typowo ziemskimi uwarunkowaniami.

    Moznaby powiedziec, ze od chwili wypadku moim podstawowym pytaniem jest dowiedziec sie, jaka jest prawda :).

    Potrafisz to jakos zinterpetowac, Andrzej, o co tu moze biegac?

    Odpowiedz
  35. Miś

    Moglbys troche rozwinac ta mysl bardziej jeszcze?

    Rzeczywiscie, u mnie jest jakby dualizm polegajacy na tym, ze moje idee czy to, kim jestem jest w totalnej sprzecznosci z tym, co jest tutaj i stad ta szarpanina. I rzeczywiscie, czasem mialem juz takie momenty, w ktorych przestawalo mnie to wszystko obchodzic ale poza pustka, brakiem emocji nie pojawialo sie w tym stanie nic wiecej i przypominal on bardziej ajakas totalna apatie niz poczucie odpoczynku, wyzwolenia.

    Ja sie bardzo boje zatracic swojej esencji ale nie w sensie utraty Ego a w sensie utraty tego, kim jestem w sensie swojego jestestwa, trudno to slowami przekazac.

    Poki co mam za soba dwie lub moze trzy sesje regresingowe i na jednej z nich prowadzacy powiedzial, ze nie ma sensu dalej w to isc bo cos mnie powstrzymuje totalnie od wejscia w stan regresywny. Podobnie jest ze wszystkimi innymi technikami – jest totalnie na ,,nie” i nie ma tutaj zadnej sily, ktoraby mogla to cos ruszyc we mnie.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Miś,
      tak po krótce – my (nasza Dusza) boi/my się coś puścić, bo uważa/my, że po tym puszczeniu, to się zawali świat, że będzie potop, wojna światów, sufity z wszystkich pięter nad nami spadną, słońce spadnie na ziemie i inne podobne ciekawostki się nagle wszystkie zdarzą.
      Dlatego też, zupełnie logicznie 😉 Dusza trzyma się swoich pozycji rękami i czym tam jeszcze ma.

      Jak ten lęk się wyraża w codzienności?
      Boimy się powiedzieć całą prawdę, a i inni ludzie boją się od nas całej prawdy wysłuchać (bo by ich Dusza chciała też! i co by było? by musieli pracować nad czymś, co akurat mocno chowają i zaklejają taśmą). Boimy się płakać, bo „wydamy się niemęscy, dziecinni, przygłupi, niezborni, nieogarnięci, nieprzystosowani” itp.

      No i teraz przychodzisz do swojej Duszy i mówisz: „wiesz, bo mamy naszą Esencję, Ducha, ale to jesteśmy my, to jestem ja, i nigdy mi to nie będzie odebrane, a nawet jeśli się przesunie na inne miejsce, to ja zostanę przesunięty w inne miejsce, bo to jestem ja, ta Esencja.”

      I pojawia się lekka furtka, że jednak można coś powiedzieć, że coś można upuścić jakieś cierpienie, opowiedzieć o jakimś duzym kłopocie. A po opowiadaniu pojawiają się łzy i ulga. I co? coś spadło na głowę? (Dusza się tego tak bała).. nie, tylko okazaliśmy się W SWOICH OCZACH ” niemęscy, dziecinni, przygłupi, niezborni, nieogarnięci, nieprzystosowani”

      Pytanie, czy jesteś w stanie, czy chcesz płacić taką cenę za oczyszczanie się?

      Nie mam zamiaru ci podpowiadać co i jak masz przepracowywać, bo też i nie wiem, co tam u ciebie jest. Natomiast lęki Duszy przed puszczeniem, w moim oglądzie często pochodzą z tego, że – jak piszesz, Dusza się boi utracić coś bardzo istotnego. Ale my nie jesteśmy Duszą. Dusza istotnie, porwie się nieco na strzępy na bardzo naprężonych swoich szwach i to trzeba przyznać, że może o to mieć lęk. Ale Duch, esencja nic a nic nie ucierpi.

      Dusza boi się nie o to, co trzeba.. Dlatego warto jej to uzmysławiać raz za razem, co wyżej.
      Gdy masz potężną, silną, władczą Duszę, to nie będzie chciała ona bawić się w terapie. I tym bardziej ważna jest praca świadomością u takich ludzi, bo domyślam się, że mogą dużo, ale muszą sami do tego dochodzić i Duszę swoją sami przekonywać..(?) Czy tak jest? nie wiem do końca, to taka sugestia..

      Odpowiedz
  36. Miś

    Ja nie czuje sie tutaj wysmienicie. Wrecz przeciwnie, czuje sie fatalnie. Dlaczego? Bo pochodze z planow, gdzie energie sa o wiele wyzsze, gdzie nie ma tyle cierpienia. Pytanie pozostaje, po co tutaj zagladnalem… :).

    Odpowiedz
  37. Niftu

    Myślę, że właśnie po to jesteśmy w tym bagnie, bo to jest To bagno, czyli prawdziwe bagno, do ktorego przybylismy, żeby utrwalić jakieś właściwości. Zauważyłem, że moja dusza doprowadza mnie czesto na skraj życia i śmierci, na skraj wytrzymałości i równowagi jakby testując mnie. I w tych właśnie momentach czuję najwięcej. Kiedy jestem skonany czuję się bardziej sobą jakby ten stan utrapienia był stanem przeznaczenia. Przecież doskonale pasuję do tych sytuacji, jakby zostały dla mnie zrobione. Czuję się niekompatybilny z resztą, a z utrapieniem za pan brat. To jakoś łatwo przychodzi, bezwysiłkowo. No więc to moje ciało jest stworzone do takiego stylu życia i dlatego coraz bardziej przestaję się bać choroby, śmierci czy kataklizmow, zarządzeń losu. Nie uważam, że jestem jakimś ewenementem i też pewnie nigdy nie założę rodziny ani nie odkryję drugiej Ameryki. Może po prostu wskoczylismy do tego bagna na chwilę bo była okazja się zabawić, a po wszystkim czeka nas wszechświat innych, ciekawych planet. Można się poczuć jak pasażer Star Trecka. Dzisiaj Ziemia, jutro inny system gwiezdny, inna galaktyka..

    Odpowiedz
  38. Miś

    No to pogubilem sie :).

    Ja jestem taka istota, ze w skrajnym przypadku wybiore unicestwienie fizyczne od porzucenia idei … bo czuje, ze ze mam niewiele wspolnego z systemem ziemskim, wiec jakies dopasowanie sie nie wchodzi u mnie w gre, to po prostu nie moj swiat i mam takie odczucie, ze gdybym wszedl w to, zatracilbym siebie prawdziwego, swoja esencje. Ale niewazne….

    Skoro tu, na Ziemi, wysokie wibracje nie moga zaistniec (nie wierze w to, akurat w swiecie zachodnim dzisiaj tak jest, nie w calym swiecie), to wyglada na to, ze albo cos mnie tu przygnalo aby doswiadczac tej sprzecznosci, albo rzeczywiscie mam jakas misje albo, co wedlug mnie najbardziej prawdopodobne, mam przekazywac te wolnosciowe idee bez wzgledu na to, co dzieje sie dookola (widocznie cos ma sie jeszcze w tym wszystkim wydarzyc, moze trzeba jeszcze poczekac na rozwoj sytuacji).

    No bo jesli wszyscy by sie poddali, Ziemia znalazlaby sie po tej ,,ciemnej” stronie a przeciez nie o to chodzi :).

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Mis
      Z tego co piszesz, to jesteś blisko przekroczenia tego dualizmu, bo już prawie nie możesz oddychać z powodu tej dwoistości.
      Przekroczenie, jak się wydarzy, da ci spokój, i niezaangażowanie.
      Jak to mówią młodzi, będziesz miał „wyrąbane” na to, czy to tak może coś zaistnieć, czy też nie..
      Będzie cię to mało obchodziło, czy coś w sobie zatracisz, czy też nie..
      A jednocześnie będziesz wszystkiego tego świadomy.

      Na razie, z tego co piszesz, bardzo mocno nadal jesteś w tej dwoistości, napięciu, sprzeczności.

      Te sprzeczności nie mają na swoim poziomie rozwiązania. Można szukać tego rozwiązania latami, setkami lat Dusze szukają takich rozwiązań. Ale nie znajdują. Jedyne co, to się świadomość istocie podnosi. I w pewnym momencie już „ma dosyć” i daje sobie siana.

      Jednym z najwyższych kroków duchowych jest „danie sobie siana”. 🙂
      Ale to oczywiście musi być zrobione z głębi umęczenia, nie zaś z „wymyślenia”, potrzeba podsumować sobie te tak wiele przeżyć, i wskazać Duszy, czy rzeczywiście coś skorzystała z tego wyścigu, czy to coś dało? Znajomość sesji regresingowych może tu pomóc, bo w nich prowadzi się Duszę do takich rozważań, podsumowań, konkluzji..

      Odpowiedz
  39. Miś

    Andrzej, a ja Ciebie teraz apytam o cos takiego.

    Napisales:

    ,,Co bym powiedział, to na pewno „spokornienie” i przystosowanie się do wymogów Systemu nie wygląda na realizację wolności osobistej ale na danie jej siekierą przez łeb.”

    No wlasnie. Czyli skoro moim krzyzem reinkarnacyjnym jest szeroko rozumiana wolnosc to czy to jej lamanie nie bedzie przypadkiem hamowaniem naturalnej ekspresji na to wcielenie? Czy to nie kloci sie z rozwojem?

    i pozniej dodales:

    „Ale i twoja postawa (czy lepiej powiedzieć, postawa którą przyjęła twoja Dusza a i ty się z nią jakoś utożsamiaż) też nie prowadzi jakoś widocznie do wolności, prowadzi raczej do sfrustrowanej stagnacji. Bunt także jest (jak ja to rozumiem) dobrze znaną Systemowi postawą i System ma na nią od dawno różne sposoby, aby to kontrolować. A buntownicy są również ofiarami systemu.”

    Dokladnie mysle tak samo. Bunt dla samego buntu nie tylko nic nie daje ale tak naprawde niszczy sama idee wolnosci.

    Czyli mysle sobie teraz tak. Skoro jestem Generatorem to musze miec odpowiedz z zewnatrz. Jesli nie ma odpowiedzi z zewnatrz, jest czekanie, a z czekania rodzi sie stagnacja, frustracja. Czyli program na to wcielenie nie realizuje sie.

    I tutaj mam do Ciebie pytanie: co moze byc skutkiem takiego procesu? No bo takie ,,meczenie sie” chyba raczej programem nie jest, jesli juz to moze byc obciazeniem. A jesli tak, jakim dokladnie? Bo nie moge uwierzyc, ze posiadajac taki wysokowibracyjny potencjal nie jestem w stanie nic zrobic. A poki co wlasnie tak jest.

    Potrafisz nakierowac tutaj na cos, co by pozwolilo dalej dzialac?

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      >,,Co bym powiedział, to na pewno „spokornienie” i przystosowanie się do wymogów Systemu nie wygląda na realizację wolności osobistej ale na danie jej siekierą przez łeb.”

      >jej lamanie nie bedzie przypadkiem hamowaniem naturalnej ekspresji na to wcielenie?

      podporządkowanie się Systemowi może być czasami sprawą życia i śmierci. Na szczęście są to rzadkie przypadki. O wiele częściej jest to kwestia życia w komforcie lub w jego braku.

      I czy takie podporząkowanie się kłóci z rozwojem? Może i kłóci ale przynajmniej daje kilka lat przeżycia we w miarę zadowalających warunkach.
      W różnych warunkach można uruchamiać sobie rozwój. Nawet w trudnych także. Nawet w takich, w których twoja osobowość nie widzi takich możliwości, to Wszechświat i Dusza jak najbardziej widzą.

      Osobowość bywa bardzo wybredna, mało pokorna. Ale Dusza już potrafi być bardzo pokorna, i to Dusza razem ze swoją karmą potrafi osobowość, ego „przeczołgać” w życiu, nie kto inny..

      Tak więc, jeśli ktoś mówi, że coś nie mieści się w rozwoju, że w jakichś warunkach nie można się rozwijać to powątpiewam.

      Oczywiście, można nie mieć motywacji, można mieć trudności, można czuć się porzucony/a, opuszczony/a, poniechany/a, można się obrazić na WJ, na Boga itd. Można przeciw nim wręcz walczyć. Jak najbardziej.
      Ale nawet w takim przypadku można się rozwijać. Żadna osobista postawa nie blokuje możliwości rozwoju.

      >jestem Generatorem to musze miec odpowiedz z zewnatrz.

      chyba zaproszenie z zewnątrz, a nie odpowiedź.. a to chyba trochę co innego? czy tak myślisz?
      Generator powinien poszukiwać „tematu dla siebie”, i wchodzić w taki i działać.

      a jakby miała działać „odpowiedź”?

      >No bo takie ,,meczenie sie” chyba raczej programem nie jest,

      Oho, ileż ludzi ma programy męczenia siebie!! w swoich Duszach, osobowościach, ego i gdzie tylko może to być pochowane.. A ile programów męczenia się znajduje się w cywilizacji, kulturze. Totalne ilości. Na każdą okazję i w każdej pozycji ludzie się męczą…

      Wysokie wibracje to raczej kontaktują nas nie z Ziemią a z obszarami duchowymi. A ty chcesz na Ziemi coś robić..

      Odpowiedz
  40. Miś

    A co do samego systemu, to mi sie wydaje, ze to jest troche tak, jak w tym powiedzeniu, ze to nie Bog stworzyl czlowieka a czlowiek Boga po to, aby usprawiedliwiac swoje niecne uczynki. Oczywiscie jest to przenosnia, chodzi mi po prostu o to, ze chyba gdzies zafiskowalismy sie na gadzim sposobie wyrazania emocji a tylko maly odsetek populacji poszedl dalej. I stalo sie tak wedlug mnie dlatego, ze ciagle nie weszlismy na wyzszy stopien swiadomosci globalnej, nie wyszlismy poza schematy mysleniowe. I byc moze stalo sie tak bo jako gatunek nie jestesmy w stanie wyjsc poza ten schemat calosciowo, a tylko jednostkowo. I tu upatrywalbym wlasnie idei reinkarnacji, bo nawet Oswiecenie na ziemi jest tylko poczatkiej jakiejs kolejnej, zupelnie nieznanej przygody w innej czasoprzestrzeni gdzies indziej. I moze wlasnie dlatego trzeba wpierw ,,zaliczyc” Ziemie aby tam w miare udawalo sie zyc od nowa i zdobywac coraz wyzsze ,,wyksztalcenie”.

    Odpowiedz
  41. Miś

    No wlasnie, wiec po co pokorniec skoro to i tak nie wyzwala nas z programowania. Jaka wiec widzisz alternatywe? ja nie rwe sie jakos specjalnie do walki dla samej idei walki, nawet juz dosc malo interesuja mnie losy innych ludzi bo nie pomoze sie temu, kto tej pomocy nie chce ale zyc tak bez celu, przezuwac zycie jak robia to wszyscy dookola to nie moja droga, tu widze pustke. Ja musze dzialac, wyrazac sie, albo poprzez sztuke, albo wlasnie poprzez jakies pro-spoleczne dzialania, cos przekazywac. I tak sobie teraz pomyslalem, ze kluczem byloby dostrojenie sie do jakiejs obecnej wibracji ktora uruchomilaby energie Generatora z tym, ze widzisz, tutaj jest jest szkopul ze ja w ogole nie dostrzegam niczego interesujacego w otaczajacej mnie rzeczywistosci (tej matrixowej, bo w swiecie dzieje sie mnostwo ciekawych rzeczy ale to raczej poza tzw. swiatem zachodnim, tak to widze w tej chwili). No bo tutaj, w naszym swiecie albo trzeba odgrywac jakas scisle okreslona role jakiegos pracownika na rzecz jakiejs firmy, albo byc politykiem, albo dzialac w sferach typu lekarz czy psycholog a mnie nic z tego nie pociaga. Ja musze dzialac spontanicznie, dawac ludziom radosc, emocje, energie a tutaj wlasnie w swiecie, w ktorym zyjemy brak tej energii. Ludzie chodz smutni, zabiegani, czegos im brakuje i to widac golym okiem. ja chcialbym wypelnic te pustke i w jakis sposob dac im to, czego gdzies w glebi bardzxo szukaja i znalezc nie moga.

    Brakuje mi jakiegos zaczepienia w TU I TERAZ, nie ma korelacji miedzy mna a tym, co jest teraz w swiecie. No i brak mi pomyslu, jak znalezc to ,,cos”, co by dalo mi sile napedowa do dzialania, uruchomilo Generatora. A ze w Enneagramie wyszla mi 4ka czyli osobowosc artystyczna, wolnosciowa, nic na to nie poradze. Jak to sie mowi, Bog kazdego stworzyl na swoje podobienstwo a ze kazdy jest inny widocznie ma tak byc i nie ma co z tym walczyc bo to walka z przyslowiowymi wiatrakami.\

    Odpowiedz
  42. Miś

    Fajnie w ogole, ze poruszasz tutaj otwarcie takie tematy.

    Ja jstem osoba, ktora duchowo ma bardzo silne powiazanie do tego, co oglnie mozna nazwac buntem, ktore swoje zrodlo mial w postawach mlodziezowych w latach 60tych i 70tych. W sumie trudno sie temu dziwic, skoro urodzilem sie w drugiej polowie lat 70tych a moje dorastanie to lata 80te i poczatek 90tych gdzie dominujacymi wzorcami dla nastolatka byl festiwal w Jarocinie, otwarty bunt wobec wladzy, kosciola i ogolnie takiej szarej matrixowej rzeczywistosci. Moznaby pewnie badac to pod katem tego, czy akurat moja postawa nie jest jakims obciazeniem ale w sumie nie do tego zmierzam.

    Jak sie patrze na to z perspektywy czasu to wydaje mi sie, ze u nas ten caly bunt mogl udac sie wylacznie dlatego, ze wtedy wszystko, co wiazalo sie z buntem przeciwko PRLowi, narzuconemu systemowi bylo uwazane za rzecz pozytywna. Kiedy czasy PRLu sie skonczyly, a na miejsce znienawidzonego socjalizmu zaczela coraz bardziej wkraczac brutalna wolnorynkowa gospodarka z jej matrixowym ukladem, ludzie mojego pokorju przetali byc jakby nagle potrzebni. Stopniowo przestalo byc dla takich osob miejsce posrod innych ludzi, nawet w placowkach kulturalnych i swiecie sztuki, ktory od zawsze byl alterantywa dla tego typu osob cos sie porobilo takiego, ze im blizej do czasow terazniejszych, tym mniej miejsca dla kontestacji, wyrazania swojego sprzeciwu wobec matrixa, wobec utartych schematow myslowych, wobec Kosciola.

    No i dotarlem dzisiaj do takiego miejsca, ze nie mam tutaj u siebie miejsca :). Ani nic nie laczy mnie z nowym pokoleniem ludzi, przytlaczajace wiekszosc moich rowiesnikow poszla na tzw. kompromis czyli zalozyla przyslowiowy garnitur, zalozyla rodziny, a na weekendy stara sie przypominac sobie tym, kim jest naprawde (co najczesciej konczy sie wypiciem conajmniej pol litra i wizyta w ubikacji, wzglednie zazyciem czegos mocniejszego). Mowiac ogolnie, zlagodnieli albo uzywajac jezyka matrixa, spokornieli, kiedy zajrzala im do zycia wizja czlowieka pozbawionego wiekszych perspektyw na zycie tutaj. Ja do dzis dnia dziwie sie, jak udalo mi sie przetrwac to wszystko, choc moja przyszlosc tutaj nie rysuje sie rozowo. Nie mam wlasciwie zadnych przyjaciol bo jestem postrzegany wszedzie jako osoba conajmniej niedostosowana spolecznie jesli nie gorzej w pewnych kregach, nie mam pracy ktora gwarantowalaby mi emeryture czy stalosc wynagrodzenia, nie posiadam tutaj wiekszych perspektyw na ulozenie sobie zycia bo we mnie ciagle drzemie ten buntownik, chec pokazania swiatu ze mozna wyrazac sie inaczej. Tylko wraz z wiekiem zadaje sobie coraz czesciej pytanie, po co, skoro nie ma juz na tego typu dzialania zadnego odbioru. No ale w Matrixie tez nie interesuje mnie absolutnie nic i pozostaje jakby zamkniete kolo, stare odeszlo a nowe nie wciagnelo mnie. A zycie dla kogos z taka osobowoscia (powiedzialbym nawet, ze to jest cos wiecej niz osobowosc – jestem chyba dobitnym przykladem na dzialanie Generatora w systemie HD, gdzie taki ktos musi miec odbior aby dalej dzialac), jest pozbawione sensu, frustrujace, ciezkie, puste. No bo taki ktos potrzebuje miec motywacje z zewnatrz, aby cos robic. A kiedy jej nie ma, nie ma eenergi do dzialania, powstaje egzystencjalna pustka.

    Nie pisze tego po to, aby dac wyraz swoim nastrojom a ni pozalic sie. Bardziej interesuje mnie to, co Ty, Andrzej, moglbys powiedziec (jesli zechcesz oczywiscie) o takiej postawie w sensie duchowym. Szukam jakiejs inspiracji, cos musze zmienic lub zrozumiec, aby pojsc dalej. Nie wiem poki co, czy to co mna kierowalo dotyhcczas traktowac jako np. duchowe obciazenie czy wrecz przeciwnie, szukac tutaj dalszej sily na zycie na przekor obowiazujacym regulom systemu. Wiem jedno: do Matrixa wejsc nie chce i nie potrafie, taka to juz mam Dusze 🙂 .

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Miś:

      tak opisujesz swój bunt, czy niedostosowanie się do społeczności, do społeczeństwa i Matrixa, który coraz lepiej przystosowuje się do zachłanności ludzkiej,
      Mówisz, że nie widzisz możliwości aby zmienić swój front i będziesz cały czas nadal śpiewał swoją piosenkę.

      i wiesz, tak w tym widzę właśnie wyrażenie się krzyża wcieleniowego z HD.

      Masz swoje zadanie, pokazywać ciągle i ciągle te ideały wolnościowe, a czy chce ktoś tego słuchać to nic to nie znaczy.

      A z kolei Generator ci się nie uruchamia do żadnego działania, bo nie widzisz w nim sensu.

      Co bym powiedział, to na pewno „spokornienie” i przystosowanie się do wymogów Systemu nie wygląda na realizację wolności osobistej ale na danie jej siekierą przez łeb.

      Ale i twoja postawa (czy lepiej powiedzieć, postawa którą przyjęła twoja Dusza a i ty się z nią jakoś utożsamiaż) też nie prowadzi jakoś widocznie do wolności, prowadzi raczej do sfrustrowanej stagnacji. Bunt także jest (jak ja to rozumiem) dobrze znaną Systemowi postawą i System ma na nią od dawno różne sposoby, aby to kontrolować. A buntownicy są również ofiarami systemu.

      I tutaj widzę że jednak czy ktoś się pokornie poddaje, czy też buntuje, to nadal nie jest to wyjście na zewnątrz programowania. A programowanie systemowe ciągnie się od (jak sobie wyobrażam) początków pobytu Anunaków na Ziemi i od zmiany kodów DNA ludzi i zaprogramowania ich w programy wyzwalane akordem energii kosmicznych Zodiaku.

      >cos musze zmienic lub zrozumiec, aby pojsc dalej.

      chyba tak, trzeba przekroczyć postawę buntu, bo ona powoduje stagnację Duszy, trzeba przkroczyć to aby móc zrobić nowe kroki dla siebie, a nie tylko w odpowiedzi, w relacji do systemu.

      >emigracja, wyjazd moglby byc pomocny

      jeśli lubisz, to czemu nie. Jeśli tam znajdziesz lepsze warunki, jeśli to cię tak nie będzie przygnębiać..
      tu i tak się nie przysłużysz wiele do spraw społecznych, a przynajmniej możesz zachować się w trochę lepszym samopoczuciu. Wszechświat pewnie nie zapomni o tobie i będzie ci przypominał karmę twojej Duszy, tak jak nam wszystkim przypomina.

      Odpowiedz
  43. Miś

    Czujesz, ze emigracja, wyjazd moglby byc pomocnyw oczyszczabiu sie z tego typu obciazen? Mam szanse emigracji, wprawdzie nie bedzie to ani wymarzona parac na poczatku ani jakies super warunki mieszkaniowe, ale mam takie odczucie, ze tam ludzie sa o wiele bardziej ,,czysci” energetycznie (przynajmniej po tym, czego doswiadczylem bedac tam kilka razy na wyjazdach wakacyjnych). Podobal mi sie ten luz i brak presjonowania w wielu sytuacjach z zycia wzietych, czulem duza swobode wyboru, mozliwosc autokreacji. Podejrzewam, ze tam problemem moze byc system pieniezny i zwiazane z tym uwarunkowania, taka manipulacja, siatka nalozona na spoleczenstwo, ale to akurat mozna obejsc po prostu konsumujac swiadomie.

    Odpowiedz
  44. Miś

    Dotarlo do mnie dzis ze zdwojona sila, ze czuje sie ,,pogryziony” i to mocno przez osoby z zewnatrz, przez spoleczenstwo. Dlaczego tak sadze? Po wnikliwej lektirze artykulow Andrzeja, gdzie w sposob skrupulatny i niezwykle obrazowy jest wyjasnione, jak dzialaja wejscia i krokodyle, wydaje mi sie, ze moj stan jest spowodowany wlasnie owym presjonowaniem (wejsciami0 oraz pogryzieniami (krokodyle0 przez wielu ludzi na przestrzeni trzydziestukilku lat, czyli od niemal momentu moich narodzin. Staram sie coraz bardziej swiadomie patrzec na swoje wlasne reakcje, zachowania, emocje i zauwazam, jak duzo w nich wzorcow przejetych od spoleczenstwa. Jednak czuje wobec nich jak i wobec spoleczenstwa coraz wieksza niechec i ogromna chec odciecia sie od tego wszystkiego, nie znajduje jednak poki co skutecznego sposobu, jak fukcjonowac w spoleczenstwie, gdzie wzorce DDA/DDD, wejscia i pogryzienia sa chlebem powszednim. Do glowy przychodza rozne mysli: emigracja, ucieczka w odosobnienie, zatracenie sie…wiele z nich to falszywe pgoramy umeczonej podswiadomosci ale cos coraz bardziej przebija przez mnie, aby szukac skutecznego rozwiazania, aby uciec od tego w sensie pozytywnym.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Miś,
      właśnie, ja mam podobnie z tymi opresjami od otoczenia.
      Nie dziwię się, że w takim zabagnionym społeczeństwie nie chce się żyć.
      Wiele ludzi się prawdziwie stara, pracuje, ale mając tak mierne wyniki, tak wiele kłopotów, upadają pod ciężarem, załamują się. Mnie to zupełnie nie dziwi. Tu słowo „umęczeni” ma bardzo słuszne zastosowanie.

      Można użyć takiego porównania (nie za bardzo przyjemnego, ale chyba oddającego prawdziwą sytuację):
      „Jakby ktoś miał się wykąpać wieczorem, a tu w wannie pomyje, to by mu cała ochota na mycie przeszła..”

      Co prawa już sobie umiałem poradzić z symbiontami, i jest to dla mnie duży sukces życiowy.
      Ale nadal i wejścia (biała strona) mnie mocno zaburza, i też coś „nowego” dla mnie (jaszczury, pomocnicy Anunaków) odkrywam,
      Może z czasem i z resztą dam radę wyciągnąć Duszę swoją z tego bagienka, z pomocą WJ.

      Odpowiedz
  45. jagoda

    Witajcie – to co opisujecie to typowe zachowania psychofagów,, psychopatów, typów narcissistic (ten termin pisze po angielsku, bo mnóstwo materiałów jest po angielsku). Poszukajcie, a odkryjecie ogromne ilości fachowej literatury

    Odpowiedz
  46. oczko

    Chcę się podzielić swoją refleksją na temat oczyszczenia duszy: myślę ,że gdyby dusza nie „czuła się winna” nie tworzyłaby karmy i nie byłoby potrzeby oczyszczania.
    Do momentu gdy dusza nie ” pojmie” ,że cokolwiek zadzieje się to jest to jakiś etap jej drogi i nie ma co się obarczać winą bo wszystko to pochodzi z tego samego żródła stworzenia.
    Jeszcze jedno: co do rozwoju świadomości,bardzo często słyszę ( i czytam o tym), że rozwój duszy następuję po trudnych doświadczeniach. Uważam ,że nasza świadomość o wiele szybciej rozwijałaby się doświadczając szczęścia a nie bółu i trudu. Gdybytylko wiedziała że ma do tego prawo czymkolwiek jest.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      kamka,

      W pogryzieniach można wyróżnić dwie składowe:

      a) energetyczną – porwanie aury i trauma energetyczna, tu po pomoc proponuję udać się do p. Henryka:
      http://oczyszczanie-duchowe.blogspot.com/

      b) emocjonalna – tu potrzeba osobistej pracy z emocjami, o tej pracy piszę na stronie o pogryzieniach i na stronie o terapiach. Wszystko do wyszukania w wyszukiwarce na górze z prawej strony.

      Odpowiedz
  47. Marc

    Na nie mam zawsze takiej szerokiej perspektywy, czasami wręcz odwrotnie, ale czasami, do pewnego stopnia trochę tak to rozumiem i chyba ostatnio coraz bardziej.

    Tak sobie myślę, że jak się zaakceptuje, że wszystko jest dobrze, to się rzeczywiście robi coraz lepiej także w naszej tzw. ludzkiej skali.

    Wydaje mi się więc, że taka szeroka perspektywa wcale nie oznaczałaby że nie zależy komuś na ludziach. Wręcz przeciwnie, wtedy też taka osoba mogłaby się jak najlepiej realizować a przy tym inni też by jak najlepiej skorzystali. Chociażby mogłaby pokazać na swoim przykładzie akceptację.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Ho! pewnie dobrze, jeśli brać pod uwagę cały Wszechświat! Wówczas wszystko jest „dobrze”. Jeśli masz taką szeroką wizję, to super.

      Ja jeszcze nie mam i mozolę się w iluś obszarach.. I mówię „niestety”. Zależy mi na ludziach. Gdybym stwierdził, że i tak mają najlepiej jak mogą mieć, to .. może bym z tego zrezygnował i zajął się bardziej soba? Dzięki za inspirację.

      Odpowiedz
  48. oczko

    dlaczego dusza ogranicza siebie i wspiera innych i ochrania innych a nie siebie?,Wybaczanie,rozmowy i nadal cisza, nic dla siebie.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      a poczytałaś stronę o Duszy?
      Może masz jakieś przesadne wyobrażenia, czym to Dusza nie jest?

      Np. że jest jakaś bardzo mądra, albo ma gębsze refleksje?

      Popularne wyobrażenia o Duszy są w dużym stopniu nieprawdziwe, niestety.

      Odpowiedz
  49. Sparky

    Czy można by się pokusić na wypowiedzi nie wspierające się o źródła, odgórne plany, boskie byty czy energie?
    … to jak by to wtedy brzmiało?

    Odpowiedz
  50. Elżbieta Laur

    Czy to nie jest tak, że wszystko zależy od naszej świadomości połączenia ze Źródłem ? To znaczy , że im większa świadomość połączenia tym mniej pośredników potrzeba do realizacji czegoś, w tym i do oczyszczania ?

    Odpowiedz
  51. Feniks123

    Dzięki serdeczne za odpowiedź. Czytam sobie ściągnięte z netu „Rozmowy z Bogiem” – aby zrozumieć cel i drogę jaką mam podążać. Bo po kilku tysiącach przerobionych intencji ( albo i nie przerobionych ) mam ciągłe wątpliwości .:)

    Odpowiedz
  52. Feniks 123

    Ciekawi mnie taka sprawa: Zajmuję się od dłuższego czasu sprawami dotyczącymi rozwoju duchowego i nachodzi mnie refleksja po co w sumie zajmować się różnymi nieraz wyszukanymi technikami i metodami – jeżeli zamierzamy usunąć jakiekolwiek obciążenia. Większość z nas tutaj jak wynika z komentarzy jednak ufa w miłosierdzie i wszechmoc Boga, więc dlaczego nie można usunąć np. krokodyla lub złośliwego ducha wejściowego z ciał subtelnych prosząc o to ( wielokrotnie czasem ) Stwórcę ? Jako istota stojąca na szczycie piramidy , która jest praprzyczyną wszelkiego stworzenia z łatwością poradzi sobie z każdym złośliwym bytem. Można sądzić, że pośrednicy w postaci aniołów , opiekunów, rozmaitych bioenergoterapeutów nie są wcale potrzebni ( niektórzy nauczyciele duchowi uważają , że wzywanie ich na pomoc – często kończy się kolejnym uwikłaniem – gdyż podpinają się różne byty , które mogą mieć wobec nas nieczyste intencje – delikatnie mówiąc ). Nie kwestionuję innych dróg rozprawiania się z problemami – sam stosowałem 🙂

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      >dlaczego nie można usunąć..

      Według mnie w tym pytaniu jest kilka stwierdzeń-pytań:

      1. CZY można usunąć?

      Jak dla mnie, w moim doświadczeniu to było niemożliwe. I domyślam się, że jest ileś milionów osób, które modliły się do Boga, i nadal nic się nie działo. A wielokrotne proszenie, o którym wspomniałeś, tym bardziej rozwija/ło poczucie porażki i rozgoryczenia, zawiedzenia na Bogu.

      To dawało i daje dodatkowe skutki – rozczarowanie samą mocą modlitwy, przekonanie, że „Bóg nie słucha”, że „Bóg nie wysłuchuje próśb”, że „Bóg _mnie_ nie słucha”, że „Bóg nie wysłuchuje _moich_ próśb”, a dalej także różne próby dotarcia do „tego Boga, który słucha i wysłuchuje, jako że dotarłem do boga, który nie czyni tego, więc jest to fałszywy adres moich modlitw”.

      Tak przewrotnie i zwodniczo mogą działać modlitwy nieumiejętne, niekonkretne, słane „w dobrej wierze” i jednocześnie w sporej ignorancji przedmiotu modlitwy.
      To tak jak z niektórymi paniami, które znam, które wychodziły za mąż „w dobrej wierze”, a obecnie mają na utrzymaniu dzieci z problemami uczuciowymi, brak partnera od wielu lat – od czasu rozwodu, i żyją tak w cichej żałości i są najlepszymi pracownikami w firmie bo nie stać je na utratę pracy.
      A przecież „miało być tak wspaniale” [bo ślub był pyszny a wesele było przecież huczne!]

      Dodam, że są to panie, które spotykają panów pracujących nad sobą w rozwoju duchowym i widać, że byłyby dla nich dobrymi partnerkami, bo też nie są byle jakie same z siebie.

      2. dlaczego nie można usunąć samemu..

      Samemu – rozumiem tu bez pośredników.

      Jeśli ktoś sam umie, to oczywiście, pośrednicy są niepotrzebni.

      A jeśli nie umie? I dodatkowo jeśli nie chce korzystać z umiejętnego pośrednika? Sam skazuje się na brak rezultatu. To wyjaśnia zastosowanie logiki zdań.
      Oto dlaczego osoby nieumiejętne nie mogą same czegoś dokonać.

      [No chyba, że chce się uczyć i eksperymentuje..]

      [Ludzie kojarzą przestrzeń duchową z totalną „samowolką” wszelkiego czegoś, co tam ją zamieszkuje. Niestety, nauczyciele religii niemal nic nie mówią o Duszy i jej realnych relacjach z Bogiem. Zamiast tego są przekazywane historie mające wspierać wyznawane przekonania.
      Kończy się to fiaskiem modlitw.]

      >podpinają się różne byty , które mogą mieć wobec nas nieczyste intencje

      nawet pani z kiosku ruchu może się do kogoś „podpiąć” jeśli tamten ma nieczyste intencje wobec siebie.
      Bo i byt chce naszkodzić i ów „ktoś” chce [podświadomie dostać w kość]

      To nie my jesteśmy atakowani, lecz raczej „nadziewamy się” na atak jak na widelec. Warto zobaczyć swoją Duszę, jak chce dostać bęcki! Warto ją na tyle znać, aby wiedzieć kiedy to się zdarza i dlaczego. Bo wtedy można coś z tym zrobić. [zaliczaj mnie samego do tych, co nie zawsze wiedzą co się dzieje – oczywiście moja Dusza też mnie wodzi na takie manowce i czasami cierpię mocno z powodu nieświadomości lub naiwności]

      To my wchodzimy w pole ataku, a właściwie nasze Dusze.
      Ale jeśli się ma zamglone widzenie, pomroczność jasną, to raczej nie jest rozsądne wychodzenie na miasto, ani też wkraczanie na ścieżki duchowe. Najpierw warto sobie postrzeganie poczyścić.

      Wiele, wiele jest bytów nam naprawdę pomocnych, wspierających. Ale ciemna strona nie chce o nich mówić, więcej, jawnie ostrzega, że jesteśmy w niebezpieczeństwie. Jak zwykle kłamie, ponieważ nie mówi całej prawdy.

      Nie dodają siły ciemności, że w niebezpieczeństwie są ci, którzy są naiwni, niewykształceni, bez umiejętności i mający ukryte nieczyste intencje wobec siebie.
      Najpewniej są w niebezpieczeństwie.

      Tyle, że nie wiem, ile osób modlących się w ogóle zrozumie za pierwszym razem powyższe złożone zdanie rozpoczynające się od słów „Nie dodają..”?

      Umiejętności będą im się kojarzyć z operowaniem kombinerkami.

      Już samo Pismo Św. o tym mówi w księdze Ozeasza:
      Lud mój ginie, gdyż brak mu poznania! (Oz 4,6)

      W liście do Tesaloniczan jest powiedziane:
      1 Tesaloniczan 5:21
      Wszystko badajcie, a co dobre, tego się trzymajcie.

      Ale kto zna Ozeasza, kto czytał w ogóle jakieś pisma? Ten Ozeasz to jakiś nurek jest antyczny?
      Ci tesalończycy to zaś pogromcy Greków-Ateńczyków, czy też może ich dobrzy sąsiedzi?

      >po co w sumie zajmować się różnymi nieraz wyszukanymi technikami

      Techniki i metody są wtórne – to powtarzam. Pewnie, jeśli masz ufność i wiarę, połączenie z Bogiem i konkretnie wiesz ze szczegółami o czym chcesz z Nim debatować, ja także mam to samo zdanie! Jest to można powiedzieć stan pierwotny, pierwotnego połączenia się z Bogiem.

      Możnaby tak powiedzieć, o ile nie jeden aspekt. W stanie pierwotnym nie ma szczegółowej wiedzy o co chce się Boga prosić, czujemy tylko, że „coś nie halo”. „Boże, tutaj coś nie halo! Napraw to proszę..”

      Bo prosić „o Boże, coś mi nie idzie tu i tu, popraw to” to jest tak jakbyśmy mieli nalać wody do konewki poprzez jej rurkę, która służy do podlewania roślin. Ale z pewnym powiedzmy „optymistycznym nastawieniem”, które zaraz opiszę.

      Ja często tak wlewam wodę przez rurkę i jest to bardzo sprawny sposób.

      Wyobraź sobie – bierzemy szlaufa z wodą, odkręcamy mocno kran, celujemy w niebo
      i myślimy – oto wlewamy wodę do konewki.
      Celujemy w niebo – zaznaczam, jeśli to umknęło uwadze. To jest wyraz naszego optymizmu.

      Zwykle po trzech minutach konewka napełnia się wodą. Jest pełna.

      Czyli co? Zakręcamy kurek, odkładamy szaluf.

      Patrzymy, ile naleciało do konewki – a tam ledwo kilka kropel na dole!
      Jesteś zdumiony!? Przecież woda się lała, strumień tryskał, było super!

      Ale dlaczego konewka pusta?

      Bo woda skierowana była „we wszystko” w niebo, czyli podlała nam ziemię w okręgu kilku metrów. Problem w tym, że naszym celem było napełnienie konewki, a to się nie udało.

      I kogo winić? Gdzie przyczyna?
      Czy winny brak płynącej szybko wody?
      Czy nie było konewki?
      Czy też lejący był wierzący zamiast poprawnie praktykujący?

      Techniki i metody są wtórne – to powtarzam. Tyle, że stan odpowiedniej świadomości o co i jak prosić jest rzadko osiągany wśród ludzi modlących się.

      Nie wiem, czy wiecie, że celem Boga jest poznanie Siebie z pomocą rodzącej się w doświadczeniach Świadomości [czytaj np. w „Rozmowach z Bogiem”].

      I nie odpowiada on na coś [w tym i na modlitwy], co nie jest zgodne z Jego Celem. Jak dla mnie jest to zupełnie zrozumiałe.

      Odpowiedz
  53. Conchita

    Ja nie wiem, czyna to jest jedno rozwiązanie, jedna postawa. Wszystko zależy od danego przypadku, ale i od własnego centrum decyzyjnego – na jakiej podstawie dokonywane są decyzje o ingerencji lub nieingerencji. Jeśli to jest z przekonania, że tak trzeba, bo oczyszczanie jest dobre, lub nie wolno, bo każdy jest odpowiedzialny sam za swoją kreację, to można się spierać, bo jest pole do błędów, naruszania czyjejś karmy czy tworzenia własnej. Ale jeśli że tak powiem życie kieruje do nas osobę z danym problemem i czuć zgodę na to (to łatwo poczuć, sama napływa energia boskiej miłości i wszystko jest na tak, w zasadzie samo się dokonuje) – to czemu nie? Wtedy zaniechanie działania byłoby właśnie nienaturalne i pod prąd.

    Zeby nie być gołosłowna: w czasie studiów dorabiałam sobie ucząc w szkole angielskiego. W jednej klasie był chłopiec – inny od wszystkich. W tej klasie akurat było dużo agresywnych chlopców, którzy dręczyli słabszych i wymuszali pewne zachowania na „kujonach”. Ale ten był inaczej, jemu świeciła z oczu obojętna wzgardliwa energia – nie jego, był niedostępny jako osoba, to coś odgradzało go warstwą psychiczną. Nie był największym rozrabiaką tam, był tam np. inny chłopiec, który właśnie chyba zaczynał dojrzewać, co mi pomachał łańcuchem przed nosem, bo oni chcą się bawić a nie uczyć :). Ale miał zwyczajną swoją energię i mogłam go spokojnie wysłać do ławki. Ale co innego pierwszy, nie było z nim kontaktu, tylko przez „interfejs”. W nocy znalazłąm się niefizycznie przy nim i zostałam zaatakowana przez wyjątkowo napastliwą i silną istotkę, którą udało mi się na chwilę zamknąć. Poprosiłam Opiekunów, by się nią zajęli. Na następnej lekcji z tą klasą ciekawa byłam, czy coś się zmieniło. I tak, chlopiec patrzył już normalnie, zniknął ten drwiący ogień z oczu. Zachowanie oparte na jego własnych wzorcach było dużo mniej agresywne, znormalniało, powiem nawet, że pod koniec naszej znajomości (pół roku wytrzymałam w tej szkole) to mnie nawet polubił i powiedział mi, że jestem najlepszą nauczycielką 🙂 (nie bez wpływu było to, że uczyliśmy się angielskich słówek na przykładzie piosenki zespołu Metallica). Chciałabym zauważyć, że całe to działanie zdarzyło mi się w zasadzie samo i było wykonane przy braku świadomości osoby zaangażowanej. Ale to świat tak urządził. Świat mi trochę takich sytuacji postawił na drodze, ale nie na tyle, by zająć się tym jak Heniu czy „Przygoda”. Widać, boskość/ WJ ma dla mnie inny plan…

    Odpowiedz
  54. Elżbieta

    Zaraz, zaraz , bo się pogubiłam….
    Pozwolenie na oczyszczanie odbywa się za porozumieniem stron na poziomie WJ, czy tak ? A więc, jeśli WJ pozwalają, to doskonale wiedzą jak to wpłynie na całość rozwoju…po za tym nasza własna boskość nie jest różna od WJ , a więc to zawsze jest Jedność. A metody rzeczywiście mogą być różne.

    Odpowiedz
  55. Tomek

    Jesśi spojrzymy na to w taki sposób, ze : np. żyjemy w Kalijudze, w ktorej to epoce ludzkość jest „gorsza” niż w epokach wcześniejszych. O tym, że w Kalijudze będzie gorzej to wiedziano wcześniej, co sugeruje, że rodzaj pewnego „naturalnego” procesu. Przeprasam za porównanie , ale jest takie prawo ,że pieniądz gorszy wypiera lepszy :). Siły ciemnośći po prostu korzystają z okazji oraz głupoty i ignorancji. Nie należy też ulegać prowokacjom i niepotrzebnym „nawalankom”.

    Odpowiedz
  56. 1heniu

    To się odbywa na zasadzie kontaktu pomiędzy WJ. Na przykład ja się kontaktuję z WJ a WJ kontaktuje się z opiekunem duchowym oczyszczanego – nawet jeżeli jest to osoba zgłaszana – nieświadoma.

    Dalej to już te Wyższe Istoty się dogadują czy można czy nie można,czy bezpieczne i potrzebne czy też nie , to już zachodzi na innych poziomach i już jest niezależne od nikogo innego,ani odemnie ani od oczyszczanego .

    Ja inicjuje proces , Bóg i WJ oczyszczają i powiedział bym że wręcz nie wypada mi wnikać i kwestionować tego co WJ robią, mam do tego zaufanie bo do doskonałości to mi daleko.

    Pozdrawiam. Henryk K.

    http://oczyszczanie-duchowe.blogspot.com/

    Odpowiedz
  57. 1heniu

    Tek też to się dzieje, ktoś prosi – ja wzywam te Wyższe Energie i WJ oczyszczają o ile to możliwe , można tak powiedzieć że jest to rodzaj modlitwy wstawienniczej .

    Wierzę w to że rafiają do mnie te osoby które z takich czy innych powodów trafić mają.

    Pozdrawiam.
    Henryk K.

    http://oczyszczanie-duchowe.blogspot.com/

    Odpowiedz
  58. SwiatDucha Autor wpisu

    Ula:
    ja to bym widział te działania na zasadzie modlitwy wstawienniczej do WJ i Boga.
    Ja tak przynajmniej to robię.

    Odpowiedz
  59. 1heniu

    A czy takie oczyszcanie jest sensowne skuteczne i bezpieczne, to tak, jest sensowne skoro tak uważają WJ , jest skuteczne ale na jaki okres to już inna kwestia – jak dostaję wypłatę czy prezent to już ode mnie zależy co ja z tym zrobię , czy to zmarnuje czy sensownie z tego skożystam.

    Moim zdaniem są nowe czasy, nowe energie, wyższe wibracje i duże wsparcie , łaska spływa do nas – taki prezent 🙂

    Co do bezpieczeństwa to nie ma obaw , jest to bezpieczne, takie są informacje od WJ i tylko wtedy jest oczyszczanie.

    http://oczyszczanie-duchowe.blogspot.com/

    Odpowiedz
  60. 1heniu

    Dziękuję 🙂

    Są nowe czasy, nowe wyzsze wibracje które nas wszystkich wspomagają, jest duże wsparcie od Wyższych Jaźni którego sam doświadczam .
    Zająłem się oczyszczaniem z obciążeń duchowych , przyszło spontanicznie , zainteresowanych zapraszam na moją stronkę :

    http://oczyszczanie-duchowe.blogspot.com/

    Serdecznie pozdrawiam. Henryk K.

    Odpowiedz
  61. 1heniu

    Coś mi się zaczyna przypominać z okresu 10-11 lat temu kiedy to pozbyłem się krokodyli, miałem dużego astralnego i małego przyczynowego. To był dla mnie dość dobry okres , była joga – sztuka oddychania, mittingi AA , ognisko plastyczne i sporo pracy nad sobą.
    Piszę o tym bo jakiś czas temu dostałem analizę od bardzo życzliwej osoby 🙂 i ją przerabiam by zrozumieć.

    Pracowałem wtedy też z lusterkiem, patrzyłem sobie w oczy i mówiłem: ” ja Heniu kocham siebie”, takie afirmacje ,coś w tym stylu.

    Pewnego dnia leżałem na łóżku zacząłem dotykać swojej twarzy, tak „intuicyjnie” , takim bardzo delikatnym dotykiem, czoła przede wszystkim i czułem jak mi coś schodzi ze mnie , przepływa energia, że mi ten dotyk bardzo przynosi ulgę , i nogi mnie też bolały i to samo , też mi przynosiło bardzo wielką ulgę,jak by samoleczenie,i ręce i przedramiona i całe ciało, tak z miłością, z ciepłym uczuciem pełnym troski.

    I jakoś mi się tak dobrze zrobiło , stał segment na przeciw łóżka i było w nim lustro i w pewnym momencie wstałem i popatrzyłem sobie prosto w oczy i poczułem aż mrowienie na głowie i potem na całym ciele i było to dość przerażające ale jednak miałem wtedy jakąś siłę wewnętrzną i dalej patrzyłem i zacząłem jak by intuicyjnie mówić patrząc prosto sobie (czi może nie sobie) w oczy coś w rodzaju : ” wyłaś diable , nie chcę ciebie tutaj , skończyło się, idz sobie gdzie chcesz ale tu u mnie już dla ciebie miejsca nie ma ” nie było to ze złością, ale z siłą i zdecydowaniem ,i tak w tym stylu parę razy i też z odniesieniem do Boga, i że się oczyszczam ze wszystkiego, już tak dokładnie nie pamiętam, piszę co pamiętam , i po jakimś czasie te dreszcze-ciarki na ciele znikły,nie wiem ile to trwało,może z 5 minut ta moja mowa i patrzenie się prosto w oczy ,aż już przestałem się bać patrzeć sobie w oczy, bo wcześniej był lęk , i mineło , przyszła ulga.
    Za jakiś czas, nie wiem, kilkanaście minut , pół godziny poszedłem wymiotować i jakąś taką czarne coś zwymiotowałem, taka zbita była w taką czarną kulę ale takie gdzieś jak piłeczka pingpongowa – tej wielkości ,i tylko to zwymiotowałem, nic więcej.
    Dziś byłem na jodze,bardzo intensywne oddychanie i mam jak by lepszą pamięć 🙂
    lepszą kondycje wewnętrzną 🙂 ale też zadałem sobie te pytanie jakiś czas temu i je ponawiałem co jakiś czas, od momentu gdy dostałem analizę.

    Teraz druga sprawa ,tego nie wiem które z tych zdarzeń było tym kluczowym ,ale to też jakoś w tym okresie było, medytację pustki robiłem,ale to chyba z 8 miesięcy trwało , długo, by wyciszyć umysł i tylko być, obserwować myśli aż wygasną i wygasły pewnego dnia, leżałem,miałem oczy zamknięte,pojawiło się takie błogie narastające ciepło w całym ciele i narastające światło i była tam też taka wiedza w jednej dawce, o reinkarnacji o życiu wiecznym , trudno tą wiedzę opisać bo była ona jak by poza słowami, to ciepło było takie leczące dla ciała-to od razu czułem , i dalej coś było , Boskie to wszystko było ,ale dalej nie doszedłem bo włączył się umysł,ego i lęk się pojawił i wszystko w jednej chwili znikło. Do tej pory nie powtarzałem tej medytacji ciszy umysłu,może kiedyś to zrobię gdy poczuję się na to w pełni gotowy.
    Oba te wydarzenia dzielił jakiś okres czasu, ale zdaje mi się na dziś że nie wielki, może z pół roku i te dwa wydarzenia przychodzą mi do głowy z okresu sprzed 10-11 lat kiedy to pozbyłem się krokodyli.
    Które z tych wydarzeń zadecydowało , zdaje mi się że te pierwsze opisane ale pewnie oba miały w całokształcie jakieś znaczenie ( a w jakim porządku co się działo to na dziś już nie wiem co było pierwsze , czy światło czy lustro)

    Myślę że warto poruszać takie tematy pt. :” jak to było ze mną , jak pozbyłem się krokodyli”. Co prawda u mnie się to zadziało jakoś „samo ze mnie” bo o krokodylach to ja wiem dopiero od kilku miesięcy że w ogóle istnieją 🙂 i od jakiegoś czasu widzę je i jeszcze nie bardzo jestem z tym oswojony.
    Pozdrawiam Wszystkich .

    Tak się przyglądam krok. z różnej perspektywy , i tak mi przyszedł do głowy cytat z Pisma Świętego, może nie dokładnie ale tak to mniej więcej brzmi: ” błogosławieni cisi albowiem oni posiądą Królestwo Boże “.
    I tak z perspektywy kościoła wzięcie krok. pasuje trochę do podpisania paktu z ciemnymi siłami , a bycie “cichym” i pokornym, niezachłannym – sprzyja rozwojowi i tu pięknie to widać , prawda odzwierciedla się w wielu źródłach.
    Zjawisko krok. i wejść wydaje mi się być bardzo powszechne , w tym życiu miałem z krk. do czynienia od dziecka , “widziałem” je tylko nigdy tego nie mogłem zrozumieć co to jest i o co w tym chodzi.
    Tutaj jednak na stronach Świata Ducha zrozumiałem , dociera to do mojej świadomości, tak ważne ,tak powszechne sprawy a tak mało były opisane .

    U mnie wychodzi że pozbyłem się moich krokodyli w 6-tym roku leczenia mojego alkoholizmu , wydaje się że znam finalny , rozstrzygający moment ostatecznego rozstania ale jednak zdaję sobie sprawę że moje leczenie i inne moje ścieżki rozwojowe naprowadziły mnie na to jak się pozbyć krokodyli i mimo że nie byłem tego świadomy to teraz dużą radość i wzmocnienie poczucia własnej wartości czuję że udało mi się to osiągnąć i każdy kto tylko szczerze chce to może to zrobić – a tu na tych stronach jest pomoc – szczerze polecam potrzebującym 🙂

    Odpowiedz
  62. 1heniu

    Zrobiłem dzisiaj remont tokarki- jako tako ale chodzi , pierwsze wahadło na niej , z mosiądzu, no nawet nawet wyszło, może być, tak od ręki , bez projektu – tak z siebie bo swój zeszyt z projektami zostawiłem w domu i chodzić mi się nie chciało.
    Dusza chce doświadczać a konsekwencje tego mogą być niemiłe to fakt. – chyba im bardziej nie miłe tym Dusza się bardziej z tego cieszy 🙂

    Odpowiedz
  63. SwiatDucha Autor wpisu

    Heniu, to gratulacje! Ciekaw jestem, jak wahadła robisz na tokarce?
    Hehe, co do ufania swojej Duszy bezgranicznie, to bym był powiedzmy ostrożny – Dusze potrafią takie figury wywijać, że ho! i przez ileś wcieleń trudno takie sprawy wytrzymać, co Dusza potrafi zorganizować..

    Odpowiedz
  64. 1heniu

    Mam bardzo duże pogryzienia od krokodyla na ciele mentalnym. Jak domniemam od mojego krokodyla którego już nie mam od 10 lat a co się z nim stało to jeszcze nie wiem , nie doszedłem do tego ale mnie to ciekawi . Ponadto średnie pogryzienia na ciele przyczynowym.

    No i zgadza się że nadal przyciągam agresywne osoby. Szukam lekarstwa , co by było na to lekarstwem ? do głowy mi przechodzi przebaczenie ale nie jestem pewny chodz teraz pracuje nad radykalnym wybaczaniem ,gubię sie trochę , jak zagoić te rany po pogryzieniach skutecznie by nie przyciągać dalej ??? Są na to jeszcze jakieś sposoby ?

    Co do wejść to mam małe na czakrę gardła i małe na czakrę splotu , więc rozumie że więcej ufności w proces życia , wzmacnianie poczucia bezpieczeństwa , czy ja dobrze „myślę” ??? żebym się znowu w coś nie wplątał mając przekonanie słuszności co do swoich działań bo tak u mnie bywa – przyjmuje postawę bezpieczną bo nogi już mnie bolą od chodzenia po nie tych ścieżkach co potrzeba .

    Może i bardzo bolesne te pogryzienia ale ta moja bardzo słaba czakra podstawy wskazuje na , no właśnie na co , gdzie ta przyczyna ? tu mam problem bo to żyć nie bardzo daje , trudno funkcjonować , w Indiach to może bym i przeżył z taką czakrą ale w Polsce to ciężka sprawa. Hmm… może przeprowadzić się do Indii 🙂

    Tu mam taką ściagę:

    *Metody uzdrowienia czakry podstawy :
    – kontakt z naturą, zwłaszcza z ziemią
    – spokojna praca w polu
    – popularna wizualizacja „zapuszczania korzeni”
    – fizyczna aktywność, sport, ćwiczenia
    – kontemplacja barwy czerwonej, np. czerwone kwiaty, czerwone chmury przy zachodzie słońca
    – dotyk, pokochanie swego ciała (afirmacja „Kocham moje ciało i ufam jego mądrości”
    – Hatha joga
    – Uzdrowienie relacji z rodziną, zwłaszcza matką

    Wizualizacja z czakramami :
    Przebudzenie Kundalini

    Tematy do afirmacji i medytacji:
    „To bezpiecznie być tutaj i teraz”
    ”Istnieję tutaj i teraz”
    „Ziemia wspiera mnie i spełnia moje potrzeby”
    ”Jestem zawsze spokojny i bosko bezpieczny”

    Wyzwanie
    Stawienie czoła wszelkim materialnym/fizycznym troskom i problemom *

    To ja nie mam pomysłu teraz jak stawić czoła moim fizycznym/materialnym problemom, mnie dotyczą bardziej teraz materialne niż fizyczne a bez tej sprawnej czakry to jak mam mieć materialnie bynajmniej na podstawowym poziomie ? masło maślane jak dla mnie i nie wiem jak się z tym uporać bo czakra ta „odpowiada” za finansowe sprawy.

    lol….

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      1heniu:
      może afirmacja:
      „Rozumiem moją Duszę, że chciała żyć bardzo intensywnie, ale na dzisiaj dla mnie, H. ważne są przeżycia o wyższej jakości, bezpieczene i przyjazne dla mnie. Dla mnie, H. świat jest coraz bardziej bezpiecznym miejscem, ludzie, którzy się ze mną kontaktują są dla mnie przyjaźni, serdeczni, wspierający. Nie muszę już przyjmować postawy obronnej, widzę, że oprócz osób, które mi szkodziły, na świecie są osoby, które są pomocne. Wybieram dostrajanie się do tych przyjaznych osób i do przyjaznych, leczących wibracji. Rezygnuję z wzorców i strategii przetrwania i obrony na rzecz przeżywania przyjemnych chwil i radości. Zamiast kontaktu z siłami ciemności i walczenia z nimi wybieram dostrajanie się do czystych, pomocnych wibracji Wyższych Jaźni.”

      Odpowiedz
  65. SwiatDucha Autor wpisu

    Ula, tak to chyba zrozumiałem. Słowa czasami nie są najważniejsze. Kiedyś wahadłowałem istotę niewcieloną, która nie miała ciała mentalnego, więc i konceptów nie miała. Ale miała wyższe ciała i miała na nich postawy. I te postawy udało mi się wychwycić. I także opisać. Zainspirowałem się nimi bez konieczności opowiadania sobie o nich. Wystarczyło odczuwanie.

    Odpowiedz
  66. SwiatDucha Autor wpisu

    Ula – to, co napisałaś to pewnie tylko strzępki myśli, krótkie wskazania, które przeżyłaś? I wiesz o co chodzi w tym. Dla mnie trochę niezrozumiałe. Niektóre wydają się przeczyć innym.
    Nie wszystko rozumiem, wyobrażam sobie, że to ma jakieś głębsze znaczenia. Ale też się nie dopytuję.

    Odpowiedz
  67. Conchita

    Z czego to cytaty? Ja to jakoś tak widzę: nie chcę wyjść z poziomu materii, przestrzeni czy formy… Przeciwnie! Dla mnie to właśnie jest świetlistość czy pełnia czyli przejawy tej świadomości, istnienia jak to nazywasz, która będąc poza formą i czasem ma tą cudowną właściwość przejawiania się w tysiącach form, kolorów, materii, planów, istotach.
    Dla mnie to właśnie jest życie, ciągle powstające, zmienne, wypromieniowywane nieustająco z boskiej świadomości… Wszystko z/w miłości, wszystko w świetle. Aspekt pustki (świadomości – istnienia) połączony z aspektem pełni, wypromieniowania z siebie…

    Odpowiedz
  68. Conchita

    Trzeba przebywać w tym, rozluźniać napięcia, otwierać się ufnie to będzie się pogłębiać. Boska niedualna świadomość zaczyna być doświadczana, więc nie ma się czego bać (to do siebie 😉 ). To oczywiście samo się dzieje… Iluzja kontroli to jedna z trudniejszych iluzji do przejrzenia, ciągle odbija mi się czkawką chęć kontroli wewnętrzych procesów.

    Odpowiedz
  69. Conchita

    No to tylko pozostaje pogratulować ! Co niniejszym czynię :). Cieszę się.
    Chociaż zaciekawiła mnie część: „Wiem czym jestem” – czy potrafiłabyś ująć to w słowa?

    Odpowiedz
  70. Conchita

    A powiedziała Ci coś o pochodzeniu duszy?
    Mnie jakoś nie pociągają krokodylce :). Za to zaczynam odczuwać ogromny pociąg do energii elementarnych, normalnie jakby mnie wołały te duszki natury do zabawy 😀 . W wyobraźni widzę jazdę niefizyczną na rozszczepionych energiach… Czuję, że jest w tym coś więcej niż zabawa. Jakby spełnienie na poziomie materialnym…? To bardzo silne przyciąganie :). Czuję, że mi odbija zupełnie, ale to fajne uczucie :).

    Odpowiedz
  71. SwiatDucha Autor wpisu

    ” jakiś niewinny żarcik a z ciała idzie odczucie jakby kawałek dupy oberwało.”
    Ula:
    1. doskonały opis!
    2. mam wrażenie, że to twoja Dusza w tej bezpośredniości się objawiła. jeśli szukasz swojego pochodzenia, tu, w tym wyrażeniu może być jakiś skrawek wskazówki. Jakie istoty tak potrafią komentować, tak opowiadać?

    Jeśli Dusza pragnie doświadczać kontaktów z takimi osobami, to pewnie ma jakiś ku temu powód. Różne są, np. żeby poczuć się bezpieczniej w kompanii kogoś silnego, „być po jego stronie”. Albo „umieć konfrontować się z taką bestyjką to już coś”.

    Ja kiedyś, przez wiele wcieleń, przy objawieniu się bestii od razu bym ciął przez łeb! :), jeszcze w tym wcieleniu bardzo mocno działały mi białe wzorce „oczyszczania Ziemi z zarazy”.
    na szczęście to mi przeszło [trochę na to musiałem popracować, żeby przeszło]. na dzisiaj mogę osobę z kr. wspierać i pocieszać, żeby się sama nie przestraszyła swojego stanu. Ale zakolegować się nie chcę.

    Odpowiedz
  72. pumpel

    Znam to odczucie niepewności, zwłaszcza w zetknięciu z obciążonymi osobami. Mam wrażenie, że dzięki obserwowaniu siebie do jakiegoś stopnia nauczyłam się sobie z nim radzić. Np. badam, czy mój dyskomfort w zetknięciu z jakąś osobą pochodzi z myśli, które się we mnie pojawiają, czy pojawia się gdzieś w ciele (ciało raczej nie kłamie). Zwracam uwagę na to sytuacje, gdy w rozmowie z kimś nagle zaczynam „wiedzieć” coś zupełnie innego niż wiem, gdy jestem sama, np. rzeczy dla mnie istotne nagle wydają się naiwne, „głupie”, kompletnie bezsensowne. To takie moje osobiste „znaki”, że mam do czynienia z krokodylem. Wydaje mi się, że niedowierzanie własnym odczuciom to coś, z czym można się uporać przez praktykę samoobserwacji. Nabywa się doświadczenia, tak jak ze wszystkim. Tej niepewności trudno chyba uniknąć w kulturze skupionej na rzeczach materialnych, gdzie głębokie osobiste odczucia programowo lekceważy się na korzyść odgórnych wzorców („tak wypada”, „tak się robi”, „to jest normalne, a to nienormalne” itp.). I wtedy ta osoba niby „nic nie robi”, a że coś mnie przy tym boli? Pewnie tylko sobie wyobrażam, a może w ogóle coś jest ze mną nie tak? (a nie z tą osobą) Dla mnie to wymagało dużego przestawienia w sposobie patrzenia na świat, żeby uznać własne prawo do czucia tak a nie inaczej – i uwierzenia temu – bez względu na postawy przyjmowane przez otoczenie.

    Odpowiedz
  73. 1heniu

    Witam. Jestem D.D.A. , alkoholikiem i nałogowcem. Kilkanaście lat temu podjąłem leczenie. Jestem teraz na etapie rozpoznawania moich obciążeń .
    Znalazłem kilka dni temu tą stronę i jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłem na niej mój komentarz z przed kilku lat, wtedy zajrzałem tu sporadycznie a teraz powracam. Wtedy widocznie nie byłem gotowy do tych treści a na dziś jest to moja podstawowa strona która jest mi bardzo pomocna na tym etapie , zaczynam coś łapać i rozpoznawać, rzekł bym to CUD 🙂 ,takie są moje odczucia na teraz i niezmierna radość z tego płynąca.
    Mam straszny bałagan w życiu i wokół siebie też. Motam się na prawo i lewo i się połapać nie mogłem co się dzieje w moim życiu że mi tak się nie układa i tylko kupę cierpienia i problemów aż nie chce mi się żyć. Problemy zdrowotne ,finansowe , zdrowotne ,braki energii a przecież leczę się i wkurzało mnie to że to leczenie tak do mnie nie trafia ,nie wiele mi dawało ( terapie, grupy AA , ezoteryka ,itp) . Język terapeutyczny,psychologiczny jakoś do mnie nie docierał, sam do siebie nie mogłem dotrzeć chodź na prawdę bardzo chciałem.
    Na stronach Świata Ducha czuję że zaczynam się odnajdywać , wielkie dzięki autorowi i wszystkim uczestnikom. Opisy i komentarze trafiają do mnie i jak że są cenne, aż uwierzyć nie mogę, zaczynam mieć jakiś kontakt ze sobą,zaczynam to wszystko wreszcie czuć i budzi się moje zrozumienie i odczuwanie tematów co przynosi mi wielką ulgę .
    Pewnie mam dużo pracy nad sobą, ale teraz mam poczucie że wreszcie coś się ruszyło i ile by jej nie było to pomalutku jakoś sobie poradzę, zaczyna wracać wiara w ludzi i we własne siły. Bardzo mnie to zastanawia że tak trudno mi znaleźć było ludzi mówiących moim językiem , nie mogłem na nich trafić a tu na tych stronach widzę ze jest Was wielu i dzięki Wam i Bogu za to.
    Uff…. czy potrzebna mi pomoc ? ,sam to widzę jak ciężko mi z tymi sprawami, nie bardzo wiem od czego zacząć , chciał bym się jakoś oczyścić z obciążeń ale z tego co widzę to nie taka prosta sprawa, wydaje mi się na teraz że to pierwszoplanowa sprawa ale czy tak jest tego nie wiem. Cieszę się że jesteście. Jeżeli ktoś ma jakieś sugestie i pomysły to bardzo proszę.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Heniu, cieszę się z Twojej pracy nad sobą.
      I z tego, że teksty pomagają się odnaleźć, zawsze miałem przekonanie, że prawidłowe przedstawienie spraw jest uwalniające, jak to powiedział J.: „poznacie prawidłowe przedstawienie spraw a to was wyzwoli” :).
      Co mogę dodać? Może byś chciał się zapisać na spotkania z czytelnikami witryny? Link na prawym marginesie, liczba osób powolutku wzrasta, jak będzie odpowiednia do tego, żeby jakiekolwiek kontakty w ogóle mogły powstać, będę wysyłać listę kontaktów osobom zainteresowanym.

      Na dobry humor i dla przypomnienia o lecie muzyczka

      nie wiedziałem, że te dźwięki w piosence Calendar Song pochodzą z analogowych instrumentów stalowych?!

      Odpowiedz
  74. Izana

    Jestem świeżo po lekturze Odważne dusze R.Schwartza. Zespół zaznajomionych dusz i przewodników duchowych spotyka się w specjalnym miejscu planowania przedurodzeniowego. Tam odbywa się wybór przebiegu naszego życia w przyszłym wcieleniu. Wszystko toczy się w porozumieniu ze współpracującymi z nami duszami, które jak pisze autor, kierują się względem nas i siebie, miłością i czystymi intencjami. Celem planu jest rozwój możliwie każdego uczestnika planu.
    Ja pytam, skoro w obradach uczestniczą same szlachetne dusze, to co dzieje się z obciążeniami. Z tego co zrozumiałam to obciążenia są tak zintegrowane z duszą, że współdziałają z nią zarówno w wymiarze fizycznym jak i duchowym.
    Jak te dusze z obciążeniami, niekierujące się samym dobrem i miłością, często czymś przeciwnym, przechodzą przez szanowną komisję, dostają bilet na Ziemię i… w nieskrępowany sposób dają upust swojej ekspresji.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      myślę sobie, że może masz jakieś poglądy, które uznają Dusze za coś, czym one nie są. Może spoglądasz na Dusze [i radę Wyższych Jaźni] np. zbytnio idealistycznie. I może książki Schwartza i Newtona zbytnio idealistycznie przedstawiają sprawę, np. aby nie odstraszać czytelników.

      Odpowiedz
  75. lifeiseasy

    Rodzaj obciążenia wydaje mi się tylko metodą podłączenia się. Ja organizuję świat zgodnie z drzewem życia. Mamy Szatana i mamy Boga, ale ten bóg to również byt stworzony, w odróżnieniu od stwórcy. To w skrócie nazywam czarnym i białym- dwie strony drzewa życia, w każdej jest dobro i zło. Tak jak chińskiej monadzie. I po jednej i po drugiej stronie są dobre i złe istoty duchowe. Oczywiście to dualistyczne rozumienie na poziomie umysłu. Wszystko jest stworzeniem, któremu przynależy miłość. Z tak pojętego systemu wyłonić się może istota duchowa, która związana jest z siłami ciemności, ale używająca metody wejścia. Ciemny duch wejściujący. Podobnie możemy mieć do czynienia z białym krokodylem. Chyba, że obok charakterystyki oczywiście, uznamy, że i metoda „żerowania” jest przypisana do każdej strony.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      lifeiseasy:
      umiesz o tym pisać lepiej niż ja! 🙂

      ja na razie „białego kr” nie wykrywałem, ale trzeba przyznać, że też i nie szukałem. ani tego drugiego. ale to nie jest powiedziane, że tego nie ma. zgodnie z regułą 80/20, do 20% przypadków może być anomalią.

      Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      lifeiseasy:
      pytanie ciekawe! 🙂
      zastanawiam się czy pytasz o realne przypisanie kolorów czy też o jakieś cechy stron konfliktu?

      zgodnie z powszechnie znaną systematyką dwóch stron konfliktu „zło-dobro”:

      Białe dobro i czarne zło

      kolor czarny nigdy aniołom nie przypadał,
      a kolor biały nigdy diabłom się nie podobał 🙂

      Tu oczywiście mówię o stronie białej jako o nerwicowych strażnikach zastanego systemu. Mało to ma wspólnego z miłością i akceptacją. Stąd nic dziwnego, że wrażliwe osobniki przechodzą na stronę przeciwną stronie zesztywniałej. I tak pojawiają się np. antyklerykałowie. Ogólnie siły zła [nie tylko siły ciemności, ale też siły białe] starają się jak mogą, aby dana osoba nie podniosła świadomości na tyle, żeby przejrzeć PONAD ten konflikt i zobaczyć, że jest on sztuczny, sztucznie wywoływany i podtrzymywany. Chociaż chętniej mówię, że nie tyle „sztuczny”, co „zrobiony”. Bo jest prawdziwy, jest postrzegany jako prawdziwy dla osób weń uwikłanych. Dlatego, z szacunku raczej nie chcę mówić, że się ludzie biją o coś nierealnego. Ot, taka specyfika świata subtelnego – kto co postrzega, to uważa za prawdę. [nazywają to realizacją, w kontekście np. „zrealizować coś” – jakąś ideę, jakieś nauczanie].

      Ponad konfliktem zaś jest przejrzenie, że nie trzeba się napinać, nie trzeba walczyć, nie trzeba udowadniać żadnych racji aby żyć szczęśliwie, aby kochać, aby mieć uśmiech na twarzy.

      Odpowiedz
  76. SwiatDucha Autor wpisu

    Dodałem tabelkę z porównaniami. Jednak, pomimo prób, nie umiem lepiej sformatować tekstu w tym systemie..

    Odpowiedz
  77. Silver

    Witam. Tekst świetny. Od jakiegoś czasu pracuję nad sobą. Przerobiłam parę programów, m.in. ofiary. Ostatnio wzięłam się za totalne oczyszczanie aury, co poskutkowało nieprzyjemnymi doświadczeniami, które miały mi coś uświadomić i otworzyć oczy, nie tylko te fizyczne :/ Jakby mi samo odczuwanie nie wystarczyło 🙂 I wtedy trafiłam na Twoją stronę. Tak to już jest, gdy potrzebna jest jakaś wiedza, sama podsuwa mi się pod nos. Jestem typowym, dzikim DDA. A na jakie wejścia pozwalałam sobie do tej pory, oj! Ostatnio wręcz na takie, że nie pamiętałam, co zrobiłam, jaka ogromna agresja, złość i bezwzględność ze mnie wyłazi, dziwiłam się tej niepamięci i odnosiłam wrażenie, jakby coś wręcz przejęło nade mną kontrolę. No to już wiem, że w przypadku ostatnich 3 akcji, chyba rzeczywiście tak było. Odnalazłam Twoją stronę po tym, jak czułam przez 3 dni, jak coś mi się dobiera do czakramu splotu od strony kręgosłupa. Ups, ostre czyszczenie i odeszło to uczucie i irytacja. I w końcu uświadomienie sobie, o co chodzi. Mam nadzieję, że to już koniec. Dziękuję Ci za tę stronę, czas, który poświęcasz na dzielenie się wiedzą z innymi. Dziękuję i życzę Ci dobrobytu na każdym poziomie.

    Odpowiedz
  78. Gaja88

    A propo Archaniołów i tego miecza nasunęło mi się takie pytanie…
    no bo takim mieczem to można dużo nawojować nawet w najbardziej słusznej sprawie, ciekawe czy Archaniołowie posługujący się nim nie mają ego 🙂

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Anioły [i archanioły] można podzielić na dwa typy. Jedne, poddane Bożej Woli, nie posiadają ego, wykonują co do joty wskazania.
      No i te drugie… te mają ego. :)) [to „upadłe”, odłączone od Boga, czy też inkarnowane]

      Odpowiedz
      1. Gaja88

        Panie Andrzeju 🙂
        „Anioły [i archanioły] można podzielić na dwa typy. Jedne, poddane Bożej Woli, nie posiadają ego, wykonują co do joty wskazania.”
        czyli wnioskując z wypowiedzi, czasami wolą Bożą jest też używanie takiego miecza ?
        Generalnie chodzi mi o to, czy nawet na takich wysokich poziomach energii jak Archaniołowie Aniołowie ale Ci nieinkarnowani (nie upadli) nie istnieje coś takiego jak ego( w sumie bardzo subtelne ale jednak)

      2. Davvidia

        Gaja mam wrażenie, że tam gdzie jest hierarchia tam jest ego, które daje możliwość wyodrębnienia się i możliwość samostanowienia wśród innych wyodrębnionych i siłą rzeczy innych, różnorodnych, czasami po jednej stronie polaryzacji, a czasami po drugiej. Jedność daje brak polaryzacji tj. dobro, zło, uwalnianie się od czegoś, przeciwstawianie się czemuś itd.. w jedności nie ma się od czego uwalniać, i nic nie stanowi o czuciu bycia innym, odrębnym, po prostu nie ma granic i hierarchii, więc nie ma o czym rozważać .. – ja to tak czuje 🙂

      3. Gaja88

        Davvidia
        Mam to samo spostrzeżenie, tam gdzie jest jedność tam nie ma ego, nie ma potrzeby podziału, oddzielenia, tam jest działanie bez własnej woli (?) znaczy z wola ale wypływającą tylko z Miłości…i tu pytanie czym jest Miłość -czy miłość pozwala na jakakolwiek walkę nawet w najbardziej słusznej sprawie ?
        Stad więc moje pytanie dlaczego na tylu obrazach Archaniołowie są przedstawiani z mieczami, bo są. Są piękni, pełni miłości ale jednak walczący.
        A może jest tak, że bez ego taka walka to poprostu działanie. Zwykłe działanie. No tak ale czy wtedy lepiej nie robić nic ?
        Im człowiek więcej myśli nad tym tym gorzej. 😀

      4. SwiatDucha Autor wpisu

        W Biblii Księga Hioba przedstawia przypadek jak Bóg zezwala diabłu mocno napastować Hioba.
        Iluś przedstawicieli wiedzy ezoterycznej mówi, że diabeł jest sługą Boga. A Bóg nie karze tego sługi, nie dyskredytuje, nie unicestwia, tylko pozwala na działanie.

        Słowami wziętymi z tej witryny mogę powiedzieć, że krokodyl robi swoje, czyli degraduje Duszę i jest spłatorem karmy – oddaje nosicielowi to, co mu się należy z powodu jego wcześniejszych intencji, zamiarów, celów, postaw [zmierzających do osiągania celów z pominięciem np. moralności]. Taka degradacja Duszy dokonuje się przy akceptacji Boga. Czyli Bóg wydaje się być ponad dobrem i złem – żadnego z nich nie promuje, żadnemu nie pomaga.

        I tak oświecenie można rozpatrywać jako wyjście poza taki dualizm „wzwyż”. Jako zrozumienie, że dualność jest poniżej, jest w sferze przejawionej. Neal D. Walsh w Rozmowach z Bogiem ładnie to napisał jak to Bóg chciał siebie doświadczyć i co zrobić aby to przeżyć [warto poczytać].

        I teraz tylko wpleć sobie to w swoje obecne pojęcie miłości Boga. Co by taka miłość oznaczała?
        [Dysonans pojawia się, bowiem jesteśmy przyzwyczajeni kulturowo do mocnego ćwierkania, jeśli mówimy o miłości. O, jakże piękna, milusia ta miłość jest! Jak słodka! Słodsza niż cola. A tutaj takie coś.. – integracja tych wiadomości należy do Ciebie :)]

  79. Małgosia

    Conchitta
    Nie jestem całkowitym laikiem jeżeli chodzi o pracę z energiami. Wiem, że moim problemem jest to, że nie potrafię się obronić przed atakami. Przyczyną tego jest na pewno to, że ataki pochodzą przede wszystkim od najbliższych mi osób. Rozbicie aury był możliwe dzięki grupie osób, chociaż zrobił to mój mąż kiedy odprawiałam rytuał wybaczania. Kolejne rytuały tak jakby potęgowały ataki.
    W sumie to gdzie się znajdę tam znajdzie się osoba, która mnie atakuje. Przykładem jest atak od 10-letniej córki koleżanki, która była na mnie zła, że się spaźniam na umówione spotkanie. W pewny momencie poczułam jej megazłość, myślałam że mi głowa eksploduje i dostałam potężnego krwotoku z nosa. Kiedy przyszłam to zapytałam jej czy była zła, że się spaźniam, na co ona odpowiedziała, że czuła zlość i taki …żal. Zupełnie nie była świadoma, że mnie krzywdziła.
    Myślę, że mój mąż też nie jest świadomy tego co robi.
    Atak odczuwam w całym ciele ale najsilniej w głowie.
    Atakuje mnie na pewno osoba ale za tą osobą czuję byty niefizyczne ( tak to można nazwać). Kiedyś miałam również okazję zobaczyć tą istotę, kiedy przy pewnej osobie poczułam panikę i pomyślałam, że oglądnę jej aure. Zamiast aury zobaczyłam hm…. pancernik jest określeniem, które mi pasuje do opisu tej istoty, która wypełniała całkiem tego człowieka, nie była do niego przyczepiona ale była całkowicie w nim.

    Odpowiedz
    1. Davvidia

      Małgosia, mnie też prześladował pan ciemności, ale takie rzeczy nie dzieją się bez naszej woli. Przydało by się znaleźć moment ze swojej przeszłości kiedy z tym „pancernikiem” miałaś do czynienia. Próbowałaś regresji z pytaniami o to? Może coś mu ślubowałaś i teraz dopóki nie zrozumiesz co i po co, będzie przyłaził po zwrot, a może sama go kiedyś wysyłałaś a teraz stoi.. Ja jak zaczęłam używać Wolnej Woli i żegnać „powiazania” i obietnice, to przez moment zaczęły się większe ataki po przez osoby nad którymi łatwo sprawował władze .. ale twardo zaznaczyłam, że wycofuje wszelkie obietnice itd.. Niestety czasami bronić się trzeba z sercem, ale MOCNO 🙂 Archanioły też mają symboliczne miecze 😉 😉 (to już dopisek dla Andrzeja 😀 )

      Odpowiedz
  80. Gaja88

    Davvidia 🙂
    ja mam za dużo czucia już wiec dlatego wszystko analizuje i analizuje i analizuje, jak to kobieta…. dlatego prosiłabym aby Pan Andrzej mówił jak do mnie jak do osiołka matołka 😀 najlepiej drukowanymi literami 😀

    …. po chwili pewno zczaje 😀

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Prosiłbym Cię, żebyś tak się nie nazywała, nawet w poście, ponieważ podkopujesz swoją samoocenę.
      .
      Przyszła mi myśl, że może po prostu trzymasz się pojęcia „wolna wola”? Dostaliśmy je od religii i „uwierzyliśmy”. I teraz, gdy piszę coś innego, niż ta „wolna wola”, którą znasz, to pojawia ci się pomieszanie, nie umiesz przeczytać zdań. Spójrz proszę, co u Ciebie stoi za słowami „wolna wola” – może nadzieja na własną wolność, może plany osobiste? Coś musi być, jeśli pś tak bardzo lgnie do tego pojęcia, jakby było ono lekarstwem na wszelkie zło.
      .
      Pisałem o procesie wolności, w którym na początku człowiek jest mało świadomy, jednak od początku jest wolny. A wola jest powiązana ze świadomością, pojawia się później. Więcej nie piszę, ponieważ możesz wrócić do tamtych postów i poczytać.

      Odpowiedz
  81. Davvidia

    Egzorcyzmy, jak wiele spraw pracy z energiami, można przeprowadzać na odległość.. Osoba egzorcyzmująca stwierdza, czy da rade. Zawsze można zapytać 🙂

    Odpowiedz
  82. Gaja88

    „Można powiedzieć, że Pan Bóg dał człowiekowi potencjał, ale dojście do prawdziwie wolnego decydowania jest długą drogą.”

    no tak ale Pana odpowiedź nie odpowiada na sedno pytania:
    Czy to nie jest tak, że jak Dusza chce się oddzielić od Boga to sobie bierze coś takiego jak wolna wola ?

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Bierze sobie nieświadome decydowanie – wysuwa się spod wpływu. bierze potencjał, który kiedyś w przyszłości może zaowocować osobistymi wyborami. Trochę to trudno nazwać „wolną wolą”, ponieważ jest to raczej forma osobistego ruszania się w raczej dowolne strony. Dusza po wyjściu spod kurateli [jak to ma miejsce w przypadku „upadłych”, inakrnowanych aniołów, zwierząt mitycznych [pochodzących z poziomu eterycznego] jest troche jakby otumaniona nowym środowiskiem. Leszek Ż. zresztą wiele razy pisze o tym, że intencje schodzenia aniołów były raczej ku poszaleniu sobie. A od szałowania do woli to trochę jest drogi. Wola wg. mnie, jest związana z pewnym świadomym decydowaniem, a przy początku tego procesu, świadomości jest bardzo niewiele.

      W przypadku ludzi ewolucyjnych też nie jest specjalnie lepiej, chociaż działania instynktowne są tu o wiele lepiej opanowane i radzenie sobie w środowisku jest o wiele lepsze.

      Odpowiedz
      1. Gaja88

        Oj a ja nadal czuje, że to nie jest odpowiedź na pytanie 🙂
        Więc jak to jest czy Dusza chcąc się zindywidualizować korzysta z czegoś takiego jak wolna wola ? A jeżeli nie chce się indywidualizować to nie korzysta z niej ?
        Z Pana odpowiedzi wnioskuję, że wolna wola to coś z czego Dusza korzysta by zrozumieć kim tak naprawdę jest tak ?

      2. Małgosia

        Film przedstawia intensywność ataku. Ani ja ani moje dziecko się tak nie zachowujemy. Ja mam odczucie gotowania się mózgu, towarzyszy temu niemożność przeżywania jakichkolwiek emocji. Moje dziecko mówi o tym podobnie ” co ja mam w głowie”.
        Dziękuję za link do terapeuty. Tej metody jeszcze nie próbowałam, może kiedyś będę miała okazje, póki co mieszkam teraz za granicą i nie mam takiej możliwości. Chociaż mam coś takiego jak pamięć poprzednich wcieleń.
        Jedno z ustwień, w których brałam udział było hm…moja reprezentantka odeszła na bok od rodziny, popatrzyła w niebo za oknem i dopiero wtedy się lepiej poczuła. Zinterpretowane to zostało, że chcę umrzeć i tak zostawione…
        Moje afirmacje teraz to chwalenie siebie za to , że jestem taka odważna i wzięłam takie energie na siebie 🙂
        W sumie to trochu nauczyłam się sobie z tym radzić. Po prostu kiedy następuje atak to poddaję mu się ze świadomością, że kiedyś minie i mija.
        Gorzej z przedłużeniem mojego ego- moim dzieckiem- to boli najbardziej.
        Myślę, że ta strona pomogła mi bardziej niż wszystkie terapie, psychiatrzy, egzorcyści i za to dzięki 🙂
        pozdrawiam

      3. SwiatDucha Autor wpisu

        Kontakt z Markiem z AtmaJogi jest dobry, robi sesje na odległość, ileś osób z poza granic do niego się zgłasza i działają przez telefon i skype, więc jeśli odraczasz kontakt, to raczej jest to wybór, nie zaś konieczność.

        Egzorcyzmy tak. [zastanawiam się, czy te ataki to od męża są całe? masz takie przekonanie, odczucie?][no i pytanie, czy masz kontakt z mężem? – zmniejszyć ten kontakt]
        Natomiast osobiście pomyślałbym o zrobieniu rytuałów odcinających.
        Rytuały mogą wyglądać różnorako, byle działały na Duszę. Jeśli Dusza wierzy w chrześciaństwo, można dać na 10 mszy z intencją dobrego samodzielnego życia tego kogoś. [iść na nie i pokazywać duszy – o zobacz, przez ten rytuał ten pan sam już będzie żył].
        Można zapalić świecę i jak w moim rytuale z Duszami, w pokłonach oddawać szacunek, prosić o wybaczenie [pewnie ty też coś masz do niego], oddawać łącza, którym pozwalałaś na zadzieżgnięcie się. Najsilniejsze łącza to łącz seksualne – dokładnie przypominaj sobie punkt po punkcie fakty i oddawaj mu je, jako, że są jego i rezygnujesz z nich. Roboty kupa, ale się opłaca. tu link.

      4. Davvidia

        Gaja, Andrzej CI odpowiedział czuciem, a Ty może chcesz to przepchnąć przez rozum 🙂 Jak staram sie pewne sprawy „uziemić”, to nic z tego nie wychodzi :)) I tak jeszcze ciągle uziemiam i mi sens ucieka 😀

      5. conchittta

        Małgosia: „W sumie to trochu nauczyłam się sobie z tym radzić. Po prostu kiedy następuje atak to poddaję mu się ze świadomością, że kiedyś minie i mija.
        Gorzej z przedłużeniem mojego ego- moim dzieckiem- to boli najbardziej.”

        Małgosiu, nie widziałam tego filmiku, który załączyłaś (tutaj nie działa mi youtube), więc odnoszę się tylko do tego, co napisałaś. Przez wiele lat zajmowałam się światem niefizycznym poprzez podróże poza ciałem (w tym ataki), ale nie tylko, połączenia energetyczne też mam przerobione (z osobami świadomie korzystającymi z takich połączeń). Zaszokowało mnie to, co napisałaś powyżej. Jednym z głównych zasad świata niefizycznego jest prawo wolnej woli. Zgadzając się na atak przyjmujesz go i nie włącza się żaden mechanizm obronny (a mamy takie mechanizmy, które działają odruchowo na poziomie energetycznym)… Także istoty niefizyczne takie jak Opiekun czy Anioł szanują Twój wybór i nie pomogą Ci… Dziewczyno, nie musisz się na to zgadzać! Powiedz głośne „NIE! Nie przyjmuję tej energii! Nie pozwalam na ten wpływ!” I zrób to w pierwszej chwili, jak tylko poczujesz zbliżający się atak. Wyrażenie swojej woli ma duże znaczenie.
        Poza tym jest cała masa rzeczy, które możesz zrobić, aby się przed tym obronić, nie musisz tego przyjmować. Zaktywizuj się dla dobra dziecka. Najprostszą metodą, mimo prostoty niezwykle skuteczną, jest technika lustra. Po wyrażeniu zdecydowanego sprzeciwu, na czas ataku zwizualizuj sobie dookoła Was osłonę z lustra odbijającą całkowicie (jak to lustro) wpływ energetyczny do nadawcy. Możesz pomyśleć sobie, że wzizualizowanie sobie czegoś to za słabe, ale Twoja intencja i wola łączą się wtedy i zaczynasz mieć wpływ na rzeczywistość energetyczną w Twoim otoczeniu. Twoja energetyka dostosowuje się do Twojej woli i zamyka się (sama – tak samo jak nie chce się kogoś słuchać to człowiek się odruchowo podświadomie zamyka). Nie wiem dokładnie co Cię atakuje – czy czujesz wyłącznie energię czy też jakieś byty niefizyczne? Czy tylko w głowie czy w całym ciele?

        Poza atakami warto przyjrzeć się połączeniu energetycznym z byłym mężem. Jeśli jesteś na to gotowa i tego chcesz możesz je zakończyć. W wolnej chwili możesz usiąść sobie spokojnie i skupić się na mężu – poczujesz łączące Was wspomnienia, emocje, zaszłości – zobacz to jako linię/ wiązkę świetlną łączącą Was. Podziękuj mu za wspólne doświadczenia, doceń jak wiele nauczyłaś się i doświadczyłaś dzięki nim, za dziecko (jak rozumiem to jego, czyli wyszło z tego coś dobrego) i przetnij w wyobraźni pośrodku linię na pół – niech połowa energii wróci do Ciebie a druga połowa do niego. Bardzo ważne jest wybaczenie, zrzeczenie się swoich zarzutów/ oczekiwań wobec tej osoby i potraktowanie to jako formy pożegnania. Energie takich osób wtedy rzeczywiście rozłączają się, bo nawet jeśli druga osoba dalej próbuje jeszcze coś uzyskać, to nie może znów połączyć się (do tanga trzeba dwojga), stajesz się niedostępna.
        Poza tym na Twoim miejscu pomodliłabym się o wsparcie i opiekę (jeśli jesteś chrześcijanką to do jakiegoś Archanioła).

      6. SwiatDucha Autor wpisu

        dzięki Conchita za wpis, może być pomocny komuś.
        Proszę jednakże pamiętać, że to są środki krótkoterminowe, nieostateczne.

      7. conchittta

        Sorki, zasugerowałąm się Waszą dyskusją o wolnej woli. Miałam na myśli prawo do wyrażenia swojej woli :).

  83. Gaja88

    Panie Andrzeju, jeszcze tak zapytam co Pan sądzi odnośnie wolnej woli…
    Czy istoty będące u Boga ( oświecone też ) czy te istoty posiadają wolną wolę czy po prostu jej NIE POSIADAJĄ tak jakby porzucają ją i poddają się tylko Bogu ?
    Nie chodzi mi o stwierdzenie że ich wola jest zgodna z wolą Boga, bo wg mnie posiadając ja indywidualizują się na jakiś sposób tak czy siak. Bo to jest ich wola i wola Boga a to jednak nie jest jedność chyba.
    W tych dwóch stwierdzeniach jest subtelna różnica.
    Czy to nie jest tak, że jak Dusza chce się oddzielić od Boga to sobie bierze coś takiego jak wolna wola ?
    A jak nie chce się indywidualizować to takie pojecie dla niej nie istnieje – bo po co ? Teoretycznie mogła by z niej skorzystać ale nie chce jej więc nie ma .
    ?

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Są zwykle grupy istot, które posługują się zbiorowym dobrem [zbiorową Duszą], która ustala cele. Podobnie funkcjonuje Bóg i istoty z nim związane.

      Jednakże można się wylaszować [nie wylaszczyć, to nie to słowo :)], czyli zacząć działać na własną rękę. Wtedy indywidualna Dusza wzrasta. Nie oznacza to od razu osiągania poziomu mądrości, który daje sensownie komfortowy poziom działania. Przez wcielenia Dusza wzrasta, rozpoznaje zasady funkcjonowania. Tworzy się również jednocześnie karma. To jednak nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdziwie wolną wolą. Można powiedzieć, że Pan Bóg dał człowiekowi potencjał, ale dojście do prawdziwie wolnego decydowania jest długą drogą. Wręcz z czasem wcieleń ta wolność z powodu karmy się ogranicza, aż zaczyna się rozwój Świadomego Ja, i w którymś wcieleniu jest ono w stanie zacząć się od karmy uwalniać.

      Odpowiedz
      1. Davvidia

        ..tia, jak zobaczyłam ile nitek i zależności jest tylko poprzodkowych, to stwierdziłam, że lepiej być nieświadomym 😛 sprzątam, sprzątam i końca nie widać ..Uwolnić się od karmy – to tak ładnie, krótko brzmi 😉

        Andrzej, co do ustawień, to zależy kto prowadzi .. jeżeli jest poparcie „wglądem” i warsztatem teoretycznym, można coś z tego wynieść transformującego, a przynajmniej otworzyć furtki ..

        Co do Wolnej Woli, wydaje mi się, że na pewnych etapach wzrastania jednak lepiej mocno ją zaznaczać i z niej korzystać właśnie w kwestiach uwalniania ..

      2. SwiatDucha Autor wpisu

        Tak, częściowo Ustawienia dają radę. Zwłaszcza z moimi modyfikacjami 🙂
        Z praktyk które przeprowadziłem jednak wynika, że kwestie obciążeń typu krok. czy wejście są nie do rozwiązania w tej metodzie. Dopiero rytuały, które robią moi czytelnicy, kontaktując się ze źródłem obciążenia – z krok i z opiekunem, dają efekty.
        .
        Tak więc wiele ustawień próbuje rozwiązać problemy, których a) terapeuci Ustawień nawet nie są w stanie nazwać sobie, b) metoda ich nie bierze.
        W części obciążonych relacji, gdzie nie ma do czynienia z kr czy wejściami Ustawienia są skuteczne. W Polsce kr jest raczej więcej niż w Niemczech [o ile mi się dobrze wydaje].
        .
        Oczywiście robiłem ileś ustawień, także dla siebie. Pięknie dusze się dogadywały – bo Ustawienia to oczywiście impuls do rozmowy Dusz między sobą. Gdy tylko o nie chodziło szło jak z płatka, migiem.
        Natomiast gdy wchodził do gry krok, wejście, o, tu już był mur – ani krok, ani duch wejściujący nie są otwarte na rozmowy, nie są współczujące [tym się różnią od Dusz]. Trzeba wybitnych zabiegów, aby podejść do nich, aby z nimi gadać, trzeba się postarać. Nie mówię, że to niemożliwe, ale wymaga wiedzy [też dla ludzi].
        .
        W przypadku terapeutów hellingerowskich zaś niemal zawsze widziałem głowę wysoko zawieszoną, wręcz pychę: „co to nie ja”, „jestem ekspertem, ja już wiem, osoby jedynie mogą mnie ew. pytać, ale nic sugerować nie mogą”, „na szkolenie wydałem kupę kasy, więc można ze mną rozmawiać tylko z pozycji petenta”.
        No niestety, przy takim podejściu, to się wiele nie nauczą, nie zrozumieją.
        .
        To co piszę, nawet mi wydaje się zarozumialstwem, bo przecież, jak ja mogę tak negatywnie oceniać tak szacowne, zaawansowane osoby? Niemniej jednak prawda nie ma względu na osobę, nawet tak mało nauczony w szkołach terapeutycznych gość jak ja może coś sam wywnioskować.. A ego zwykle się podpiera papierem, wysokimi kosztami kursu, „praktyką w metodzie”. Dla prawdy czasami to znaczy tyle co bańka mydlana – błędy może popełniać każdy, niezależnie od pozycji. Największe organizacje, najszacowniesze grona pełne są egoizmu i błędów. Tylko inne ego bardzo je szanują, ponieważ działają na tej samej zasadzie [i pewnie by były wniebowzięte jeśliby mogły się z nimi zamienić na stołki].
        .
        Mnie pomogły Ustawienia bardzo. Zauważyłem, że każda, nawet najlepsza, a sztywna metoda nie jest w stanie być pomocna w wielu przypadkach, w których klienci przychodzą do niej z wielkim zaufaniem i nadzieją. 🙂 Rozluźniłem się, poszerzyłem wgląd i dało to świetne efekty.

        Co do Wolnej Woli, wydaje mi się, że na pewnych etapach wzrastania jednak lepiej mocno ją zaznaczać i z niej korzystać właśnie w kwestiach uwalniania ..

        Na tym wydaje się, że właśnie rozwój polega – świadomie coś wybieramy.Bez świadomego wyboru może być to dryfowanie. Może nawet ku dobremu celowi, ale dryfowanie. Widziałem wiele osób, które mają poziom realizacji dobrego życia wysoki, wiele osób rozwijających się im zazdrości. Natomiast świadomość urzeczywistnienia mają bardzo niewielką, ponieważ działali nieświadomie. Dusza się świetnie spisuje, ale świadomości osobistej, wyższych ciał brakuje.
        Można jednak świadomie bardzo delikatnie działać, jak w taoizmie, a to też jest poruszenie woli. Bo wydawałoby się, że „mocno zaznaczona wola” to mocne działania, np. przekopanie ogródka. To wywołuje oczywiście duży impuls, jest przekonujące dla podświadomości, jednak dla rozwoju świadomości nie trzeba aż tak się natężać 🙂 Zakup transatlantyka wymaga mniej wysiłku – wystarczy podpis na akcie kupna.
        Nawet płynięcie z nurtem nieświadome a świadome – też są różne pod względem rozwoju.

      3. Davvidia

        jak podświadomość przygłucha to trzeba mocno 😀 😀 zresztą „mocno” wzięłam z „Potęga Podświadomosci”
        ..a Ty znowu grzebiesz w „intencjach” :P:P

  84. Gaja88

    Małgosia piszesz, że:
    „Próbowałam już przeróżnych technik żeby sobie pomóc m. in. Ustawiania Hellingera z żadnym efektem. Taki stan już trwa 4 lata. ”
    Mi nie pomagały nawet medytacje bo po nich czułam się oderwana od Ziemi i zachłanna na coraz więcej i więcej energii, którą mój krokodyl sobie z otoczenia pięknie zbierał i dużo jadł 🙂
    Próbowałam wielu technik i tez nic mi nie pomagało, na ten moment pomagają mi modlitwy, takie proste prośby do Boga o skruchę i pokorę i oddawanie czci Bogu ale temu Prawdziwemu, ważne żeby się wtedy skupić bo dusza jak ma opory to będzie oddawała cześć każdemu innemu Bogu może mieć nawet wymyślonego Boga albo guru albo będzie czciła siebie w modlitwie, byle tylko uciec od prawdziwego szacunku wobec Boga ( mówię na podstawie własnych doświadczeń). Jeśli przyjmiesz fakt że Bóg jest lepszy od Ciebie WE WSZYSTKIM i zgodzisz się na jego ABSOLUTNĄ władzę nad Tobą,będziesz uzdrowiona.
    Jeśli czytając to ostatnie zdanie poczułaś jakiekolwiek poruszenie w ciele, to znaczy że jeszcze tego nie akceptujesz.
    A dlaczego ? Ta odpowiedz to klucz do twojej zagadki.
    Pozdrawiam !

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Ustawienia Hellingerowskie nie są niestety panaceum, zwłaszcza, że H. próbuje za ich pomocą załatwiać ogromny obszar problemów. Częściowo się to udaje, natomiast rozpoznawanie złożoności duchowego świata nie jest mocną stroną terapeutów hellingerowskich. W rezultacie metoda przechodzi od fazy bycia bezpośrednio praktyczną do fazy działania symbolicznego, przez co mocno traci na efektywności. Czyli – zamiast prawdziwie, konkretnie działać z bytami duchowymi działa się z wyobrażeniami tego, co „tam” może się znajdować. Efekt, jaki widziałem, to przetwarzanie, bezpośrednie przesyłanie ogromnie ciężkich energii na niskich poziomach.
      Moja odpowiedź: wznieść się kilka poziomów subtelnych wyżej i zamiast monstrualnie ciężkich karmicznych poruszeń witalnych uruchamiać poruszenia wysokie, subtelne, lekkie na ciałach idei, znaczeń. [przykładem tu mogą być dobrze dobrane afirmacje].

      Odpowiedz
      1. Małgosia

        Czy mógłbyś mi podpowiedzieć jakiego typu mogłyby to być afirmacje. Ja sama próbowałam pracować z afirmacjami wzmacniającymi aure, jednak z marnym skutkiem.

        Żeby zobrazować jak czuję taki atak przesyłam link
        [I tu pokazany jest film na którym osoba wpada w szał]

        To nie są żarty, po prostu na taki film trafiłam na internecie.
        Ataki dotykają też moje dziecko.

      2. SwiatDucha Autor wpisu

        Jako, że nie jestem terapeutą, podaję adres do Marka Białacha, który pewnie jest w stanie Ci pomóc:
        http://www.atmajoga.pl/kontakt/

        Co do filmu, to nie bardzo rozumiem –
        Opisz bardzo dokładnie, bo nie wiem o co chodzi.

      3. Davvidia

        Małgosia, chyba konieczne sa egzorcyzmy, poniewaz przy takim stopniu opetania trudno cokolwiek ze soba zrobic w rozwoju duchowym.. Może spróbuj..
        http://www.annaatras.com/#
        http://www.egzorcyzmy.com/oferta.php
        Później możesz skorzystać z regresji do poprzednich wcieleń, gdzie czasami można zobaczyć motywy relacji, ale proponuje sensownie wybrać osobę do współpracy..

  85. Gaja88

    Małgosia
    może ja Ci coś podpowiem…
    piszesz o tym krokodylu męża, a spróbuj sobie odpowiedzieć
    1. Dlaczego chciałaś żeby władze nad Tobą przejął krokodyl męża a nie Bóg, co Cię tak ciągnęło do jego siły a do siły Boga to już nie ?
    Nie wiem może odpowiedź na te pytania trosze Ci pomoże, napisałam też komentarz pod art. o terapii z krokodyli o tym jak ważna jest pokora, mi te przemyślenia trochę pomagają zrozumieć dlaczego Dusza wikła się w takie sprawy….

    Odpowiedz
  86. Małgosia

    Witam ponownie
    Całkowicie się z Tobą zgadzam, co więcej mam świadomość, że to połączenie energetyczne między moim mężem a mną to kwestia nie tylko tego życia. Wydaje mi się, że moje przeżycia w tym i poprzednich wcieleniach są dla mnie tak jakby karą za to, że nie zgodziłam się przyjąć krokodyla, że to jest sprawa pomiędzy mną a Panem krokodyli. Mam wrażenie, że to nie tylko osobowość ale moja Dusza cierpi. To jest nawet niesamowite. Dostajesz od drugiego człowieka wszystko co możesz dostać, troskę, czułość, wielkie słowa…. a czujesz, że to wszystko to fałsz, że to nie jest prawda.

    Odpowiedz
    1. pumpel

      >”karą za to, że nie zgodziłam się przyjąć krokodyla, że to jest sprawa pomiędzy mną a Panem krokodyli”

      Obawiam się, że opiekunowie kr. nie mają o nas aż tak wysokiego mniemania… Jak próbujesz rozbić orzech i nie możesz, bo skorupka za twarda, to co robisz: gniewasz się i wymyślasz karę dla orzecha? Ja bym raczej wzruszyła ramionami i wzięła następny 😉
      Nie wiem, może wyda ci się to niedorzeczne, ale ofiara kr. często bardzo mocno pracuje nad tym, żeby „podłożyć się” oprawcy… I tylko na samej powierzchni może się wydawać, że przecież nic nie robiła, tylko ten niedobry kr. przyczepił się i wysysa 😦 Nie piszę tego, żeby cię krytykować i wbijać w poczucie winy – chodzi mi raczej o to, żeby spróbować wziąć odpowiedzialność za własny stan i sytuację. Odkrycie tego, w jaki sposób w danym przypadku stało się tak, a nie inaczej, może wymagać wielkiej pracy nad sobą – więc życzę otwartej głowy, świadomości i szacunku dla siebie.

      Odpowiedz
      1. SwiatDucha Autor wpisu

        Jak próbujesz rozbić orzech i nie możesz… Ja bym raczej wzruszyła ramionami i wzięła następny

        Też tak to widzę, zresztą relacjonują taki stosunek osoby, które robią rytuał oczyszczający relacje z Duszami [łączą się czasami z Opiekunami kr] i opowiadają potem o nieco „olewającym” stosunku do ofiar.

  87. Małgosia

    Witam
    Poczytałam o krokodylach i potwierdziło to moje przeczucia . Wiedziałam, że za moim mężem stoi jakaś potężna siła. W sumie tylko nie wiem gdzie ulokowany jest krokodyl bo mam wrażenie, że we wszystkich ciałach a nawet wyżej. Nie ukrywam, że mnie to przeraża i zupełnie nie wiem jak sobie z tym poradzić.
    Moja historia jest nietypowa. Od poczatku od kiedy poznałam mojego męża czułam się przy nim bardzo źle. Prosiłam go żeby mnie zostawił, tłumaczyłam, że go nie kocham, potem wyzywałam, wszystko bezskutecznie. On się normalnie do mnie przyssał a ja się poddałam. Zaczełam pić, robiłam mu awantury, krzywdziłam go co oczywiście wywoływało we mnie ogromne poczucie winy. Oczywiście mąż mi wspaniałomyślnie wybaczał a ja czulam się zła. I tak przez kilkanaście lat aż do dnia w którym przeżyłam ciężką traume. Moje życie rozpadło się jak domek z kart, a po kilku miesiącach skręcania się z bólu spłyną na mnie błogostan. Zaczęłam się zmieniać, przestałam robić awantury, przeklinać, pić, zaczęłam się cieszyć życiem, pierwszy raz od kiedy pamiętam obudziłam się bez szczękościsku. Potem była ezoteryka, Reiki i moje wzrastanie, coraz wyższe wibracje. Im ja się lepiej czułam, tym gorzej czuł się mój mąż chodził koło mnie jakby miał eksplodować , zaczęłam się go bać i postanowiłam od niego odejść. Efektem tego było to, że mój mąż (będąc tysiąc kilometrów ode mnie) swoim atakiem psychicznym rozbił mi aure i rozerwał czakre serca. Teraz jestem wrakiem człowieka, chciałabym przestać istnieć. Próbowałam już przerożnych technik żeby sobie pomóc m. in. Ustawiania Hellingera z żadnym efektem. Taki stan już trwa 4 lata. Czuję, że mąż (siła która za nim stoi) niszczy mnie energetycznie a oprócz tego robi mi na złość kiedy tylko może i jak tylo może. A ja kreuję kolejne traumy.
    Może ktoś ma jakiś pomysł jak sobie pomóc
    pozdrawiam
    M.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Witaj!

      To kolejny przykład działania energetycznego krokodyla. Uważam, że działanie energetyczne jest chyba najważniejsze, najboleśniejsze.

      Pytasz co robić? Wydaje się, że jeśli nadal będzie połączenie energetyczne, nadal będzie krzywdzenie. Jest to oczywiście lekcja od Wszechświata, od Duchów Opiekuńczych dla osób, które jeszcze nie mają wystarczającego szacunku dla siebie, wystarczającego poczucia własnej wartości. I tak się uczymy jak kochać i szanować siebie, a krokodyle nam w tym pomagają.

      Odpowiedz
      1. pumpel

        > „lekcja od Wszechświata, od Duchów Opiekuńczych dla osób, które jeszcze nie mają wystarczającego szacunku dla siebie, wystarczającego poczucia własnej wartości. I tak się uczymy jak kochać i szanować siebie, a krokodyle nam w tym pomagają”

        Ten tekst to ja bym napisała dużymi literami, wytłuściła i dodała na końcu parę wykrzykników. Tak to czuję 🙂

  88. Alfa

    Ja bym widziała :
    – czakry i ciała subtelne – dokładny opis.
    – ogólnie o różnych obciążeniach .
    – rozpoznawanie poszczególnych
    – profilaktyka i leczenie 🙂
    Więcej przykładów z życia , bo one najbardziej przemawiają do wszystkich, nawet do tych, którzy nie są w temacie.
    No i jednak coś o pracy z tymi obciążeniami , krokodylami itd…
    Tu jest dużo jak rozpoznać , ale przydałoby się też wiedzieć jak sobie z tym radzić . Tu czytam o różnych terapiach , ale konkretnie jakie mają być te terapie , a może można sobie jakoś samemu pomagać ?

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      to już coś, dzięki.
      Pewnie zrobię ładny podział na części 🙂 i będę zapełniał treścią zgodnie ze stopniującą się komplikacją spraw.

      Spróbuję popytać w wydawnictwach, jak oni to by widzieli pod względem samego wydania, bo co do tego, to mam najmniejsze pojęcie.

      Odpowiedz
      1. Paulina

        Czy plan z napisaniem książki jest realizowany? Też uważam, że to świetny pomysł. Poza tym, zmusi do uporządkowania treści, dobre ćwiczenie na dyscyplinę, wiem to po moim doktoracie))

  89. Alfa

    To jest świetny materiał na książkę , chętnie bym taką kupiła 🙂
    Nie każdy ma dostęp do internetu , a ludzi uwikłanych w problemy , o których tu piszesz jest strasznie dużo .
    Coraz więcej ludzi interesuje się tymi tematami, więc jest nad czym pomyśleć 🙂

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      To zobaczymy, może właśnie czas na książkę 🙂
      Pytanie – jaki zakres tematów w nią włączyć? Czy wszystkie z witryny, czy tylko część?

      Odpowiedz
  90. Alfa

    Od dawna interesuję się duchowością i psychologią . Kiedyś tam , jak stronka była jeszcze niebieska :), czytałam o „krokodylach”, ale nie weszłam głębiej w ten temat, skupiłam się na czakrach i ciałach subtelnych, pewnie jeszcze do rozwiązania problemu „krokodyli” nie byłam gotowa.
    Parę dni temu temat odświeżył mój syn , tym razem coś zaskoczyło i muszę przyznać , że doszłam do ciekawych wniosków .
    W każdym razie , tu chciałam podziękować za to co robisz i za to , że dzielisz się z nami swoimi odkryciami .
    Jeśli moje osobiste przemyślenia mogą ci się do czegoś przydać to, napiszę na priv.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Tak, kiedyś była niebieska 🙂 Już kilka motywów graficznych za nami :), a kto wie, co przed nami!
      Obecny pomarańczowy razem z zawijasami chyba jest korzystny do tematu dusz, pod kolor i sposób ich aktywności.

      To miło mi, że się przydaje ta wiedza. Myślałem o wydaniu książki, ale nie jestem do tego przekonany, chociaż może kiedyś.. Jak masz przemyślenia, to pisz, pewnie.

      Odpowiedz

Komentarze

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.