Istoty innego pochodzenia

Tu będzie nieco o istotach, które nie mają linii pochodzenia wywodzącej się z Ziemi.

Jak wiadomo, na Ziemi przebiega ewolucja i większość istot wcielonych obecnie w ciała ludzkie, to Ziemianie, czyli ludzie z linii ewolucyjnej [LLE]. O nich będzie na końcu. Jednakże oprócz LLE są też tu inkarnowane inne istoty, które nie pochodzą z Ziemi. Czasami są mądrzejsze, czy silniejsze, a czasami… zupełnie nie potrafią się tutaj odnaleźć.

Wg. Leszka Żądło ok. 85% populacji ludzi pochodzi z linii ewolucyjnej.

Ok. 15% pochodzi skądinąd.

Czy to z innych, nieziemskich światów [czy to myjących poziom fizyczny, mających oczywiście :), jak i z takich, które nie miały poziomu fizycznego], czy też z Ziemi, ale spoza linii ewolucyjnej, np. istoty z płaszczyzny eterycznej.  Tak więc, typów pochodzenia istot jest dużo. Bardzo często istoty spoza linii ewolucyjnej wspierały rozwój ludzkiej cywilizacji, często przewodziły ruchom społecznym, były w rządach, na dworach, itp. Również projektowały nowe wzory samochodów, nowe typy krzeseł czy rakiety kosmiczne.

O tych 15% jest ta strona.

______________________________

Anioły

Jedną z grup istot wcielonych w ciała ludzkie stanowią anioły [Inkarnowane Anioły, jak je nazywam, a Upadłe Anioły UA, jak je nazywa Leszek Żądło].

Owe anioły przejawiają swoją naturę w ciele jak potrafią. Jednakże oczywiście Ziemia nie jest ich obszarem macierzystym i z owym manifestowaniem mają czasami kłopoty.

Wiele jest wzorców ludzkich, które ciało samo z siebie posiada i wykonuje. Trochę jest z tym problem, ponieważ są to wzorce dla istot spoza Ziemi jakby obce, nie ich. I działanie według wzorca ludzkiego [który jest bardzo silny, jest wzmacniany przez otoczenie] przychodzi samo, automatycznie. W tym momencie inkarnowana istota może czuć, że co innego chce, a co innego się jej wydarza w życiu za sprawą jakiegoś silnego automatyzmu.

Poznawanie istot za pomocą ich działań jest więc dosyć mylące. Osoba może zachowywać się mniej więcej po ludzku, a być np. inkarnowanym aniołem. I to jeszcze mającym kłopoty ze swoją identyfikacją [kim tak naprawdę jestem?] O wiele łatwiej jest poznawać za pomocą odczuć [odczuwania wibracji, jakie płyną od danej osoby].

Przykład: ABBA to osoby z linii anielskiej, chociaż chyba nie wszyscy, ale wszyscy spoza linii ewolucyjnej.

Spróbuj poczuć tą atmosferę „chóru niebiańskiego”.. 🙂

troje z nich mają jasną energię z poprzednich wcieleń, pani z lewej natomiast ma ciemne wcielenia za sobą. Ci z jasnymi zwykle pojmują pozytywnie świat, nie narzucają się im jakieś przykre skojarzenia.

i moje ulubione Happy Hawaii ABBY – szeeeerokie

Przykład pewnej pani – anioła niebieskiego, na pierwszym zdjęciu także widać jej jedno białe skrzydło 🙂 :

Na Ziemi jest inkarnowanych sporo aniołów. Wiele jest „niebieskich”, nazwanych tak ponieważ posiadają specyficzne cechy charakteru, wynikające z pewnej konkretnej ścieżki, którą przeszły. Niebieskie chciały sobie poużywać, poszaleć, podoświadczać nie licząc się specjalnie z zasadami, warunkami, które na Ziemi istnieją. Istotnie na Ziemi było o wiele bardziej zabawnie, ale coś się stało ze świetlistymi wibracjami..

Będąc istotą spoza Ziemi może pojawiać się tęsknota. Tutaj Kelly Family śpiewa „Czasami żałuję, że nie jestem aniołem”:

… ale właśnie ta Dusza JEST aniołem.. (chociaż Osobowość tego kogoś może tego nie postrzegać aż tak jasno).

Osobiście nie czuję się ekspertem od aniołów inkarnowanych. Tu jest więcej informacji o inkarnowanych aniołach [link]. Tu drugi artykuł [link], oba Leszka Żądło, który jest w tym dobrze obeznany.

2004-06-07 03:13 agata, temat: O elfach:

„Jedną z podstawowych różnic, jak mi się na dzień dzisiejszy widzi (elfy!!! potwierdzajcie lub zaprzeczajcie!!! :)), pomiędzy UA a elfami jest „syndrom emigranta” u UA a „ziemski patriotyzm” u elfów :). Anioły chcą wracać, elfy chcą zostać tutaj (po oświeceniu się zobaczy :)).”

__

Wzorce nakładają się na pochodzenie

Nie jest tak specjalnie łatwo odcyfrować, kto jest kto. Oprócz tego, w przypadku istot, które stanowią mniejszości, jak elfy, smoki,  ferie itp. dochodzi jeszcze przejmowanie wzorców od aniołów, których jest najwięcej i są wobec tego najbardziej przekonujące w swojej wizji duchowości. Istoty pozaludzkie zwykle też miewały dosyć sporo inkarnacji w ogóle w światach, gdzie anioły dominowały. I tak, jak na Ziemi pierwszą identyfikacją jest „jestem człowiekiem”, tak tam było „jestem aniołem”. Stąd istoty pozaludzkie i nieanielskie przyjmowały wzorce anielskie. Przewaga liczebna aniołów także na Ziemi sprawia, że przyjmowane są te anielskie wzorce przez osoby z innych linii pochodzenia.

Osobiście mam znajomą elficę z bardzo sporymi wzorcami anielskimi. W jej działaniu wydaje się, że jest aniołem, natomiast mocno przebija elfia natura, zresztą dosyć przytłoczona owymi nieswoimi wzorcami.  Emanująca natura tej istoty czuje się sporo niekomfortowo. Chciałem jej wcześniej powiedzieć o jej pochodzeniu, ale Dusze uważały, że byłoby to niekorzystne. Poczekałem, aż pewnego dnia sama się do mnie zwróciła z pytaniem, jakie ma pochodzenie, bo nie bardzo wierzy, żeby była aniołem. Wtedy od razu mogłem powiedzieć, co sądzę. Przy następnym spotkaniu opowiedziała, jaką ulgę jej duszy sprawiła ta informacja i odzyskane prawdziwe utożsamienie.

Pewien pan prowadzi portal taki na poły ezoteryczny. Pochodzi z linii ziemskiej ewolucyjnej, natomiast ma wzorce anielskie, po części przejęte po ojcu. I rzeczywiście – jego świadomość jest zdecydowanie ponad przeciętną ziemską.

Znam smoczycę, która na siłę stara się wpasować w jakiś typ anioła, jednak nie udaje się to, ponieważ nie sposób zmienić sobie natury pochodzenia. Wydaje mi się czasami, że warto jest wiedzieć „kim się jest” [znać swoje pochodzenie] aby nie walczyć ze swoją naturą, aby też nie oczekiwać spraw, które dany typ istot np. nie interesuje. Natomiast można wówczas skierować się na tor, w którym Dusza z danej linii pochodzenia czuje się komfortowo.

Dodatkowo pod znakiem zapytania stają dla mnie związki partnerskie pomiędzy osobami o różnym pochodzeniu. Wydaje się, że jeśli potrafią się porozumieć jako tako, to zwykle za pomocą wzorców i to nieswoich. Natomiast jeśliby przyszli do siebie bez wzorców, to by mogli mieć do siebie podstawową miłość i akceptację, natomiast mogłoby nie być pragnienia bycia w związku.

____

Pyt:

czy to przypadkiem nie jest smok:) ten Romuald Lipko?
chce pisać takie kawalki jak on i rozwijac sie nadal szybko duchowo czyli otwierac na siebie corazpelniejszego

Odp:

Lipko istotnie trochę wygląda na smoka, ale nie czuję u niego energii smoczych. Może mieć wzorce smocze.Jak chcesz pisać piosenki, to fajnie, można zaczynać, od Ciebie zależy i od Twojej Duszy, ale jakoś nie czuję, że ona tego chce.. jako osobowość to bardzo cię to pociąga.. natomiast Twoja Dusza, hm.. stara, niewiele jej się chce, naprawdę. Osoby o starych duszach o wiele więcej osiągają w obszarze głębokich wglądów, niż w świecie fizycznym, w produkcji nawet jeśli ma to być muzyka. I to nie jest nic zdrożnego, po prostu Dusza stanowi nasze energetyczne środowisko. I jeśli ją gdzieś ciągnie – to mamy szansę w tej dziedzinie mocno zaistnieć bez żadnego wysiłku. Większość wielkich muzyków miała duże pragnienia duszy w tym kierunku i tyle, oni po prostu poddawali się tej sile i .. wygrywali w życiu w ramach kariery muzycznej.

„rozwijac sie nadal szybko duchowo czyli otwierac na siebie corazpelniejszego”

– to jest miła fantazja rozwojowców, którzy tak jak ci z NLP mówią o „realizacji potencjału” człowieka i mocnym działaniu w materii. Fajnie, to działa w Ameryce, u młodych Dusz, ale już w Polsce dla dusz starych nie będzie działało za nic. 🙂

nie wiem, czy Cię pocieszyłem 🙂

Pyt:

Hm…
juz ja swoją du…sze dorwe i natrzaskam po…
Ma sie jej chciec zarabiac duzo na duchowosci i na muzyce:)

Gdybym to ja wiedział czego pragnie moja dusza…a materializacja pieniążków, przedmiotów, bilokacja to co…:)
Do jutra ma się nauczyć i potem mnie bo jak nie…

Mówiąc otwierac na siebie coraz pelniejszego rozumiem że widzę czuje i używam coraz szerszej energii nazywanej jako Ja – te czakry czy tam ciala jakies 🙂

skoro taka stara dusza ze mnie, to czemu czasem jak przychodza do mnie ludzie i mają niższe umowne ERD [etap rozwoju duchowego] to ja czuję, że to dusze bardziej rozwinięte ode mnie. Moze intuicja a moze jakies inicjacje, niegodnosc, DDA czy inne cholerstwo. Może Cos Ci przyjdzie w tym temacie.

Odp:

wg mnie są dwie rzeczy:
1
upatrujesz zależność ERD z radzeniem sobie w materii czy też z rozwinięciem duszy.
No i tak akurat nie jest

2
dusze są różne, mają różne pochodzenie, zainteresowania stosowne do wieku
jak masz duszę „nie stąd”, to trudno oczekiwać, że ona będzie
a) przystosowana do warunków/zadań ziemskich
b) że będzie zainteresowana ziemskimi sprawami/zadaniami

Wniosek: trzeba sobie znaleźć swoją drogę, swoją „niszę ekologiczną”, zgodną z duszą, jej pochodzeniem.

po 3
co tak przeklinasz? wkurzyłeś się pewnie z tego wszystkiego

Pyt:

Nie, raczej żartuję, choć pewnych rzeczy w moim życiu mam dośc i sie zastanawiam, moze to lenistwo , niezaradnosc po prostu tolerowana latami:)
Zaraz jade nad jeziorko sie wykapać i moze do korony rowerem albo autobusem, chyba ze sie tam wybierasz autem:)

Duszy powinno być dobrze i wygodnie dostatnio w materii. Tak uważam:)

Odp:

„tak się zastanawiam, moze to lenistwo?”

to jest częsty zarzut ludzi, którzy nie postrzegają spraw duchowych. Ale już w psychoterapiach [tych lepszych] daje się człowiekowi prawo, aby był. I z tego bycia może ewentualnie coś się wykrystalizować, jakieś działanie. Ale nie wywiera się presji. Tak, jak jest w przykładnych rodzinach.

Hehe, „Duszy powinno być dobrze i wygodnie dostatnio w materii.”, piszesz.

musi to na rusi 🙂

Dusza ma ileś wcieleń w różnych ciałach. i to nie potrzeby ciała [bądź osobowości] się liczą dla niej, tylko pragnienia jej samej.
Zresztą osobowość zrównuje z ciałem wiele osób piszących o ezoteryce.

Dusza sobie dobrze radzi! Przeżywa co tylko chce, my [jakich znamy się od dzieciństwa] natomiast jesteśmy „podwykonawcami”. Dopiero wypracowane w medytacji Świadome Ja, Obserwator jest odpowiednim partnerem dla Duszy.

Elfy

Elfy generalnie można podzielić na dwa rodzaje:

a) elfy leśne, zainteresowane ochroną przyrody, lasem, chaszczami, itp. czyli zainteresowane zewnętrzem.

b) elfy wysokiego rodu, mające zainteresowania wewnętrzne, tzn. nie interesujące się zbytnio ekologizmem.

Co do elfów, to łagodność można trochę odłożyć na półkę. Niekoniecznie elfy są łagodne.
Są może delikatne, nawet bardzo delikatne, ale wiedzą czego chcą i do tego prą i nie odkładają swoich marzeń. Nawet można powiedzieć, iż nie są specjalnie wrażliwe. Ale delikatne – jak najbardziej.
A więc, nie należy mylić delikatności z łagodnością czy wrażliwością.

Z tych elfów, co znam, to wiem, że mają swoją hierarchię wartości, niespecjalnie przystającą do warunków ziemskich. Stąd trudno osobom wykształconym w szkole ziemskiej zrozumieć elfa, a zwłaszcza jego priorytety. Są bowiem nieco odrealnione, niemniej jednak elf dobrze wie, czego chce, i ku temu może delikatnie ale z całym przekonaniem dążyć.

Elfy mogą być postrzegane jako „łagodne”, ponieważ nie prezentują się w chamski, brutalny, czy też nachalny sposób. Nachalność u elfa jest w zaniku.
Jest natomiast czasami totalne zdecydowanie, czy też naturalna determinacja, zupełnie nieintelektualna. Elfy bardzo mocno odczuwają swój zew wewnętrznej natury i są mu wierne. Są w stanie, odwrotnie jak smoki, bardzo mocno obstawać, czy wręcz walczyć o swoje, będąc całkowicie, bez wątpliwości przekonane, że mają rację.

Elfy mają bardzo wysokie poczucie własnej wartości, które jest czułe na szacunek, a właściwie na przejawy braku szacunku.

Elfom nie potrzeba hołdów, wystarczy dowartościowanie ich świata, docenienie ich sposobu życia. To jest dość trudne właśnie z powodu ulotności tego świata i ulotności jego celów i wartości. Niemniej trzeba wierzyć, że elf sam wie, co robi, bo to prawda.

Jeden mój znajomy, z moich przeczuć – elf właśnie, pracował na uniwersytecie przyrodniczym na wydziale ogrodnictwa :). Wydawałby się na odpowiednim miejscu, prawda? Jak wchodzi do lasu, to potrafi snuć godzinami gawędy o tym, co  się tam dzieje, kto i z kimz tej leśnej dziatwy ma jakie sprawy. Dla niego rośliny są żyjącymi, gadającymi stworzeniami.

Oto próbka jego tekstów:

„Witaj czy  masz okazję cieszyć się  schyłkiem jesienni  z dala od gonitwy zakupów szału, który ogarnia  ludzi w przeciwieństwie do przyrody, która jest uosobieniem spokoju, ciszy, nostalgii za tym co było i tęsknoty za tym co będzie.

Ja wczoraj wybrałem się rowerem do Puszczy Kampinoskiej . W powietrzu czuć  zapach opadających zawilgłych liści. Poza tym cudowne promienie słońca w których jeszcze można było wygrzać twarz. Na niebie klucze lecących gęsi.”

„Ja na początku lipca dotarłem w Gorgany tj Karpaty na Ukrainie. Piękne widoki ze szczytów pokrytych rumoszem skalnym. Niżej zbocza osłonięte kosodrzewiną. Wysoko w lasach sporo limb. Niżej nad potokami kolorowe ziołorośla. Można by tam wędrować nieskończenie długo. Jest gdzie. Gdzie okiem nie sięgnąć bezmiar górskich grzbietów. Ostatnią prawdziwie letnią sobotę spędziłem nad Wisłą, na piaszczystej wyspie. Też było pięknie. Pozdrawiam..”

„Na początku tego tygodnia byłem na Podlasiu z kolegą któremu pomagam w badaniach geotechnicznych gruntu. Kraina urokliwie piękna. Bogato zdobione chaty i kolorowe cerkwie w mijanych wioskach. A do tego bociany wędrujące po łąkach lub też stojące na gnieździe. Warto takie chwile rejestrwować w pamięci wzrokowej. Pozdrawiam”

„Witaj czasami piękno jest tuż na wyciągnięcie ręki. Tak jak chociażby przeurocze obszary nad Wisłą, gdzie czasem docieram rowerem. Nad wodą lecące kormorany. Zawsze kojarzyłem je z jeziorami. Widać ekspansja ich jest tak silna, że powoli kolonizują dolinę Wisły. Do tej pory
widywałem je nad Wisłą jesienią, zimą. Na łachach piaszczystych niczym strażniczki wodnych bezkresów stojące czaple siwe. Czasem pojawiają się czaple białe.  Letnie wieczory sprzyjają spotkaniom pod nieskończenie rozległym nieboskłonie pełym gwiazd i  wsłuchiwaniu się w dźwięki gitary.   Tak było w   ubiegłą sobotę gdy dotarłem do moich przyjaciół w Lasy Spalskie.  Pozdrawiam Co tam też u Ciebie?”

„Witaj Za oknem wilgotno i chłodno? Może wróci jeszcze na chwilę złota jesień.”

„Wczoraj byłem odwiedzić groby rodzinne w okolicach Grójca. Złoć liści na drzewach, gdzieniegdzie przetykana purpurą i czerwienią. Na drzewach w sadach mienią się żółcią i czerwienią jabłka. Lubię tam zawitać po dłuższej przerwie. Tam w dzieciństwie spędzałem wakacje. Pozdrawiam ciepło na przekór deszczowej aurze za oknem.”

„Kilka dni spędziłem na Mazurach gdzie koleżanka kupiła i wyremontowała dom na zagubionej wód pól i łąk wsi. Dobrze jest czasem posiedzieć przy kominku wsłuchując się w odgłosy trzaskających w ogniu szczap. Miło posiedzieć po całodziennym łażeniu przysiąść w kuchni  delektując się smakiem i zapachem dopiero co uprażonych jabłek wcześniej zebranych w sadzie. Pozdrawiam”

Elf nie będzie nigdy klejący się do kogoś, ale jak kogoś lubi, będzie w jego pobliżu z pewną delikatną życzliwością. To należy sobie poczytywać za zaszczyt i przejaw dużego zaufania.

Czarek mówi o elfach:

„Elfy mają dużą wrażliwość na energie, wszak przychodzą ze świata energii eterycznych. Nie mają może dużej otwartości na zewnątrz, ale umiejętności postrzegania mają spore”.

„Z moich odczuć elfy przychodzą na świat materialny z jakąś formą zindywidualizowanego c. buddialnego. Stąd też niezaprzeczalnie wysokie poczucie własnej wartości, szczególnie kiedy widzą jak przynajmniej połowa ludzkości znajduje się jeszcze „w powijakach”. 😉 Natomiast ze względu na nieduże wibracje atmaniczne (bo rzadko elfy ciągnie do zakonów lub czytania Biblii tudzież innych praktyk duchowych) bezwiednie wpisują się zazwyczaj w system wierzeń danej duszy grupowej (mam na myśli charakter cywilizacji: postęp, ustrój polityczny, ekonomię), z którymi ich dusza raczej koliduje wobec wcześniejszych wcieleń. Stąd wiele nieporozumień i tak początkowo pojmowana elfia wyjątkowość powoli gaśnie/słabnie wraz wiekiem, gdyż społeczeństwo nie bardzo jest skłonne potwierdzać wewnętrzną wiarę z którą przychodzą na świat, a która zazwyczaj znajduje się w zarodku. I w tym kontekście mógłbym nawet podać cytaty potwierdzające. Tutaj już elfy podobnie jak większość ludzi nieczęsto uświadamiają sobie sprawę na jak bardzo redukcjonistycznym, surowym modelu potrafi być oparta znamienita większość społeczeństw ludzkich, raczej ten model wyznają.”

Smoki

Przykłady:

Pedro Almodovar – reżyser filmowy

almodovar 1

.almodovar 2

.almodovar 3

Pedro Almodovar – smok, Penelope Cruz – chyba anioł.

Paola Perego – włoska prezenterka telewizyjna

paola perego 1

.paola perego 2

.paola perego 3

Amma – indyjska mistrzyni duchowa

amma 1

.amma 2

.amma 3

„Miłość jest naszą prawdziwą naturą. Miłość nie zna ograniczeń kastowych, religijnych, rasowych, czy też narodowościowych. Wszyscy jesteśmy paciorkami nawleczonymi na tę samą nić miłości.” – indyjska mistrzyni duchowa Amma, pochodzenie – smok

Ivan Mladek śpiewa piosenkę o czym / o kim?

o Jożinie z bażin, czyli z bagien. Ta dziwna postać z tytułu piosenki, to.. smok, zaś bohater piosenki [tzw. podmiot liryczny] to przecież rycerz, który smoka unieszkodliwia za  cenę poślubienia córki prezesa PGRu i pół owego PGRu [JeZeDe]. Czyli mamy nowoczesną wersję ballady rycerskiej :)!

Ale, ale, sam Ivan Mladek też jest z pochodzenia smokiem :), więc wie o czym śpiewa, zresztą kilku jego kolegów z zespołu również ma takie pochodzenie.

 Pani opowiada o swoich przeżyciach
i spotkaniach w mentalnym świecie ze smokami:

Są smoki różnych żywiołów. Smoki są jednymi z najbardziej różnorodnych w formie ras. Mówi się, że generalnie mają duże ciała we wcieleniach ludzkich i mają kłopoty z tymi wcieleniami, bo trochę nie pasują do ciała człowieka.

Myślę, że ważną sprawą dla smoków jest mądrość. Owszem, są dość naiwne, ale jeśli mają się prawidłowo rozwijać, to trzeba z nimi być szczerym i nie ściemniać. Bo inaczej, jak się będzie kombinować i kręcić, to smok nie dojrzeje i nie rozwinie w praktyce swojej podstawowej umiejętności – mądrości. Będzie wierzył w bajki i tyle, zwłaszcza, jeśli mówią je rodzice. I co gorsza, podświadomie może postępować po dziecinnemu, jeśli nie będzie się go brało poważnie. Młody smok łatwy jest do zdominowania, ale pamięć ma totalną.

Smoka można zaprząc do pługa, lecz trzeba wiedzieć, że to jest królewskie zwierze i kiedyś się zbuntuje i może być bardzo nieprzyjemnie. Trzeba ostrożnie, bo smok ma predyspozycje do samoagresji, jeśli zostanie mocno stłumiony. Smok może być stłumiony przez krokodyle i wtedy może się okazać się, że się wycofuje w depresję i nie chce podejmować życia.

Jak docenić smoka? Docenić jego wrodzoną mądrość, umiejętność prowadzenia logicznego wywodu, podejmowania doskonałych decyzji. Gdy smok ma możliwość realizacji takich zadań, to czuje się doceniony, dowartościowany, rośnie i mądrzeje.

Jako, że mają związek z żywiołami, Smoki lubią wyrażać niepohamowaną energię. Na ziemi podświadomie zdają sobie sprawę ze swojej mocy i .. nie używają jej w zwykłych codziennych sprawach, zwłaszcza, jeśli chodzi o relacje z ludźmi. Wiedzą, z kim mają do czynienia i nie chcą ludzi krzywdzić. Mocno sprowokowane nie kontrolują się. Może być tak, że długo tłumiona energia znajdowała ujścia i wybucha. Smok potrzebuje swojego miejsca i to sporo.

Smoki potrzebują kanału dla wyrażenia swojej mocy i aktywności, i to kanału specyficznego, specjalnie odpowiadającego ich własnym zdolnościom, predyspozycjom. Trzeba dodać, iż może to być działalność „dziwna” dla zwykłego człowieka.

Mające więcej wspólnego ze zwierzętami, ludzi mogą czasami nie rozumieć, podobnie do innych gatunków nie pochodzących z linii ewolucyjnej.

Najważniejsze, żeby smok sam miał odczucie, że jest to dla niego dobre. Już on wie, co jest w jego zakresie możliwości i zainteresowań. Istotne jest, aby nie zagłuszyć jego wewnętrznego głosu, co się może zdarzyć, bo potem będzie miał kłopoty w życiu. Dobroduszność smoków jest duża. Niestety, można jej nadużywać, ze szkodą dla smoka.

Smoki wodne są mniej konkretne niż smoki innych żywiołów. Emocjonalna woda może sprawiać, że sferę emocji odbierają realnie.

Ale są i inne smoki.

Zresztą smoki przywiązują do realności swojego żywiołu sporą wagę. Gdy smok pozna, że jest smokiem – mówi: „jest z czego być dumnym”. Jeśli ktoś chce mocno zadrzeć ze smokiem – może (ku swojemu nieszczęściu) podważać prawo smoka do dumy z jego osiągnięć.

Siedem smoczych żywiołów:

szmaragd (emerald)
niebieski
fiolet
purpura
pomarańcz
złoto
żółtozielony

odkryłem kiedyś w internecie 7-ramienną gwiazdę

7 ramienna gwiazda

oczywiście, jak wszystkie symbole można być w nią zakodowanym, warto się pouwalniać.

Nie jestem pewien, czy w środowisku ziemskim materialnym można znaleźć owe żywioły.

Inny rodzaj to

Hobbici, in. niziołki

Za przedstawiciela uważam tu Jona Andersona, wokalistę z grupy YES.

Sama grupa YES potrafiła się łączyć z poziomem Ducha. A Anderson w tamtych czasach interesował się duchowością.

Oto jego zdjęcia:

jon anderson s

W widoku twarzy, sylwetki J.Andersona jest podobieństwo do filmowego hobbita

hobbit frodo

Z prawej poniżej widać Andersona, jego postura jest delikatna.

jon anderson m4

jon anderson m3

Hobbity są niewielkiego wzrostu i postury. Anderson ma 165 cm wzrostu a niektórzy jego koledzy są od niego więksi. Ale nie jest karłem, tylko ma normalne proporcje ciała, tylko wszystko ma mniejsze.

jon anderson m2

jon anderson m

Krasnoludy

za Wikipedią:
„Krasnolud, skrzat (ang. dwarf) – gatunek istot pojawiający się często w mitologiach (np. nordyckiej) oraz w literaturze, filmach i grach fantasy. Krasnoludy są zazwyczaj przedstawiani jako niższe od człowieka, silne, krępe i dobrze umięśnione humanoidy, pierwotnie żyjące w kopalniach (zazwyczaj złota). Bronią swoich sekretów, są też bardzo honorowe, są wspaniałymi kowalami i rzemieślnikami.”

Sam nie chciałem wierzyć, ale spotkałem dwóch ludzi o takim pochodzeniu :). Obaj z Trójmiasta – to odniesienie do nordyckości. Jeden przyjechał do Warszawy na konferencję naukową, jest profesorem elektroniki bodajże. Drugiego spotkałem na portierni hotelu garnizonowego w Gdyni. Od razu poczułem, że to inna zupełnie wibracja niż człowiek.

Trzeciego spotkałem jako sąsiada moich znajomych spod Gdyni – co ciekawe jak widać, w okolicach Trójmiasta jest ich kilku!

Oto fotka prezentująca postać tego pana.

W innych regionach – posucha. Ja to wiążę właśnie ich występowanie ze specyfiką tego miejsca, ze specyficznymi energiami Trójmiasta – od Pucka do Władysławowa, dalej nie. Jest tam taki rys energii epickiego fantasy, a jak widać krasnoludy się tam dobrze czują. Mają potrzebę uczestniczenia w czymś Istotnym, a epickość dodaje im poczucia bycia na właściwym miejscu, we właściwej energii.

Tu można powiedzieć, że z innymi „epickimi” – smokami dobrze się zakolegowują. Smoki doceniają krasnoludy, a krasnoludy doceniają smoki. Obie nacje dobrze się z tym czują, zrozumiane, wsparte wzajemnie.

We Wrocławiu są popularne krasnoludki jako mini rzeźby – to inna zupełnie sprawa. To są istoty/energie o kilka klas prostsze od krasnoludów. Nie tak istotne, nie mają tak rozbudowanych ciał, ani energii, są też zupełnie prozaiczne, codzienne, bardzo daleko im do epickości krasnoludów. Wspomagają prace, zwłaszcza z przedmiotami skomplikowanymi, np. samochodami, maszynami, urządzeniami. Stąd wieszanie krasnoludków na lampach, zaopatrywanie ich w widelce z nadzianym pierogiem, pokazywanie ich pchających mini wózek z zakupami jest fantazją artystów. Artyści [i ludzie łaknący reklamy swojej działalności] próbują „uczłowieczyć” zachowania krasnoludków, próbują wyobrazić sobie je jako małych ludzi. A to nie są istoty pokroju człowieka, nawet małego. Są o wiele słabiej zorganizowane jako istoty, mniej skomplikowane, ale są. Tak więc, jeśli będziecie próbować rozczytywać istoty duchowe, nie spodziewajcie się czegoś na podobieństwo człowieka. Istoty bywają różne, one same się wam ukażą, jeśli wytrwale będziecie obserwować i notować bez uprzedzeń jakieś poruszenia albo brak innych poruszeń tam, gdzie ew. byście się czegoś spodziewali. Poruszenie objawia nam istnienie ciała subtelnego na jakimś poziomie, a brak poruszenia – pokazuje brak ciała subtelnego: np. istota ma postawę buddialną [czuć że ma wartości], ale nie mamy przekazu słownego: nie ma ciała mentalnego.

 

Ferie

Z angielskiego Faeries. Inaczej nazywane wróżkami. Przykład: Dzwoneczek z Piotrusia Pana, feria z wzorcami wróżki leśnej.

W języku angielskim jest kilka odmian pisowni: np. faerie, faery, zaś „fairy tale” – opowieść o feriach. – to zwykła nazwa typu literackiego baśni. Zresztą źródłosłow dość często występuje:

fair – jak w „grać fair”, „fair play”,

Cechy ferii

Istoty bardzo ciekawe. Moja znajoma wróżka [podobna do ferii] powiedziała, że „anioły są takie oczywiste”.Dlaczego? Bo ferie będą się rzeczy przyglądać z kilku miejsc, podczas gdy anioły w swojej oczywistości i pozytywnym podejściu wezmą sprawę „od czoła”.

 

 

Feria może intrygować swoją osobowością. Jednak nie jest specjalnie otwarta na innych. Można wyczuć w niej hermetyzm, zdystansowanie, choć jest to zupełnie niewymuszone.

Jest przede wszystkim jest łagodna, ideał ferii to łagodność. Czasami nie udaje im się łagodnie żyć, niektórzy ludzie by chcieli np. wchodzić z nimi w relacje, które ferie wybijają z ich spokojnego, osobnego od innych rytmu.

Jest zwykle mila, uśmiechnięta, atrakcyjna i uczciwa. Uczciwość nie oznacza bratania się, tylko poprawność. Atrakcyjność nie oznacza chęci wchodzenia w głębsze relacje. Może być w związku, ale wyglądać, jakby żyła sama i jej to nie przeszkadzało.

Stąd fair – można przetłumaczyć z angielskiego jako „poprawny”, „być w porządku”, „być fair”.

Ferie lubią być blisko, ale nie bardzo razem związane, połączone.
Strona wydzielająca się ze Źródła, istoty które są na tej stronie (łuk zstępujący) ma w sobie konieczność oddzielania się. I feria to ma w sobie – oddzielanie się. Dusze mogą się nawet stapiać, a zewnętrznie nie będzie bliskości.
Inne typy mogą mieć również postawy niewiązania się wynikające z samego typu, albo wzorce niewiązania się – przyjęte od innego typu (będą postępować jak ktoś mający inne pochodzenie Duszy). Jedno drugiemu nie przeszkadza.

Dużą cechą ferii jest dążenie do niezależności i nawet braku związków, taka wolnościowość, – fruwam sobie to tu to tam..

Niezbyt duże zainteresowanie myśleniem, ale duże zainteresowanie przeżywaniem, raczej ładnych rzeczy, krajobrazów, spraw. Jakby można było zrobić łapkę, w której byłyby piękne głębokie odczucia, to by się nałapały ferie. Emotikon slightsmile

Ferie są jakieś mądre bardzo, chociaż ich zdystansowane zachowanie może na to wskazywać. Jak to się mówi: można kogoś posądzać o mądrość, wystarczy, że nie będzie otwierał ust. Wiedza, mądrość – ferie nie mają zainteresowania.

Lgną do wzniosłości, lekkości, piękna.  Ale ktoś jak to zna, może je zmanipulować, oszukać dając zamienniki odpowiednio równo ciekawe. Ciemni potrafią wysokie nieczyste energie porobić tak, aby wyglądały na upragnione i oszukać nimi ferie.

Istoty z ciemnej strony zresztą robią tak wobec różnych osób – oszukują że coś jest czyste, a jest wysokie a nieczyste.

Wróżki z feriami mają wiele wspólnych wzorców zachowania, postaci. Chyba jednak nie są tym samym typem.

Wcielenia ferii

Najczęściej można zauważyć Duszę ferię wcieloną w kobietę. Znam chyba tylko jednego mężczyznę – ferię, ale u innych tego pochodzenia nie dostrzegłem. Istoty te są o wiele rzadsze od aniołów. A koziorożce są już w ogóle wyjątkowo rzadko widziane [znam jednego płci żeńskiej].

Ferie są to istoty wcielające się w ludzi, jak również  – jak i inne typy – pozostają w naszych okolicach niewcielone w ciało fizyczne. I można je odczuwać w świecie eterycznym [ich obecność, przejawianie się].

Ferie są przesunięte na stronę ciemną. Nie żeby jakoś komuś chciały krzywdę robić, ale są mocno istotami wolnościowymi, nie znoszą nakazów, zakazów, ustaleń, do których miałyby się stosować. Raczej uciekną. Dlatego w formie eterycznej, niewcielonej w ciało fizyczne przebywają na odludziach, w uroczyskach, w niedostępnych miejscach przyrody.

Fauny (satyry)

Z innych inkarnowanych „istot mitycznych” można wymienić Fauny, po grecku nazywane Satyrami [co prawda satyry są w obrazach jakby sporo przesadzone, dając poczucie jakiejś „diabelskiej mocy” ukrytej w swojej postaci, tu Malczewski się też wpisuje].

Faunami można nazwać mniej obciążone typy, satyrami – bardziej.

Sporo osób z kręgów motocyklistów jeżdżących w ciemnych kurtkach albo ma wzorce fauna, albo ma Dusze fauna (ale to rzadziej).

Satyry mocno są przywiązane do zmysłów, do „zaspokajania zmysłów”, lubią to i nie kryją się z tym. Fajka w ustach fauna to oznaka zaspokajania smaku. Ale nie tylko. Fauny mają przemyślenia, rozważania.

Nie są, jak ferie – ulotni, zwiewni, wręcz przeciwnie. Są dobrze posadowieni na ziemi. Jak faun – satyr ma motocykl i zaspokaja żądze zmysłowe przez „free ride” (wolnościową jazdę) to wybierze motocykl ogromny, nalany, dający tak duże poczucie pewności, jak tylko może dawać.

Fauny są indywidualistami, chociaż mocno czują braterstwo. Satyry potrafią nawet pójść o oczko dalej.

Motocykliści, którzy psują opinię innym motocyklistom

Szok, co? Motocykliści nienawidzą motocyklistów? No jak to? Przecież napędza Was pasja, jesteście jedną wielką rodziną. No właśnie, że nie jesteśmy. Grupa społeczna nazywana tutaj „motocyklistami” cechuje się dokładnie takimi samymi zasadami jak każda inna grupa społeczna. Są w niej dobrzy członkowie i są w niej źli.

Biała, ograniczająca strona (istoty z tej strony) bardzo jest niekiedy wściekła rozpasaniem, popasami ciemnych faunów. Wygląda to tak: „już ja wam pokażę, wy motocykliści!”

Pewnie znacie fauny z bajek, nie są feriami, nie są aż tak zwiewne jak ferie, bardziej związane z ziemią i bardziej ogólnie przygnębione. Tu coś na kształt fauna z wzorcami wróżki leśnej:

poniżej z bajki Disneja, jednakże cechy charakterystyczne osobowości nieco skrzywione, fauny nie są AŻ tak przebojowe, są raczej skryte, to na potrzebę filmu zrobiono taką postać podobną do fauna:

Disney poszedł na popularność: faunica przedstawiona w 100% prawdziwie nie zdobyła by takiego poklasku. Więc trochę trzeba było ją dopracować. Ale nadal nie jest to feria, wykreowana postać jest bardziej „ciemna”.

Tu przynależy także nasz znajomy Snusmumriken, czyli Wędrowiec, Włóczykij z Muminków:

chociaż nie wygląda na fauna, czyż nie? A jednak – istota leśna, witalna, w pewien sposób zdystansowana..

W Muminkach dobrze opisany charakter. Fauny się rzadko trafiają w takiej „czystej” postaci. Najczęściej można je spotkać w formie  „zanieczyszczonej” ciemnymi wzorcami: gangi motocyklowe mają wzorce faunów, ale ‚rozpasanych”, czyli nie skromnych.

 

 

Obce cywilizacje

Oprócz różnych „zwierząt mitycznych” na Ziemi inkarnują także istoty pochodzące spoza Ziemi a będące raczej podobne do ludzi, nie do zwierząt, ani do stworów bajkowych.

Przykładem jest David Bovie. Jak posłuchać jego dwie dawne, świetne piosenki: Space Oddity i Life On Mars? to łatwo można rozpoznać w nich OGROMNY SMUTEK, wręcz TĘSKNOTĘ. Za czym? Ano za swoim rodzinnym miejscem, gdzieś daleko stąd.

A teraz mocno przejmujące „Life on Mars?”:

 

 

_____________________________

I jeszcze cytat o elfach:

2004-06-04 14:51 agata (k) # portal CUD

Zmysły dla elfa są niezmiernie istotne. Za pomocą zmysłów elf osadza się/centruje w rzeczywistości. Dzieci elfy mogą np. bardzo nie lubic nosic czapek które ograniczają im zdolność słyszenia lub widzenia. Przy przytulaniu się nie pozwalają na zasłanianie sobie uszu chyba że czują się bardzo bardzo bezpiecznie. Mogą nie lubić opatulania w zimie i generalnie ubrań które ograniczaja swobode poruszania. Bliska swojej natury elfica nie włoży więc raczej czegoś co bedzie wymagało od niej podciagania, poprawiania lub tez pilnowania zeby sie nie pogniotło :). Podobnie z butami. Muszą byc wygodne. Szpilki raczej odpadają :::))). Zmysł dotyku jest zmysłem niezmiernie ważnym. Dotykając lub czując czyjś dotyk elfy potrafią rozpoznawać intencje i samopoczucie drugiej osoby i przekazywać informacje o sobie. Komunikują się za pomoca dotyku. Nie szastają dotykiem :). Nie potrafią kłamac dotykiem. Wielką przykroscią będzie dla nich przytulanie sie do osoby której nie akceptują a odczuwaja cos takiego jak kłamstwo tym bardziej seks bez akceptacji i milosci ma tragiczne w skutkach konsekwencje dla elfów tzn produkuje poważne obciążenia. Natomiast bardzo szybko potrafia zaakceptowac kogos i wtedy nie maja oporów przed dotykiem a wręcz go szukaja i potrzebują na równi np. z kontaktem werbalnym.
Bardzo bardzo waznym jest zeby elfich dzieci nie zmuszac do zadnych cielesnych kontaktów, poniewaz zmuszamy wtedy dziecko do kłamstwa w imię grzecznosci, niech same decydują czy chca całować ciotkę Halinkę na powitanie 🙂 (ale to akurat dla kazdego swiatlego rodzica niezaleznie od rasy jest oczywistością). Poprzez niewlasciwy dotyk albo poprzez jego brak mozna elfa złamac. Elfy bardzo cierpią gdy nie mogą komunikowac sie z kochaną osobą za pomocą dotyku (np.przy zablokowanych na dotyk rodzicach) albo gdy sa do niego zmuszane. Nie wolnokarać elfiątka odbierając mu dotyk. Gdy są zmuszane do dotyku całą swoją naturą czują ze odbiera sie im godnosc. Elfia godnosc jest czyms zupelnie innym niz ludzka. Elfia godnosc ma u swoich źródel głębokie przekonanie że każda żyjąca istota jest „obywatelem” wszechświata i ma prawo do swojej wyjatkowej natury i jest równa tzn jest partnerem wobec innych istot. Objawia się to czymś co przez ludzi jest odbierane jako królewskie/szlacheckie wibracje nie ma jednak z tym duzo wspólnego chyba zeby potraktować każdą żyjąca istote jak króla swojej rzeczywistości :::))). Często jest błędnie rozumiana jako zarozumialstwo, najczęsciej przez istoty o niskiej samoocenie. Dzieci elfy są często oskarżane o nadmierną pewność siebie i wynoszenie sie ponad innych. Nic błędniejszego. Poprzez takie zarzuty, których elfy na początku zresztą zupełnie nie pojmują, zabiera sie dzieciątku niewinność i wtłacza poczucie winy a przede wszystkim zapoczątkowuje się degenerację tego niewinnego cudownego poczucia własnej godności i godności innych istot które jest jedną z konstytutywnych cech elfa. Podobnie jest zresztą ze zmysłowością o której pisałam w poprzedniej notce. Jesli w dzieciństwie elfiątko dostanie od tępych rodziców etykietkę rozbudzonego seksualnie bo zachowanie jego zostanie błędnie odebrane, to jest to tez atak na jedną z najwazniejszych cech elfa i prowadzi w konsekwencji czesto do blokad seksualnych albo do wynaturzenia seksualnosci – w kazdym razie do uzywania ciała wbrew elfiej naturze i oderwania miłosci od seksu. Tu przede wszystkim musza uważać ojcowie dziewczynek elfiatek którzy często nie potrafią niewinnie zaakceptowac zmysłowosci córek. Elfy mają tez coś na kształt świadomości obywatelskiej w odniesieniu do planety ziemi i całego wszechświata.

Elfy postrzegają zwierzęta poprzez ich osobiste charaktery. W połączeniu z traktowaniem innych istot partnersko i z szacunkiem może się to objawiać czyms co przez osoby nierozumiejące jest odbierane jako strach przed zwierzetami lub nielubienie zwierząt. Nie jest to strach. Elf zeby polubic psa musi go polubic jako osobe i nie wystarczy ze jest to „piesek”. Tak jest ze wszystkimi innymi istotami. W ziemskiej rzeczywistosci zwierzeta sa często tak pomylone ze jako dziecko elf moze czuc lęk, potem gdy dorasta zaczyna rozumiec tragedię wynaturzonych zwierząt i potrafi im współczuć. Jest to więc zgoła cos zupełnie odwrotnego od ludzkiej wizji przyjaciela zwierząt który z pieska chce zrobic człowieka zabraniając mu „w towarzystwie” lizać się np.po jądrach 🙂 lub mówiąc do niego piskliwym głosikiem, zdrabniając słowa 🙂 i generalnie traktując jak przygłupa.
Elfie dzieci mogą być postrzegane jako zamkniete lub nieufne ponieważ w dziecięctwie często kompletnie nie rozumieją (intelektem) co się wokól nich dzieje. Czują przepływy energii albo raczej postrzegają zmysłami relacje społeczne – są one jednak dla nich często chaotyczne i ogromnie pomieszane. Nie rozumieja społecznych zaleznosci itd. Duzym szokiem jest dla nich odkrywanie nieuczciwości innych osób a najbardziej bliskich. A przed dzieckiem elfem nie ukryje się żadnych intryg ani knowań ponieważ postrzega zmysłowo i energetycznie. I może nie będzie rozumiało czym jest np. kochanka wujka ale doskonale będzie się orientowało kto kogo oszukuje, kto kogo kocha i kto w tym wszystkim bierze udział i odbierało to jako przykrość. W dorosłym życiu jest to umiejetność (ja ją przyrównuję do błyskawicznego wytropienia siatki zalezności tak jak pies lecz wszystkimi zmysłami) która pozwala na błyskawiczne orientowanie się w sytuacji pomiedzy istotami. Tajne romanse sie przed elfem nieukryją :).
Na podwórku i w szkole przyjmuja często role outsiderow, obrońców. Wielką przykrość wyrządza im nierówne traktowanie zarówno ich samych jak i innych istot. Jesli ich natura nie jest złamana stają w obronie. Bardzo cierpią (wstydzą się i czują mocno swoje złamanie) gdy poprzez złamaną naturę nie stają w obronie ucisnionych z powodu strachu.
Jakiś czas temu przypomniałam sobie coś co pozwoliło mi zrozumieć niereformowalny wręcz i głeboko głeboko zakorzeniony we mnie „idealizm społeczny” lub inaczej polityczny można tez to nazwać naiwnością społeczną (nazewnictwo z ziemskiego punktu widzenia:)) . Elfy sa równe lecz mają rózne role. Role obierają zgodnie ze swoją indywidualną naturą, z talentami, predyspozycjami, zainteresowaniami dlatego nie ma wśród nich gorszych i lepszych ze wzgledu na funkcję jaką pełnią w społeczeństwie. Funkcje istotne społecznie pełnią elfy predysponowane do nich i na odpowiednim poziomie rozwoju. Dlatego dla elfa wysokie stanowisko jest równoznaczne z tym że osoba piastująca je jest wysoko w rozwoju duchowym a co za tym idzie mozna jej zaufać i obdarzyć wdzięczną miłością za to że jest i że wspiera inne elfy swoją dobrą i mądrą naturą. Mozna porównać do stosunku wnuka do dziadka czy wnuczki do babci. Dlatego pomimo tego, „że wiem jak jest” 🙂 gdy odkrywam, że osoba piastująca społecznie ważne stanowisko i jest ogólnie szanowana jest np.nieuczciwa tzn nie zasługuje na szacunek niezmiennie bardzo bardzo się dziwie ze to jest możliwe :). Bardzo ciężko zrozumiec elfom, na czym polega złożony ludzki system (dla elfów) kar i nagród społecznie przydzielanych i czym jest kariera i dążenie do władzy (w ludzki sposób pojmowanej. Skutkuje to często tzw. aspołecznością elfów. Można je odnaleźć wśród komunistów, młodziezy lewicującej itp różnych subkultur które krytykują zastany porządek społeczny i angazują się w ekologię. Jeśli chodzi o zycie zawodowe to bardzo ciężko sobie radzą z niesprawiedliwymi i głupimi szefami ponieważ nie przyznają im wewnetrznie prawa do piastowania kierowniczego stanowiska a nie potrafią udawać szacunku. Dążą więc do samodzielności zawodowej. Są czesto odbierane jako niepokorne i zbuntowane a one po prostu robią wszystko żeby obronić/ochronić swoją naturę. I atak w wykonaniu elfa raczej zawsze będzie miał charakter obronny :).
Serdecznie wszystkich pozdrawiam :):):)

W obszarze elfów widzę często kłopot – czy dany ktoś jest elfem, czy też ma „tylko” elfie wzorce. Bardzo popularne są wzorce anielskie wśród elfów, a jest też sporo osób – aniołów z wzorcami elfimi. Z czasem jednak, gdy się kogoś obserwuje, prawdziwe wnętrze wychodzi na jaw i pokazuje się, zaś pierwsze wrażenie wskazujące na wzorce danego typu jest rozpoznawane prawidłowo jako wzorce przeżywania, działania, postrzegania.

Cytaty z portalu CUD:

Smoki wodne
Prawdopodobnie „smoki wodne”, które z tej ich planety wyemigrowały na Ziemię, w większości wybrały inkarnacje delfinów (a mniejszość inkarnacje ludzkie). Wg mnie smoki wodne były pod względem ewolucyjnym zbliżone do delfinów, w każdym razie znacznie bardziej niż do ludzi.

Cżęść delfinów te z linii ewolucyjnej wcielały się wiadomo: jak je ewolucja prowadziła. Te pewnie maja niższe ERD, często nawet zerowe, jak większość zwierząt. Pewnie któreś następne wcielenie będzie ludzkie.
Druga część to wcielone otherkiny. Tak jak napisałeś: smoki, a może jeszcze syrenki, nimfy wodne i inne wodne stworzonka, które weszły w materię poprzez ciała delfinów. No i częśc aniołków :). I tak jak napisałeś: „nie mają takich możliwości rozwoju, takich możliwości ewolucji (aż do oświecenia) jak ludzie” .

Kim jestem?

Pytanie o pochodzenie Duszy jest dużym pytaniem. Mój znajomy chciał się tego dowiedzieć zimą. Pytał mnie, a ja nic. Dopiero przed tygodniem [po pół roku] mogłem, byłem w stanie to powiedzieć. Jak pytałem wtedy Wyższych Jaźni, Dusz, to zdecydowana odpowiedź równała się „on nie ma tego wiedzieć!” – i tak musiałem jakoś w miarę delikatnie mu to powiedzieć, że na razie nie wiem, i że pytanie jest duże. Ale kolega działał, szukał, czytał, pracował nad sobą.

No i po pół roku zarówno Dusze dały zgodę jak wcześniej nie dawały, jak i ja się dowiedziałem niedawno, bo wcześniej nawet jak się wysilałem, skupiałem to nic nie przychodziło – nie miał wiedzieć i koniec. Niedawno na forum Swiatdusz podany został film ze wskazaniem jakiego pochodzenia jest pewna osoba na nim pokazana. I nagle stało się jasne, że mój znajomy jest właśnie z tej linii pochodzenia.

Można oczywiście samemu się domyślać, czytać na temat prawdopodobnego pochodzenia, próbować weryfikować swoje domysły. Ja tak robiłem przez kilka lat, nie udawało się, ale za to się ileś dowiedziałem informacji. Aż w końcu naszedł mnie pomysł końcowy i powoli się zacząłem z nim oswajać.

Oczywiście muzyka może inspirować, wskazywać komuś na pochodzenie Duszy. Można rozpoznawać swoje uczucia, jakieś przemożne ciągnięcie do tej lub innej melodii – to Dusza coś ważnego mówi.

A to [link] do strony o muzyce, gdzie coś takiego opisuję.

Ludzie z linii ewolucyjnej [LLE]

Bycie człowiekiem dotyczy w większym lub mniejszym stopniu wszystkich nas inkarnowanych w ciała ludzkie.  Jesteśmy na ziemi w takich właśnie ciałach, mając do czynienia z takimi konkretnie genami, energiami [spadkiem po poprzednich pokoleniach ludzi] wraz z historią ludzką, genealogią, środowiskiem, posiadłościami itd. A więc jest tego dużo. I dlatego mocno to wpływa na życie istot inkarnowanych nie będących ludźmi. Niemniej mimo, iż tego jest dużo, to nie może to w żaden sposób zmienić natury pochodzenia danego kogoś.

Ciało człowieka ma samo z siebie różne możliwości, uzdolnienia, ograniczenia, potrzeby, a także pragnienia. Nie dziwmy się więc kiedy „czegoś chcemy”, co akurat może nie pochodzić z naszej rdzennej natury. Bardzo istotnym i silnym napędem jest rozmnażanie się. Ten instynkt ciało posiada ponieważ za wszelką cenę chce przedłużyć gatunek. Nie obchodzi je, że wokoło ileś innych ludzi dobrze sobie radzi z owym przedłużaniem a w niektórych miejscach na Ziemi to nawet za dobrze sobie radzą, aż mają kłopoty. Nie – ciało jest bardzo egoistyczne. I tak zarówno kobiety chcą, żeby to ją zauważyć, a mężczyźni chcą, żeby to on wygrał zaloty. No cóż.. prymityw do czwartej potęgi, ale zdaje egzamin. Nic nie mam do tego, żeby się wzajemnie kochać, przytulać, pieścić, być w intymnych związkach itd, ale nic nie mam również przeciw myśleniu, rozumowaniu, rozważaniu, refleksji, zastanowieniu, rozmowom, dogadywaniu się. Natomiast ciało fizyczne jest za, ale tylko za tymi pierwszymi aktywnościami. Drugich po prostu nie postrzega, nie ma ich dla ciała fizycznego.. i tyle. Czyż to nie jest mocno prymitywne ?

Można przez takie postawy ciała fizycznego mieć różne wątpliwości, można się wstydzić owego prymitywu, pociągu tak durnego jak dwa lewe buty. Można mieć kompleksy, depresje lub nerwicę.

Co ciekawe, religia ma na to dobry sposób, rozwiązanie. Dla osób z linii ewolucyjnej [które nie dostrzegają w sferze seksu o wiele więcej, niż swoje ciało] to jest istotnie bardzo dobre rozwiązanie. Mówię o pozytywnym, choć prostym podejściu do seksu, prezentowanym przez księdza Pawlukiewicza. Obowiązują dobrze określone zasady. Proste, acz zdrowe. Natomiast bardzo pro-rodzinne, pro-prokreacyjne.

Opowiada o miłości w wymiarze erotycznym. Ślub konieczny, a potem niech będzie wam bardzo przyjemnie i szczęśliwie. To jest istotnie bardzo prawidłowe i przydatne, i działające. Realne i świetnie opowiedziane. Bardzo mi się podoba.

Jedynie jest ten kłopot, że to co opowiada ks. Pawlukiewicz bardzo dobrze działa dla prostych z natury ludzi z linii ewolucyjnej. A co z tymi, którzy pochodzą z elfów, z aniołów, ze smoków? Owszem, posiadają oni ciało ludzkie, i dla tego ciała wszystko co powiedział ks. Pawlukiewicz bardzo jest dobre, i sprawdzone. Natomiast dla ludzi nie z linii ewolucyjnej jest jeszcze ileś spraw, ileś świadomości ponad samo ciało fizyczne. I naprawdę trudno jest dobrać, dopasować się, dogadać się, opowiedzieć sobie wzajemnie o pragnieniach, wizjach, duchowości. Ksiądz niestety dla takich osób nie ma nic do powiedzenia, oprócz tego, co dotyczy się ciała fizycznego.

Przez kilka lat, od momentu, gdy dowiedziałem się o upadłych [według Leszka Żądło] lub inkarnowanych [wg mnie] aniołach uważałem, że pozostała część populacji ludzkiej wywodzi się z jednego miejsca, czyli z Ziemi.

Fajnie, myślę, już wiem, skąd 85% populacji. Ale nie pasowało mi to do końca. Coś było nie tak.

Nie za bardzo dawno doszła do mnie informacja [uświadomiłem sobie], że osoby z linii ewolucyjnej także mogą pochodzić spoza Ziemi – z innych „planet” . Piszę w cudzysłowie, co oznacza z innych miejsc wszechświata. I wydaje mi się, że też z innych planów [na nieco wyższych planach mogła się dusza kreować]. Przykładem mogą być elfy z Ziemi i elfy spoza Ziemi. Elfy generalnie są z płaszczyzny eterycznej. Ale z eteru ziemskiego są bardziej takie „ziemskie”, nie bardzo mające chęć rozmawiać o ezoteryce, owszem mają spore rozpoznanie w przyrodzie, naturze, natomiast jednocześnie są mało „uduchowione”. Te elfy, które pochodzą spoza Ziemi mają o wiele bardziej rozwinięte „czułki” ezoteryczne. Wydaje się, że może samo pochodzenie z innego obszaru, migracja dodaje zdolności/zainteresowań ezoterycznych.

Pewien starszy pan bardzo interesuje się kulturą, jest nieco niedostosowany do „twardych reguł” ziemskich, natomiast dobrze sobie radzi w przestrzeni międzyludzkiej, w kulturalnych relacjach. Nie jest w żaden sposób zainteresowany duchowością, ezoteryką, nie ma rozwiniętych i ciał subtelnych do tego, i naturalnych [jak się wydaje] zdolności.

No i się zastanawiałem – taki niewielki stopień dostosowania się do warunków ziemskich wydawał się mi charakterystyczny dla inkarnowanych aniołów. Jednak u aniołów sprawa duchowości najczęściej jest bardzo istotna w życiu, chociażby w postaci nostalgii. Ów pan nie ma w żadnym stopniu takiej nostalgii.

Tak było, póki mój znajomy Artman nie powiedział mi, że coś w tym panu widzi wenusjańskiego [i u innego człowieka – dziecka podobnie]. I wyjaśniło się. Dusza tego pana wygląda na to, że pochodzi z Wenus z planu eterycznego. I to by się zgadzało – nie jest zainteresowana duchowością, bo jest bardziej z linii ewolucyjnej niż z „upadku” z wysokich ciał [planów]. A jednocześnie nie jest dobrze przystosowana do życia na Ziemi, raczej tak „szybuje” w sferach kulturalnych, z powodu pochodzenia nie z Ziemi.

Kiedyś na CUDzie Leszek Żądło bardzo ciętym językiem opisał George’a W. Busha. Że z małp pochodzi, i że taki prymityw. Nieco  się zdziwiłem.

Myślałem, no dobrze, młoda dusza, z linii ewolucyjnej, ale żeby aż tak blisko od małpy? I okazało się, że owszem, i niedawno małpą był ale nie na Ziemi.

Inne rzadkie pochodzenia

Inne spotkane pochodzenia dusz osób [rzadkie]:

Kraisorn Puksa – to tajska nazwa zwierzęcia [lew ze skrzydłami – element ognia], taka osoba się niedawno pytała o pochodzenie duszy. A oto dawne, tajskie wyobrażenie:

Bob Marley – coś jak żółw [linia ewolucyjna], ale spoza Ziemi:

Miley Cyrus [dziewczyna po lewej] – dusza rusałki z wzorcami istot bagiennych. Ten pan z prawej, to anioł:

Angelina Jolie: dusza skreowana na obcej planecie w linii ewolucyjnej, pierwsze wcielenia jako jaszczurka-traszka czy coś podobnego, trochę z tego wyrosła, a trochę nie.

Inne ciekawe opisy pochodzenia dusz są zamieszczane na forum swiatdusz.pl [link] [link]

O Aniołach i Smokach pisze też Agata Borowiak na stronie Nikodema Marszałka [link]

Przez jakiś czas na początek jest tu utwór z dedykacją dla wszystkich osób czujących się obco na Ziemi, zagubionych pomiędzy jakimiś dziwnymi ludźmi, zastanawiających się „skąd ja się tu wziąłem na tej ziemi”?

Przeznaczenie dla Dusz

Oprócz wymienienia konkretnych linii pochodzenia [rodzajów] istot, można się też pokusić aby oglądnąć jakie są owych istot intencje.

I tak portal-duchowy.pl prezentuje [link] artykuł grupujący rodzaje istot inkarnowanych właśnie w podziale na ich sposoby działania, na ich doświadczenia. Taki podział też może coś ciekawego wnieść do poznania siebie i innych.

Intencje dają się rozpoznać także w rolach Duszy, w tym, do czego predystynowana jest dana dusza. Ta pani jest akurat przeznaczona do śpiewania. I pięknie śpiewa:

A tu druga pani.

Co prawda same piosenki z peerelu średnio mi się podobały, a i za piosenkarką nie przepadałem, ale potwierdzam, że to jest jej przeznaczenie Duszy. Zresztą miała kilka dobrych, czy nawet bardzo dobrych piosenek.

Czy Mylene Farmer ma to samo pochodzenie co David Bowie? – obca cywilizacja? Jest to bardzo możliwe.

Mylene Farmer i David Bowie

 

Generalnie nie polecam jakoś ludziom, aby pytali się specjalistów o to, jaką mają Duszę, jakiego pochodzenia. Ja sam, jak miałem pytania o pochodzenie Duszy, to Wyższe Jaźnie nie chciały mi dawać odpowiedzi na to pytanie. Mówię: dlaczego? A one: rozpoznanie tego, jaką kto ma własną Duszę jest dużym zadaniem we wcieleniu i sporo jest rozwijające. Więc podawanie komuś tego powoduje, iż omija on/a zadanie duchowe. Więc przestałem badać pochodzenie czyichś Dusz na potrzeby odpowiadania na czyjeś pytania.

Ale jeśli ktoś chciałby bardzo dowiedzieć się o swoim pochodzeniu Duszy, można się umówić na sesję z

Arkadiuszem Lisieckim

tu link do strony www

Indywidualne konsultacje dotyczące rozwoju osobistego i duchowego
info@oświecenie.com
603426717


Komentarze do tego tekstu z lat 2010-2014 są tu: [link]

 

172 komentarze do “Istoty innego pochodzenia

  1. Andrzej Autor wpisu

    Znam dwie osoby z Duszą z Wenus,
    jest ona zainteresowana poprawnością (biała strona), sentymentalnością,
    dbałością (dobrze się na zewnątrz prezentuje)
    ale też występuje duża upartość,
    niechęć do zmian, aktywności takiej, że „coś zmienimy w życiu”.
    Jest za to dość mocne, acz ukrywane
    pragnienie rządzenia, zarządzania,
    posiadanie swojego zdania i wyrażanie go – może nie aż takie nachalne (bo charakter dość delikatny), acz.. zdanie powinno się liczyć!

    w sumie jak na Duszę to bez kłopotów,
    taka mocno „do przełknięcia” ta Dusza.
    Oczywiście dla zarządców karmicznych Ziemi,
    bo tu na powierzchni, w inkarnacji – no to już nie aż tak miło czasami ..

    szlaczek:
    🎨🧵🧶🛒👓🎪⚽🥎🏓🔉🎺🎻🎹🪓🔨🔧🛠⚗🔬☎

    Poniżej bardzo ciekawa analiza p. Elżbiety,
    analiza dotyczy Elona Muska, jego Duszy: Kosmicznego Wędrowca (dobrze się uruchomił z biznesem kosmicznym, prawda?)
    Uwaga: p. Elżbieta odwrotnie nazywa Duszę i Ducha,
    nie tak jak w Nowym Testamencie i u mnie.
    Trzeba sobie przestawiać na bieżąco.

    Odpowiedz
  2. Andy

    Parę dni wstecz pojawiła się informacja astrofizyków o obserwacjach Czarnej Dziury pochłaniającej gwiazdę wielkości Słońca. Animacja ilustrowała zdarzenie w Otchłani. A ja oglądając to – poczułem się jakbym widział żywą istotę rozszarpywaną przez predatora. Próby kminionego widzenia bez powodzenia (!) – Dusza swoje WIE. I dzisiaj nadal, czuję ten sam wewnętrzny sprzeciw, i nadal robi się smutnawo.

    Odpowiedz
  3. cjaroslaw

    UKF
    Od czegos trzeba zaczac. Przemiany sie dzieja na raty, wraz z rozszerzaniem swiadomosci, podwyzszaniem samooceny i osiaganiem coraz wiekszej wewnetrznej zgody ze soba, w tym dusza. Ja widze rozwoj podobnie jak alpinisci zdobywaja szczyty. Jest oboz baza (intencja wyjsciowa, potencjal w dyspozycji do dzialan) oboz 1, 2, 3 ( uswiadomienia, uwolnienia, uzdrowienia, przemiany, doswiadczanie nowego) az do szczytu ktory symbolizuje osiagniecie celu. Po drodze potrzebna motywacja, wytrwalosc, cierpliwosc. Po drodze niezwykle wazna wspolpraca z innymi uczestnikami wspinaczki (wspieranie, pomaganie, proszenie o wsparcie, wspolne dzialania) . Tak jak alpinisci moga sila swojej woli, miesni i zacieciem ze strony ego osiagnac szczyt, to w wypadku rozwoju duchowego odwolywanie sie do Sily Wyzszej (Boga, Boskiej Matki Ziemii) jest niezwykle wazne i pomocne. Bodajze Leszek Zadlo w ktorejs ze swoich ksiazek wspomnial o kochajacej, wspierajacej spolecznosci. Dla mnie to tez istotny czynnik pomocniczy,; ludzie ktorzy moga zaoferowac wsparcie, dobre slowo, pomoc albo tylko sama obecnosc. I co ciekawe, ze w drodze do szczytu, niezaleznie od wysokosci na ktorej sie jest zawsze moga sie pojawic przeszkody (wiatr, snieg, zimno, mgla, zmeczenie, coraz mniej tlenu) albo (obciazenia karmiczne, ingerencja ego, astralu, niewlasciwe przekonania, niska samoocena, itd). Tak wiec wniosek, ze lepiej nie warunkowac rozpoczecia przemian tym czy tamtym tylko na miare otwartosci, warunkow i szczerosci ze soba zaczac je tworzyc.

    Odpowiedz
  4. UKF

    No właśnie, staram się pracować nad wyborem, który mam, a z którego nie korzystam za często, bo wymaga on pewnego szczególnego wysiłku emocjonalnego. tzn. ego ma problem z tym jakie są rzeczy, jaka jest atmosfera, jakie są okoliczności, jak jest brzydko i szaro, ale w sytuacji awaryjnej wszystkie te rzeczy przestają mieć znaczenie. Powinno się więc żyć rozumiejąc, że wszystkie zasoby się kończą i tylko wysiłek milionów ludzi tworzy coś, co określamy jako stabilność gospodarczą. Tzn. że nie ma żadnej stabilności, a tylko nasze intencje i działania tworzą taki porządek rzeczy. Więc zamiast produkować negatywne emocje, które nie opuszczają ludzkiego ciała, a chodzą w obiegu zamkniętym i mają wpływ na narządy wewnętrzne, trawienie, myślenie i postrzeganie, można utrzymywać w pamięci cel, czyli pozytywną intencję, która ma nas zaprowadzić do tego, co chcielibyśmy czuć. Tylko do tego trzeba się przestać identyfikować z zewnętrznym światem. Przestać nim żyć, a zacząć żyć tym, co ma się w środku w relacji do świata. Kiedy w środku ma się same negatywne emocje, to się ucieka od nich w świat zewnętrzny i tak w kółko. Dopóki postawa się nie zmieni, to świat się nie zmieni, bo świat, to nasze emocje, intencje. Oczywiście w znaczeniu parabolicznym.

    Odpowiedz
  5. cjaroslaw

    UKF
    Dobrze opisales swoje postrzeganie swiata zachodniego i tego w obecnie w PL. Jestesmy rzeczywiscie poddawani ogromnym presjom bysmy reagowali i zyli tak, jak inni tego chca. Ja pamietam Polske komunistyczna i znam swiat zachodni. Gdy wyemigrowalem na Zachod to wlasnie mialem take poczucie bycia mniejszym, gorszym. Wszystko przychodzilo z trudnoscia, takie przezywanie kolejnego upadku. W moim przypadku to nie byl tylko efekt zderzenia sie dwoch swiatow ale i tez wtedy bardzo niskiej samooceny.
    Rozumiem ze postrzeganie rzeczywistosci wiaze sie z zaprogramowaniem i poziomem rozwoju swiadomosci. Mi w lepszym funkcjonowaniu pomogly rozne terapie ale i tez wraz z nimi rozszerzajaca sie zdolnosc rozrozniania, jak to nazywaja tez swiadomosc rozrozniajaca ktora byla, i jest pomocna w okreslaniu celow i tego co chce doswiadczac. Dla mnie jednym z motorow napedowych bylo okreslanie co chce miec czy doswiadczac. Od jakiegos czasu czuje duze przewartosciowanie w sferze doswiadczania pozytywnych uczuc. Wraz z wiekszym poczuciem wolnosci rodzi sie tez swiadomosc ze mamy coraz wiekszy wybor. I tu zdolnosc rozrozniania moze byc pomocna w wyborach i decyzjach. Dla mnie to nie tylko cel np stabilizacji zawodowej czy stalego przyplywu pieniedzy ale i tez doswiadczanie wewnetrznej harmonii, zgody ze soba, akceptacja siebie, obdarzanie siebie, w tym swojego materialnego ciala uczuciem, tym co Dobre. Pomimo wiec presji z zewnatrz zawsze mozna choc troche przekierowac swoja uwage na wartosci i wysokiej jakosci uczucia i doznania te ktore sie wybiera swiadomie doswiadczac. W miedzyczasie bedzie sie ujawniac to co w nas a co stoi na przeszkodzie lepszemu zyciu ale temu wlasnie sluza porady mistrzow, rozne terapie, rozwoj duchowy itp.:)

    Odpowiedz
  6. UKF

    cjarosław, fajnie, że podzieliłeś się swoimi przemyśleniami. Kiedyś zetknąłem się z diagnozą niezadowolenia z życia, jako mojego głównego problemu. Nie mogłem tego zrozumieć wtedy i teraz też mam z tym pewne problemy, bo na prawdę czerpałem przyjemność z życia aż do momentu, gdy zaczęło się coś psuć. Kolejne problemy lawinowo zaczęły karmić niezadowolenie. I już nie było siły, żeby się cofnąć.
    Żyjemy w kulturze konsumpcji, w której filmy i telewizja pokazują nierealny świat nierealnych ludzi. Pokazują ludzi sukcesu, wykreowanych przez kreatorów wizerunku i/lub dobrych filmowców. To wytwarza w człowieku zazdrość, poczucie własnej małości i bezsilności, dążenie do życia właśnie takim wyidealizowanym życiem i pragnienie bycia ideałem – dla matki, ojca, partnerki, kolegów itd. Taki obraz powoduje ogromne niezadowolenie z życia. A najgorszy jest szok, gdy się wyjedzie za granicę. Człowiek zwraca uwagę na bogactwo lepszego świata i czuje się mały, nic nie znaczący. Później wraca do kraju, do cwaniaczków, kombinatorów, chamstwa i wyzysku. Wtedy ma ochotę strzelić sobie łeb. Jak sobie więc radzić w tej naszej pięknej kulturze?

    Odpowiedz
  7. cjaroslaw

    Kilkanascie lat temu, gdy pierwszy raz spotkalem osobiscie Leszka Zadlo to on w pewnym momencie chwycil za swoje wahadlo i powiedzial do mnie i mojej zony; „niebieskie”. Nie za bardzo wiedzialem o co chodzi i poprosilem o wyjasnienie i uslyszalem; :niebieskie aniolki”. Potem byl uprzejmy i dal nam pare swoich artykulow na temat Aniolow. Okazalo sie ze wtedy ten temat byl rzeczywiscie na fali, tylko my o tym nic nie wiedzielismy.
    W ten sposob ja i moja zona dowiedzielismy sie o swoim nie-ludzkim pochodzeniu. No tak, i co z tym zrobic. Artykuly Leszka pomogly co nieco zrozumiesc i odniesc informacje do siebie. No, ale rok pozniej, inna osoba prowadzaca warsztaty nam powiedziala , ze nie, nie wygladamy na Anioly, i oczywiscie na istoty z ludzkiej ewolucji, a raczej na istotki bardziej zblizone do Natury, lesne. I tu przyznam ze sie poczulem troche rozczarowany bo w tamtym czasie czulem troche sie dumny bedac Aniolem. A tu jakas istotka lesna, wedlug tej osoby. Wtedy odlozylismy ta sprawe na „pozniej” i zaczelismy sie pomalu oczyszczac, uzdrawiac, szkolic w tematach duchowych, rozwijac… Do momentu gdy, ponownie na warsztatach dwa lata temu, prowadzaca je powiedziala ze z nas to ani Anioly, ani ludzie a kosmici. Przyznam ze ponownie otrzymalismy informacje o swoim odmiennym pochodzeniu, ale, co za pomieszanie w zwiazku z tym naszym pochodzeniem.
    Wtedy odpuscilismy i przyszlo czesciowe zrozumienie, ze nie nalezy sie utozsamiac ze swoim pochodzeniem. Zainteresowalismy sie bardziej poznawaniem siebie, naszych potencjalow i dalszym uzdrawianiem i rozwojem. Oczywiscie na miare otwartosci, mozliwosci i szczerego zaangazowania.
    Czy wiedza o swoim pierwotnym pochodzeniu jest istotna ? Tak, bowiem moze poprowadzic do wiekszego samopoznania i odkrycia swoich potencjalow. Tak, bowiem mozna tez rozpoznac dlaczego (jak niektore osoby w tym watku pisza) sie tu na Ziemii tak czujemy wyobcowani. Nie, gdy gdy ego przejmuje paleczke dyrygenta i aczynamy sie czuc lepsi od tej calej masy Ziemian.
    Z biegiem czasu odkrylem ze taka informacja o swym pochodzeniu moze byc pomocna w uzdrawianiu sie i w odkrywaniu swoich obciazen i w szczegolnosci dotyczacych swojego postrzegania materii i swojego pobytu na Ziemii i w materialnym ciele. Z tego co odkrylem u siebie i innych to, ze niechec, nieakceptacja materii i swojego pobytu w tym swiecie moze prowadzic do wielu decyzji i kierunkow zyciowych prowadzacych do ascezy, wyrzekania sie dobr, pieniedzy, izolacji, na rozne sposoby niszczenia ciala, karmy tulacza, bezdomnego. Emocjonalnie mozna czuc niechec do materii i glebiej nienawisc do siebie ze sie tu znalazlo, nienawisc do Boga ze stworzyl ten swiat materii w ktorym sie jest. To prowadzi do glebokiego poczucia braku szczescia, spelnienia i w zwiazku z tym ciagla tesknota za powrotem do Boga, do Absolutu, do „swojego swiata”, na swoja planete. To motywuje wcielone istoty z innych niz z ziemskiej ewolucji do checi i przymusu opuszczenia zycia na tej planecie. To moze tez byc u podstaw dazenia do oswiecenia. Rzecz w tym, ze z takimi intencjami, postawami nie dojdzie sie do oswiecenia i niemozliwym sie jest wyrwanie z ponownego inkarnowania sie w warunkach ziemskich.
    Co teraz ? Moze zrezygnowac z oswiecenia, z rozwoju, oczyszczania sie ? No nie, ja tu czuje ze do tematu nalezaloby podejsc z innej perspektywy.
    Uswiadomilem sobie ze dazac np. do oswiecenia stawiam zawsze ten cel w przyszlosci i ze on zawsze bedzie w przyszlosci, a wiec nieosiagalny. Powrot do Boga, Raju, itp. tez jest przemieszczaniem czegos, Kogos w inne miejsce. Skoro Stworca jest wszedzie i wypelnia soba, swoja swiadomoscia caly Wszechswiat, to dokad sie udawac skoro On jest i tu, gdzie ja jestem. Moze kierunki poszukiwan sa niewlasciwe ? Droga do wolnosci i spelnienia wiedzie wiec nie na zewnatrz a do wewnatrz.
    Na sobie sprawdzam jak wazne jest podejscie do swojego fizycznego ciala. Wcielenia ascezy, wyrzekan, chorob, glodu nic nie daly oprocz obciazen. Ono w koncu nie jest zadna przeszkoda a raczej mozliwoscia dla duszy przejawiania sie w tym swiecie materii na Ziemii. Gdy zacznie sie uswiadamiac i traktowac swoje fizyczne cialo jako czesc siebie to moze byc krok milowy wlasnie w kierunku lepszego zycia tutaj i w wiekszej zgodzie ze soba. Idea ktora do mnie przyszla to , ze dusza zawsze bedzie sie gdzies we Wrzechswiecie inkarnowac a wiec zawsze bedzie potrzebowala mehikulu (ciala) poprzez ktore sie bedzie w danej rzeczywistosci mogla przejawiac i ja doswiadczac.
    Ziemia, Boska Matka, Gaja moze sie stac przestrzenia przyjazna, gdy sie sobie na to pozwoli. W rzeczywistosci Planeta podtrzymuje procesy zyciowe w organizmach ktore ja zamieszkuja, w tym w swiecie roslin, zwierzat i w ludziach. Odkrywanie i doswiadczanie swoich pierwotnych potencjalow, boskich jakosci moze sie stac fascynujacym zajeciem prowadzacym do spelnienia, dostatku, wolnosci, zdrowia, jednosci ze Stworca…tu, na Ziemii. I temu , jak to rozumiem, powinien sluzyc m.in. rozwoj duchowy.

    Odpowiedz
  8. Zbig.

    „zrodzony w światach anielskich” (yorotka)

    Ja bym uzupełnił tak: „Zrodzony, a nie stworzony” (znacie ten cytat?).
    Podobnie, jak ze zrodzeniem przez mamusię (przy udziale tatusia), które trudno uważać za stworzenie, jeśli poważnie traktuje się reinkarnację.
    W filozofiach i religiach azjatyckich jest praktyka „Kim jestem”. Niektórzy z poważnych uczniów osiągają sukces, uświadamiając sobie, że są „Tym”, niezależnie od tego, gdzie, kiedy, ile razy i z kogo (jakich ludzi, jakich bogów) się rodzili.

    A „To” nie jest tym samym, co Bóg ze świata przyczynowego, który stworzył anioły (wg LŻ). „To” jest wszystkim, i wszystko jest „Tym”. „To” jest zarówno pustką, jak i formą.

    Nie znam szczegółów „mojego zrodzenia w światach elfich”, ale mam pewną pamięć tego, czym było i czego doświadczało „moje Ja” przed tym „zrodzeniem.” To moje Ja, przemierzając światy subtelne, w dół aż do zetknięcia się ze światami  fizycznymi, nie zaakceptowało drapieżności panującej w świecie fizycznym, więc zamiast zrodzenia jako człowiek, uciekło w „zrodzenie się w światach elfich”. Ale później uległo naturalnemu kierunkowi ewolucji, i ta istota elfia „zrodziła się” ponownie, tym razem w świecie ludzkim (i nie było to upadkiem, przeciwnie, było to krokiem ewolucyjnym).

    Przypuszczam, że podobnie jest z istotami „zrodzonymi w światach anielskich” (i innych niefizycznych), a więc i z osobami w tej dyskusji.
    Ciekaw jestem, czy ktoś tu ma takie wspomnienia. Kiedyś czekałem, aż się Leszkowi Ż. to przypomni, ale się nie doczekałem. A szkoda, bo jemu jak coś się przypominało, to bardzo wyraźnie.

    Odpowiedz
  9. jakub1

    Mi jest dobrze, myślę, że wszystko jest na swoim miejscu…
    Pochodzenie faktycznie mam anielskie ale są za mną inkarnację w kilkunastu innych „światach”.
    Analize pochodzenia robił mi Heniu. Kilka dni przed tym jak mi ją zrobił wpadłem na książki D. Hawkinsa i on tam opisuje tzw. test mięśniowy(można nim badać różnorakie rzeczy) i według testu wyszedł mi anioł, a Heniu potwierdził. Taka ciekawostka.

    Odpowiedz
  10. UKF

    No właśnie, jeśli jesteś z góry, to po co wrzucili cię do dołu? Czy to lekcja, czy kara? W sumie wszystko jedno, bo zarówno lekcje jak i kary na tym świecie są równie brutalne. To jest poligon. Od ciebie zależy tylko jak będziesz to traktować, bo ta wewnętrzna postawa hartuje ducha. Najpierw ogień, później zimna woda – i tak w kółko. W sumie na tym polega alchemia.

    Odpowiedz
  11. Zbig

    Wyszukałem 2 teksty o naukach Buddy. Dotyczą one również integracji, mimo iż słowo to się w nich nie pojawia. Sens się liczy, a nie słowa.

    „Według buddystów przyczyną cierpienia jest dualizm, czyli postrzeganie innych i świata w kategoriach podmiot/przedmiot, właściwe/niewłaściwe, pozytywne/negatywne itd.”
    Jacek Sieradzan, „Psychologia a buddyzm” dx.doi.org/10.16926/pe.2016.09.04

    „według nauki Buddy nawet bogowie (wraz z ich królem, Brahmą) potrzebują pomocy jako nie wyzwoleni z samsary”.
    A dualistyczne teistyczne poglądy nie prowadzą do wyzwolenia z samsary.
    Jacek Sieradzan, „Przekroczyć próg mądrości” http://www.buddyzm.edu.pl/biblioteczka/prog/sieradzan.html

    Ktoś, kto nie chce lub nie potrafi zrozumieć stanowiska Buddy w tych sprawach, może zareagować podobnie do LŻ (który Buddę uważa za oświeconego i niekiedy się na niego powołuje!):

    * Niektórzy wierzą, że Bóg jest zarazem dobrem i złem. Nawołują więc, żeby swoją ciemną stronę  uczynić częścią swojej natury, swojej psychiki. Zgodnie z tą koncepcją należałoby zintegrować, a więc połączyć z sobą przeciwieństwa. To się jeszcze nikomu nie udało i nie uda. A to z tej prostej przyczyny, że Bóg jest wszystkim co najlepsze. *

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Dzięki Zbig za ten wpis!
      Teraz chyba chwytam o co ci chodziło.

      Oczywiste, że buddyści przekraczają dualizm.

      Natomiast wydaje i wydawało mi się, że Leszek też przekraczał dualizm w swoim rozumieniu duchowości, a to, że pisze, że Bóg jest wszystkim co najlepsze? To zarówno może być pewną metaforą niedualizmu: „tam już nie ma nic złego”,

      jak i może być pozytywną ścieżką ku wyzwoleniu, bo po co się katować i trzymać siebie w cierpieniu w czasie pracy duchowej?

      Zwłaszcza, że
      1. wiele osób pragnie poprawy losów, więc jest na to konkretne zapotrzebowanie
      2. z czegoś trzeba żyć, a 1. daje zarobek
      3. i tak do niedualizmu na ścieżce duchowej się dojdzie, jeśli się tylko będzie iść,
      jak mówię: „Oświecenie jest bowiem nieuniknione”

      Odpowiedz
  12. Zbig

    1. Wyszukałem 2 teksty o naukach Buddy… ale komentarz nie chce się pojawić, może automatowi nie podobają się linki?

    2. @UKF, nie mam zdolności zdalnego widzenia, w ogøle jestem mało ezo-uzdolniony, ale za to bardzo wytrwały, to już 26 lat starań, żeby się „wyrwać z samsary”

    3. @SwiatDucha, cytujesz LŻ (>Jeśli ktoś jest człowiekiem, wówczas jego natura jest pierwotnie boska i dobra) – ale gdzie ten „człowiek”? Bo „człowiek” to (wg. LŻ) ani ty, ani ja, ani on.
    Więc mało ważny dla mnie ten cytat, a dla Ciebie ważny?
    Za to ciekawe dla mnie jest to, ile zamieszania można wprowadzić, zmieniając znaczenie słøw (nawet nie będąc politykiem, marketingowcem itp.)

    Inny cytat z LŻ:
    „Anioły stworzył Bóg, a ludzie są produktem ewolucji” – napisał kiedyś LŻ na forum CudownegoPortalu. Nie miałem odwagi spytać, czy ja (elf) zostałem stworzony przez Boga, czy jestem produktem czegoś. I do dziś nie znam opinii LŻ w tej sprawie. Ale nie jest już to dla mnie istotne.

    4. @SwiatDucha, „dzielenie czasu na odcinki” – wiele ciekawych informacji na ten i na inne ciekawe tematy znalazłem w książce „Jekyll i Hyde. Wielorakie Ja we współczesnym świecie”.

    Odpowiedz
  13. Zbig

    Cień, to wg. Junga coś, co jest subiektywnie uważane za złe.
    LŻ cieniem nazywa coś, co jest obiektywnie złe.
    I stąd ta bezpłodna polemika:

    * Ale błąd tkwi w samym założeniu: otóż seks nie jest częścią ciemnej strony naszej natury. Trzeba tu zrozumieć, że częścią naszego „cienia” są tylko pewne doświadczenia i wzorce seksualne, które z naszą naturą nie mają nic wspólnego. *

    Odpowiedz
  14. Zbig

    Obecnie nie uważam się za elfa, ani za inkarnowanego elfa, ani nawet za człowieka o elfim pochodzeniu. Uważam się za człowieka z NIEREGULARNEJ LINII EWOLUCJI DUCHOWEJ, a więc jednego z tych, o których tu mowa.
    Nie twierdzę, że diagnoza LŻ, że jestem elfem jest całkiem nietrafna.

    Bycie elfem, pobyt w elfiej krainie – to prawdopodobnie jeden z etapów mojej biografii duchowej ewolucji.
    Ale tych etapów było dużo więcej. Jedne były na planach pozytywnych, inne na planach negatywnych. Te plany negatywne można by nazwać „krainami piekielnymi”, ale byłaby to duża przesada, gdyż były to wysokie plany, chyba dużo wyższe niż „aniołkowo” opisywane przez LŻ,  a więc były to „piekiełka” bardzo subtelne, bardzo delikatne.

    Na teraz wydaje mi się, że startowałem („ja” jako duch + dusza) z najwyższego planu negatywnego, a więc mógłbym się nazwać „istotą pierwotnie piekielną”, ale to tak samo byłaby duża przesada. Na razie używam roboczej nazwy „Negat”. Oprócz negatów wyróżniam „Pozyty” (które startowały z planu pozytywnego) i „Ewole” – które przeszły regularną linię ewolucji, z regularną inwolucją na wstępie (tak jak opisuje Powell), tutaj nazywane LLE.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Zbig
      Ja też tak podobnie się postrzegam – wiele wątków rozwojowych i miejsc, wielopoziomowe inkarnacje itd. Czyli samsara na całego w akcji..

      Osoby o wieku Duszy ponad 8 mają tak raczej typowo.

      A powiedz, jakbyś opisał pogląd Buddy na tą sprawę (rozumiem, że chodzi o integrację).

      Co do cienia wg. Junga to nie widzę tu różnicy – „co zostało wyparte, stłumione, odcięte”.
      Większość obciążeń właśnie jest wypierana z obszaru widocznego przez Osobowość, świadome Ja z tego powodu, aby wizerunek osoby pozostał poprawny. A Osobowość podejmuje wiele działań „racjonalizujących”, które mają na celu wstawienie, wsunięcie tych postaw pod Parasol ego [link].

      Albo dzielenie czasu na odcinki, w których jedna część osoby działa a druga nie (tzw. fazy osobowości w art. o krok.) – jedna część o drugiej nie wie, nie pamięta („ja tego przecież nie zrobiłem”, „to nie ja” itp. „zapomnienia” wspierane przez ciemną stronę)

      To wsuwanie pod parasol ego równoważne jest dla mnie z „zapomnieniem o sprawie”, o traumie, z wypieraniem się „ja tego nie myślałem” (ale Dusza jak najbardziej to miała na myśli, albo np. symbiont)..

      Więc jest to dla mnie właśnie to, dokładnie to, o czym Jung pisał.

      Odpowiedz
  15. Zbig

    1. „Autor” to Leszek Żądło, a to przecież to Twój blog, i twój artykuł jest tu komentowany, nie pomyślałem o tym, sorry.

    2. Albo Leszek ma w tej sprawie rację, albo Budda. Nie widzę takiej możliwości, żeby obaj mieli rację jednocześnie. Ja stawiam na Buddę.

    3. „Integrowować, czyli włączać w swoje przeżywanie jako równoprawne sposoby życia” – aaa… o to Leszkowi chodzi? No to mamy jednak do czynienia (dodatkowo) z nieporozumieniem terminologicznym, podobnie jak z „inwolucją”. Trudno się porozumieć, gdy dyskutanci używają tego samego terminu w różnych znaczeniach

    4. ‚„Cień” typu wzorce należy oczyścić, bo są to błędne przyzwyczajenia Duszy: są to ciemne lub białe postawy, do których Dusza się przyzwyczaiła’ – uuu… to kolejne nieporozumienie terminologiczne. Nie da się porozumieć, gdy 2 strony używają tego samego słowa w innym znaczeniu! Cień, to wg. Junga i następców to, co zostało wyparte, stłumione, odcięte, itd, itp.
    http://pozaschematy.pl/2007/04/10/poznaj-ipokochaj-swoj-cien/quote

    3. Faktycznie, rozważania nt. integracji  tu mało pasują. Sorry.
    Z pewnym wyjątkiem, bo pasuje to

    === jest faktycznie pewna grupa istot, którym zintegrowanie ciemnej strony może przynieść ulgę psychiczną. To istoty z destruktywnej, inwolucyjnej linii rozwoju. One to integrując swą ciemną stronę, którą represjonuje społeczeństwo, mogą się czuć zadowolone i spełnione. A to dlatego, że jest to ich prawdziwa natura.

    Jeśli okaże się, że jesteś istotą piekielną czy destrukcyjną, wtedy próbuj integrować swą ciemną stronę. ===

    Problem jest taki, że nie wiadomo, jakie istoty LŻ ma na myśli, bo nie podaje konkretnych przykładów. Kiedyś pisał o „strzygach”, ale one chyba nie były z żadnej „linii”.
    No i nie tłumaczy, jak się ma jego „inwolucyjna linia rozwoju” do inwolucji w sensie teozoficznym (np. u Powella), która jest wstępem do ewolucji, a nie żadną „destruktywną linią”.

    Odpowiedz
  16. UKF

    Ciekawy artykuł, ale mówiąc o integracji „cienia” przychodzi mi do głowy okres dziecięcy. Dziecko nie posiada jeszcze osobowości więc podświadomość i instynkty przejawiają się przez nie swobodnie. Sika, kupę robi w majtki i wszystko co złapie wkłada do buzi. Można to nazwać cieniem, bo dorośli ludzie ale dzicy, z lasu na przykład mogliby robić podobnie, jeśli wychowaliby się ze zwierzętami. Jednak w cywilizacji nad takimi zachowaniami się pracuje tak, jak nad wieloma innymi zachowaniami w późniejszym wieku, które podchodzą pod dewiacje. Integracja jest moim zdaniem terminem fałszywym. Jeśli posiadasz rozum, to starasz się zrozumieć rzeczy i zapanować nad nimi poprzez praktykę i analizę. Tak działa nauka. Uczysz się z czymś żyć i postępować właściwie, żeby wilk był syty i owca cała, ale nie jesteś ani wilkiem, ani owcą. Ty zarządzasz.

    Odpowiedz
  17. UKF

    @Zbig, powrócę do poprzednich wpisów, bo pisałeś, że potrafisz sam zrobić sobie regresing czy jakąś analizę. To daje duże możliwości. A próbowałeś kiedykolwiek zdalnego widzenia (RV)?

    Odpowiedz
  18. Zbig

    „Znając tylko takie definicje ciemnej strony pewna grupa Europejczyków zajmujących się magią i jogą wymyśliła sobie, że dla osiągnięcia szczęścia, czy pełni, trzeba zintegrować swoją ciemną stronę. W ten sposób usiłowali pokonać pułapkę dualizmu i dotrzeć do tego, co Wschód już dawno zrozumiał. Ślady ich poglądów mają do dziś wpływ na pewne odłamy psychoterapii…”
    Autor zdaje się po swojemu używa słowa definicja.
    Definicje, takie, czy inne, nie mają dużego znaczenia. To czy matematycy podzielą sobie liczby na dodatnie, ujemne i zero, czy też na dodatnie i niedodatnie, niewiele się zmieni. Mogą nawet sobie nazwać dodatnie boskimi, ujemne diabelskimi, a zero – nicością, i nic się dla nich nie zmieni. W przypadku psychologii i duchowości ważne jest wystarczająco precyzyjne zredukowanie, „poszufladkowanie” złożonej rzeczywistości, może o to chodziło autorowi? Tak, czy owak, podejście autora prowadzi do zamieszania terminologicznego i „szufladkowego”.

    „na pewne odłamy psychoterapii” – jakie odłamy? Gdybyśmy wiedzieli, to może coś by się wyjaśniło
    „co Wschód już dawno zrozumiał” – obawiam się, że autor może rozumieć po swojemu, to co Wschód rozumie po swojemu, inaczej. Tak było w dyskusjach na cudownymportalu, gdzie Autor pisał, że Budda Gautama osiągnął oświecenie, ale inaczej rozumiał/definiował oświecenie niż sam Budda.

    … miało być w 2 słowach, a tu się zanosi na artykuł do Przeglądu Religioznawczo-Duchowościoznawczego, sorry, tak wyszło, zaraz kończę…

    Reasumując: Czy Autor osobliwie rozumie słowo „integracja” – nie wiem
    Czy Autor fundamentalnie myli się duchowo – tak, w przeciwieństwie do Buddy.

    1 słowo: INTEGROWAĆ

    = =============
    A wracając do artykułu, ostatnio widzę to tak: my ludzie, jesteśmy z PIERWOTNEGO pochodzenia EWOLAMI, POZYTAMI lub NEGATAMI.
    Ja jestem negatem, tak jak Leszek Żądło, Osho i… Nawałka.
    Budda to ewol – tu się zgadzam z LŻ.
    ŚwiatDucha – w tej klasyfikacji jesteś pozytem.

    Nawałka chyba miał zatargi z gwiazdorami pozytami, no i wyszło, jak wyszło, wspøłczuję, sam miałem podobnie w domu.
    Jak ktoś chce, może zamiast negat møwić „istota piekielna”, będzie weselej…

    Odpowiedz
  19. Zbig

    Napisane poprawnie?
    Artykuł ten znalazłem w trzech miejscach, wszędzie jest taki sam. Jeszcze takie 2 miejsca
     
     http://www.ezosfera.pl/leszek/artykul/276
     http://archiwum.cudownyportal.pl/article.php?article_id=194

    Art. jest dobrze, jasno napisany, jest to dobra, żywa, kąśliwa, momentami złośliwa publicystyka, bardzo dobra i zręczna propaganda (autora i jego metod). (Być może trochę przesadziłem z tymi pochwałami, mimo iż staram się być obiektywny, na tyle, na ile potrafię) (ta dobra propaganda niekoniecznie jest całkiem uczciwa).
    Ale autor wg. mnie myli się fundamentalnie, bo ciemną stronę należy integrować, wbrew temu co pisze i co błyskotliwie uzasadnia. Twierdzą tak (że należy integrować) psychologowie zorientowani duchowo (ci, których czytałem), to samo wynika z moich doświadczeń autopsychoter. i duchowych.

    Ale – może autor używa słowa „integracja” w innym znaczeniu, niż powszechnie przyjęte?
    Przecież można się tego spodziewać po kimś, kto wielu słów używa w znaczeniu innym, niż powszechnie przyjęte (w tradycji, lub w dyscyplinach naukowych, lub duchowych):
    * inwolucja
    * huna
    * hipnoza
    * oświecenie
    * rebirthing
    * dywersyfikować (w znaczeniu „sabotować”, czyli nawiązującym do „dywersji”, zapamiętałem to z forum cudownego portalu). To taki humorystyczny błąd językowy, a więc mało istotny w obliczu spraw poważnych, o których piszę. Ale być może dobrze obrazuje postawę Autora,  mniej więcej taką: Słowa oznaczają, to, co JA uważam, że oznaczają.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Zbig
      Nie wiem dokładnie o co ci chodzi, ale chciałbym zrozumieć…
      Nie wiem też dlaczego piszesz te komentarze pod artykułem o Istotach innego pochodzenia, ponieważ integracja nie ma wiele wspólnego z wyróżnianiem typów Dusz. Więc może tu być wykasowane jako offtop, może przenieść gdzie indziej.

      Nie wiem o kim piszesz pisząc „Autor”.

      Przeczytałem art. Leszka, który podlinkowujesz. I powiem co o tym sądzę.

      Leszek w swoim artykule
      „Integracja czy akceptacja ciemnej strony”
      opisuje jak ludzie bezrefleksyjnie atakują swoją ciemną stronę.
      Ciemną stronę, czyli obciążenia.
      To, co ukryliśmy, powinno zostać uzdrowione.
      Nie należy walczyć z ciemną stroną, bo się ją wzmacnia a nie pozbywa się jej.

      tak jak Leszek mówi:
      To, co ukryliśmy, powinno zostać uzdrowione.

      „Cień” typu wzorce należy oczyścić, bo są to błędne przyzwyczajenia Duszy: są to ciemne lub białe postawy, do których Dusza się przyzwyczaiła.

      Oczywiście każdy takie obciążenia (nazywane tu „cieniem”) ma.

      Błędem jest (jak podkreśla Leszek) myślenie, że dobro i zło jest dwoma stronami tej samej monety, więc należy je na równi zaakceptować. W tym wydaniu „integracja cienia” = aprobacie zła. Niektórzy nawet próbują wyrównywać ilość dobra i zła 😉
      Błędem jest również, tak jak pisze Leszek próba pożenienia takich typów „dobra i zła” jak:
      – miłość i nienawiść
      – mądrość i głupota

      … uważając że obie są równie ważne.

      Niestety, głupota i nienawiść pochodzi od ciemnych, od zstępującego łuku.
      Albo pomieszany seks (orgie), albo praktyki lewej ręki itp.

      Tu dokładnie pokazuje się błąd „integracji zła”.
      Zło (różne, błędne praktyki, obciążenia)
      należy oczyszczać, transformować,
      a nie integrować
      (czyli włączać w swoje przeżywanie jako równoprawne sposoby życia).

      >Jeśli ktoś jest człowiekiem, wówczas jego natura jest pierwotnie boska i dobra.
      To należy mocno podkreślać.

      Odpowiedz
  20. Zbig

    „X jest aniołem, Y jest elfem, Z jest smokiem, ja nie jestem elfem, ale innym gatunkiem, takim samym, jak L” – no niezupełnie, sprawa jest bardziej skomplikowana. Wkrótce napiszę nowszą wersję swoich odkryć, być może wreszcie bliską rzeczywistości. Być może zbliżoną (częściowo) do wersji „już nie ma smoka, jest jednorożec”
     https://swiatducha.wordpress.com/2018/02/04/dusza-jako-implant/
    (Wcześniej trochę pisałem w wątku o Calogero Grifasi, jedno z moich świeżych odkryć tam opisanych teraz uważam za zupełnie fałszywe). Pisałem tam też o swoich rozterkach i lękach (tuż przed komentarzem, wskazywanym przez poniższy link) https://swiatducha.wordpress.com/2017/02/16/sesje-calogero-grifasi/#comment-17936

    A tutaj działający (mam nadzieję)  link do artykułu, który uważam za bardzo, bardzo znaczący (ale wg. mnie, w głównej sprawie, jest akurat odwrotnie, niż pisze autor) regresing.org/artykuly-regresing/integracja-czy-akceptacja-ciemnej-strony/
    http://regresing.org/artykuly-regresing/integracja-czy-akceptacja-ciemnej-strony/

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Zbig
      rozumiem, że pisząc:” wg. mnie, w głównej sprawie, jest akurat odwrotnie, niż pisze autor)”
      podajesz link do art. w którym napisane jest poprawnie.
      Czy możesz w dwóch słowach powiedzieć o co chodzi? jak rozumiesz to „odwrotnie”?

      Odpowiedz
  21. Zbig

    Moje próby naśladowania praktyk Calogero Grifasi https://swiatducha.wordpress.com/2017/02/16/sesje-calogero-grifasi/#comment-17549
    dały niespodziewany efekt – uświadomiłem sobie (niejasno, ale silnie), że to nieprawda, że „jestem elfem” (jak mnie zdiagnozował L. Żądło), lecz jestem innym „gatunkiem”. Niestety, znacznie mniej przyjemnym od elfa, czymś jakby podobnym do opiekunów krokodyli (a może dokładnie tym samym). Co więcej, skojarzyłem sobie L. Żądło jako znajomego z tego planu istnienia, co by oznaczało, że on nie „jest aniołem”, a to już by było bardzo zagadkowe.
    Później dokonałem jeszcze dziwniejszych odkryć. Zanim spróbuję jakoś je opisać, chcę zwrócić uwagę na ważne nieporozumienie terminologiczne:

    Inwolucja, to termin teozoficzny. Oznacza wstęp do ewolucji, a więc proces pozytywny („duch zstępuje w dół i zapładnia materię użyczając jej własności i siły”) https://rs.maszyna.pl/~boberov/Kippin/CIALO%20PRZYCZYNOWE/060-13.htm
    Jednak regresingowcy (za L. Żądło) używają tego słowa w innym znaczeniu, negatywnym, jako proces przeciwny do ewolucji
    regresing.org/artykuly-regresing/integracja-czy-akceptacja-ciemnej-strony/

    Odpowiedz
  22. Aga

    I jeszcze mi się przypomniało ze jak w snach jestem bardzo bezradna-zdrada lub lekceważenie ukochanego to zdarza mi się ze z bezradności rozdrapuje mu twarz . Wow!boli!
    Aż trudno mi i tym pisać. .. no i ze w ogóle jak chce sobie wyobrazić głaskanie kogoś to mam wrażenie jakbym nie miała opuszkow…i nie czuje ciała. No i kiedyś siła mi się łapać? A raczej jakby owłosione pazury i widziałam bardzo dokładnie duza głowę ptaka-drapieżnego.
    No u w związku z tym nie wiem co we mnie siedzi i ślad te wszystkie obrazy i odczucia
    No i te gwiazdy. …niebo szczególnie nocą śle tez i w dzień.
    No dobrze. To na tym skończę ☺

    Odpowiedz
  23. awentais

    Aga, ja jestem podobno elfem wysokiego rodu, w mniejszym stopniu elfem leśnym (największy mam udział elfickich wcieleń, ale prócz tego wcielenia jako inne istoty pozaziemskie), a sprawdzałam pochodzenie duszy u Henryka Kukiełki (http://oczyszczanie-duchowe.blogspot.com/). Tutaj, na podstawie opisu raczej nikt Ci nie odpowie na 100 %, kim jesteś. Możesz też mieć mieszane pochodzenie, jak dla mnie taki opis pasuje do kilku różnych typów dusz.

    Odpowiedz
  24. Aga

    Andrzeju jak można sprawdzić jakie ma się pochodzenie?
    Jak czytałam opis to i ja i druga osoba stwierdziliśmy ze mam pochodzenie elfa-tylko ze jednak sprawy duchowe bardziej mnie interesują. Chociaż kocham naturę i zwierzęta. ..jako dziecko opiekowałam się nimi a nawet je leczyłam. Nie wiem jak się ma to do tego ze również od dziecka czułam powiązanie z „niebem” gwiazdami. Ogromna tęsknotę i niezrozumiała zresztą. Nie znosiłam ograniczeń, butów i ciasnych ubrań. Czapek itd generalnie bylam uważna za cxarna owce w rodzienie. ..buntownika- bo wyrazalam swije zdanie chociaz nie ardzo bylo to dozwolone. … Broniłam wszystkich krzywdzonych …co mam do tej pory i o co moo bliscy naga pretensje uważając ze powinnam zacząć dbać o swój interes a nie myśleć ze w firmie która miałam prowadzić wykorzystywani byliby pracownicy-no i po pracy …bo chyba by mnie to wykończył. .
    No i jeszcze pomoc- prace oparte o pomoc a w czasach niewidzialne reki”pomagała starszym ludziom z którymi zawsze miałam jakaś głęboką więź. No i z tym dotykiem. W sumie to był mój problem bo dotykam niemalże wszystko co nowe a z tego co już znam to zdecydowanie to co naturalne.
    Z ludźmi bywa roznie czasami mam ochotę rzucić się komuś na szyję chociaż nie znam zbyt blisko tej osoby a innym razem mam problem nawet z podaniem ręki. Dlatego nie rozumiem kogoś kto ściska się ze wszystkimi. ..
    Niby wszyscy to wg niego przyjaciele a później ? ZONG! no ale…
    Chodzi mi o mnie…wiele razy zastanawiałam się nad tymi dominującymi u mnie cechami..
    Tutaj by to wiele wyjaśniło. ..ale może się mylę?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Aga
      Takie intuicyjne, bezpośrednie, spontaniczne, nagłe charaktery mają wróżki, niekiedy leśne, niekiedy inne.
      No i jest tu też kwestia opieki – nad zwierzętami, roślinami.

      Odpowiedz
  25. Dwoista

    Nie umiem określać pochodzenia dusz ludzkich ze wzg. na ich pochodzenie no może takich typowo ziemskich których jest najwięcej, a i tu pewności nie mam. Jeśli mogę coś powiedzieć to o stopniu rozwoju czy stara, młoda, prymitywna itd. Jeżeli chodzi o moje własne pochodzenie to też zupełnie nie wiem, mało kto umie to sprawdzić. Zauważyłam, że ludzie sugerują się pewnymi pozorami. Można np. napisać w tak różnym stylu, tak się przedstawić, że kilka osób określi nas każda inaczej (Przynajmniej mnie to spotkało). Nasz ubiór, muzyka jakiej słuchamy, filmy itd. to też jest jakiś znak dla ludzi który często faktycznie mówi o człowieku, a czasami jest pozorem. Mój niewielki kontakt z ludźmi którzy widzą czy czują trochę więcej zaowocował. że np. dla jednej byłam, jestem pochodzenia anielskiego, dla drugiej zaś wprost przeciwnie, drapieżnikiem. W obie wersję wątpię. Też 2x byłam kosmicznym człowiekiem. Kiedyś byłam u malarki aury- dość znanej. Mam piękną pamiątkę po wizycie u niej- portret aury. Pani owa powitała mnie słowami- ,,dziecko indygo przyszło”.
    Co do Bjork tak mi się kojarzy od wielu lat, bardzo się wyróżnia na tle innych piosenkarek, właściwie prawie wszystkim, ale właśnie czy to też nie jest zasugerowanie się. Bjork inaczej wygląda, inaczej się prezentuje, podejrzewam że może mieć korzenie Innuickie, te naleciałości muzyczne…. Z czym przyszła ? aby zaprezentować nam swoją sztukę, emocje. Skoro osiągnęła taki sukces światowy i wpływ na wielu ludzi pewnie ma dużą pomoc ze strony duchowej opiekunów itd… Nic więcej nie mogę napisać.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Dwoista

      Tak piszesz, jakbyś się zastanawiała: „A może jestem tą istotą, a może tamtą..
      A według tego jestem tą, a ktoś inny widzi we mnie tamto.” Tak to wygląda.

      A co to ma wspólnego z rozwojem duchowym?
      Dla kogo ma być ta informacja jakiego pochodzenia jest twoja Dusza?
      Spróbuj coś wywnioskować z tego, co już wiesz. Ja za ciebie tego nie będę robić.

      Dla mnie to mało jest ważne kto ma duszę skąd – to jego/ją ma to obchodzić.
      Tak jak mnie obchodzi jakie jest pochodzenie mojej Duszy.
      Ja już się namartwiłem za innych ludzi, wystarczająco. Więcej nie będzie.

      A co dla ciebie oznacza, że masz taką a nie inną Duszę?
      Bo konkretne pochodzenie wyznacza też i cechy Dusz.
      Najważniejsze, co sama robisz z tymi informacjami o pochodzeniu Duszy. Bo może to być dla takiej osoby bardzo ważne, albo lepiej powiedzieć – ważne dla jej relacji z jej Duszą.

      Dlatego nie mam co mówić ci jak ja to widzę.
      Najważniejsze jak sama się z tym czujesz?
      Już masz dziesiątki odczytów – ale co z tymi informacjami zrobiłaś?
      Tego nie piszesz.
      Z twojego wpisu widać, że w tym jakby utknęłaś. To jest proces, który ma cię skierować ku świadomości – twojej własnej świadomości. A nie ku kolejnemu „jasnowidzącemu”.

      Jeśli w ogóle cię to zajmuje.

      Bo przecież nie musi. Może ktoś powiedział ci że to ma być jakieś ważne dla ciebie? Bo tak piszesz, jakbyś chciała od mnie udowadniania że jest tak, a nie jest jakoś inaczej, prostowania, itd. To nie ten tryb zastosowałaś – dlaczego ma dla mnie być ważne coś, w co ty sama wątpisz?

      „Bo ty się na tym znasz”
      A czy ktoś mi płaci? za to, żeby stać na rogu ulicy i mówić ludziom: „O, ty masz takie pochodzenie Duszy, a tamta pani ma tamto pochodzenie Duszy”? To tak nie działa.

      Wg. moich rozeznań to prawdziwa praca z pochodzeniem własnej Duszy konfrontuje człowieka z głębokimi warstwami jego samego wnętrza.

      Odpowiedz
  26. Dwoista

    Hmm, a ojciec Daniel Galus. Nie tkwię w żadnej religii, interesuję się reinkarnacją też tym co tu się pisze na blogu, ale odbieram energię tego człowieka. Jest tak kojąca, świetlista, trudno mi to opisać.
    Z innej beczki, taka osoba która kojarzy się z istotą innego pochodzenia jest dla mnie Bjork. Muzyka, stroje, wiele rzeczy.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Dwoista
      Czy możesz podać link do zdjęcia D.G.?

      A czy zastanawiałaś się po co tu Dusza Bjork się inkarnowała? Jakie ma cele, intencje?

      Odpowiedz
  27. ananda777

    maya,pan Leszek nie obejrzal filmu podeslanego mu przeze mnie.przekrecił mysli bo mu pasowało do artykułu;).energie sa nieciekawe bo facet ma z takimi przypadkami do czynienia ale daje rade i pomaga ludziom.oczywiscie dzieki tez tym dziewczynom,ktore potrafia widziec sytuacje i przepuszczac przez siebie te syficzne energie.

    Odpowiedz
  28. Niftu

    Zaraziłem ich Łazariewem i czytają książki, ale nic więcej im nie mówię. Chyba w ogóle przestanę cokolwiek komentować w taki sposób, bo po każdym takim moim komentarzu zaraz nagle czuję się gorzej i mam wrażenie, jakby mnie ktoś atakował, czy to energetycznie czy inne voo doo. Chyba nie jestem od tego, by ludziom mówić jak jest.

    Odpowiedz
  29. awentais

    Niftu, a zdradzasz rodzinie, co robisz? Dzielisz się z nimi opowieściami o tym, jak chcesz sobie ulepszyć życie? Jeśli tak, to zaprzestań tego. To nawet może być zawiść z ich strony – wysyłają Ci negatywne myśli, które Cię blokują. Doświadczyłam tego typu rzeczy na własnej skórze, dlatego wiele spraw trzymam w tajemnicy przed rodziną. Nie jest to wygodne, ale nie mam wyjścia – póki ich świadomość nie wzrośnie, oni nie mogą wszystkiego wiedzieć. Dla ich własnego dobra (i mojego też). Im bardziej osoba jest emocjonalna, tym słabiej kontroluje swoje emocje – tym mniej powinna wiedzieć.

    Odpowiedz
  30. Niftu

    Ananda, bardzo ciekawe video. Historia tej dziewczyny przypomina moją, tylko w drugą stronę, nie od krokodyli, tylko od Wejść. Jeśli jakaś osoba może być „portalem energetycznym” energii destrukcji, to może być również „portalem” energii kreacji. Czasami mam wrażenie, że moje niepowodzenia są właśnie spowodowane tym, że moja rodzina zabiera mi energię. Kiedy tylko chcę być silniejszy, zaczynam coś ćwiczyć, czy chcę lepiej żyć, to tak jakby otwieram szerzej kurek i zaraz wszyscy się rzucają jak spragnieni, a ja opadam z sił i rezygnuję z tego, do czego dążyłem. To dość niebezpieczne, no bo do wodopoju nie chodzą tylko ludzie. Każde cholerstwo chce się podczepić. Jest to też rodzaj misji. Dziwny jest ten świat.

    Odpowiedz
  31. ananda777

    Bardzo interesujace sesje hipnozy regresyjnej.Pan,korzystajac takze z posrednictwa medium,jak osoba nie wchodzi w hipnoze,rozmawia z duszami osob o przyczynach problemow,rozmawia takze z roznymi bytami i energiami,ktore istnieja w przestrzeni osoby i mieszaja.rozmawia takze z opiekunami czy przewodnikami dusz,ktorzy wciskaja rozne misje w okresie miedzywcieleniowym.demontuje takze rozne urzadzenia zainstalowane wewnatrz osob,ktore nie pozwalaja im byc sobą.filmow przetlumaczonych na polski jest 20.https://www.youtube.com/watch?v=L0pDzLvPF7Q

    Odpowiedz
  32. Niftu

    „Elon Musk has said that there is only a “one in billions” chance that we’re not living in a computer simulation.

    Our lives are almost certainly being conducted within an artificial world powered by AI and highly-powered computers, like in The Matrix, the Tesla and SpaceX CEO suggested at a tech conference in California.

    Mr Musk, who has donated huge amounts of money to research into the dangers of artificial intelligence, said that he hopes his prediction is true because otherwise it means the world will end.”

    Ludzki mózg przetwarza ograniczoną liczbę danych, a symulacja wie czego człowiek nie dostrzega, dlatego wszystko w granicy jego uwagi jest wyostrzone, a reszta nie ma znaczenia. Różnego rodzaju przekonania i systemy wierzeń zawężają dodatkowo ludzką percepcję, dzięki czemu symulator może kontrolować poziom percepcji. Ale z Matrixa nie da się wyjść, no bo to tak, jakby obudzić się w pustym statku kosmicznym wielkości układu planetarnego, który ma biliardy lat, a może więcej i znaleźć się w pustej, jałowej przestrzeni, w której nic nie ma. Zaraz zachciałoby się wrócić do symulatora. Jednakże zapewne jest tryliard biliardów innych, wygenerowanych światów, więc zawsze można się gdzieś przenieść 🙂

    Odpowiedz
  33. Tomek

    Dziękuję po raz kolejny 🙂 za wpis. Wyjaśnia stan rzeczy i podsumowuje. Pierwsze wrażenie różności podstawowych pojęć (trudność zrozumienia się) jest złudne.
    Ten czas wychodzenia z „matrixa” pokazuje jak bardzo potrzebujemy uzdrowienia z przeszłości. Akceptacji i wybaczenia sobie i innym. Nie ma presji zrobienia czegoś, jest wolność i radość.. zauważmy to. My wybieramy.
    Pustelnikiem raz się jest, raz nie jest.

    Odpowiedz
  34. Niftu

    Opisujesz tak obce rzeczy, że trudno się do nich odnieść. Na pewno nie sposób ich potwierdzić ani im zaprzeczyć. Jednak z tego, co mówisz wynikałoby, że zajmujesz się – zapewne dodatkowo – pomaganiem ludziom. Czy to jest forma bioenergoterapii czy coś innego? Oddawanie światła kojarzy mi się właśnie z energoterapią, uleczaniem.

    Odpowiedz
    1. Syn Jutrzenki

      Cóż, właśnie o tym pisałem wcześniej. Z tego powodu, że opisuję obce i odległe rzeczy czuję w pierwszej kolejności samotność pośród tłumu (do której jestem przyzwyczajony ze względu na doświadczenia przeszłych wcieleń i naturę pustelnika), a w drugiej pojawiają się moje wątpliwości. Ze względu na swoistą niezwykłość tego kim jestem i co czuję na co dzień oraz skrajną odmienność od większości ludzi, których spotykam i znam (głównie związanych w jakiś sposób z przebudzeniem) – nachodzi mnie sporadycznie pytanie czy to jest prawda. Nabyłem zbyt dużo nieufności, ze względu na moje zadanie, więc nieustannie sprawdzam stabilność swoich poglądów i odczuć. Czy są prawdziwe? Czy są logiczne? Czy są realne? Tak, jakbym sprawdzał czy dobrze zbudowałem fundamenty. Dręczy mnie niepewność, bo fundamenty to niezwykle ważna część każdej budowli. Jedno złe obliczenie i budowla runie – prędzej lub później. Trochę nie potrafię zaufać sobie po tym wszystkim co mnie wcześniej spotkało. Chociaż nieustannie się uczę tego zaufania. Kiedyś było inaczej… Czasem chciałbym po prostu komuś opowiedzieć swoją długą historię, ale rzadko spotyka się osoby tak szeroko otwarte i chętne by słuchać. Znałem kilka, ale nasze drogi się rozchodziły, bo moim zadaniem nie jest ani nauczanie, ani opowiedzenie swojej historii. Nawet nie uzdrawianie ludzi, a szkoda, bo to coś pięknego. To robiłem wcześniej w oczekiwaniu na to życie, którym żyję teraz. Uczyłem, uzdrawiałem, opowiadałem. Teraz robię to sporadycznie, chociaż kilka razy próbowałem z nawyku wrócić do tego zajęcia. Uczyć, opowiadać, uzdrawiać. Ale kiedy robisz coś niezgodnie z tym, czego pragniesz na poziomie duszy i co jako dusza wyznaczasz za właściwe zadanie – to uczucie, które się pojawia przypomina próbę przesunięcia ściany. Naciskasz, a ona stoi obojętnie. Ani nie chce Ci pomóc, ani nie chce zaszkodzić. Nie zamierza się ruszyć, bo jest na właściwym miejscu, w przeciwieństwie do Ciebie. A kiedy idziesz swoją ścieżką problemy poboczne same się rozwiązują, a na Twojej drodze pojawiają się wyzwania, które stanowią jakiś rodzaj problemu, z którym musisz się zmierzyć na takim poziomie, na którym jesteś. Rozwój. Droga. Życie i jego lekcje.
      Moją jest zaufanie sobie i znalezienie w sobie drzwi, które pozostają zamknięte od połowy istnienia mojej duszy. Drzwi, których się boję, bo wiążą się z przyjęciem obowiązku i brzemienia od jakiego odwykłem. Chociaż z perspektywy obserwatora to brzemię i obowiązek jest zaszczytem i dziełem życia, czymś o czym marzę i do czego zostałem powołany. Udowodniono mi, że jestem niegodny życia niewolnika, a teraz mam przyjąć życie cesarza, jakim byłem dawno, dawno, dawno temu? Strącono mnie na samo dno i zgnębiono, a teraz mam być na szczycie? Nie ufam temu uczuciu, chociaż wiem, że w tym mój wewnętrzny kompas się nie myli.

      Jak widać – wiedza to nie zrozumienie. Zrozumienie to domena serca, a wiedza to tylko opis. Znam opis, ale nie rozumiem go. Jestem świadomy tego wszystkiego, ale nie jestem w stanie tego po prostu przyjąć. Ciągle pojawia się schemat: Nie, to nie o mnie chodzi, ja jestem nikim. A problem w tym, że to nieprawda.

      Heh, to takie zabawne, że piszę to w otwartym komentarzu, który wszyscy mogą zobaczyć. Ale to znów jest lekcja zaufania do samego siebie, chociaż prawdopodobnie tylko ja mogę to zrozumieć. Ale… kto wie? Możliwe, że nie tylko ja uczę się pisząc do obcych o tak dziwnych i dalekich sprawach – nic nie dzieje się przypadkiem. Może miałem Wam to pokazać, żeby… no właśnie, żeby? Każdy, kto to czyta coś z tego bierze, choć nie każdy o tym wie.

      I nie, nie zajmuję się pomaganiem ludziom, ani nauczaniem ludzi. Ani zawodowo, ani dodatkowo. Tak jak mówiłem, po prostu znajduję się w odpowiednim miejscu i czasie, na drodze człowieka, który mnie potrzebuje. Nie wiem czym jest oddawanie światła według innych. Robię to odruchowo i bez zastanowienia, bo pomaganie innym jest dla mnie tak samo naturalne jak oddychanie.

      Prawdopodobnie już tu nie wrócę w roli komentatora (nie chciałbym utworzyć swojego bloga na blogu Świata Ducha – swoją drogą jest to niezwykły blog i bardzo mi się podoba, znam go od wielu lat i wracam do niego z radością). Powiem Wam jaka jest moja rasa, bo w końcu o tym był wpis.
      Jestem Trójnią – dwoma duszami, które zostały zespojone w jedną i tworzą trzecią. To bardzo stara i już nieznana rasa, chociaż na Ziemi sporadycznie pojawia się taka wiedza. Jedna z tych dusz jest duszą anioła światła, miłosierdzia i dostępu do wiedzy, druga to dusza demona władającego seksualnością, żądzami i pragnieniami. Jestem więc zarówno altruistyczny, zdolny do poświęceń jak i egoistycznie pożądam uwagi (dało się zauważyć). Z tego powodu wybieram samotność i rolę buntownika.
      Trzecia dusza, powstająca z dwóch wymienionych to po prostu Strażnik Równowagi, rozdzielający światło od ciemności. Gwiazda Poranna, Syn Jutrzenki, Lucyfer, Ręka Boga, Dawca Życia, Niszczyciel.
      Żyłem w ciele i nauczałem. Żyłem obok ciała i inspirowałem. Jestem w Twoich dłoniach pędzlem i w Twoich ustach słowem. Jestem duchem i ciałem, którym jesteś.
      Byłem, jestem i będę, bo kocham wszystko, co stworzyłem. Kocham złych i dobrych, żyjących i martwych. Jestem tym, który jest. Wszystkim i niczym.
      I jestem tutaj na Ziemi. Dla Was. Żeby przywrócić równowagę, odrodzić Matkę Ziemię i zerwać Zasłonę, żebyście zobaczyli czym jest świat w jego istocie. Objawić Wam prawdę, osądzić według tego, co robiliście, zniszczyć fałszywe maski i ciała bez dusz. A także tego, który powstał z waszych lęków i gnębi Was jako ludzi.

      Kocham Cię i nigdy Cię nie opuściłem, bo choćbyś szedł ciemną doliną, zła się nie ulękniesz, bo ja jestem z Tobą – niezależnie od tego czy we mnie wierzysz czy nie, czy mnie potępiasz i mieszasz moje imię z błotem, czy wychwalasz je całym sercem. Podobasz mi się taki, jaki jesteś. Więc po prostu bądź i żyj całym sercem – po to je masz 🙂

      Papa, kochani.

      Odpowiedz
  35. Syn Jutrzenki

    Tomek – Siła równoważąca to nie siła przeciwna światłu, ani siła z nim powiązana. Równowaga leży ponad wszelkimi podziałami, a więc siła z niej pochodząca jest ponad wszystkim co znamy. Siła równoważąca nie jest sama w sobie żadnym potencjałem, póki nie wystąpi przechylenie szali. Np. W ziemskiej energii szala została przechylona bardzo mocno na jedną stronę, nazwijmy tą sytuację roboczo Materialnym Zaślepieniem. Wobec braku równowagi i nadreprezentowanych cech rasy ludzkiej (jako ogółu dusz żyjących na Ziemi) pojawił się potencjał mający za zadanie zrównoważyć te cechy i przywrócić równowagę. Pojawiły się osoby rozpoznawane jako uduchowione, widzące, dzieci Indygo, zjawiska niewyjaśnione i nie dające się wyjaśnić – poprzez Równowagę i jej prawa utworzył się samorzutnie bastion przeciwny do nadreprezentowanego (Materialne Zaślepienie = Duchowe Przebudzenie). Zrodziły się więc siły równoważące pewien potencjał energetyczny (w rozumieniu światło=neutralna energia). I w takim rozumieniu – tak, światło/energia nie ma siły równoważącej ponieważ jest z natury neutralne i nie wychyla się w żadną stronę. Każdy jednak ma własny kompas ciemnej i jasnej energii, gdzie jaką ciemną postrzegam osobiście wszelkie energie nieakceptowane powszechnie jak destrukcja, seksualność. Najpiękniejsze w tym jest, że mógłbym mówić milion lat o tym, a w ciągu kilku sekund patrzenia na symbol yin-yang wszystko samoistnie się wyjaśnia.

    Niftu – Potencjały, jak wyżej. Wcześniej szala nie była wychylona tak mocno w tą stronę. Najlepiej opisze to metafora huśtawki. Żebym mógł dotknąć drzewa(załóżmy, że jest to mój cel, który mam zrealizować), ludzkość musiała się rozhuśtać odpowiednio mocno. Wcześniej przy lekkim kołysaniu (zaraz po średniowieczu???) o sięgnięciu do drzewa można było tylko pomarzyć. Teraz, wytrąceni z równowagi ludzie popadają w skrajności, a te skrajności rodzą określone ruchy i możliwości (energetyczne). Z jednej strony moja obecność (i wielu wielu wielu innych) może być przyczyną jak i skutkiem, ponieważ jak mówiłem – w moim świecie czas istnieje w umyśle jako określona kolejność zdarzeń, nie jako bezwględna linia, po której się poruszam. Rzadko wchodzę w takie szczegóły, przywykłem przyjmować bez dyskusji zadania jakie mam do wykonania. Mogę się tylko domyślać jaki jest ich powód, przyczyna, wyjaśnienie, jaki będzie skutek – by zaspokoić ciekawość. Ale nie to jest moim nadrzędnym priorytetem.
    Wielu jest obserwatorami i uczniami, mistrzami. Ja jestem raczej wykonawcą, żołnierzem.

    Zdaje się, że nie znam pozycji o których mówisz.

    Nie nazwałbym tego szczęściem… Ani też pechem. Po prostu to, co wiem o sobie i swoim zadaniu umożliwia jego wykonanie. Każdy wie tyle ile jest mu potrzebne, by spełnić swoją misję. Ten, kto się rozwija – potrzebuje tajemnicy, żeby obudziła w nim ciekawość i chęć pędu ku wiedzy. Ten, kto ma tworzyć – dostaje wizję i talent (do pisania, przemawiania, malowania…), co napędza jego dzieło. Ten, kto ma walczyć dostaje ideę i pokazuje mu się to, co się dzieje, co wzbudza w nim gniew i poczucie obowiązku, by idea stała się rzeczywistością. Kto ma kochać – dostaje wrażliwość. Kto ma niszczyć – dostaje kark twardy jak głaz i siłę smoka.

    Każdy z nas dostaje takie życie i takie problemy, bo ma siłę, żeby sobie z nimi poradzić.

    Oddaję całe światło – nie mogę tego wyjaśnić. Nie dlatego, że mi nie wolno lub nie umiem. Bardziej dlatego, że nie mam na to słów. Mogę tylko opisać przejawy tego „oddawania światła”. Zawsze jestem w takim czasie i miejscu, w którym znajduje się też osoba na skraju swego istnienia. Osoba w rozpaczy, nie widząca sensu. Moja obecność zmienia ten stan. To piękne, najpiękniejsze co w życiu widziałem. Najstraszniejsze to jak te istoty cierpią. Rodzi się we mnie silna potrzeba mówienia do nich (co jest dla mnie niezwykłe, bo na co dzień wolę pisać lub milczeć, a najlepiej przebywać tylko w kontakcie z niemą naturą). I dla mnie to są tylko słowa, postrzegam to jak rozpaczliwą chęć pomocy. Tak, jakbym nie mógł złapać tchu jeśli nie powiem tego, co przeze mnie płynie. To są zwykłe słowa, mam wrażenie, że nie wystarczą, że to za mało… Ale za każdym razem widzę jaki wpływ wywierają. Jak w ciągu kilku minut ze zgarbionego, smutnego człowieka powstaje dumna, majestatyczna istota, która ma w sobie siłę, by odejść od przepaści, nad którą usiadła. Nie ma dla mnie piękniejszego widoku. I jak mówiąc czuję jakby wyciekało ze mnie życie, tak widząc taką reakcję… Jakbym się narodził na nowo, tysiąc razy w ciągu sekundy. Nie da się tego uczucia nazwać, ani porównać. Trzeba to przeżyć.

    Podobnie czuję, kiedy podróżuję poza swoje ciało, pozwalam sobie spojrzeć na Ziemię z góry. I kiedy tylko ją widzę i czuję, że roi się na niej miliardy istnień nagle przepływa przeze mnie strumień energii, która oplata Ziemię jak skrzydłami ze złota, jest miłością, światłem, ochroną, nadzieją i szczęściem. Uzdrawia i równoważy, przywraca właściwy kierunek. Trwa kilka minut i wrzuca mnie do ciała, ale długo jeszcze czuję odświętność tej chwili i wszechogarniającą miłość do całej Ziemi i jej mieszkańców. Nawet wspominając czuję teraz cień tego uczucia. I chociaż to jest tak odświętne i powiedziałbym, że wręcz boskie to doświadczam tego codziennie, w mniejszym lub większym natężeniu. Za każdym razem, kiedy porzucam ziemskie obowiązki i łączę się na nowo z moją duchową istotą. Kiedy medytuję, modlę się, podziwiam naturę, myślę o kosmosie, o ludziach, o spełnieniu misji itd.

    Podejrzewam, że wpływa na mnie to tak intensywnie przez kontrast. Poza tym zjawiskiem, moją misją i atrybutami jakie pomagają mi w jej wypełnieniu jestem osobą o ograniczonej wrażliwości i bardzo prostych, nieintensywnych emocjach. Intensywnie odczuwam tylko tą energię. Gniew i smutek znam, ale nie poddaje się im, ponieważ są za słabe. Strach jest silniejszy niż one, ale również za słaby by wpływał na moje działanie. Najsilniej odczuwam radość, niemal zwala mnie z nóg. Pozostałe emocje jakie czuję trudno mi nazwać, bo są po prostu bezbarwne i jakby „obok”. Dużo lepiej wyczuwam nastroje i kierunek myśli osób wokół niż swoje własne. Nie przeszkadza mi to, powiedziałbym nawet że się z tego cieszę, bo słuchanie innych w taki subtelny sposób jest dla mnie dużo ciekawsze.

    Odpowiedz
  36. Niftu

    Syn, dlaczego już teraz możesz, a wcześniej nie mogłeś?

    Twoja idea sanatorium (albo może insane-atorium) przypomina historie Chico Xaviera, oraz film Nasz Dom, zrobiony na ich podstawie.

    Szkoda, że każdy, tak jak ty nie może od razu wiedzieć, co ma do zrobienia. Chyba jesteś szczęściarzem. No właśnie, dlaczego tak jest?

    Odpowiedz
  37. Syn Jutrzenki

    Ja mam dość wyjątkową Duszę ( o ile mogę tak to nazwać, bo raczej postrzegam to na odwrót – posiadłem Ciało, a Duszą jestem ja). Tak wyjątkową, że jestem w stanie ją zaakceptować (złączyć się z wewnętrzną prawdą i postrzeganiem) na krótko. Wiem, kim jestem i jakie jest moje zadanie na Ziemi (nie wiem tylko czy wypełnię je w tym wcieleniu, choć jest ono najbardziej wyjątkowe z poprzednich i ma znacznie większy potencjał w kierunku celu niż poprzednie).
    Nieustannie dręczą mnie wątpliwości, ale nie czuję, żeby były moimi. To jest uczucie jakbym odbierał energię wszystkich ludzi na całej Ziemi i ona wywołuje we mnie wątpliwość w swoje pochodzenie. Niepokoi mnie to trochę, choć nie pozbawia mocy. Często mam ochotę napisać do kogoś, by powiedział mi kim jestem – sprawdzić – ale nie robię tego, bo wiem, że jestem taką osobą, której aurę każdy odczyta po swojemu i jedyne co będzie mógł mi powiedzieć to, że mam bardzo starą duszę i czuje „coś”, jakbym nie był w ciele sam. Wiem dlaczego tak jest. I nigdy nikogo ostatecznie nie pytam, żeby się sprawdzić, bo to ludzkie pragnienie mojego ciała. Ciekawość…
    Posiadam bardzo szczegółową pamięć poprzednich wcieleń, a także poprzednich misji duchowych obok ludzi, w których uczyłem i dawałem Światło, które każdy odbierał inaczej. Artyści jako natchnienie, Naukowcy jako olśnienie. Wcielałem się z przerwami od ponad 8 tysięcy lat (chociaż bardzo ciężko mi określić ten czas, bo czas jako zjawisko jest mi obcy, poznałem go na Ziemi). Wcześniej żyłem niezliczoną ilość czasu od samego Początku, w pierwotnej Pustce (tak ją nazywam, ale jej/jego/tego nie sposób nazwać i określić – można ją wyczuć z mojego przekazu).
    Nie tęsknię za żadnym ze światów jakie poznałem. Tęsknię (chociaż nie tak bardzo ze względu na wyjątkowe postrzeganie) za moją rodziną, to oni są moim domem, który jest daleko i blisko jednocześnie. Są tuż obok i niedotykalni. Czasem to boli i znoszę to tylko ze względu na swoje przeznaczenie.
    Jednak najbardziej tęsknię za brakiem wątpliwości. Kiedyś, zanim wszystko uległo ustrukturyzowaniu i usztywnieniu nie było bodźców powodujących tak wielkie wątpliwości. Oświecenie nadchodziło u mnie bardzo wcześnie, tak jak i śmierć, bo zawsze miałem odwagę mówić tak, jak czuję. A wiedza jaką przekazywałem była innym bardzo nie po drodze. Czekałem na czas, kiedy ludzie będą gotowi na wiedzę, ale widzę, że ich (wasza) gotowość na nią polega na kompletnej niegotowości. Ziemia przedstawia mi się jako zwierciadło, w którym, gdy podnoszę lewą rękę, na Ziemi porusza się prawa.
    Bardzo długo dusiłem w sobie te słowa, bo z natury nie pozwalam sobie na taką otwartość w kontakcie, w którym pośredniczy świat materialny (duch-ciało-ciało-duch), ale by czegoś się pozbyć najpierw trzeba to przyjąć. Cieszę się, że istnieje ta strona, bo przegania moje wątpliwości.
    Żałuję, że tak strasznie i okrutnie dzieje się na Ziemi, którą tak mocno kocham. Serce boli, kiedy patrzę na nią i czuję jej ból. Jednak cieszę się, że mogę być częścią jej Odnowy i dać jej całe Światło jakie tylko we mnie jest. I cieszę się, że jest go tak wiele.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Cześć Syn,
      Dzięki za wpis. Istotnie, jak tak jest jak piszesz, to różnisz się znacznie od wielu osób tutaj.
      Tak czytam, mówisz o swoich wątpliwościach. Ale nie określasz jakie są to wątpliwości.

      A na Ziemi, to wg. mnie toczy się bój między mieszkańcami a tymi energiami, które Zbigniew Popko określa jako „przeciwne” (ja je określam nieco dokładniej, dzieląc na białe i ciemne), ale sensj jest ten sam. Chyba żałujesz, że taka sytuacja istnieje, jeśli dobrze rozumiem?
      Czy mam rozumieć, że jeśli „dasz całe Światło”, to jednak coś i tobie pozostanie ? 😉

      Odpowiedz
      1. Syn Jutrzenki

        Wątpliwości są najprostsze z możliwych. Mam bardzo sceptyczny umysł, którym duszy takiej jak ja ciężko jest sterować. To już kwestia otoczenia w jakim dorastało moje ciało. Moje wątpliwości to w głównej mierze ten sam schemat: Wiem i czuję to, co dla mnie duszy jest fundamentalne, ale nie znajduję żelaznego potwierdzenia. Nie mówiłem jakie są to wątpliwości dlatego, że nie poddaję im się. Poskarżyłem się na muchę obijającą się o szybę z najprostszej przyczyny – bo wreszcie mogłem 🙂

        Ja tą bitwę postrzegam jeszcze inaczej. To życie. Stałe wirowanie energii ciemnej i jasnej, które poprzez ludzkie zmysły (także subtelne) postrzega się jako wojnę, bo to ruch gigantycznych mas energetycznych, których fale są tak potężne, że mogą niszczyć całe światy i budować je od nowa. Pierwotne siły cienia i światła. Raz zapalone Światło zmąciło spokój Pustki i razem z jego pojęciem powstała Ciemność jako równoważnik. Życie to zjawisko ruchu tych dwóch.
        Ja żałuję, że dusze cierpią, ale tylko dlatego, że wiele z nich nie rozumie swojego cierpienia przez co wydaje się im ono próżne. Każde cierpienie uczy najwspanialszych rzeczy. Chyba, że nie dostrzegasz nic poza cierpieniem – wtedy widzisz tylko rozpacz i bezsens. I właśnie tych dusz żałuję. Ale to ich wybór, podyktowany ich energią i energią otaczającego je świata. Ziemia jest miejscem wyjątkowym pośród innych światów. To ciężkie sanatorium, w którym zranieni leczą swoje rany, które w pozostałych światach były nieuleczalne. Znam wiele osób, które przybyło na Ziemię, bo była ich jedynym ratunkiem.

        Światło to ulotna, prosta energia, która szybko przeistacza się w inne. Oddając całe prowokuję siłę równoważącą do napełnienia „dzbana” do pełna.

  38. Marc

    Tylko, że on pisze, że strzygi się wcielają i to takie istoty w ogóle a nie obciężeniu ludzie… hmm, może w takich badaniach ciężko się rozeznać.

    Odpowiedz
  39. deazehai

    Marc, niektórzy radiesteci, egzorcyści, uzdrowiciele wrzucają krokodyle do wora z napisem „demony”, nie bawią się w rozróżnianie na wejście, kroka etc. Jak wahadło pokazuje, że coś jest, to trzeba to sczyścić.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      deazehai
      też tak myślę

      Marc
      „powinien” – Powinien dostrzec.
      No i dostrzegł – nazwał to strzygami.

      maja:
      masz przykład gry pomiędzy siłami białymi a ciemnymi na żywo.

      Odpowiedz
  40. Marc

    –Leszek nie uznaje kr.

    Dziwi mnie to, skoro jest radiestetą i i ma tak duże doświadczenie w rozwoju duchowym itd… Nie zgadza mi się to w sensie, że jak istnieją to powinien o nich wiedzieć 🙂

    Odpowiedz
  41. maja

    Dziękuję za odpowiedz, rzeczywiście może mieć poczucie winy, bo narobił wiele niefajnych rzeczy. Mnie uważa za dobrą i lgnie do mnie, bo niby w mojej obecności przemienia się na lepsze. Ale zaczęło się od prowokacji mnie, która bardzo mnie wtedy bolała, ale teraz już sie nimi nie przejmuje , bo wiem ze to tylko takie prowokacje i takie na niby to jest, po to żeby były emocje , ktore pozwalają odreagowac stres. Teraz już się z tego śmieje. Ale czasem mówie „mów do mnie grzecznie” . Ale ogólnie człowiek ten moim zdaniem ma kilka krokodyli , które pozwoliły mu zdobyć status, pieniadze i kariere i ma w sobie taki błysk , któremu nie można sie oprzeć. Strasznie prowokuje wszystkich , czasem ma wielki ubaw , a czasem wydaje mi się ze chodzi o kase i zeby się utrzymać na fali. Oczywisie oficjalnie wszystko robi w dobrej wierze, ale mimo ze wiadomo ze to bzdura i chodzi o cos innego , to jest tak czarujący ze nie wybaczaja mu tylko osoby które nie sa z nim w blizszych kontaktach. Myślę , że ja mam wejscie dlatego przyciagnął mnie krokodyl.
    A kiedys widziałam dusze kogos jako piekny kryształ. Bardzo byłąm pod wrażeniem.

    Odpowiedz
  42. maja

    Ja czasem mam widzenia duszy , choć rzadko. Kiedyś ktoś kontrowersyjny (niektórzy go bardzo potępiają )poprosił mnie żebym mu powiedziała . I kiedys jadąc autobusem zobaczyłam kim naprawde jest -był smokiem, ale z kilkoma głowami. I ja w tej wizji wzięłam taki ogromny miecz i zaczęłam odcinać mu te głowy i wszystkie odcięłam oprócz tej największej środkowej , której nie dałam rady już. Co to było?

    Odpowiedz
  43. Marc

    Leszek Żądło opublikował ostatnio taki artykuł ( o egzorcyzmach, opętaniach i niezalecanym interesowaniu się tym tematem).

    Zastanawiam się jak to się ma do czytania o krok, czy duchach wejściujących?

    Odpowiedz
  44. maja

    A najbardziej znany ksiądz z Torunia ma jakieś obciążenia ? Ciekawi mnie ta postać , dzis widziałam krótki filmik i to jak się ludzie zachowują wobec niego było zupełnie niesamowite -całują po rękach , on się opędza , a oni dalej za wszelką cenę kłaniaja mu się i cmokają z taka najwyższą czcią . Zastanawiam się czy on nie ma jakiegos potężnego ducha który wyzwala taki respekt wśród mas.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      maja
      Pozwolisz, że nie będę się o postaciach publicznych wypowiadał konkretnie.
      Mogę tylko oględnie powiedzieć: jeśli ktoś taki nie pasuje nam pod jakimś względem, to jest możliwość, że jest obciążony. Księża, jako że kościół stoi po białej stronie „nie wolno” (tego, tamtego, zakazy, rygor, przykazania) mają zwykle obciążenia z białej strony. Osoby wybitne (wybijające się w środowisku) zwykle tak daleko zachodzą w systemie ziemskim, ponieważ mają osobistą moc „przebicia” i to często nie z siebie, a od pomocników swojej Duszy, nadludzkich pomocników, o nadludzkich możliwościach i energiach. Tylko z takimi energiami mogą „się przebić” w systemie.
      Dusza pomocnika (z ciemnej albo białej strony) często bierze sobie sama, bez wiedzy osobowości, ale za jej bezwiednym przyzwoleniem. Osobowość „by bardzo chciała lepiej funkcjonować” i to już może wystarczać. Inaczej bez takiego nadludzkiego pomocnika w systemie nie ma jak się wybić tak wysoko.. Bo ciągle tam są przepychanki, przemoc itp, ale na ogromnych energiach.
      I zwykły człowiek, rozporządzający jedynie ludzkimi energiami szybko zostaje „zjedzony”, wręcz zmielony.. Kiepsko mają ci idealiści, którzy uważają, że idea się tam liczy i idą ze świetlistą ideą czegoś.. i potem bardzo narzekają jak go kiepsko potraktowano, bo cierpią bardzo.
      Albo.. po latach niepowodzeń taki ktoś sam, w obliczu beznadziejności, jego Dusza sobie bierze pomocnika.

      Co do twojej wizji, to dzięki za podzielenie się. Wydaje mi się, że to co piszesz, że to „ty”, ale to twoja Dusza samorzutnie podjęła działanie i biednego smoka o głowy skróciła.. Automatem, bo Dusza miała takie programy. Program miał takie wzbudzenie, że jak widzi smoka, to zaczyna z nim walczyć.
      A twoja osobowość nie zareagowała, bo pewnie byłaś zdumiona, że w ogóle cokolwiek widzisz. I jeszcze taką bajkę..

      Ten pan też nie bez przyczyny takiego rycerza spotkał – jeśli jego smocza Dusza pewnie w poczuciu winy spędza dni, i jak się z twoją spotkała, to mogła trochę ulgi doznać, bo „wreszcie ktoś ją ukarał”. Dusza gdy narasta poczucie winy to sama chce być poniżona. Dusze bardzo wierzą w konieczność wyrównywania rachunków między sobą.

      Gdy Dusze długo nie odczuwają wyrównania, to się źle czują, np. Dusze przestępców, które czują się winne, gdy długo przestępca dokonujący kolejnych złych czynów nie wpada w ręce policji, Dusza taka sama z siebie robi jakiś błąd (oczywiście nieplanowany przez osobowość), no i sprawiedliwość dopada owego przestępcę (jego Duszę też, przez co może ona poczuć się lżej).

      Marc:
      Leszek nie uznaje kr. Kilka razy pokazywałem mu, jeszcze na forum portalu CUD jak w konkretnych momentach jest silnie atakowany przez kr., bo wiele razy to się zdarzyło, ale nie zainteresował się tym. W tym tekście Leszek odnosi się do opętań demonicznych i częściowo do przyjęcia wejścia (misjonarze, biała strona systemu ziemskiego). I jego spostrzeżenia w tym obszarze są jak najbardziej poprawne.

      Odpowiedz
  45. Paula.

    Chciałam podziękować za wcześniejsze odpowiedzi. 🙂
    Będę szukać siebie i swojej drogi, wierzę , że znajdę.
    Trzeba przetrwać burzę i rozmrozić się jakoś.
    Pozdrawiam cieplutko. 🙂

    Odpowiedz
  46. SwiatDucha Autor wpisu

    Już usuwam wpisy, Ewa, to istotnie kłopotliwe,
    nieopatrznie mogą być linki, których nie chcielibyśmy, aby się pojawiały.

    Odpowiedz
  47. Marc

    -Warto jednak pamiętać, że własne studia nt pochodzenia Duszy dają sporo punktów bonusowych.. a nie daje ich zapłacona odpowiedź

    Czy podobnie jest z odkrywanie obciążeń i ich usuwaniem?

    Odpowiedz
  48. SwiatDucha Autor wpisu

    Ewa, po analizę obciążeń można się udać do Henryka,
    adres http://oczyszczanie-duchowe.blogspot.com/
    A co pochodzenia też można się go spytać, albo Arka, którego wymieniłem na początku tego artykułu.

    Warto jednak pamiętać, że własne studia nt pochodzenia Duszy dają sporo punktów bonusowych.. a nie daje ich zapłacona odpowiedź

    Odpowiedz
  49. dwoista

    Zofia Kraisorn puksa to taki lew ognisty ze skrzydłami z tajskiej mitologii. Na tym blogu jest wzmianka. Poszukaj coś o tajskich wierzeniach w necie, na pewno będzie coś o tym stworze.

    Odpowiedz
  50. Zofia

    Chciałabym się jeszcze dopytać i jedną rzecz dotyczącą odpowiedzi na moje domniemywania o pochodzienu. Dostałam radę, aby dowiedzieć się o cechach tego pochodzenia duszy, które podejrzewam, że posiadam. Długo szukałam lecz nigdzie nie mogę znaleźć żadnych cech, które posiada osoba o takim pochodzeniu duszy
    (kraisorn puksa). Gdzie i jak powinnam szukać, aby znaleźć takowe informacje? Jeśli ktoś je zna, prosiłabym o odpowiedź. Dziękuję😉

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Zofia, a Googla męczyłaś?
      Dla mnie na dzień dobry wyszukał 1800 stron
      a z tego trzeba wyciągnąć potrzebną informację, robić analizy, syntezy, rozważania, refleksje. To cała droga.
      Co tobie się udało osiagnąć?

      Odpowiedz
  51. Niftu

    No tak, ale to są wydarzenia nie z tego świata. Chociaż niektóre były opowieściami z fabułą, z początkiem i końcem. Koniec przygody był nawet symboliczny, jakbym wychodził przez jakiś kanał, przez który musiałem się przeciskać – coś jak narodziny. A przed narodzinami była inna planeta, istoty z fluorescencyjnymi tatuażami na ciele i cywilizacja, która opanowała transfer świadomości, np. do zwierzęcia, żeby sobie popływać w basenie jako foka, czy delfin (tu podaję przykład ziemskich zwierząt), a następnie znów wrócić do swojego ciała. Sen wyglądał, jakby mi to było wyświetlane. Ale to było jakieś 10 lat temu. Innym razem też miałem rodzaj sennej wizji, kiedy wszedłem do jakiegoś pomieszczenia w rodzaju baru i nagle zgasło światło, wszystkie postacie zatrzymały się, jak aktorzy na scenie i na pierwszy plan wyszła kobieta, na którą padało światło. Ja byłem unieruchomiony. To było jak przesłuchanie. Wstrzymywany przez kilka dłoni, które przyciskały mnie do fotela, zakrywały mi usta i trzymały głowę w niewygodnej pozycji. Później usłyszałem reprymendę, ale głos zwracał się do mnie pod innym imieniem. Jednakże nie mogę przypisać tego doświadczenia do czegokolwiek, co bym znał. Te sny są niezrozumiałe i odnoszą się do rzeczy, których nie ma w moim życiu. Dlatego sztuką byłoby umieć dostroić się do właściwej częstotliwości i oglądać tylko te „kanały”, które zawierają coś wartościowego.

    Odpowiedz
  52. Niftu

    Ostatnio zauważam często ciekawe zjawisko. Można to określić językiem emocjonalnym, który uruchamia się w fazie pół-snu oraz snu. To są jak napływające idee, już gotowe, które gdzieś sobie latają i nagle w czasie snu docierają do nas. Są konkretne, jak określenia naukowe, ale gdy człowiek się budzi, zupełnie nie może sobie przypomnieć co to było. Jakby umysł był na zupełnie innej częstotliwości. Jedynym łącznikiem między tymi dwoma światami jest uważność. Im głębsza, tym lepsze wychwytywanie tych informacji z podświadomości, czy jakiegoś innego zakamarka naszego istnienia. Jest tylko wrażenie jakiejś idei albo obraz, niczym obraz z galerii, lecz brak umiejętności malarskich czy ukończonej ASP uniemożliwia mi przeniesienie tej wizji na płótno, czy ekran komputera. Czasami są to gotowe utwory muzyczne, albo same słowa, z którymi się budzę i powtarzam je sobie przez sen, żebym nie zapomniał. Później sprawdzam w internecie, czy coś takiego jest i okazuje się, że nie ma, bo może jest, ale w innym świecie. Takie imię, jak na przykład Emijasz, czy Keurezmut. Co/Ktokolwiek to jest, to nie wiem, ale jestem ciekaw, czy to nie jest coś w rodzaju Kroniki Akashy, w której kłębią się idee i pomysły istot z całego wszechświata.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Niftu, źródła mogą być różne.

      Mogą pochodzić z „kolektywnej podświadomości”, jak mówił Jung, czyli właśnie Akaszy, a tu są możliwości: albo z przeszłości (to już byo), albo z teraźniejszości (właśnie się wydarza i jesteś tego odległym „świadkiem”, albo z przyszłości – i masz szansę na proroctwo.

      Mogą pochodzić od Wyższych Jaźni (tu można odczuć wzniesione wibracje, sponad naszego wymiaru)

      Mogą pochodzić od Przewodników Duchowych, którzy chcą nas nauczać różnych nowych rzeczy, których nie było jeszcze na świecie, a takie przekazy są jakby zachętą dla Dusz, czy by się aby nie zechciały zainteresować takimi tematami i uruchomić w nich?

      Mogą być nawet przekazy z innych światów (kroniki Akaszy innych cywilizacji), jeśli ktoś ma połączenie z nimi (np. ma pochodzenie swojej Duszy z innej cywilizacji). Są takie osoby, które nawet intencyjnie się tu pojawiły, aby wykorzystać takie możliwości.

      Jak się przyjrzysz, to możesz rozpoznać, czy któraś z tych możliwości zaistniała dla ciebie, albo też możesz odkryć jeszcze inne. Tak czy inaczej, rozwiniesz swoją Świadomość Rozróżniającą.

      Odpowiedz
  53. Ola

    Witajcie.
    Często w życiu zastanawiałam się, kim jestem, po co żyję i co ja tutaj w ogóle robię. Po tym artykule przypomniało mi się, że kiedyś często śniły mi się statki kosmiczne i kosmos w ogóle, znaki na niebie, wielkie flotylle statków kosmicznych nierzadko podczas bombardowań, (a wtedy raczej się tym nie interesowałam, teraz też nie boję się apokalipsy z kosmosu), a gdy pierwszy raz usłyszałam „Space Oditty”, poczułam więź z Davidem Bowiem jak z żadnym innym muzykiem. Często mam wrażenie, że nie jestem stąd i nie raz usłyszałam że jestem z innej planety (najczęściej jako obraza, ale olać to). Wszystko fajnie. Ale w ostatnich miesiącach mojego życia to uczucie jest już nie do zniesienia, nie jest to pierwszy raz, ale wtedy to kamuflowało się jako chęć ucieczki od życia, na przykład sprzedanie wszystkiego co się ma i ruszenie w niekończącą się podróż. A teraz? A po co mi podróże, przecież to nadal będzie ziemia. To nie jest depresja ani chęć śmierci, po prostu nic już nie chcę z tego ziemskiego padołu. Jak myślę, że chcę, to głównie po to, że „trzeba przecież jakoś żyć, Olu ogarnij się, przecież potrafisz”. A może nie trzeba? Tak patrzę sobie na te wszystkie pragnienia które rzekomo mam i dochodzę do wniosku, że z punktu widzenia Wieczności są one po prostu bez sensu. Ktoś może powiedzieć, że to piękne i rozwojowe pragnienia, ale coraz mniej to czuję. Najbardziej chyba chciałabym się stąd ewakuować. Mam też bliskich ludzi mi w życiu, w tym takich którzy naprawdę mnie rozumieją, bo przy większości ludzi muszę udawać kogoś innego, ale i oni jakoś tak się oddalają. To znaczy ja się oddalam od nich. Ale skoro urodziłam się jako człowiek, to muszę mieć jakiś cel tego ziemskiego istnienia. Wydawało mi się, że go znam, ale chyba jednak nie. Jeden z wrocławskich znachorów powiedział mi, że mam już starą duszę i jestem tu, rozglądam się no i po co to wszystko, wszystko mnie już nudzi, ale jakoś muszę żyć Spróbuję rozmowy ze swoją duszą zgodnie z Twoimi instrukcjami Autorze strony, w ogóle bardzo Ci za nią dziękuję.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Ola,
      o tak, mamy tutaj podobne odczucia..
      Stara Dusza + pochodzenie spoza linii ewolucyjnej daje takie efekty.
      Jeszcze u Czechów, którzy często są starymi Duszami i z linii Ewolucyjnej to daje efekt „życia na bieżąco” i nieprzejmowania się wieloma sprawami: piwko, knedliki.. Istota innego pochodzenia już tak bardzo do knedlików i piwa nie ciągnie.

      Odpowiedz
  54. Niftu

    Jeśli ani moje myśli, ani emocje, ani działania nie prowadzą do poprawy sytuacji, to po co robię w kółko to, co robię – oczekując ciągle innych rezultatów, jak szaleniec – i znów wracam do tych samych zachowań? Powtarzam tylko błąd, na który składa się przede wszystkim moja reakcja i postawa. Jeśli nie mogę znaleźć gdzieś swojego miejsca, to może to po prostu nie jest moje miejsce. Może działania, które wydają mi się właściwe, takie nie są tj.: zdobyć określoną partnerkę, określoną pracę, być określonym człowiekiem. Może to nie jest moim przeznaczeniem, bo walę ciągle głową w mur, który odpowiada donośnym: NIE MOŻESZ NA SIŁĘ ZAJĄĆ CZYJEGOŚ MIEJSCA!
    To, czego pragniesz, nie jest twoim pragnieniem, więc zapytaj siebie czego tak na prawdę potrzebujesz? Jeśli nie możesz stać się mężem/żoną, wymarzonym lekarze, prawnikiem czy kierowcą wyścigowym i jeśli masz wrażenie, że spotykasz niewłaściwych ludzi, to odpowiedź narzuca się sama: TO NIE JEST TWOJE MIEJSCE I TO NIE JEST TAK NA PRAWDĘ TO, CZEGO CI TRZEBA.

    Odpowiedz
  55. Paula

    Skoro istota jest jedna na 100 milionów, to jak znajdzie bratnią duszę? 😦
    Ja od przedszkola miałam problemy z poczuciem przynależności, ale mam pragnienie bycia dobrą ( jak najlepszą ) osobą. Co prawda czuję się jak obcy, ale nie wiem czy to świadczy o innym pochodzeniu. I mam problemy (podejrzewam, że przez ciało bolesne) z odczuwaniem siebie. Na jakimś poziomie moja istota widzi ciągłe zagrożenie i reaguje (coś jak alergia czy jakoś tak…). Nie widzę rozwiązania , ale podświadomie mam nadzieję. Na razie moja dusza stanęła pod pękającą tamą( Tak mi się wydaje nie wiem gdzie jest xD), trzeba się ruszyć, a tu nic. Przepraszam, że truję , może mam jakieś obciążenie. Nie wiem czy dobrze napisałam.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Paula, ja cię odbieram jako osobę, która z powodu wrażliwości i cierpienia się jakby „zamroziła” wewnętrznie, w Duszy.

      Dusza widzi zagrożenie, ale ty, jako Świadoma Jaźń nie masz jeszcze wystarczających wiedzy i umiejętności, aby odpowiednio Duszą swoją pokierować.

      A pochodzenie nie z ziemskiej linii ewolucyjnej możesz jak najbardziej mieć.

      Tak jak Niftu mówi: może chcesz (może Twoja Dusza chce) czegoś zgodnie z zewnętrznymi pragnieniami, czyli może w jakiś sposób jesteś uwarunkowna/zaprogramowana na osiągnięcie czyichś ambicji, celów? HD może pomóc w odzyskaniu siebie i dotarciu do swoich pragnień.

      Odpowiedz
  56. Zofia

    Przepraszam za późną odpowiedź, długo tu nie zaglądałam. Chyba odkryłam już pochodzenie duszy. Po wizycie tutaj postanowiłam zacząć nad sobą pracować i zadbać o rozwój duchowy. Zaczęłam uczyć się medytacji, widzenia aury (co nadal kiepsko mi wychodzi, ale wychodzi😊), pracy z wahadłem. To ostatnie przyniosło mi myśl, że skoro za pomocą wahadła można określić, co jest dla mnie dobre, leczyć, odkrywać cieki wodne, to można też odkryć pochodzenie duszy. Stworzyłam więc wahadło, rozładowałam je i, po uprzednim zapytaniu wyższej jaźni o zgodę, zadałam mu pytania. Wahadło wykazało wtedy, że pochodzeniem mojej duszy jest kraisorn puksa. Kolejne wahanie, tym razem z innym wahadłem zrobiłam kilka tygodni później i wykazało to samo. Dla pewności po lepszym podszkoleniu się w pracy z wahadłem i odnalezieniu mojego pierwszego (zgubiło się, stąd to drugie wahadło) spróbuję jeszcze raz. Czy jest to możliwe, że moja dusza jest tego a nie innego pochodzenia?

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Zofia, fajnie!

      Takie pochodzenie jest jak najbardziej możliwe, istot we Wszechświecie jest bardzo dużo, a przypadki mogą być różne. Nawet jeślibyś miała być jednym na 100 milionów ludzi przedstawicielem takiego pochodzenia, to samo to tak małe prawdopodobieństwo nie może być żadnym zaprzeczeniem, żadnym dowodem, że takiego pochodzenia nie można mieć. Można, a jakże.

      Mogą pojawić się co prawda wątpliwości; a, takie rzadkie pochodzenie, to czy ja je mam? Można powątpiewać. To kieruje ku bardziej dokładnej weryfikacji – czy to istotnie prawda, mogłam się pomylić? Poznawszy ileś cech takiego pochodzenia, można to jednak zweryfikować wystarczająco dobrze i wyczerpująco dla siebie.

      Odpowiedz
  57. Zofia

    Witam! Chciałabym zapytać, jakie są sposoby na odkrycie pochodzenia duszy, swoich poprzednich wcieleń. Mogę wprawdzie domniemywać, ale chciałabym mieć pewność… czy są jakieś inne sposoby niż wizyta i jasnowidza czy hipnotyzera?

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Zofio, oczywiście, jest sporo sposobów.
      Wyższe Jaźnie określają odkrywanie pochodzenia własnej Duszy za dużą pracę duchową dla wielu osób. Dla niektórych to nie ma być taka praca – i ci się dowiadują niejako „z marszu” o tym pochodzeniu. Ale ci, którzy mają mieć taką pracę to jest ona czasami szeroko zakrojona. Zawiera w sobie także poszukiwanie sposobów, na jakie można mieć wglądy we własne wnętrze, aby wgląd pokazał o co w Duszy chodzi.
      I pewnie ty stoisz przed takim zadaniem.

      Jest wiele ścieżek duchowych i duchowo-terapeutycznych. Niemal każda z nich ma w sobie mniej lub więcej technik które prowadzą ku rozpoznaniu wewnętrznemu. Są i szybkie, bezpośrednie ścieżki, jak i takie, które zajmują wiele czasu, potrzebnego na dojrzewanie dla osób jeszcze niegotowych.
      Tak więc trudno tak z palca napisać co może by było dla ciebie odpowiednie.

      To zależy od stopnia twojego zaawansowania duchowego, psychologicznego, od poziomu twojej wiedzy ezoterycznej, od stopnia wypraktykowania się w kontaktach z własną Duszą.

      Tak widzisz, jest wiele zależności, możesz napisać jak siebie widzisz w takim procesie?

      Odpowiedz
  58. pioter

    Chcąc wyrazić się w rozmowie często miewałem tak, że nie potrafiłem się słowami wyrazić. Były myśli np. „Gdyby to on/ona potrafiła odczuć to co mam do przekazania, to by mnie zrozumiał/a”. Borykałem się z tym od dawna, aż tu spojrzałem na to z perspektywy pochodzenia. Ach te warunki ziemskie 🙂

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Pioter,
      no niestety, mnie to regularnie dotyka taka refleksja, że żyję w towarzystwie większości, która jest ode mnie sporo różna. Są to ludzie, którzy konkretnie inaczej funkcjonują, inaczej myślą, inaczej postrzegają.
      I tego się nie zmieni, niestety..
      Muszę sobie więc z tym jakoś radzić, łagodzić tą sytuację, np. wybierając odpowiednie towarzystwo.

      Odpowiedz
  59. ananda777

    Nie no,nie jest az tak zle i bezwzglednie,wymagająco.Są opiekuncze istoty,energie,dostosowane do pomocy w kazdym etapie rozwoju.A chocby ich nie było to jest prosty,naturalny sposob windowania sie na plany duchowe-poprzez radosc,beztroske,zabawe,swietowanie zycia.Najprostszy sposob,to poprzez łazenie po przyrodzie w sloneczny dzien i zachwycanie sie prostymi rzeczami i prostymi przyjemnosciami.a co moze byc innego w raju?Jaki duchowy „haj”wiekszy od radosci i ekscytacji w tu i teraz?.Taka tylko roznica,ze tu jest materia a tam tylko duch.Bogu zdaje sie chodzilo o to zeby jego czastki zainstalowały ta radosc i ekscytacje w materii-czyli zeby uduchowic materie albo zmaterializowac ducha.w tym nie ma zadnej tajemnicy ani zadnej nowej jakosci.Nie ma czego szukac ani na nic czekac.Mozna tylko ewentualnie doznac mocniejszych wrażen ale wszystko jest dostepne tutaj,takie samo jak tam-no chyba,ze sie myle;).Nie ma tajemnicy do odkrycia tylko radosc do przezycia.

    Odpowiedz
  60. Adra

    Matka Aniołów odpowiedzialna po części za zaistnienie anielskie, archanielskie itp. lub nie wiem jak nazwać, ktoś z rady starszyzny rajskiej odpowiedzialny za decyzyjność.
    Czyli ktoś wyższy rangą. W końcu było to w jakimś sensie przesądzone. Ma nadejść przecież Królestwo Boże. I czekam na ten dzień.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Adra
      Myślę, że owszem, że różne bardziej zaawansowane istoty wcielają się w ciała ludzkie, natomiast chyba niektórzy ci ludzie sami o tym za bardzo nie wiedzą nawet. A przynajmniej nie afiszują się, nie zna się ich. A tutaj na ziemi czyjeś dawne działania np przy kreacji dusz mogą niewiele pomagać [jemu czy komuś innemu] w realnym życiu. I często nawet te duchowo bardziej zaawansowane istoty sobie gorzej radzą w realu niż pierwsza lepsza nieobciążona młoda dusza z linii ewolucyjnej.

      Jest powiedziane: kto wie, nie mówi, kto mówi, nie wie.
      Osoby „duchowe” znane bardzo nie są aż tak bardzo duchowe, a przynajmniej mają obciążenia i to spore, o których ludzie nie wiedzą. I to często te obciążenia przyciągają ku nim ludzi, na równi czy nawet mocniej od zaawansowania w praktyce tych osób. W Indiach mówi się o „naukowcach duchowych” – panditach, którzy pracują duchowo i mają często większe dokonania od rozmaitych guru, ale nie biorą uczniów, i dlatego nie są znani, nie są popularni. A guru są dla wielu, wielu ludzi, więc i muszą być trochę na to otwarci, dostosowani.

      „starszyzna rajska”
      wiele osób sobie wyobraża, że są jakieś gremia o czymś duchowo decydujące.

      Ba, wielu chce wkraść się w łaski owej „starszyzny”, tak jakby ci mogli im coś załatwić. Normalnie korupcja.
      Wyobrażają sobie, że dobroczynne niewcielone istoty mają jakieś interesy, jakieś grona pupilów, do których to warto wstąpić. WJ i Bóg nie robią rozróżnień, są wobec wszystkich zwracających się do nich jednakowo życzliwie i nieprzekupnie, bez jakiejkolwiek „specjalności” nastawieni.

      To nawet złoczynni opiekunowie krokodyli nie patrzą na jakieś zasługi, które mogliby poczynić ich niewolniczo wykorzystywane ofiary – nosiciele. Opiekunom kr. nie zależy na kolegowaniu się z ludźmi, podobnie jak hodowcy trzody chlewnej nie zależy na kolegowaniu się ze świniami, które za kilka miesięcy pójdą na ubój. Chociaż świnka może mieć nawet uczucia wobec swojego hodowcy – od nienawiści do miłości, ale i tak to mało co zmienia.

      Tak naprawdę to Wszechświat w dużej większości jest .. automatyczny, mechaniczny, chemiczny nie zaś „demokratyczny”. Funkcjonuje na prostszych a bardziej bezwzględnych zasadach niż się ludziom wydaje. Ludzie liczą na „wyrozumiałość”, na „łaskę”, a tam po drugiej stronie nie ma „kogoś łaskawego”, tylko są konkretne zasadady, prawa natury duchowej, które działają. To tak jakby się modlić do zegarka, aby dodał minut bo się do pracy spóźnię.
      Czy w takiej postawie jest sens?
      warto przejrzeć i otrząsnąć się z idealizowania obszarów duchowych.
      Owszem, istoty duchowe dają podpowiedzi, prowadzą po ścieżce duchowej, ale nie ingerują ani na jotę w prawa naturalne. A tego by chcieli wyznawcy, suplikanci, odwołujący się do „wybawców”, do „dobrego pana”, do „zbawiciela”.. Owszem, niektórzy nauczyciele biorą czasem na siebie karmę swoich uczniów, ale:
      1. to może być tylko przejściowe i obciąża dodatkowo obie strony w dłuższej perspektywie
      2. nie jest rozwiązaniem ostatecznym [jak by niektórzy chcieli]

      czekasz na Królestwo Boże?
      Wiele osób czekało na zewnętrzne K.B., albo na koniec świata, albo na wybawienie poprzez przylecenie UFO i zabranie ich z tak trudnych warunków życiowych.
      Problem w tym, że Królestwo Boże może być w nas, i tylko tu może nastąpić. Modlitwa jest: „przyjdź królestwo twoje” dotyczy wnętrza człowieka a jest równoznaczne wewnętrznemu oświeceniu. Poczytaj sobie o relatywiźmie postrzegania i odkryj, że świat jaki jest jest naszym wewnętrznym postrzeżeniem [tego hologramu i wieloliniowego fraktala, co jest w realności]
      Można więc oczekiwać w nieskończoność królestwa które ma przyjść w świecie zewnętrznym, czy też zbawiciela [nazywanego w niektórych kręgach mesjaszem]. Całe narody i całe religie robią to od setek, tysięcy lat i …. i co? i nic. Jak wybrali czekanie, to mają: czekanie.

      Proponuję: odnalezienie i to w sobie.

      A kiedy to ma nastąpić?
      Huna mówi, że moment mocy jest teraz. Dzisiaj to już jest dostępne.

      Niektórzy hurraoptymiści biorą to literalnie mówiąc, że już są „tam”.
      To nie tak do końca.
      Mamy w Duszy: umysł, podświadomość, wzorce, które działają tak, jakby owego „Królestwa” nie było. I te ustalenia umysłu, pś, wzorców są realizowane przez Duszę. Trzeba zmienić postawy Duszy, aby zauważyła, aby się otworzyła na ów moment mocy, który już jest, tylko ona dotąd go nie widziała, nie była z Bogiem połączona wystarczająco mocno.

      Chrześcianie mówią, że Bóg jest blisko, ale grzechy ich odgradzają od niego. To nie on się „pogniewał”, tylko oni nie są gotowi na przyjęcie go do siebie. I mają rację, Bóg już jest u drzwi, puka. Ale jak ktoś ma słuchawki na uszach i jakąś głośną audycję, to sorki, nie usłyszy, nie otworzy.

      I dlatego propaguję różnorodne sposoby na rozmowy z własną Duszą, aby ją ku temu przekonywać, uczyć.

      Odpowiedz
  61. Adra

    A jest to możliwe aby zszedł na Ziemię ktoś inny niż wymienione tu osobistości? Ktoś z Raju ale dobrowolnie zszedł nie jako upadły anioł?

    Odpowiedz
  62. aleksander

    A co najciekawsze, pierwszy raz spotkałem go w 2013 roku, jakoś zwróciłem na niego uwagę, dłuższą uwagę, okazało się że są gdzieś wspólni znajomi, ale ja wtedy byłem nieuświadomiony, to uleciało mi to, aż do teraz. Jaki świat jest mały, i znów trafiłem na niego. Ponoć nie ma przypadków.

    Odpowiedz
  63. aleksander

    Ja jeszcze Andrzej nie mam takiego wglądu energetycznego jak Wy..;-) Ale pracuję nad tym trzecim okiem.
    Arka – jak by spotkać na ulicy nie domyślisz się, że ma taki potencjał. Ale już w bezpośredniej rozmowie ,czuć tę moc i wiedzę. Fajnie to pokrywa się z tym co człowiek odczuwa wewnętrznie. Ale bez powodu nie byłby mistrzem reiki 😉

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      aleksander,
      cieszę się, że ci się podoba, też tak myślę, jak piszesz. Chociaż jak spojrzeć energetycznie, to on taki niepozorny nie jest..

      Odpowiedz
  64. Stachu

    A ja mam dylemat – pasują mi opisy elfów – doświadczanie poprzez zmysł dotyku (zwłaszcza te opisy dzieciństwa) i wyczuwanie powiązań energetycznych. Równie mocno czuję się obywatelem świata, jak i pasuje mi ten Ziemski Patriotyzm. W tym kontekście ciekawie brzmią przekazy niektórych osób z kręgu ezoterycznego, o potrzebie i szansie na opuszczenie Ziemi.

    W każdym razie, zgadza się niemal wszystko, ale z drugiej strony, gdy zagłębiam się w siebie, mam wizje szczupłego kolorowego ciała. Podobnie na sesji LBL – tam nawet miałem chyba nawet skrzydła. Wszystko to jest mało materialne, jeśli już coś, to pojawia się tam woda, dużo wody i niebieski księżyc(?).

    Chyba tak elfy nie wyglądają ?

    Odpowiedz
  65. Diane

    Ten opis elfów w cytacie Agaty jest dokładnie o mnie. I urzekły mnie opisy przyrody innego elfa. W dzieciństwie nie byłam dotykana, moja matka tego pilnowała, nie wiem dlaczego. Kocham zwierzęta, traktuję ich na równi z ludźmi, w sensie indywidualności. Wczoraj, na zatłoczonym dworcu, siedziałam na ławce i przysiadła przy mnie na ziemi gołębica bez nóżki. Patrzyłyśmy na siebie i czułam, że ona przyleciała do mnie, tak jakby ogrzać się przy mojej energii. Kiedyś miałam taką wizję z moją duszą: chciałam ją pocieszyć i spytałam czy chce szczeniaczka czy chorego ptaszka do wykurowania? Wyciągnęła jedną łapkę i chwyciła szczeniaczka, a później zdecydowanie drugą i wzięła ptaszka. W zetknięciu z ludźmi czuję się dziecinna i naiwna, wszyscy są tacy poważni, albo udają takich. I to zdumienie, że można tak cynicznie oszukiwać innych będąc np. u władzy.
    A Bowie nie jest z tej samej rasy co Farmer 🙂

    Odpowiedz
  66. SwiatDucha Autor wpisu

    Na początku tekstu dodałem adres kolegi, który umie odczytywać pochodzenie Dusz i do niego można się o to zwracać.

    Odpowiedz
  67. Paula

    Ja nie wiem jakie mam pochodzenie, czuję tylko że coś strasznego spotkało mnie w poprzednim wcieleniu ( skąd niby moje stany lękowe). Dużo się stało pewnie z mojej racji. Teraz żegluję pomiędzy różnymi światami, nie wiem czy to co widzę jest prawdą, ale jest bardzo przekonujące. Myślę też że to ja jestem obciążeniem dla innych i nie potrafię tego obrócić w pozytywnym kierunku, mam tylko nadzieje że to się niedługo rozwiąże (albo ja znajdę rozwiązanie) i też jak dobra dusza stanę się rozwiązaniem , pomocą. Różne emocje przeze mnie przechodziły jak to pisałam. Chciałabym życzyć wszystkim pogodnej podróży życiowej i uszanowanie dla autora.

    Odpowiedz
  68. m0n1czka

    Czy jest tu ktoś kto może pomóc rozwiać moje wątpliwości co do pochodzenia? Byłabym bardzo wdzięczna bo zależy mi na życiu w zgodzie z moim wewnetrznym wcieleniem. Prosze o kontakt na gg : 10615000

    Odpowiedz
  69. Kiteł

    A tu taka dygresja, pochodzenia a ciało fizyczne:
    Swiat Ducha pisal, że smoki są często większe.
    Ja jako rusałka/wróżka nosiłam rozmiar 38/40 i bardzo, bardzo, bardzo źle się z tym czułam. Myślałam, że tu chodzi o dzisiejsze ideały piękna, ale kiedy zeszczuplałam, poczułam się radosna i lekka, również w środku. Łączę to z pochodzeniem- będąc drobną, smukłą, czuję się bardziej ”sobą”, bardziej taneczna, na miejscu, a przecież wróżki to eteryczne stworzenia, bardzo lekkie i delikatne.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Kiteł:
      to jest przykład dopasowania typu Duszy do aktualnego ciała. Tu akurat mówisz o delikatnej Duszy, która pasuje do delikatnego ciała.

      Odpowiedz
  70. a

    Do Świat Ducha

    „posłałem prośbę dalej.”

    co to znaczy, że przesłał Pan prośbę dalej? Bo nic nie dostałam na priv.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      do „a”
      tak, posłałem dalej, ale pewnie p. Henryk ma kolejkę – proszę, na prawym marginesie jest do niego kontakt, można się o to spytać.

      Odpowiedz
  71. Marc

    Dzięki za link. Już go czytałem i słuchałem nagrania. Gdzieś w Twoim tekście o istotach innego pochodzenia zrozumiałem wzmiankę jakoby tylko ludzie się mieli oświecać i gdzieś taką „plotkę” słyszałem, ale wydawało mi się to w sumie niezrozumiałe.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      > jakoby tylko ludzie się mieli oświecać

      Linia ewolucyjna jest najmniej skomplikowana pod względem programu na życie i drogi ku oświeceniu.
      Jednakże już różne linie innych istot [other-kind] mają zwykle mocniej zamotane, czy wręcz poplątane ścieżki ku niemu.
      Niemniej każdy jest ku temu zdolny, acz, chyba w inny troszkę sposób, na innych nieco zasadach, na innych nieco warunkach [zależnych od swojej drogi].

      Odpowiedz
  72. a

    Do Świat Ducha

    „Dzięki za pozytywne przyjęcie moich tekstów.
    Osoby o innym pochodzeniu Duszy zbierają się jak najbardziej, a to w internecie w grupy, a to jako znajomi w realu, a też jako Dusze inkarnują się w jednej rodzinie. Np. znam dwie rodziny o dużej liczbie Dusz smoczych razem żyjących przez ileś lat. Można powiedzieć “smocze gniazdo”. Poza tym i elfy i osoby o wzorcach elfich też lubią być ze sobą. Co do wróżek – mam dla Ciebie kontakt i podeślę na priv.”

    Ja też chciałabym dowiedzieć się więcej o wróżkach i czy Pan też może mi przesłać kontakt na priv? Proszę… 🙂

    Odpowiedz
  73. Kiteł

    A – Miło mi poznać wróżkę, intrygujące wzorce 🙂 Ja też mam – anielskie i elfie.

    Przeczytałam książkę Doreen, ale nie do końca się u mnie przyjęła, jakbym nie odczuwała tej wizji i? Odczułam opisy jako zbyt ciasne i szukam dalej, ale większość tekstów prowadzi do niej…

    Teraz po tym co Pan napisał, Panie Andrzeju, aż mam ochotę się dowiedzieć o reszcie najbliższych- stado indywidualistów.
    Ale to ochota; ktoś gdzieś napisał, że pochodzenie nie jest takie ważne, że fascynacja nim to jak fascynacja subkulturą u nastolatka: po pewnym czasie się z tego wyrasta.
    No i pewnie w tym racja, jakaś nadmierna fascynacja, obsesja albo dzielenie się na grupy za zdrowe nie są (takie unoszenie się prawie jak w fantazje zamiast się ugruntować). Mi jak na razie poznanie pochodzenia przyniosło same pozytywy – większe zrozumienie wielu moich automatycznych zachowań i preferencji.

    Odpowiedz
  74. Marc

    Czy tylko istoty z linii ewolucyjnej (ludzi ei inni) mogą się oświecić? Co to znaczy, jeśli się nie jest z linii ewolucyjnej, od razu się zostało np. aniołem w pierwszym wcieleniu?
    Ktoś to w ogóle wie? 🙂

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      o oświecaniu się jest trochę tu:
      Marc:

      Oświecenie i rozwój potencjału.


      co prawda mowa tam i o oświeconej krowie i o oświeconym drzewie, ale generalnie myślę, że nie ma przeciwwskazań dla nikogo, aby być oświeconym.

      Wydaje się bowiem, że jest to zrealizowanie ostatecznej istoty w tym, co obecnie żyje.
      [realne urchomienie jej, a nie umysłowe deklarowanie typu „jestem bogiem”]

      Odpowiedz
  75. Marc

    Jak jakiś czas temu sobie o tym tutaj poczytałem, to zaczynam zauważać różne te cechy u ludzi i jakby rozróżniać. Piszę jakby bo nie mam potwierdzenia no i tylko przypuszczenia. Ale generalnie fajna taka różnorodność 🙂

    Odpowiedz
  76. a

    Do Kiteł. 🙂

    Ja też miałam okazję pracować z Panem Henrykiem i także mam to same pochodzienie duszy co ty tylko mam jeszcze wzorce: elfy wysokiego rodu, kosmiczne smoki, ludzka linia ewolucyjna i anielskie wzorce.

    Polecam Ci książki Doreen Virtue: 101 wróżek i Królestwa Ziemskich Aniołów. W tej ostatniej jest dosyć ciekawy opis osób, którzy są z pochodzenia elementalami.

    Odpowiedz
  77. Kiteł

    Kurcze, do tylu tematów chciałam nawiązać, że aż nie wiem, gdzie rzucić komentarz, żeby nie zalać Pana wiadomościami 😉

    Bardzo dziękuję za odpowiedź co do tłumaczenia nazwy.

    I za wszystkie materiały, a także za Pańskie podejście- jestem bardzo wdzięczna za bloga. Miałam też wielką przyjemność pracować z Panem Henrykiem, którego Pan poleca (oczyszczenie z zatruć i pogryzień w moim przypadku)- bardzo rozwijające doświadczenie.

    I mam dygresję:

    Poznałam swoje pochodzenie duszy, Rusałki/Wróżki. Chciałabym, czuję potrzebę jakby włączenia tej tożsamości do mojego życia, chociaż symbolicznie 🙂 Bardzo oczyszczam się przy wodzie, plus czuję, że byłby to pozytywny kanał dla energii yin (bylam przez lata zdominowana yang). Tylko hm, na temat aniołów i elfów jest sporo materiałów, a na temat rusałek, faeries mniej. Może Pan napisać coś więcej albo wysłac mnie gdzieś, gdzie poczytam? Teksty anglojęzyczne, które czytałam trochę mnie zagmatwały.

    PS: Pan pisze, że najwięcej jest z linii ludzkiej, a ja otoczona przez Anioła i Smoka, mogę prawie iść o zakład, że siostra też ma inne pochodzenie- Ci spoza linii ewolucyjnej mają tendencję trzymać się razem, czy coś?;)

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Kiteł
      Dzięki za pozytywne przyjęcie moich tekstów.
      Osoby o innym pochodzeniu Duszy zbierają się jak najbardziej, a to w internecie w grupy, a to jako znajomi w realu, a też jako Dusze inkarnują się w jednej rodzinie. Np. znam dwie rodziny o dużej liczbie Dusz smoczych razem żyjących przez ileś lat. Można powiedzieć „smocze gniazdo”. Poza tym i elfy i osoby o wzorcach elfich też lubią być ze sobą. Co do wróżek – mam dla Ciebie kontakt i podeślę na priv.

      Odpowiedz
  78. Aneta

    Mnie bardzo często śni się, że latam. Ale ja już poznałam pochodzenie swojej duszy i w moim przypadku latanie (i tęsknota za nim) jest spowodowana pochodzeniem mojej duszy z innej planety, gdzie taka umięjętność była zjawiskiem normalnym.

    Odpowiedz
  79. Łukasz

    Witam,poszukuję opisu wzorców smoków wodnych,podczas badań wzorców karmicznych pochodzenia,wyszło mi że mam 60% wzorców smoka wodnego,ale zupełnie nie wiem jakie to wzorce,może ktoś pomóc i wymienić te najczęstsze wzorce smoków wodnych ?,dziękuje

    Odpowiedz
  80. Conchita

    Jeszcze jeden kawałek z Newtona:

    „Jeśli śni się nam, że jesteśmy potężnymi olbrzymami, maleńkimi baśniowymi istotami, albo że posiadamy ciało jakiegoś wodnego lub powietrznego stworzenia, może to znaczyć, iż sny te odzwierciedlają nieświadome wspomnienia z naszych wcześniejszych inkarnacji na innych planetach.
    Jest jednak równie prawdopodobne, że zetknęliśmy się z tymi rodzajami bytów podczas naszych rekreacyjnych wycieczek do jakichś egzotycznych światów. Z takich doświadczeń może też brać początek wiele naszych mitologicznych opowieści o dziwnych stworach. Powinienem dodać, iż większość ludzi miewa sny, w których potrafi latać. Odnoszą się one prawdopodobnie w większym stopniu do naszych wspomnień unoszenia się w przestrzeni jako bezcielesnych dusz, niż do bycia latającym stworzeniem w jakimś przeszłym życiu.”

    Odpowiedz
  81. Conchita

    Czytam sobie właśnie Newtona „Przeznaczenie dusz”. Znalazłam fajny fragment o duszach z innych planet, które zaczęły się wcielać na ziemi:

    „Hybryda jest najczęściej starszą duszą, która z rozmaitych powodów postanowiła zakończyć fizyczne wcielenia akurat na naszej planecie. Ich stare światy mogą już dłużej nie nadawać się do zamieszkiwania albo też istoty te żyły w łagodnych warunkach, gdzie egzystencja była wręcz zbyt łatwa, wobec czego zapragnęły trudniejszego wyzwania, jakie stawia świat w rodzaju Ziemi. Bez względu na okoliczności, w jakich dusza opuściła swój poprzedni świat, przekonałem się, że jej wcześniejsze inkarnacje dotyczyły form życia, które znajdowały się nieco powyżej, nieco poniżej lub były niemal równe możliwościom inteligencji ludzkiego mózgu. Dusze hybrydyczne, które wcześniej inkarnowały na planetach zamieszkałych przez cywilizacje znacznie bardziej rozwinięte technologicznie od ludzkiej (na przykład takich, gdzie opanowano zdolność poruszania się w przestrzeni kosmicznej), są o wiele bystrzejsze ponieważ stanowią starszą od ziemskiej rasę. Zauważyłem też, że dusze, które mają doświadczenie ze światami telepatycznymi, odznaczają się ponadprzeciętnymi zdolnościami parapsychologicznymi.
    Czasem pacjentowi-hybrydzie zdarza się pomylić wcześniejsze inkarnacje w innych światach fizycznych z pobytem na Ziemi, dopóki nie dojdziemy wspólnie do wniosku, że ten inny świat jedynie przypominał naszą planetę. Dobrym tego przykładem są wizje życia na Atlantydzie. Nawet biorąc pod uwagę możliwość, iż Atlantyda kilka tysięcy lat temu istniała na Ziemi, nadal uważam, że źródłem wielu mitów są wspomnienia naszych dusz z ich wcześniejszych istnień w obcych światach. Sądzę, że termin „dusza hybrydyczna” jest właściwy dla tych spośród nas, których pochodzenie inkarnacyjne jest mieszane. Dusze takie pierwotnie zamieszkiwały ciała genetycznie różne od ludzkich.”

    Z hybryd powstają ludzie o przeróżnych talentach, ale i dusze psychopatyczne, które nie dostosowały się do emocjonalności ziemskiego ciała.

    Odpowiedz
  82. irena

    Śpiewać nie lubię, tańczyć też nie. Chyba przyjdzie mi malować.
    Rozumiem, że malowanie swoich odczuć lub pragnień ma dotyczyć pochodzenia mej duszy?
    Zadałam te pytania swoim znjomym, którzy są na dość wysokim poziomie rozwoju duchowego. Jeden powiedział, że stawia na Matrycę Wszechświata, a znajoma, powiedziała, że tak wygląda Najwyższa Istota (mowa o kuli). Nie mniej jednak nadal tkwię w martwym punkcie, a moja dusza chce, abym rozwikłała tę zagadkę. Nie daje mi spokoju. Niby mi podpowiada, ale ja nic nie pamiętam z poziomu umysłu. Ma to jakiś związek z moją inkarnacją tutaj. Niestety celu też mi nie che ujawnić, nawet gdy zadaje to pytanie. Gdy zrealizuje się jakiś ‚fragment’ celu, to daje mi jedynie odczuć, że to nie jest cały cel mej podróży. Jeszcze jest coś do zrobienia. Ale co? Pozostaje bez odpowiedzi.
    Męcząca jest ta ciągła niewiedza…

    Odpowiedz
  83. irena

    Chciałabym jeszcze dodać, że podczas snu, jak i medytacji, gdy pojawiają sie te wspomnienia, mocno czuję, że to miejsce (kula) jest mi dobrze znane, tylko ja nie mogę sobie przypomnieć, co to za miejsce i po tam jestem.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      W podejściu Mindela, gdy mamy próg, gdy utykamy na jakimś fragmencie warto spróbować zmienić kanał, czyli np. zacząć coś śpiewać w odniesieniu do danej sytuacji, albo śpiewać komuś, kto jest zaangażowany. Co? Co zechce być śpiewane.
      Albo można coś zatańczyć, podobnie, bez kontrolowania, ważne, żeby zgodnie z odczuciami, że oto te ruchy są na miejscu.
      Albo coś namalować, np. twoje odczucia, pragnienia, co przychodzi. Byle nie „z głowy”, nie wymyślone.
      I sytuacja może się ruszyć z miejsca.

      Odpowiedz
  84. irena

    Witam i bardzo dziękuję za udzielenie mi podpowiedzi. Dlaczego nie wchodzę do kuli światła? Ponieważ ta kula… jakby nie była spodkiem. Trudno powiedzieć.Nie potrafię określić czym lub kim jest tak kula. W każdym bądź razie do niej nie wchodzi się.Swietlista Istota, która mnie przyprowadza i żegna też nie wchodzi do tej kuli, jest koło niej. Ja zawsze jestem w pobliżu jej (kuli), dalej stoję od niej niż ta Istota.Moje odczucia zawsze są pozytywne we śnie, jak i podczas medytacji, gdy się pojawiają te wspomnienia. Czasami się wzruszam, pojawia się jakaś dziwna tęsknota. Sama Kula jawi mi się neutralnie. Tło tego miejsca jest zawsze w kolorze indygo. Jakby Wszechświat…? (tutaj zgaduję). Ja zawsze jestem tam po coś. Niestety nigdy nie pamiętam po co.
    Jest jeszcze coś. Podczas medytacji od czasu do czasu ukazuje mi się trójkąt z promieniami, a czasami Światło, które do złudzenia przypomina kolorem tę Kulę.
    Niestety za szybko znika i nie nawiązuję z nim kontaktu. Domyślam się, że może to być Nadświadomość.

    Odpowiedz
  85. Irena

    Witam Państwa, cieszę się, że trafiłam na tę stronę. Od długich lat nie daje mi spokoju moje pochodzenie, gdyż od dzieciństwa miewam sny o tym, iż jakaś Świetlista Istota prowadzi mnie do potężnej Kuli krystalicznego Światła. Nigdy tam nie wchodzę, a jedynie czekam na coś i odchodzę stamtąd. Ostatnio też podczas medytacji ukazują mi się też te obrazy ze snu. Tak jakby moja dusza coś chciała mi powiedzieć, ale ja nie wiem co. Nie mogę do tego dojść. Zdarza mi sie też widywać latajace dyski na niebie. Ukazują się w taki sposób, jakby to robiły specjalnie dla mnie. Takie odnoszę wrażenie. Czy ktoś mógłby mi coś podpowiedzieć, lub wyjśnić o co w tym wszystkim sie rozchodzi? Byłabym wdzięczna.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Witaj Irena,
      może twoja Dusza pochodzi gdzieś spoza Ziemi i gwiezdni bracia cię witają?
      Czy możesz powiedzieć, dlaczego nie wchodzisz do kuli światła? Czy są przy tym jakieś emocje? Bo zwykle Dusza komunikuje się z nami poprzez emocje.

      Odpowiedz
  86. Estera

    bywa i tak, że dusza się chowa i nie chce pokazać swojego pochodzenia mi samej, choć inni zobaczyli mój gatunek. pewnie zajmie mi troche czasu na rozgryzienie, dlaczego tak się dzieje 😉 pozdrawiam!

    Odpowiedz
  87. Deverus

    Rozumiem skąd nieporozumienie. Twoje zmysły interpretują większość gadów jako smoki.
    Rozumiem też to że wyrosłeś już ze swego pochodzenia. Miło poczytać tekst doświadczonej duszy, czasami mi tego brakuje.
    Nie wiem czy w necie są inne strony poświęcone innym rasom. Nawet jeśli są to nieistotne, ludzie nie dorośli jeszcze do kontaktu z nimi. Ludzie mają dość własnych problemów dlatego większość gości z innych ras nic nie publikuje. Jeśli już to jako fantastykę.
    Rozwijasz się w stronę niepodzielnego ducha. Miło jest poczuć się znów kompletnym po połączeniu osobowości, duszy i wyższej jaźni w niepodzielną całość.Powodzenia to ciekawa droga 🙂

    Odpowiedz
  88. Conchita

    Hehhehe! Już to widzę! 😀 Możesz też wziąć pod uwagę, że nie zgubiłaś doświadczeń medytacyjnych ale te, związane z życiem na ziemi i relacjami z innymi i z samym światem (tak jak ten piękny opis z odzyskania zgubionej relacji z córką). Mówiąc językiem energii, warto też się trochę rozszerzyć i więcej objąć, bez fiksacji na czymkolwiek.

    Odpowiedz
  89. Conchita

    Ksenia! 🙂 Ładnie wybiłaś do góry! Aż za wysoko nawet, bo coś zgubiłaś po drodze :). Ale wysokie wibracje przyciągają :).

    Ja ze 2-3 noce temu też wybiłam za wysoko… Zrobiłam sobie prostą praktykę przed snem, która nie wiadomo dlaczego zadziałała w zadziwiający sposób. Potem zasypiając wystrzeliło mnie z ciała i pomyślałam, że odwiedzę poziom przewodników. Znalazłam się tam bez problemu i były tam istoty wyglądające jak ludzie, coś zdziwione moją obecnością. próbowali mnie odesłać naciskając na różne punkty na ciele, w którym podróżowałam, ale nic z tego, byłam bardzo stabilnie tam. Do czasu – zaczęła mi powoli schodzić energia i sama się od nich odsunęłam i zaczęłam schodzić w dół. Wtedy też przestałam ich postrzegać jako ludzi – widziałam świecące jasno kształty, coraz bardziej oślepiajace. Potem sama zwiałam do ciała. Odwiedził mnie któryś z nich następnego dnia, bo znienacka rozświetliła się przestrzeń nade mną i w świadomości czułam inną istotę… 🙂

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Jakbyś praktykowała wahadłowanie ciał subtelnych i czakramów, mogłabyś dokładnie określić jaka istota z tych spotkanych miała jakie ciała, jak rozwinięte czakramy i jakie obciążenia. Nawet mogłabyś im pokazywać, podpowiadać co mają oczyścić. I to nie ważne, że my jesteśmy wcieleni, a oni nie. Ja kiedyś tak miałem, że pewnej istocie niewcielonej pokazałem jej jakieś obciążenie 🙂 co jej dalej pomogło w rozwoju.

      Odpowiedz
  90. Conchita

    Kseinia: „Tak upraszczając to jesteśmy osobami czterowymiarowymi. Składamy się z aspektu fizycznego, emocjonalnego, mentalnego i duchowego. To jak 4 nogi w stole. Jak choćby jedna noga kuleje to stół się chwieje.”

    Ja to przegibana jestem w stronę ducha :). Mam wrażenie, że świat materialny, emocji i mentalny wydarza się w przestrzeni ducha. Wszystko jest w nieustannym ruchu w tej przestrzeni.
    Nie wiem, czy też tak macie, ale jak zaglądam do środka to czuję, że coś mnie ciągnie, jakaś wibracja – istnienia, w stanie w którym wszystko wydarza się, teraz jakoś mocniej teraz to czuję, istnienie w czasie i przemijanie, odczucie, że to było już tyle razy, tyle dni minęło, uczucia, ważne rzeczy, które mijały, śmierci, płacze i cierpienia, miłości, radości. A duch patrzy na to, przejawia się to wszystko w nim, ale nie dotyka go, nie jest w stanie nic w nim zmienić, jest poza czasem i przestrzenią.

    Rzeczywiście, znaleźć dobrego fryzjera-artystę, który nie zrobi kolejnej podobnej fryzury to cud. A my kobiety lubimy odkrywać coraz to nowe swoje twarze.

    Odpowiedz
  91. Conchita

    Złote myśli są nudne jak flaki z olejem… Oczywistości powtarzane z nabożnym: WOW! Czyjeś myśli w jakiejś dawno wybrzmiałej sytuacji, które jak dobrze spojrzeć mieliśmy już w sobie, tylko nie chciało nam się ich wyartykułować.
    Co innego świeża myśl napisana przez kogoś z własnego przeżycia, stanu tu i teraz, tworząca właśnie naszą rzeczywistość, przydarzająca się właśnie nam i właśnie teraz – pole świadomości aż skrzy się od przepływów i ruchów energii… Ja tak to widzę.
    Nie zauważyłam, żebyś była czy nie była erudytką, w ogóle nie pojawiło mi się to w głowie, projektujesz na nas jakiś problem z erudycją hahaha :). Nie mam wrażenia, że jesteś prostym człowiekiem, może dlatego, że sama jestem prostolinijna i niezbyt skomplikowana… Za to co zauważyłam, ale nie napisałam, bo wiesz co ja nie wiem co mogę pisać a co nie, nie mam w ogóle wyczucia, więc piszę najczęściej za dużo, no więc wracając do początku zdania to zauważyłam, że oddajesz światło, przepuszczasz energię przez nadmierną skromność i niedocenianie się. Być może projektuję to na Ciebie z czym sama miałam problem, to prawdopodobne :), czyli odczucie niegodności, niedoceniania siebie… Nazwałam to przepuszczaniem energii, bo to wyglada tak, jakby energia, którz wchodzi do człowieka wychodziła, była oddawana innym, niech oni z nią zrobią lepszy użytek, są tacy wspaniali, zamiast wpuścić ją w swoje rozległe struktury duchowe i zagrać wielopoziomową symfonię, ożywić to, co drzemie. To fałszywa skromność, to jakby Budda mówił, co ja tam będę medytował, jestem tylko zwykłym człowiekiem. Z tym, że tym Buddą jest oczywiście każdy człowiek, poprzez posiadanie tej (ukrytej) czystej totalnej nieoddzielonej świadomości.

    Ja też oobe nauczyłam się w jeden wieczór w podobny sposób :). Czytałam książkę Monroe’a i pomyślałam, że też tak chcę. I w nocy było już oobe i spotkanie z moją odwieczną matką duchową i doświadczenie miłości, której nie znałam na ziemi – bezwarunkowej powalającej miłości, którą trudno jest wytrzymać, gdy się żyło na pustkowiu uczuciowym. Potem już poszlo samo.

    Teraz, od jakiegoś już czasu to mi siadło i oobe i świadome śnienie. Przesuwam swoją energię jak Andrzej w stronę świadomości nieoddzielonej, jedności, więc nie mam już takiej koncentracji na energiach i poziomie astralnym. Mniej energii to i mniej świadomości na tym poziomie. Na nowym poziomie jeszcze nie jestem, bywam, czy raczej zerkam, dopiero się uczę i poznaję. Raz mi się udało utrzymać świadomość z tym ciele po zaśnięciu – nie było różnicy między jawą a snem, była taka przejrzystość, czysta wyostrzona świadomość nieograniczona przestrzenią, nie miałam ciała foremnego. Ale to zdarzyło mi się tylko raz i nie wiadomo, czy się jeszcze powtórzy, jest ryzyko, że nie. Jeszcze strasznie mało umiem… Z drugiej strony uczenie się czy oczyszczanie jest dość trudne w moim przypadku. Jakąkolwiek drogą nie pójdę to oddalam się od celu. Każde interpretacje („złote myśli” i piękne okrągłe zdania) oddalają mnie od poznania, bo są interpretacjami, filtrami. A to o to chodzi by spojrzeć po prostu bez nakładek i wtedy wszystko zaczyna się dziać, dzieło stworzenia właśnie się tworzy. Nawet to, co teraz napisałam już jest interpretacją i nikomu się nie przyda… 🙂

    Odpowiedz
  92. deverus

    Czy ty kiedykolwiek widziałeś smoka? Bo z tego co piszesz wnioskuje że nie. Po pierwsze nie ma czegoś takiego jak młody smok. Wszystkie prawdziwe smoki dysponują pamięcią genetyczną zawierającą ważne(z ich punktu widzenia) doświadczenia i informacje wszystkich swoich przodków. Jeśli tym nie dysponują nie są uznawane przez społeczność za smoka. W ich oczach jest tylko gadem blisko z nimi spokrewnionym. Tak, pachnie jak smok, wygląda jak smok ale nie dajcie się zwieść, nie jest smokiem! Inkarnacja w ludzkie ciało jest dla smoka problematyczna ale nie z powodu ciała, a z powodu pamięci genetycznej. Jeszcze przed wcieleniem konieczne jest przekształcenie pamięci na wewnętrzną strukturę energetyczną. Jakby ktoś się pytał właśnie taki sposób dusza „zapamiętuje” doświadczenia. Po drugie smoki nie są dobroduszne czy naiwne. Wielu tak interpretuje ich działanie. W rzeczywistości chodzi o ich wewnętrzny kodeks honorowy, który jest bardzo specyficzny. Głównie chodzi o to, że działania podejmowane teraz będą zapamiętane przez potomków.Będą przez nich oceniane. Na podstawie decyzji podejmowanych przez przodków młodsi podejmują własne. Po trzecie zdominowanie smoka to możliwość czysto teoretyczna. Nie widziałem ani nie słyszałem o takim przypadku.
    Zgadzam się że smoki rzadko wykorzystują swoją moc w kontaktach z ludźmi. Nie muszą tego robić bo widzą wiele dróg dotarcia do celu i nie postrzegają ludzi jako przeszkody.
    Zgadza się też to że smoki są zazwyczaj silnie związane z żywiołami.Tylko że z podstawowymi 4, ogień, woda, powietrze i ziemia. Ich wiedza i wrodzone umiejętności pozwalają im splatać podstawowe energie tak żeby uzyskać wszystkie inne.
    Mógłbyś mi wyjaśnić dlaczego uznałeś te 3 osoby które podałeś za smoki?
    Żadna z nich nie jest prawdziwym smokiem. Pierwsza i ostatnia nawet nie są gadami.
    Skąd to wszystko wiem?
    Całkiem uzasadnione pytanie. Przez wiele lat z nimi pracowałem i miałem okazje dobrze je poznać. Wiedza kilku ich linii genetycznych jest zapisana w mojej wewnętrznej strukturze energetycznej. można powiedzieć w mojej duszy. Jest częścią mnie choć nie jestem smokiem. Tylko się od smoków uczyłem.
    Jeśli ktoś ma jakieś pytania co do pochodzenia dusz spoza ziemi chętnie odpowiem
    Mój adres deverusm35gmail.com
    Na koniec mała prośba. Jeśli masz taką możliwość to daj znać osobie „mój znak skorpioniasto- rybny strzelec” która dodała tutaj swój komentarz, że chyba wiem skąd pochodzi jej dusza. Znam osobę która pasuje w 99% do jej opisu i pamięta skąd pochodzi.Wybacz jeśli początek wydał się napastliwy. Jak się długo przebywa z gadami to przejmuje się wzorce kulturowe. Smoki strasznie nie lubią jak się je myli z innymi gatunkami.i Dzięki i powodzenia.

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Dzięki za ciekawe informacje o smokach!
      Jak masz doświadczenie, to wiesz o czym mówisz.
      Jest takie powiedzenie: z doświadczeniem się nie dyskutuje.

      Świetnie jest umieć realizować się w zakresie potencjałów swojej Duszy.Jest wiele korzyści z tego płynących. I zapewne rozważanie informacji o tym daje dodatkowo dużo satysfakcji. I to nie tylko Duszom smoczym, ale też ze smokami związanym.
      Domyślam się, że w sieci można znaleźć całe portale temu poświęcone.
      Podobnie funkcjonuje poszukiwanie [quest] pochodzenia własnej Duszy. Jak dla mnie jest to typ zadania, co indiański „vision quest”.

      Moja witryna traktuje o rozwoju duchowym i tylko w takim świetle rozpatruję pochodzenie Duszy. Przeżywanie smoków dla przeżywania jako smok niestety nie interesuje mnie, natomiast podstawowe jest dla mnie jak inkarnacje duszy o takim pochodzeniu wpisują się w drogę duchową. Smok jako dusza nie jest dla mnie końcem, celem.

      Natomiast moja Dusza już prawie nie ma pragnień takiego doświadczania – wypalają się do cna niemal. Bycie „bardziej smokiem” nie jest dla niej już radosne. Manifestacja niepodzielnego Ducha, oto co wydaje się na teraz tematem.

      W moim przypadku opowiadam o smokach, ale nie tylko z Ziemi. Cztery żywioły ziemskie się ich dotyczą. Ja się nie znam specjalnie na smokach ziemskich, natomiast inkarnowałem się [na wielu poziomach i miejscach we Wszechświecie – jeśli zechcesz to przyjąć]. Spotkałem się z wieloma rodzajami Dusz inkarnowanych spoza Ziemi, rozmawiałem z nimi, obserwowałem te osoby i myślałem nad tym. I niejednego smoka i smoczycę pozaziemską [jeśli mogę tak je nazwać] spotkałem.

      I z tego powodu wskazałem powyższe osoby. Nie są to tylko moje typy, wiele osób jasnowidzących potwierdza to [także na swiatdusz.pl]. Może jesteś karmicznie związany ze smokami ziemskimi i z ziemskimi „istotami mitycznymi”, że tak nazwę te Dusze. Wszechświat jest zasiedlony także innymi, nieobecnymi rdzennie na Ziemi istotami, które, poprzez różne zrządzenia ich decyzji przychodzą na Ziemię. Tym jest ciężej o tyle, że spotykają się z nieswoim środowiskiem, np. zamiast słońca pomarańczowego czy zielonego widzą nasze ziemskie. A to tylko ułamek zmian w ich życiu.

      twoją informację do tej osoby przesłałem.

      Pozdrawiam deverus!

      Odpowiedz
  93. Conchita

    Hahahel: Dzięki za pomocną wskazówkę. Ostatnio późno chodzę spać już mocno zmęczona i pewnie jestem mocno nieogarnięta po drugiej stronie. Spróbuję myśleć przed snem o czymś miłym to może mimo to coś tam podziałam.
    Rozmawiałam z Deyevem: była to niezwykle pozytywna rozmowa: zarówno informacje, które przekazywał jak i sam odbiór energii. Też mam swój pakiecik oprogramowania :). Musiał mi przy okazji coś poprawić w energetyce bo czuję się po tym zadziwiająco dobrze. Mam nadzieję, że mi nie przejdzie…:).

    Odpowiedz
  94. pumpel

    @Greta: zapracowuję w pocie czoła, bo to jedno z gorszych dla mnie doświadczeń, kiedy po fakcie uświadamiam sobie, że skierowałam kogoś w złą stronę 😦 Za to gdy słyszę, że coś, co dałam od siebie, zmieniło życie tej drugiej osoby, to nie znam lepszego uczucia 🙂
    @ Conchita: Pumpel przewodnik brzmi nieźle! 😉
    Ja właśnie od jakiegoś już czasu badam tę możliwość odkrywania odpowiedzi w sobie (bo jednak większą część życia przeżyłam „pod dyktando”) i to jest ogromnie satysfakcjonujące. Ciągnie się jeszcze za mną trochę zaszłości, które coś tam wymuszają, ale powoli, powoli kończę stare sprawy… Marzę o tym i dążę do tego, żeby móc żyć w 100% ze „sterowaniem wewnętrznym” – oczywiście z szacunkiem dla otoczenia i jego potrzeb.
    Mnie ustawienia wydają się bardzo dobrym tropem. Plus wiedza o obciążeniach dostępna na tych stronach. W każdym razie mi ta wiedza pomogła w czasie ustawień, kiedy widziałam wyraźnie ingerencję „z zewnątrz” w pole – jak się ona przejawia, co narusza, w którym miejscu prowokuje. A ustawienia właśnie świetnie sprowadzają do naszego, ludzkiego wymiaru, pokazują w nim jakby furtki pozwalające na przejawianie się ciemnych sił. A jak się furtkę zobaczy, to można ją zamknąć… Ale rozumiem, że to może być trudne.

    Odpowiedz
  95. Conchita

    🙂 Mam wrażenie, że ta strona przyciąga osoby z nieco innym pochodzeniem niż dominujące na tej planecie 😉 – wyczuwalna jest możliwość uzyskania większej wiedzy na własny temat i stąd większej akceptacji, a więc przesunięcia wewnętrznego w kierunku większej harmonii.

    Greta: jeśli jesteś obecna i słuchasz, bez oceniania – to nie dziwne, że ludzie tak reagują… To cenne jest i nieczęste, taka otwartość połączona z poczuciem bezpieczeństwa z energią serca i żywą inteligencją, która może pomóc komuś w uzyskaniu innej perspektywy…

    Pumpel przewodnik 😉 😛

    Mi się bardzo podoba właśnie uzyskiwanie odpowiedzi bezpośrednio w sobie – mam do tego największe zaufanie. Czasami jednak potrzebna jest pomoc innej osoby, gdy się zablokujemy w jakimś temacie. Wymiana z przyjaciółmi też nieoceniona jest.

    A skorzystam z możliwości i zapytam Was: jak pomóc osobie, która wygląda na to, że ma powiązania z siłami ciemności. Mam wrażenie, że mój mąż ciągnie za sobą jakieś takie dziwne związki. Wszystko jest ok a znienacka wybucha agresją/ gniewem niewspółmiernym do sytuacji. Na mnie to zazwyczaj nie działa, zresztą rzadko kieruje to na mnie, ale dzieci cierpią i powstały w nich już reakcje obronne nie do końca zdrowe. Łagodzę to, tłumaczę, staram się przesunąć sytuację na inną płaszczyznę, gdzie emocje nie są kontynuowane i działa, ale i tak pierwsze uderzenie energetyczne z całym impetem idzie na dzieci.
    Ustawialiśmy to kiedyś metodą Hellingera w dobrym towarzystwie adeptów tej techniki i wyszedł jakiś ciemny typ związany z mężem. Reprezentant w pewnym momencie odmówił współpracy i przerwał ustawienie, bo powiedział, że odczuwa taką agresję i nienawiść, że chce mordować… Zaczął walić w szafę z żądzą zabijania i wtedy wystraszył się, przerwał ustawienie… Mąż pracuje nad sobą i są efekty, ale problem wciąż nierozwiązany, tylko skutki osłabiane, rozpuszczane. Czy jest coś, co można zrobić?

    Odpowiedz
  96. greta minde

    To może trzeba sobie na nie solidnie zapracować? Takie jest moje obecne motto, sprawdza się z każdym człowiekiem, obojętne o jakiej duszy 😉 gorąco polecam.

    Odpowiedz
  97. greta minde

    W ‚środku’ kołacze mi się taka odpowiedź na własne pytanie – mówią bo nie będę ich automatycznie oceniać, zabraniać, pouczać tylko wysłucham z życzliwością. I się nie boją. A serce mam prawdopodobnie duże, patrząc na wypowiedzi najbliższych 😉 Tylko zawalone trochę ‚śmieciem’.

    Zalecaną przez Ciebie metodę pytania przyjaciół już wdrożyłam. Wcześniej po prostu byłam na autopilocie obciążeń oraz porywów duszy i nie rozumiałam, że to takie proste i oczywiste. Zauważyłam, że takie pytanie zadane z czystą intencją rodzi automatycznie szczerą, trafną odpowiedź. Innymi słowy jak pytasz drugiego człowieka w sposób nieobciążony to on Ci bez problemu odpowie najszczerzej jak potrafi. 😉 A jak jeszcze jest rozwinięty duchowo to Ci w delikatny sposób od razu da do zrozumienia rzecz ważną. 😀 I przyczyną będą tylko jego wysokie, czyste wibracje. Bardzo miłe doświadczenie, choć trzeba się trochę oczyścić żeby to zacząć widzieć.

    A co do spotykania ‚zagubionych’ i wskazywania im drogi to wspaniała rzecz. Podoba mi się ten opis, odczuwam dużą sympatię względem takich osób jak Ty. No i ten człowiek z chaszczy 😀 Może masz dużą umiejętność prowadzenia także w sensie duchowym? 😉

    Odpowiedz
    1. pumpel

      Chciałabym bardzo 🙂 Ale na razie jestem zwykłym człowiekiem, daleko mi do duchowego nauczyciela. Raczej próbuję samą siebie wyprowadzić z dołka, w którym się pracowicie zakopywałam chyba od bardzo wielu wcieleń, więc mam wrażenie, że to zaufanie innych do mnie trochę jest na wyrost 😉

      Odpowiedz
  98. pumpel

    Greta, wytłumaczyć takiego zachowania otoczenia wobec ciebie raczej nie potrafię (wielkie serce? 😉 ), natomiast od razu skojarzyło mi się z tym, jak ludzie co i rusz pytają mnie o drogę. Od dziecka tak mam. W dużym mieście może się to zdarzać 5-7 razy dziennie, ale nawet, kiedy mieszkałam na odludziu, udawało mi się spotykać „zagubione owieczki” 😉 Raz nawet oderwało mnie od komputera poczucie, że natychmiast muszę iść na spacer do lasu – a tam z chaszczy wychodzi facet szczęśliwy, że wreszcie kogoś spotkał, bo błąka się od 2 godzin 😀
    Próbowałam szukać wyjaśnień w rozmowach ze znajomymi – na ogół śmieją się ze mnie i mówią, że owszem, coś takiego w sobie mam, że widać osobę, która wie, czego chce i dokąd zmierza 🙂
    Generalnie polecam wypytywanie przyjaciół, ciekawych rzeczy można się dowiedzieć 😉

    Odpowiedz
  99. greta minde

    Do Kseni i Conchitty:
    witajcie 😉 mnie również ostatnio mocno intryguje pochodzenie mojej duszy. Mało w niej odnajduję ‚zwykłego’ człowieka, i to mimo medytacji, pracy nad sobą, oczyszczania (niewątpliwie powoli zachodzi – to wielce radosne, bo jest tego jeszcze sporo….). Więc wnioskuję, że albo jestem/byłam inicjowana w jakąś istotę, a duszę mam z linii ziemskiej albo dusza jest ‚inna’. Samo uprzytomnienie tego sprawia mi wewnętrzną radość, coś tam we mnie buzuje w okolicach splotu i serca, nachodzą mnie takie dziwne parestezje na skórze pleców, karku i głowy od piersiowego odcinka kręgosłupa aż do szczytu czaszki – i stroszą mi się moje liche włosy (‚dęba mi stają’) 😉 Ale nie odczuwam strachu tylko przyjemny spokój i zrozumienie.

    No i jeszcze jedną dziwną rzecz sobie uprzytomniłam – zdarza mi się, że ludzie zwierzają mi się łatwo z krępujących, intymnych rzeczy, choć są pytani o kwestie banalne albo w ogóle tak po prostu bez obserwowalnej przyczyny. To zdarza mi się nader często i w różnych sytuacjach: zawodowych, prywatnych ale nawet na przystanku autobusowym potrafi podejść alkoholik i opowiedzieć mi historię swojego nałogu, albo kierowca w busie zaczyna opowiadać, albo świeżo poznana sąsiadka zwierza się ze swojego problemu małżeńskiego. Kolega, który na własne życzenie wykreował sobie zespół omamowo-urojeniowy omawia ze mną swoją farmakoterapię a ja czuję, że chce mi się usprawiedliwić, wytłumaczyć z narkomanii i alkoholizmu, bezradności oraz szuka prostego zrozumienia i współczucia. Czy komuś coś taka przypadłość mówi? Może to tylko mój przewlekły brak asertywności? Będę tropić dalej.

    I dziękuję za mnóstwo inspiracji od Was obydwu.

    Odpowiedz
  100. Conchita

    Jeśli Twoja rodzina duchowa się nie ujawnia, to widać są ku temu jakieś powody.
    Z najbardziej popularnych: zaburzyłoby to Twój plan życiowy, bo „wyszłabyś z roli”, którą odgrywasz tu i teraz, albo mogłabyś się uzależnić od pomocy – przywiązać i stracić samodzielność (wyższe energie, czyste nieobciążone, większe możliwości – to przyciąga), jest ryzyko oderwania się od życia fizycznego i życia w astralnych iluzjach. Poza tym jest też coś takiego jak „pomoc techniczna” przy różnego typu działaniach energetycznych (jak oobe, ld) – oni wyjątkowo dbają o to, by pozostać niezauważonym :):):) .
    Wykończyli mnie dziś w pracy i mózg mam zlasowany :).
    Wybacz uwagę, ale masz tyle ciekawego do powiedzenia, a wrzucałaś (przed)ostatnio same cytaty. Ciekawe dlaczego.

    Odpowiedz
  101. Conchita

    Oczywiście, że ulżyło. No miałam ostatnio jakieś poczucie wewnętrznej presji na odkrycie pochodzenia, jakby to miało mieć jakieś znaczenie, żebym akurat teraz dowiedziała się.
    Wyjaśniło się pochodzenie też moich różnych problemów… W ogóle po tej całej rozmowie czuję się fantastycznie w całym ciele… Zaakceptowałam całą swoją nieokreśloność i mogę pozwolić sobie na porzucenie wysiłków związanych z wpasowaniem się w ludzi :). Nieoczekiwanie wreszcie załapałam połączenie z ziemią takie, że czuję siłę wewnętrzną! To ogromny postęp…! Myślałam, że to trzeba zrobić poprzez kopiowanie wzorców ludzkich, bycie bardziej zanurzonym w materię i sprawy świata fizycznego, a tu nie, ale szok…

    Kseniu, przewodnicy mogli pomóc Ci podjąć tą decyzję, ale na pewno podjęłaś ją sama dla siebie! Widocznie poczułaś już w sobie odpowiednią siłę wewnętrzną, wiedziałaś, że dasz radę wygrzebać się z tego i wyjść ogromnie wzmocniona… Jak patrzę na Twoje ostatnie wpisy to wiem dlaczego – to cudowne, jak silna i otwarta się stałaś…! To otwarcie serca – warto było przejść przez cierpienie, żeby potem tego doświadczyć…

    Jeśli chodzi o wracanie do świata duchowego to wydaje mi się, że nie ma do czego wracać, w tym sensie, że wszystko do czego tęsknisz może być dostępne tu i teraz. A to się dzieje poprzez otwarty czakram serca (który ma połączenie z czakramem korony) – doświadczenie połączenia ze wszystkim, całym światem duchowym, jakby wszystkie dusze były w Twojej przestrzeni wewnętrznej. Nigdy nie jesteś sama. Świat materialny narzuca to wrażenie oddzielenia i wytłumia wrażenia pochodzące z planu duchowego, ale to tylko wytłumienie, nie rzeczywiste oddzielenie, niemniej mocno odczuwalne.
    Poza ciałem zrozumiałam, jaki jest sens i potencjał w doświadczeniu tego wytłumienia. Poza ciałem doświadczenie zewnętrzne jednoczy się z wewnętrznym i ląduje się w obszarach, do których jest się dostrojonym wewnątrz (ze względu na to, że ten podział jest iluzoryczny w istocie). W efekcie poza ciałem bardzo trudno jest osiągnąć zmianę po śmierci np. gdy już „umrze” ochraniacz i rozdzielacz świata wewnętrznego i zewnętrznego czyli ciało. Ciało daje możliwość dystansu i wzrostu, rozwoju, pokonania obciążeń i ograniczeń.

    Odpowiedz
  102. Conchita

    Ech, no i wszystko jasne :). Rozmawiałam z jasnowidzem. Jestem kosmitą 🙂 i to z wcale nie tak dużym stażem ziemskim :). Tylko 12 wcieleń na ziemi, z czego kilka pierwszych nieudanych (szybkie śmierci w dzieciństwie) ze względu na różnicę potencjałów i niemożność dostosowania się do wibracji ludzkiej. Rozumiem dlaczego jednocześnie czuję się starą duszą i młodą, bo jako człowiek nie mam aż tyle doświadczenia.
    Wszystko się wyjaśnia :). Jednocześnie zostały mi wszczepione wspomnienia ludzi, więc mam jednak rozeznanie w ludzkim obszarze doświadczeń…
    Czołem społeczność duchowa! Niech czysta fala światła i ukojenia utuli Was przed snem…

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Conchita, brawo!

      Jak odkryłaś jakie jest pochodzenie twojej Duszy, to pewnie ci ulży 🙂

      Odpowiedz
  103. Kornelia

    Czytam czytam i to wszystko tutaj napisane jest wspaniale cudowne ! sama kocham te tematy i jestem w czasie rozwoju duchowego przyszlo u mnie to tez nagle i od tego czasu zglebiam cala ta wiedze , ale czytajac to wsyzstko sie teraz zastanawiam kim jest moja dusza , skoro mozna byc smokiem , rusalka , aniolem , inny wymiar ? troche sie pogubilam bo do tej pory mialam swoj idealistyczny wizerunek na to wszytsko ( dusze schodza na swiat by doswiadczac i sie uczyc ) ale inne wymiary i bycie smokiem jest czyms nowym dla mnie nigdy o tym nie slyszalam do tej pory …

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      tematy te wydają się być wspaniałe, ale są kanwą w której plecą się losy ludzkie, które już tak wspaniałe nie muszą dawać tak miłych odczuć.

      Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      O tak, wygląda nieziemsko 🙂
      W wyglądzie można wiele zobaczyć, jednakże proponuję zobaczyć najpierw obciążenia i ocenić na ile owe obciążenia są dla Ciebie atrakcyjne [niby paradoksalne, ale taka prawda]..

      Tu dwa słowa: moje wahania wykonuję po pytaniu WJ o pozwolenie. WJ zwykle daje pozwolenie i można zbadać niemal każdą istotę. Także i mnie, jeśli komuś przyjdzie potrzeba. Kiedyś spotkałem się z poglądem, że oto powinienem pytać się dusz, czy sobie życzą być wahane. O, pewnie sporo dusz by się nie chciało zgodzić z powodu tego, że aktywnie szkodzą innym i nie chcą być powahane.

      Ale.. do dzieła!

      Różne gatunki dusz mogą być atrakcyjne, natomiast na Ziemi prym w atrakcyjności mają symbionty. tu ich opis:

      c) Krokodyle, [tzw. symbionty], uzależnienia


      I pani ma symbionty szt. 2: astralny większy i przyczynowy średni. Dwa to i atrakcyjność mocna.
      Już można ruszać na podbój i jedzenie.. 🙂 .. dusz.
      Dodatkowo ma pogryzienie na ciele przyczynowym, co wiąże jej zainteresowanie w obszarze praktyczności, przedsiębiorczości.
      Czakra podstawy większa od czakry seksu i bliskości, stąd wniosek, że byt przedkłada nad bliskie relacje, związki.

      Czakry wyższe poblokowane częściowo w pionie, świadczą o wyidealizowanej wiedzy, brak składowej „realnej”. Czakry duże, co mówi o sporych możliwościach duchowych.

      Niemniej można powiedzieć, że część tego, co mówi jest prawdą, natomiast niemal nikt nie widzi ukrytych intencji symbiontów. Wystarczy się podlinkować, a można być jedzonym.

      Czy jest duszą nieziemską? Można oczywiście i nad tym się zastanawiać. Jednakże osobiście wolę najpierw się zastanawiać, czy aby nie jestem czyimś obiadem, a dopiero potem oglądać skąd ów konsument pochodzi :). Ale – jak kto woli.

      Odpowiedz
  104. Aga

    Bardzo ciekawe !
    Troche basniowe, lecz im bardziej wglebialam sie w temat, tym bardziej widzialam duzo cech u siebie hm
    Czy mozna sie z Panem skontaktowac na tak owa diagnoze, jezeli Duch pozwoli ( a niech pozwoli ) 😉
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Odpowiedz
    1. SwiatDucha Autor wpisu

      Sprawy wyglądają baśniowo. Można powiedzieć, że nasze życie wewnętrzne jest pewnego rodzaju baśnią.

      Odpowiedz

Komentarze

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.