Sesje Calogero Grifasi, hipnoza regresyjna

Dzisiaj prezentuję bardzo ciekawą osobę,
prowadzącego sesje regresywno wglądowe Calogero.

Calogero Grifasi.jpg

Prowadzi on sesje oczyszczające różne duchowe kłopoty osób, które się do niego zgłaszają.

Nie są to, jak jest to nazwane: sesje hipnotyczne, ponieważ nie ma tam wyłączenia świadomości. A wręcz przeciwnie, świadomość zostaje rozszerzona, a Dusza ma coraz szerszą wizję.

Wizja jest takim typem świadomości występującym u Duszy.

Jeśli Dusza ma wąską wizję, to jest mało rozpoznana, mało rozumie co się dzieje wokoło, co się dzieje z nią samą. Może być trochę taka „głupiutka”, nierozgarnięta, naiwna.
Dusza sama z siebie nie ma refleksji ani świadomości, a jej wizja świata jest dosyć prosta. Nie ma kto jej nauczyć, można by powiedzieć.

Wszelka praca z Duszą, wszelkie sesje wglądowe, oczyszczeniowe powodują wzrost Duszy, poszerzanie się jej wglądu. Po wielu sesjach Dusza może być bardzo dobrze zorientowana w świecie duchowym, jak i materialnym. Może mieć szeroką wizję, szerokie postrzeganie.

Jeśli Osobowość i Świadome Ja ją tego nauczą. Bo kto ma ją tego nauczyć, kto ma jej to pokazać? Tylko Osobowość i Świadome Ja – to są jakby „opiekunowie” dla Duszy na dane wcielenie.

I właśnie takie sesje wglądowe i oczyszczające, typu tego, które prowadzi Calogero Grifasi, bardzo mocno uczą Duszę i rozszerzają wizję u Duszy.

Dostęp do tych sesji jest na YouTube poprzez kanał użytkownika Calogero. Pod filmem po lewej stronie jest link Clogero Grifasi nad słowem „Subskrybuj”.

* *
 
Leszek Żądło jasno i wyraźnie określał warunki pracy duchowej z zastosowaniem sesji regresyjnych. Należy osobiście, bez nakazu z zewnątrz robić następujące praktyki:
  • afirmacje z odpowiedziami
  • medytacje
  • modlitwy
  • sesje oddechowe
A dopiero potem można zabierać się za sesje wglądowe, regresyjne, oczyszczanie duchowe itd..
 
Jeśli tego co jest warunkiem klient nie robi, a robi tylko to, co „potem”, czyli same sesje, to nie ma bata, będziecie cierpieć. To się sprawdza na bank.
 
Chciałbym, żeby było lżej, ale nie ma.
 
W czasie robienia sesji, podnoszą się kolejne warstwy bolesnych emocji w Duszy. Tak więc, jeśli ktoś chce mieć robione sesje, to potrzebuje robić codziennie afirmacje. Prowadzący nie zalecając tego nie chcę brać na siebie odpowiedzialności za to, że u klienta się będą podnosić kolejne warstwy bolesnych emocji z kolejnymi sesjami. A klient nie będzie tego oczyszczał.
Sesje to nie jest bajka, to nie jest tak naprawdę taki twór marketingowy, jak prezentuje Calogero – on zrobił z tego produkt. Z jogi, ze ścieżki duchowej – produkt i to za spore pieniądze. Świetnie sobie w tym radzi, nie przeczę, ale to, co powiedziałem teraz, to tego on nie mówi, nie ostrzega, nie wskazuje, że wchodzenie w sesję jest wchodzeniem na ścieżkę duchową, razem z innymi tego efektami.

* *

Sesje są bardzo ciekawe, ponieważ obejmują różne obszary duchowych obciążeń, czy nawet raczej można powiedzieć zniewoleń człowieka. Calogero sobie świetnie radzi w przechodzeniu po tych obciążeniach i w oczyszczaniu ich. Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość, pokazywana jest cała sesja, od rozważania tematu, poprzez relaks aż do części głównej. W niektórych sesjach początkowa część, do pierwszych istotnych momentów może trwać 30 minut, a cała sesja 1h30min.

Drugi film prezentuje z pewnej perspektywy owe sesje. Calogero jest on pytany w wywiadzie na temat swoich sesji, które przeprowadza z klientami. Opowiada jak je widzi, jak widzi całą sytuację, razem z kwestią wykorzystywania Dusz przez różne niewcielone byty.

Innym przykładem takich sesji jest Regresing (praktyka duchowa Leszka Żądło), w którym są sesje, które niestety nie są już tak łagodne, chociaż także potrafią być bardzo przydatne i efektywne. (Ciekawy wywiad, w którym Leszek opowiada o tej metodzie)

Sesje Calogero są bardzo podobne do tych, które ja robię [link] , natomiast różnią się tym, że w moich sesjach dokładnie rozróżniam osobowość i świadomość od Duszy danego człowieka. Z tego powodu nie ma pomieszania gdy mówi się np. kto o czymś tam zadecydował w życiu? Wiadomo, kto to zrobił:

czy Dusza wybrała coś poddając się np. presjom, hipnozom, będąc wierna oszukańczym wobec siebie umowom,

czy też osobowość sobie wykalkulowała i wprowadziła w życie,

czy to świadomość z wyższego poziomu widziała to i zadecydowałą,

a może to nawiwna Dusza została oszukana przez jakąś niewcieloną istotę, która chciała się podawać za Boga?

U Calogero w wywiadzie jest często mowa że „ktoś został poddany jakimś manipulacjom”, dostał „jakieś filtry na świadomość”. Ale tak naprawdę to nie wiadomo, której dokładnie cząstki to dotyczy. Zwykle oczywiście dotyczy to Duszy, ponieważ to Dusza przenosi przez kolejne wcielenia różnorakie obciążenia, manipulacje wobec siebie, zupełnie nie będąc refleksyjna wobec nich.

W wywiadzie Calogero zastanawia się nad zależnościami w świecie duchowym. Zastanawia się dlaczego wchodzimy w kłopoty: „Ale jeśli wcześniej byliśmy świetnie połączeni z informacją, ze Wszystkim, nie mając żadnych filtrów.  Powinniśmy wiedzieć, że wchodząc w taki system filtrów, będzie nam z niego ciężko wyjść. Dlaczego więc się zgodziliśmy?”.

Tu pokazuje się nieznajomość realiów, cech Duszy. Gdyby Calogero był świadomy cech Duszy, dobrze by wiedział, że Dusza jest w stanie zrobić różne numery bez względu na to, co potem ją czeka. Niemal czasami wyłącznie dla przeżyć, które będą po tym wyborze, że będzie ich więcej, będą bardziej barwne, ekscytujące czy cokolwiek. Dusza niestety nie bierze pod uwagę konsekwencji swoich wyborów. A zwłaszcza konsekwencji wobec osobowości, inkarnacji, czyli konkretnego człowieka, który to ma potem przeżywać.

Szczęściem też ma świadomość na temat tego, co nam może pozwolić odzyskać swobodę i wolę:
„Tam gdzie zaczyna się dualizm, tam zaczyna się kontrola. Trzeba porzucić ten dualizm, na rzecz braku rozróżnienia. W tym momencie za tą granicą zaczyna się część kreatywna bytów i w tym punkcie decydujesz, co chcesz stworzyć, co chcesz zrobić.”

Tak więc, sesje świetne, pan świetny, natomiast jeszcze jakby rozróżnienie było nieco dokładniejsze, to by mogły być to doskonalsze odkrycia. Ale i tak są bardzo niezwykłe, i bardzo potwierdzające to, co tu na witrynie napisałem.

292 komentarze do “Sesje Calogero Grifasi, hipnoza regresyjna

  1. Emali

    Zapragnęłam pokazać Wam sesję którą przed chwilą oglądnęłam. Jest to jedna z najlepszych sesji jaką widziałam. Wzruszyłam się do łez pracą Michała i jej owocami. Od Michała odczułam wspaniałą energię i jeszcze ta nauka dla wszystkich, aby wierzyć i ufać sobie, swojej własnej sile i mocy 🙂

    Odpowiedz
  2. Ewa

    To bardzo dobrze, że jest miejsce, w którym można podyskutować na temat regresji Calo.
    Jego metodę uważam za rewolucyjną, ponieważ poza pracą na planie eterycznym jaką wykonuje z klientami, poszerza wiedzę ludzi na temat życia duchowego i oswaja z tematyką ingerencji międzywymiarowych.
    Sama przeszłam przez wiele sesji regresyjnych bezpośrednich i z mojego doświadczenia wynika, że każda następna sesja jest głębsza od poprzedniej, wyjaśnia i zmienia więcej.
    Nie można ich traktować jako remedium na wszelkie problemy, bez własnej pracy na co dzień, ale na pewno jest to znakomite narzędzie pomagające Duszom na ścieżce ich rozwoju.

    Jestem osobą przeprowadzającą sesje regresji metodą niehipnotyczną (w niej również natrafiam na ingerencje i podczepienia) natomiast na metodę Calo natrafiłam poszukując metody pozwalającej pomóc osobom nie mogącym wejść w ten stan np. uzależnionych od alko, narko, leków czy zażywających psychotropy lub z powodów genetycznych. Dlatego uzupełniam swój warsztat o metodę Calo, na co bardzo się cieszę.

    Pozdrawiam serdecznie autora bloga pełnego bogatej wiedzy i wszystkich zaangażowanych w poprzedzającą ciekawą dyskusję.

    Odpowiedz
    1. Andrzej Autor wpisu

      Ewa, ja również pozdrawiam Ciebie!
      Razem jesteśmy pod wrażeniem tych sesji.
      I razem się uczymy dzięki nim.

      Odpowiedz
  3. Wolna Dusza

    W PL robi jeszcze Milena Karpińska przez skype, ale należy do grupy Calogero i cennik tez tak wygląda, tyle że nie trzeba dopłacać za tłumacza

    Odpowiedz
  4. Leśny Ludek

    Robi ktoś sesje hipnotyczno-regresyjne w Polsce?
    Dużo tu osób z obciążeniami, a są jacyś ludzie, którzy nie mają obciążeń i robią sesje?
    Nurtuje mnie moja natura mizantropa.

    Odpowiedz
    1. Andrzej Autor wpisu

      L.L.
      ja bym proponował ci pogadać z Dorotą, która robi sesje regresyjne i uwalniające przez WhatsApp i ew. Messangera fb.
      Link jest na prawym marginesie.
      Nie musisz od razu brać sesji, ale jeśli się chcesz zorientować jak to działa, popytać, to można się do niej odezwać.

      Cennik nie jest tak kosmiczny jak w grupie Calogero..

      Odpowiedz
  5. wolnadusza5

    Witam,
    dla tych co się zastanawiają również podzielę się moimi relacjami z sesji u Calogero, sesję miałam przeszło rok temu (bez publikacji na you tube) i jestem bardzo zadowolona, chociaż czuję pewien niedosyt, być może dlatego, że bardzo mało widziałam, mimo to, doszłam do końca sesji. Chętnie jednak poddałabym się drugi raz, ale już z telepatą, który mi więcej opowie i być może dojdzie do innych odkryć. Tak więc:

    1. Problemy w relacjach międzyludzkich, w tym częste uczucie wyobcowania, – po sesji wyobcowania brak, rozgadałam się, co zauważyły osoby trzecie

    2. Problemy z pamięcią, koncentracją -z tym różnie bywa, czasem mam przebłyski większej pamięci, powiem szczerze, że nie pamiętam jak było rok temu 🙂

    3. Brak energii, słomiany zapał, prawie nigdy nic nie kończę – energii jest więcej, słomiany zapał nie zauważyłam różnicy

    4. emocjonalnie jestem spokojniejsza, wcześniej miałam poczucie winy nawet za nic – też minęło, teraz jest pełen luz 🙂

    5. Miałam bardzo słabą orientację w terenie, ciągle się gubiłam, zwłaszcza w obcym miejscu – tu też jest poprawa, o czym mogłam się przekonać już krótko po sesji, nie jestem już tak zdezorientowana

    6. Pisk w uszach, szum wiatraka i inne odgłosy – ustały bezpośrednio po sesji, ale od ok 1 m-ca znów słyszę pisk (czyli ok rok po sesji)

    7. Dokuczało mi wcześniej drętwienie i zanik krwi w palcach u rąk, jako reakcja na zimno, zmianę temp. z zimna na ciepło, ból – jeszcze na dzień przed sesją miałam okropne drętwienie i ból palców u rąk przez prawie godzinę, tylko dlatego, że przyszłam do domu z zimnego (a był zaledwie początek listopada), zresztą zdarzało mi się takie coś też latem, gdy dzień był chłodny. Po sesji zdarzyło się, że palce były białe, ale bez bólu i bardzo szybko dochodziły do siebie, zeszłej zimy mimo mocno ujemnych temperatur nie ucierpiałam z tego powodu, z kolei jak byłam kilka dni temu na dworze, czułam z zimna szczypanie w placach, a jednak nie były białe (dla mnie to wielkie wow 🙂 ), generalnie jakbym miała jeszcze 1 sesję, to bym poruszyła ten punkt jeszcze raz, jednak ulgę czuję wielką

    Ponadto, coś, czego nie miałam nawet wyliczone w punktach:

    bezpośrednio po sesji nie miałam już drgań powieki, a pod okiem często latało mi jakbym miała tiki, magnez chwilowo pomagał, jak tylko przestałam brać, znowu mruganie powieki i pod okiem – podczas sesji okazało się że byłam pod sporym napięciem elektrycznym, co czułam na własnym ciele i to mocno, co mogło tłumaczyć problemy z okiem, były one podpięte też do placów u dłoni

    do czasu sesji miałam niestety prace w formie obozów pracy, czułam się wypalona i źle, do tego ludzie trafiali się nieciekawi (czasem wręcz paskudni), których trzeba było znosić. Po sesji udało mi się zmienić życie zawodowe o 180 stopni, robiąc to, co lubię, na tyle godzin ile chciałam, mam spokój, nie męczę się w niej. Fakt przydałoby się więcej kasy – to może innym razem 🙂 A pracę zmieniłam pod wpływem impulsu, bez zastanowienia, tylko czułam, że to coś dla mnie. Dostałam to, czego potrzebowałam.

    Odpowiedz
    1. Andrzej Autor wpisu

      wolnadusza5

      Dzięki za twoją relację!
      Zapewne nie ma co się spodziewać uzdrowienia wszystkiego,
      ale chociażby tylko ten ostatni temat z pracą – to jest duża sprawa!

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
      1. wolnadusza5

        oj tak, zwłaszcza, że już nie pamiętam czy na dzień przed sesją czy dzień po, byłam na rozmowie kwalifikacyjnej o pracę i o mało nie wylądowałam w kolejnej pracy o podobnym dla mnie kiedyś scenariuszu, na szczęście przeszło koło nosa 🙂

  6. UKF

    To jest bardzo ciekawa sesja https://www.youtube.com/watch?v=br4t7a8wvGE
    W skrócie. Badany okazuje się spełniać jakąś zaawansowaną funkcję w ciele subtelnym, które połączone jest z innym, wielkim, humanoidalnym bytem. Ten wyższy byt jest ciekaw, czy Absolut istnieje, więc tworzy sobie coś na miarę Absolutu, co uzyskuje własną świadomość i zaczyna się samodzielnie rządzić wychodząc spod kontroli swojego stwórcy…
    Gdyby to przełożyć na rzeczywistość, to można powiedzieć, że każdy sobie rzepkę skrobie, jak umie i tylko wykorzystuje zasoby istniejące na Ziemi i prawa ustanowione przez Odwiecznego, którego nikt nie widział, żeby móc korzystać z jego kreacji. I tak, od góry do dołu mamy piramidy, monopole, ośmiornice, w których za sprawą manipulacji genetycznej, energetycznej powołuje się do życia różne byty. Istoty tworzą istoty. Rasy tworzą inne rasy. Ingerują, modyfikują, eksperymentują. Tworzą cały łańcuch pokarmowy.
    Może właśnie tak zaawansowana struktura jest potrzebna, żeby mogło tutaj tętnić życie i jeśli potrzebujesz jakichś istot wyższych, które będą pasowały do twojej religii, a które chcesz czcić, to zawsze znajdą się takie, które przyjmą tą funkcję… tylko będą doić z energii. Tak samo jest z oszustami na rynku pracy. Ludzie myślą, że ktoś im zapewni byt i stabilność, a on tylko żeruje na ich naiwności, na ich nadziei. W ich oczach jest wielkim przedsiębiorcą, a on po prostu wie, jak kamuflować wyzyski i usprawiedliwiać taką sytuację sytuacją na rynku.

    Odpowiedz
  7. Ela Wolna

    Witaj UKF , może nie jestem zbyt kompetentna aby odpowiadać na pytanie które postawiłeś, ale chciałam coś od siebie powiedzieć na ten temat . Mimo iż nie brałam udziału w tych sesjach , to już podczas samego oglądania zarówno sesji z C G , L C i ostatnio z Mileną K. uruchamiały się we mnie procesy na ciele subtelnym. Wyraźnie to odczuwałam , bo moja percepcja zmieniała się za każdym razem. Moja świadomość wzbogaca się i dostrzegam więcej , dlatego twierdzę , że warto , jednak potrzebna jest na to zgoda całej swojej Istoty. Tak uważam.

    Odpowiedz
  8. UKF

    Nie wiecie może ile kosztuje taka sesja i czy ktoś terapeutyzowany w ten sposób opisywał później zmiany w swoim życiu, czy mu/jej się faktycznie polepszyło, czy może wręcz przeciwnie? Dla mnie to, co oni tam opowiadają jest mało istotne. Liczy się skuteczność metody. Opowieści pobudzają wyobraźnię ale czy to w ogóle działa? Bardzo mnie ta strona medalu interesuje.

    Odpowiedz
  9. Nemu

    Zauważyłem, że Calo ani nikt z zespołu jak dotąd nie „rozmawiał” z Plejadianami lub innymi popularnymi rasami uważanymi za życzliwe poza Arturianami (prawdopodobnie lepiej znani jako Arkturianie z Arktura, gdyż opis rasy pasuje do ogólnej konwencji w jakiej się ich przedstawia). Mówią, że działają tutaj od niedawna. Plejadianie natomiast zostają przywołani w jednej sesji przez channelowanego gadoida jako „wyrafinowani manipulatorzy” i jedna z trzech ras, które kontrolowały Ziemian jako pierwsze. Wykorzystują piękny wizerunek i inteligencję do zjednywania sobie ludzi, podobnie do Ashtara, który twierdzi, że kontroluje ludzi od początku ich istnienia (możliwe powiązania z Plejadami?). W żadnym z materiałów Calogero nie pojawiają się istoty mające dobre intencje, z paroma wyjątkami przyjaciół z innych żyć i wymiarów i jednego „przewodnika”, ale to policzyłbym na palcach jednej ręki na kilkaset sesji.
    W międzyczasie straciłem też wątłe zaufanie do osobistego „przewodnika”. Nadal jest połączony, ale wpis @ala pokazuje, że odłączenie od pasożytów nie zawsze służy każdemu. Tom I. systemu DEIR opisuje to jako opuszczenie struktur energetycznych społeczeństwa. Podobno bardziej zaawansowani mogą sobie z tym radzić i tworzyć własne struktury. „Co mnie nie zabija, to mnie wzmacnia”, ale jak kiedyś usłyszałem: „najpierw upewniłbym się, czy aby to, co ma mnie wzmocnić, uprzednio nie zabiło”.

    Odpowiedz
    1. Andrzej Autor wpisu

      Nemu

      Dzięki za wpis. Warto tak krytycznie patrzeć na każdą praktykę.
      Żyjemy w systemie, gdzie oszukaństwo na oszukaństwie jest. Oczywiście są obszary poprawnych przekonań, wiedzy rozpoznającej owe zakłamania. I to – w moim przekonaniu warto pielęgnować, aby zobaczyć jak w sumie prosto duchowo można żyć. Ale trzeba własną Duszę za uszy wyciągać z tych obciążeń: kolejnych i kolejnych. Prać własny umysł i płukać w czystej wodzie.

      No i realnie mamy własne źródło energii we własnym centrum serca duchowego, w środku siebie. I ono może potężnie promieniować.

      Na forum Davida Icke omawiany był/jest temat opowieści Antona Parksa o Anunakach /Reptilianach/.
      Parks dokładnie opowiada o tym, że Anunnaki to nazwa zbiorowa, która obejmuje różne rasy, spokrewnione nieco ze sobą, ale mające znaczne różnice w formach, i walczące ze sobą. Domyślam się, że większość z nich nie jest wcielona do poziomu fizycznego, czyli nie widać jest ich gołym okiem.

      tu link do tego wątku:
      http://davidicke.pl/forum/anton-parks-wywiad-geneza-anunnaki-i-innych-ras-t1995.html

      David Icek zresztą od jakiegoś czasu sam zmienił poglądy, i zaczyna duchowo podchodzić do tych kwestii. Kiedyś domyślał się „zmiennokształtnych’ istot fizycznych, że ich fizyczny kształt jest zmienny. Dzięki temu nie odstraszył wielu osób, które nie mają duchowego wglądu i patrzą na realność oczami fizycznymi i oczekują, że w fizyczności będą wszystkie rozwiązania.
      D.I. zaczyna rozszerzać tą wizję.

      Obecnie przechodzi ze zrozumieniem (w ostatnich wykładach na YT można posłuchać, jest ich wiele), że już opisuje światy duchowe, na razie tak nieśmiało i trochę językiem „technologicznym, fizycznym”, natomiast to, co opisuje, to są konkretne światy subtelnych pozimów duchowych [moje opisy tych poziomów]

      Odpowiedz
  10. Zbig

    Nowości z ostatnich 3 dni: Wyszło mi, że jednak miałem uzależnienie karmiczne od CG jako guru. Od LŻ oczywiście też, bardzo silne, także z tego wcielenia, to wiem od dawna, ale okazało się, że dużo mniej uzdrowione, niż myślałem. Guru LŻ zabronił mi słuchania guru CG. Oprócz uzależnień od tych 2 i od innych nauczycieli, duże obciążenia jako strażnik (jedynie słusznych nauk) i z innymi strażnikami i z osobami pilnowanymi (także z tobą, SD).
    No to zabrałem się za uzdrawianie tego tematu, po raz kolejny (wizualizacje itp.)
    Na koniec, żeby efekty były lepsze, zastosowałem misę dźwiękową i gong. Misa – tarcie pałką po krawędzi, ten przenikliwy dźwięk miał w zamierzeniu dać mi kontakt z osobami, których nie poznałem w tym wcieleniu, a które są ważne karmicznie w temacie. Gong – włożyłem zatyczki do uszu i waliłem bardzo mocno – miał w zamierzeniu pomøc w usunięciu/uzdrowieniu połączeń z osobami ważnymi w temacie.
    Poczułem się usatysfakcjonowany wynikami, a co warta jest ta satysfakcja, to okaże się za jakiś czas.

    Odpowiedz
  11. Zbig

    @SwiatDucha
    Tak, nie chcę się pod to podpinać, a czuję, że to podpinanie następuje automatycznie, wbrew mojej świadomej woli, gdy naśladuję sesje CG.
    Chyba bierze w tym udział byt wspomagający CG, może też egregor, chyba też negatywna (ciemna) część ducha CG.
    Gdybym był karmicznie uzależniony od CG, to nie byłoby w tym nic dziwnego, ale ja go sobie zupełnie nie kojarzę jako znajomego karmicznego, więc ta sytuacja mnie trochę dziwi. Robi on na mnie bardzo korzystne wrażenie, ale nie nasuwające podejrzeń o znajomość. Może ma moc oddziaływania, na którą jestem mało odporny? A może jest to znajomość tak bolesna lub wstydliwa, że wspomnienia są na razie całkowicie zablokowane?

    Myślę, że dla wielu klientów CG korzyści są większe od zagrożeń, ale wątpię, żeby była ich conajmniej połowa.

    @Ala
    znasz większość metod? A więc jest szansa, że 49% jeszcze nie znasz, więc może uda mi się na coś cię nabrać. Sprzyja temu moja nieniewinność i nienienieczystość. Postaram się, żebyś jak najmniej przepłaciła. Ale, zaraz zaraz, co ja tu widzę w drugim okienku… 8D-NLS? Pod numerem 166? Czy to ty? Przecież to moje strony z dzieciństwa! Ale miałbym się dać nabrać na 8D-NLS?? Co na to moja nienaiwność?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Zbig,

      >Tak, nie chcę się pod to podpinać,

      dzięki za odpowiedź, przemyślę ją, zobaczę co z tego mnie może dotyczyć..

      Odpowiedz
  12. Zbig

    Errata
    * Funkcja (szukaj „@ala”) daje wtedy lepsze wyniki, niż (szukaj „ala”)

    Tu, gdzie teraz są nawiasy (), były znaki „mniejszy, większy” „” i zostało to wycięte.

    Odpowiedz
  13. Zbig

    @Ala,
    Zupełnie zapomniałem o ognisku (i chodzeniu po żarze przy tej okazji)!
    Z tą małpą to małpuję (+twórczo rozszerzam), bo internetowy kodeks stosowania małp@@ jest mi słabo znany (nie mój cyrk, nie moje małpy) (w przeciwieństwie do informatycznego). Wszystkie małpy są nasze! Funkcja daje wtedy lepsze wyniki, niż .
    Seks można robić grupowo (czytałem), w parze lub indywidualnie (najprościej). Nie namawiam do seksu w samolocie ani przy czakramie wawelskim (zwłaszcza grupowego), ale jeśli ktoś potrafi osiągnąć stan psychofizyczny taki jak przed i w trakcie orgazmu seksualnego za pomocą medytacji, to do tych celów chyba wystarczy, a można robić w różnych miejscach (nie potrafię).
    Jakie seks ma działanie? Przypuszczam, że może pomagać w usuwaniu blokad na różnych poziomach, może pomøc w wyjściu ponad zwykły poziom świadomości, itp.

    Twój komentarz wtedy znacznie ostudził møj zapał. Co prawda robiłem sobie sesje sam, ale przecież podczas sesji byłem w dużym stopniu podłączony do Zespołu Grifasi. Ta stanowczość w postępowaniu z bytami ingerującymi, która tak mi się podobała u Calo, i ktørą naśladowałem, była nie moja, to sobie uświadomiłem. W kolejnych sesjach starałem odłączać się od ekipy Calo, tak, żeby poczuć, że ta stanowczość ta metoda jest moja, osobista, ale mi się to nie udawało.  W końcu zrezygnowałem, wróciłem do swoich metod, wzbogacony o kolejne doświadczenie.
    A także o odkrycie, jak duży wpływ na mnie (w tym b. niekorzystny) mają
    na mnie, tu i teraz, wspomnienia z pobytu (jako dusza? duch? monada?) z innych planøw rzeczywistości, być może tych, na których działają te „byty ingerujące”, być może jako taki właśnie byt. Odkrycie, že nie miałem wczešniejszych wcieleń ludzkich okazało się fałszywe, ułatwiło mi jednak na kilka tygodni zmienić kierunek poszukiwań.
    Stan odkryć na teraz: z pochodzenia (ducha? monady?)  jestem „negatem” (tak to nazwałem), być może wszystkie negaty mają swoje dopełnienie w osobach „pozytów”. Więcej napiszę w wątku „istoty innego pochodzenia”

    Odpowiedz
    1. ala

      Zbig
      żartowałam z tą małpą , ale miło ,że wytłumaczyłeś no i rozbawiłeś mnie. Ja nie udzielam się na forach zbytnio więc te myki nie są mi jakoś potrzebne. No nie będę cię podziwiać , bo po żarze też chodziłam ,może nawet w twoim towarzystwie. Poznałam większość tzw. metod i wielu nauczycieli dzwoniących jak dzwoneczkiem nową metodą. Tylko żaden z nich nie powiedział mi nigdy niczego , czego bym sama nie wiedziała ( więc po co przepłacać). Daję się jednak nabierać z ciekawości .zawsze jednak robię tak ,że sesja ,którą ktoś mi robi , jest w środku mojej sesji ,a zabezpieczeniem ,że się zorientuję jest czysta świadomość, którą jestem. Ona czuwa i sprawia ,że z każdego doświadczenia wychodzę czysta i niewinna bez względu na to ,jakie ono jest. Dlatego kocham swoje ziemskie doświadczenia i niczego nie muszę wymazywać. Metody to ziemskie zabawki i na dłuższą metę niczego nie załatwiają.
      Oczywiście z przyjemnością poczytam co piszesz w innych tematach, ale za kilka dni.

      Odpowiedz
    2. Swiat Ducha Autor wpisu

      Zbig
      Czyli rozumiem, że ten sposób radzenia sobie z ciemnymi w sesji typu „Macie opuścić tą przestrzeń” łączysz z jakimś egregorem, albo bytem wspomagającym u Grifasi?
      I dlatego nie chcesz tego kontynuować, aby się dalej nie podpinać tam pod nich, tak?

      Odpowiedz
  14. Zbig

    @Ala, mam w głębi w sobie bardzo dużo ryzykanctwa (tak, jak ty?)(a młodszy nie jestem), więc staram się zachowywać ostrożność

    Moje samodzielne sesje wg. wzoru CG polegały na tym, że byłem sam dla siebie prowadzącym sesję, tzn. sam, wzorując się na CG, leżąc zrelaksowany i skupiony na temacie, analizowałem wizje, myśli, odczucia i przeczucia. Przeważnie niewiele się samo z siebie pojawiało, więc zadawałem konkretne pytania i czekałem na odpowiedź tak/nie, tak jak robią to wahadlarze, tyle że bez użycia wahadła.
    Sesje wyglądały więc podobnie do sesji, które robię niemal codziennie od kilku lat, włącznie  z tym, że stosuję środki wspomagające: oddech, asany, wirowanie, trening wytrzymałościowy,  seks, zapachy, dźwięk, światło, suplementy, miejsca mocy, jazda szybką koleją, lot samolotem (te 2 ostatnie to moje odkrycia, nigdzie o nich nie słyszałem, teraz tutaj pierwszy raz o nich piszę, działają na mnie, ale nie bardzo wiem dlaczego).
    Wypróbowałem kilkadziesiąt  takich wspomagaczy, od najprostszych i najtańszych (oddech rebertingowy, czyli szybki i płytki) do wypraw na czakram wawelski. Ostatnio dobre efekty daje mi zażywanie tuż przed sesją dużej dawki witaminy B3 (kwas nikotynowy, czyli niacyna, 500-2000 mg).
    W sesjach „wg. wzoru CG” (w odróżnieniu od wcześniejszych) nastawiałem się na to, że problem który chcę rozwiązać, spowodowany jest przez „byty ingerujące”, i gdy pojawiły mi się jakiekolwiek ślady wskazujące na takie byty, rozgrywałem sprawę tak jak CG, tzn. stanowczym żądaniem do tych bytów, żeby odeszły, bo „zrywam kontrakt”. Ile z tych domniemanych bytøw było autentycznych, a ile było tylko fantazjami, ktøre pojawiły mi się w umyśle – nie wiem. Byłem bardzo  zadowolony z tych sesji, dopóki nie przeczytałem, co napisała 2 miesiące temu @Ala.
    To znacznie ostudziło mòj zapał.

    Odpowiedz
    1. ala

      Zbig
      to takie miłe,że nazywasz mnie małpą Alą .
      No listę metod masz imponujacą. Też znam je wszystkie, tylko z seksem przyhamowałam. Już mi nie służy.

      Odpowiedz
  15. rozyk

    Ala, świetnie to ujęłaś. Stan bycia determimuje wypowiadane słowa. Słowa raczej wyrażają zewnętrznie wewnętrzne fakty, a nie je tworzą. Owszem na jakimś poziomie słowa poruszają energię lepiąc słowokształt a tu można się na niego nadziać.

    Odpowiedz
  16. ala

    Sesję robił mi Calo i on mnie chyba nie wyprowadził z hipnozy. Na jakimś poziomie wyczuł moje intencje. Nigdy więcej. Przez miesiąć miotałam się w klatce ale jest już dobrze .W ciągu zaledwie kilku godzin tyle się zmieniło i ja poczułam siebie, swoją energię i odzyskałam kontakt z ludżmi a raczej oni ze mną, bo ja do nich pukałam a oni mnie nie widzieli.

    Do Gandalfa , no co Ty aż tak zła nie jestem. Byłam stanowcza bo tak trzeba jak się chce wydostać z klatki energetycznej. Oni wierzą ,że robią dobrze ,ale są tylko narzędziem. Zafundowali mi miesięczny horror , ale na moje życzenie. A z tym zwrotem darów to od nich się nauczyłam i odkryłam nowe przysłowie: gdzie dwóch się bije ,tam trzeci się uczy.
    Wyraziłam swoją wolę i ona jest respektowana w energiach , co oni zrobią to ich sprawa. Ja już dalszym kontaktem z nimi nie jestem zainteresowana i nie obchodzi mnie czy wpłacą pieniądze i nie zamierzam tego sprawdzać bo zgodnie z moją wolą one do mnie powrócą w takiej czy innej formie.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Ala
      A czy możesz powiedzieć jakby wyglądała taka deklaracja, wyrażenie swojej woli o której mówisz – jak ją ubrać w zdania?
      Ja myślę, że wiele osób by mogło skorzystać jakbyś tu napisała.

      Odpowiedz
      1. ala

        Świat Ducha,
        dziękuję Ci za tę propozycję, ale…
        jeśli ubiorę to w słowa , zdania i będę twierdzić , że te słowa działają, to tak jakbym twierdziła, że odkryłam magiczne zaklęcie i jeśli choć jedna osoba uwierzy ,że to prawda i zacznie to stosować, odda mi swoją moc , a ja stanę się dla niej pasożytem. Nie będę mogła nawet usprawiedliwić się, że nie wiedziałam, ponieważ ja o tym wiem.
        Same słowa nic dla mnie zrobić nie mogą jeśli za nimi nie ma mocy.
        Te same słowa wypowiedziane, kiedy jestem we własnej mocy zdziałają tzw. cuda i te same słowa wypowiedziane , kiedy używam iluzji mocy, uczynią coś znacznie odwrotnego.
        Celowo wyraziłam „jestem” w mocy i „używam” iluzji mocy.
        Kiedy jesteśmy we własnej mocy, regułki są zbędne, mądrość sama przychodzi.
        Regułek potrzebuje iluzja mocy.
        Mogę się jednak podzielić swoim doświadczeniem, jak rozpoznaję jaką mocą w dane sytuacji posługuję się. Kiedy jestem we własnej mocy , podkładem nigdy nie jest zwykła ludzka złość, chęć odwetu, czy zemsty. Przychodzi mądrość doświadczenia i gotowość jego zakończenia . Wraz z tym
        pojawia się pewność.
        Iluzja mocy jest dokładną odwrotnością i zamiast pewności daje co najwyżej wiarę i w konsekwencji obraca się przeciwko osobie ,która jej używa.
        pozdrawiam

      2. Swiat Ducha Autor wpisu

        Ala
        Dzięki za obszerną odpowiedź! Powiedziałaś w niej, że nie ma tu tak łatwych rozwiązań, jeśli chodzi o postawy osobiste.
        Tak, też tak uważam.
        Ja np. mocno się zainspirowałem na sesjach Calogero, i mocno do mnie, do mojej Duszy i Świadomego Ja przemówiły te doświadczenia Calo z nakazywaniem ciemnym istotom różnych spraw aby potwierdzić naszą władzę w naszym polu. To mi mocno potwierdziło pewne przypuszczenia i wręcz odsłoniło nowy rozdział w sesjach, które robię.

        Jak dotąd czułem się bardzo słaby w tych sesjach i nie mogłem dużo tego robić, to dlatego, że chciałem to robić z pozycji używania osobistej energii, a tej nie posiadam.

        Teraz włączyłem w sesji wypowiadanie nakazów, rozkazów, co poskutkowało otworzeniem się nowego obszaru. Znacznie prostszego a i znacznie bardziej komfortowego. Nie muszę bowiem już analizować tak głęboko wszystkiego, bowiem mam silniejsze narzędzie, ale nie z większą energią, a z innego poziomu działające.

        Iluzja mocy to coś, co ludzie chcą posiąść, gdy nie mają możliwości wejścia na poziom decydowania z Ducha.
        Ja to zrównuję z poziomem Anupadaka = hind. „bez ojca”. Bez ojca jest ten, kto ma władzę nad swoim życiem. Decyzyjną władzę.

  17. Gandalf

    Ala, brawo za odwagę!

    Myślę, że śmiało możemy tu mówić o intencjonalnym czynieniu szkody pacjentowi i to jest konkretne łamanie prawa!

    Proponuje wnieść o otwarcie sprawy sądowej przeciwko Calo i jego ,,sekcie”.

    Postaram się dowiedzieć cos więcej w sensie prawnym, ale myślę, że można narobić im trochę ,,brudu” z racji ich postępowania i olewactwa.

    Odpowiedz
  18. ala

    Witajcie
    jakiś czas temu wyraziłam swoje wątpliwości co do tych sesji no i jak to ja ,poszłam sprawdzić.Hipnozie poddałam się osobiście. Poszłam z prawdziwym problemem, ale moim cichą intencją było rozpoznanie do czego faktycznie slużą te sesje.
    Poniżej moja moja decyzja przesłana do zespołu Calo.

    No cóż. moja sesja miała miejsce prawie miesiąc temu i przez ten miesiąc moje życie i ja to wrak. Czego się dotknę rozsypuje się. Wszędzie spotykam się z odmową. Nie mogę na niczym skoncentrować się , nie sypiam/wcześniej nie miałam z tym problemu) .Straciłam pracę ( mam prawie 60 lat). Implantolog zaraz po sesji odmówił dalszego leczenia. Zostałam ze szwami i śrubami w dziąsłach i nie mogę znależć nikogo kto tę pracę dokończy. Pieniądze topnieją w błyskawicznie.
    Robię potworny bałagan wokół siebie i nie mam energii by posprzątać. Mój syn , którego głównie dotyczyła sesja nagle przypomniał sobie, że przecież można ciągnąć ode mnie kasę czego nie robił już od kilku lat.
    Czuję jak wysysana jest ze mnie energia i nie mam siły by cos z tym zrobić. Moje ciało jest rozedrgane. zanim usiadłam by to napisać to dreptałam długi czas wokół stołu i zapominałam co mam zrobić. Energie tak mną zakręcają ,że mam problem. moje konto internetowe bankowe ciągle się zawiesza, bo w trakcie np.wpisywania hasła zapominam co robię.
    Nie mów mi ,że mam jeszcze czekać bo będzię lepiej, ja jeszcze jestem w stanie rozpoznać ten stan i już nie mam wątpliwości.

    Więć teraz przeczytaj to uważnie i przekaż dalej.
    oto moja wola , która ma być bezwzględnie przestrzegana.
    unieważniam tę sesję. wszelkie pasożyty ,które w czasie sesji przedostały się do mojego pola natychmast mają opuśćić moje pole a ci którzy pozostaną są natychmiast unicestwieni.
    Osoby ,które przyczyniły się do takiego stanu mają ponieść konsekwencje w energiach i na planie fizycznym( intencją jest edukacja). przed sesją ,na planie duchowym, wszystkie istoty zostały o tym uprzedzone. Wycofuję wszelkie dary , które złożyłam za sesję czyli mówiąc prościej , pieniądze mają natychmiast wrócić na moje konto.
    Proszę o przekazanie mojej woli Calo i Milenie, chociaż na planie duchowym już ja znają.

    Niech to służy rozpoznaniu.

    Odpowiedz
  19. Zbig

    A na samej górze jest super elegancki minister rolnictwa, a na samym dole – mało elegancki rzeźnik.
    Albo taki mój przykład: na górze Cesarz, ze wspanialymi planami rozkwitu cesarstwa, a na dole dzikie hordy żołdaków, ogniem i mieczem realizujące te plany.
    Albo jeszcze lepszy przykład: na górze wzniosły, wspaniały, niemal boski Papież, głoszący miłość bliźniego i szerzenie jej na cały świat, a na dole eksterminacja niepokornych ludów „pogańskich” i symboliczna pobożna staruszka, dorzucająca chrustu na stos dla heretyka.
    Można tłumaczyć: On nie wiedział, On nauczał miłości, On nie odpowiada za to, jak ciemny lud, zwiedziony przez diabła, pojął jego słowa.
    Można tłumaczyć inaczej: Nie wiedział, bo nie chciał wiedzieć, Wiedział, ale przymykał oczy, Poznacie drzewo po owocach.
    A można jeszcze inaczej: Ktoś tak wzniosły nie jest w stanie pojąć, jaki katastrofalny  skutek „na dole” może mieć drobny, pozornie pozytywny niuans w jego naukach lub rozkazach. Tym bardziej „ci na dole” nie są w stanie dostrzec tej skazy wzniosłych nauk.

    (Zastrzegam – to są ziemskie metafory odnoszące się do wielu wzniosłych, świetlistych, wysokowibracyjnych itd. itp. istot z planów niefizycznych)

    Odpowiedz
  20. UKF

    Ostatnio zastanawiałem się nad pewnym aspektem diagnostyki wahadłem oraz diagnostyki karmicznej. Za każdym razem, kiedy zlecałem komuś zbadanie siebie tą metodą, to w pewnym momencie – jak mniemam momencie wahania – czułem bardzo specyficzną energię. Czułem się trochę tak, jakbym stał obok jakiegoś transformatora z silnym polem elektromagnetycznym. Kiedy byłem na sesji u bioterapeuty, ta energia działała z ogromną siłą. Serce biło mi mocniej. Po sesji wszystko się uspokoiło. Zastanawia mnie, co to jest za energia, czy to my jesteśmy jej generatorami, czy też tylko nią manipulujemy? Jak myślicie?

    Odpowiedz
  21. Zbig

    Można się zapisać do grupy na dyskusyjnej Grifasi na FB. Ale w praktyce można tam tylko zachwycać się metodą i zadawać proste pytania. Trudniejsze pytania i krytykowanie metody spotyka się tam ze zdecydowanym oporem ze strony bezkrytycznych wielbicieli metody, a Milena odpowiada w stylu rzecznika prasowego rządu (a raczej papieża) – ogólnikowo, wykrętnie, dając odpór wszelkim krytykom. Ale za to w pięknym, uduchowionym, kwiecistym stylu, przykładowo – odp. na pytanie, jaka jest gwarancja, że W TRAKCIE SESJI nie będzie nowych podczepień bytów:

    Milena Karpińska11 czerwca 21:35
    Jakiś czas temu dostałam pytanie o to, czy udzielamy gwarancji bezpieczeństwa, że w trakcie/po sesji nie będzie nowych podczepień bytów.
    Chciałabym wytłumaczyć, dlaczego nigdy nikomu nie damy takiej gwarancji, a wynika to z naszego sposobu myślenia i działania:

    Wszystko podlega ciągłym zmianom i jest w stałym ruchu: Ziemia obraca się wokół Słońca z prędkością 109 tys. km/h, nasza galaktyka wiruje z prędkością miliona km/h. Jeśli uświadomimy sobie rozmach uniwersalnej cyrkulacji, zdamy sobie sprawę, że nic nie jest dane raz na zawsze i że nie mamy nad niczym kontroli.

    Zatem nasze sesje nie służą temu, żebyście się się raz oczyścili i obudowali jakąś energetyczną fortecą, która odgrodzi Was od ingerencji, świata, wszechświata i przede wszystkim od Waszego własnego życia. Służą temu, abyście poznali mocy Waszej woli, a potem potrafili ją wykorzystać w nieskrępowanym doświadczaniu siebie.

    Życzę sobie i Wam, żebyśmy nauczyli się pływać w tym kosmicznym rwącym nurcie, a jeśli po drodze zdarzą się jakieś ingerencje, to nic nie szkodzi, wszystko przecież podlega zmianie, więc i to możemy zawsze zmienić. 🙂

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Zbig
      Miałem to samo doświadczenie.
      Coś powiedziałem od siebie, nawet nie o samej metodzie, ale o sobie.
      Jak zostałem zbesztany, usmarowany błotem! I nikt nie powiedział słowa w obronie – to mi przypomniało jakąś sektę czy też Świadków.
      No ale to (jak się domyślam) jest informacyjna grupa fb, więc nie ma co wiele oczekiwać.
      Szczęściem można skasować swój post, co uczyniłem.
      Generalnie Milena ma rację – w świecie dualizmu są ciągłe zmiany.

      I nie ma co liczyć na ‚ustabilizowanie sytuacji” tak duchowo, że nic się nie będzie działo.
      Zwłaszcza, jak ktoś ma sporą karmę, a ona jest w fazie uruchamiania się

      Jedyne co, to to, że nie jest to jakby od razu mówione, natomiast jest roztaczany nimb „jedna sesja do sukcesu” – nigdzie nie widziałem zaprzeczenia tego domyślnie konstruowanego przekonania. I osoby takie jak Gandalf mogą mieć realnie po prostu żal, że jego domyślne oczekiwania nie zostały spełnione.

      Tak więc – istotnie tak jest, że w świecie dualności, dualizmu, przejawienia, Samsary, ułudy, DUszy, w Niższym Świecie (jest bardzo wiele nazw tego świata)
      w tym świecie nie znajdziemy rozwiązania – jedynie można uruchomić świadomość, wzmocnić swojego Ducha i tak jak Dzogczen i buddyści proponują – można przechodzić od umysłu do Natury Umysłu (przestrzeni Ducha, Świata Ducha, Wyższego Świata).

      Odpowiedz
  22. Zbig

    „Anioły to istoty ze świata przyczynowego, czyli ze świata Boga” – to chyba dosłowny cytat. Jego autor kilkanaście lat temu opublikował w internecie cykl artykułów pt. „Upadłe anioły”. Na podstawie wspomnień regresywnych swoich i innych osób uświadomił sobie, że jest „upadłym aniołem” (ale innym, niż chrześcijańskie upadłe anioły = diabły, szatany). Takie anioły, zamiast wielbić Boga w „aniołkowie” (zgodnie ze swoją naturą), zaczęły pożądać mocniejszych doświadczeń. Najpierw opętywały ludzi, a potem same inkarnowały w ciała ludzkie. Czytałem to z zainteresowaniem, choć nie poczuwałem się do bycia aniołem, a tym bardziej upadłym – ta koncepcja upadku od samego początku mi się nie podobała. Z drugiej strony nie bardzo czułem się jako „człowiek z linii ewolucji”, gdyż miałem wyraźne odczucie, że jestem słabo zakorzeniony w ziemskim życiu. Kim więc jestem? Do wyboru było kika rzadszych „gatunków” – elfy, smoki wodne, coś tam jeszcze, i strzygi. „Strzygi, to istoty bez Wyższego Ja” (WJ), stworzone (w świecie niefizycznym) przez anioły, o których mowa (bo tylko Bóg potrafi stworzyć istoty z WJ). Niektóre z nich też postanowiły się inkarnować.
    A może jestem strzygą? – pomyślałem ze zgrozą, i męczyło mnie to przez dłuższy czas. Strzygi, to miały być  istoty złe z natury, niezdolne do rozwoju duchowego, brrr… Na szczęście okazało się (tzn. zdiagnozował mnie tak osobiście sam autor koncepcji upadłych aniołów), że jestem „elfem”,   a więc mam WJ.
    Później zastanawiałem się, skąd wzięły się te moje lęki. Pewnie z poczucia winy. Ale czy było to poczucie winy urojone, wmówione, czy miało jakieś realne podstawy?

    Tu na forum widzę: „Świat Aniołów… Twórcy dusz, Opiekunowie symbiontów, półbogowie, bogowie hinduscy, reptilianie” https://swiatducha.wordpress.com/2018/02/04/dusza-jako-implant/
    Może wszystkie te istoty czasem inkarnują? A gdy inkarnują, to okazuje się, że trudno rozpoznać ich wzniosły status, bo słabo sobie radzą w ziemskim systemie życia? Może tu na ziemi, w ciałach ludzkich, różnice między „półbogami”, „strzygami” i „ludźmi z linii ewolucji” się zacierają, zwłaszcza w kolejnych inkarnacjach („jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, tak jak one”)??

    Odpowiedz
  23. Zbig

    Takie pytanie mi się pomyślało:
    – czy niektóre z bytów ingerujących, pojawiających się w sesjach Calo, to opiekunowie krokodyli?
    – czy op.kr. inkarnują się czasem na Ziemi, a jeśli tak, to czy zachowiją swój nieprzyjemny charakter, czy jednak integrują się z „autochtonami”?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Zbig

      Niektóre z tych bytów mogą być Opiekunami, chociaż może nie aż tyle.. Opiekunowie to naprawdę wypasione byczyska, które mają ogromny spokój w sobie – mało co ich rusza. A ci prości, pospolici ciemni, co w sesjach spotykani, ci z czerwonymi oczami, to się bractwo boi złamanej gałązki duchowej, rzec by można.
      Miałem kilka razy do czynienia w wahaniach z Op. kr. i co ciekawe są to istoty (przynajmniej to tak w moich wahaniach, sesjach i wizjach się pokazało) z dużym spokojem wewnętrznym, wręcz jowialnością. Ich nic nie rusza, oni tu łapę na wszystkim trzymają, jak nie ten to tamten będzie ich zasilał – tyle tego tałatajstwa jest starającego się o krokodyle..

      Tutaj są ci bardzo znaczący (Opiekunowie), którzy mają inkarnacje (częściowe inkarnacje, czyli częściowe opętanie) osób bardzo wysoko postawionych, „rządzących rządami”, z najwyższej półki. Domyślacie się o kim mówię. A też pewnie jest sporo Opiekunów, którzy nie są jakby mocno zainteresowani rządami, społeczeństwami i po prostu patrzą się, kto tu na świecie jakoś duchowo świeci i kogo by warto opętać..

      Mnie samego spotkał kiedyś ten „zaszczyt” w cudzysłowie, i „dali mi” opiekuństwo, czyli taki Op. się mi ładował pod ego. Niewiele powiedzmy pamiętam, bo szybko zdałem sobie sprawę z tego i się oczyściłem. Natomiast co dostrzegłem, to ogromna pewność, łatwość i ogromny komfort był wyczuwalny. Można by powiedzieć: „taki to ma życie!” „taki to pożyje”…

      Podobnie wychodziło w eksperymentach ustawieniowych, gdy ustawiałem i kr i Opiekunów – te same odczucia.

      Tak więc Zbig – co zdumiewające, zaskakujące nawet – gdy pytasz,

      ” czy zachowują swój nieprzyjemny charakter?”
      to moja odpowiedź jest dziwna, nawet dla mnie samego – nie odczuwałem od Op. kr. jakichś „nieprzyjemności”.

      To ciemni, ciemne istoty, ciemne siły spotykane w sesjach są wrogie, niechętne, wulgarne nawet.
      A Op. kr. wydają się być Wysokimi ogromnymi Aniołami (na pewno nie chcącymi mieć wiele wspólnego z Bogiem), które jednak nie muszą się mieszać w rozgrywki tego naszego Niższego Świata (świata samsarycznego) [patrz audycje z p. Sławkiem].

      To tak jakbyś pytał:

      No, a jak ci hodowcy prosiaków, które idą tak strasznie na rzeź, jak oni wracają do swoich domów, to oni nadal są tacy straszni, a może jeszcze straszniejsi, może tam dopiero w ich domu rozgrywa się horror co wieczór?

      Idziesz do domu hodowcy prosiąt, właściciela tuczarni, a tam co spotykasz? Zbiór płyt z muzyką klasyczną, telewizor z ciekawym filmem, gazeta na stole.. Ściany pobielone, jakiś święty obrazek. Jednym słowem kultura. A pan dodatkowo co niedziela idzie do kościoła. I wszyscy uważają, że tak jest ok.

      A ty się spodziewałeś jakiegoś lucyfera odprawiającego czarne msze! hehehe… 🙂 A tu zażywny rolnik mający trójkę dzieci, dwa ciągniki i kredyt w banku spółdzielczym..

      Odpowiedz
  24. Marc

    Calogero nie mówi chyba, że nie ma jasnych istot. Kiedyś powiedział, że to kwestia względna, dla kogoś jakaś istota może się wydawać się świetlista, ale jak sam podniesie jeszcze wyżej swoje wibracje (czy jakoś tak:), to będzie dla niego ciemna.

    Odpowiedz
  25. Swiat Ducha Autor wpisu

    Taki oto się pojawił komentarz w tym temacie sesji od pewnego ktosia, którego adres mailowy od razu wydał mi się kiepski energetycznie. Ale spójrzmy na sam tekst:

    [„Nie ma żadnych pozytywnych istot w tym „pod wszechświecie” nie wiem jak sie będziesz modlił i prosił zawsze przyjdzie ciemny byt! reszta to iluzja i nasza kreacja, i to wam próbuje poprzez swoje sesje uświadomić Colagero, pranie mózgu przez chrześcijaństwo zrobiło swoje…”]

    Już nie raz spotkałem się z takimi demonicznymi stwierdzeniami, oczywiście płynącymi od ciemnych. Bo degradowanie, niedocenianie sił jasnych, Boskich jest to jawny demonizm.

    Chociażby na grupie FB dot sesji Calogero tak ludki mają, że takimi tekstami się częstują..
    że tylko ciemne siły są, a my jesteśmy osamotnieni i możemy tylko na siebie liczyć..

    a nikt temu nie prostuje, żaden admin nic, cichutko wszystko…
    Nie liczcie na to, że ja tam na tamtej grupie będę coś opowiadać, że będę coś tłumaczyć czy udowadniać osobom mocno niekiedy obciążonym, acz nie znającym się na ezoteryce. Nie mam powołania misjonarza 🙂 (nie mam obciążeń misjonowania kogoś, mówienia tego, czego ktoś nie chce słuchać)

    Te przekonania o „braku jasnych istot, to sprawka ciemnych, żeby zniechęcić do pracy nad soba, do oczyszczania..

    Ale oni nie mają nad nami realnej siły. Jedyne co mogą, to kłamać, z nadzieją, że nabierzemy się.
    Proponuję nie nabierać się, nie dawać wiary upornym acz ciemnym stwierdzeniom.

    Proponuję pukać do jasności, to otworzy.

    Pierwsze co, to nie zatwierdzam tego komentarza, a waham,
    jakie są obciążenia. I są:

    korona: połączenia z siłami ciemności
    krokodyle: buddialny mały, przyczynowy mały

    Powiedziałbym „Uczył Marcin Marcina” – takie przysłowie jest.

    Nie ma pozytywnych istot? To chyba u ciebie nie ma.

    A zwłaszcza w twoich ciałach subtelnych można wykryć takie wczepy symbiontów.

    Tak więc, jeśli autorytatywnie to stwierdzasz, to rozumiem, że poddajesz się swoim obciążeniom z ciemnej strony. To ciemni tak przekonują ciebie a brane ich wypowiedzi są pod parasol ego, bo ego uważa, że są tak ważne dla obronności całej istoty.. No bo jak to .. uwolnić się od symbiontów? Jak to żyć bez nich? – warto najpierw podnosić poczucie bezpieczeństwa, własnej wartości i niewinności. A potem to powinno łatwo pójść.
    Niemniej jak nie będziesz podnosić tych trzech, to symbiont przekona cię do czego zechce. Za pomocą Duszy, która jest wszczepem, implantem właśnie od ciemnych.. a jest od twojej Osobowości silniejsza.

    Nie warto słuchać symbiontów, warto natomiast się z nich oczyszczać. Chociażby za pomocą sesji typu Calogero.

    Albo poprosić Henryka, aby on cię oczyścił z kr.
    http://oczyszczanie-duchowe.blogspot.com/

    Bo warto. Małe kr. będą się maskować same a i ciebie będą maskować jako nosiciela – mało co czuć te małe kr. więc ludzie mogą sobie sądzić, że nie masz obciążeń,
    a nawet jesteś pozytywny, bo „tak przecież krytyczny jesteś”..

    Oszustwo na oszustwie.

    Natomiast co do istnienia istot pozytywnych – to są, bez paniki.

    Tyle tylko, że nie narzucają się nikomu, a też od nikogo nic nie chcą
    (ani uwagi, ani energii, ani też nic nie chcą wszczepiać, ani też nie chcą przekonywać do żadnych poglądów)… Po tym można ich poznać.

    Osoby w sesjach dochodzą do połączeń bezpośrednich z WJ, owszem, tylko nie od razu. I to „nie od razu” może sugerować, że nie ma tych istot. Ale choćby logika dwoistości łuków: zstępującego i wstępującego mówi, że na każdym z nich są istoty. Pozytywne są na wstępującym.

    I naprawdę nie raz, wiele razy prosiłem o oczyszczanie i nie zawiodłem się na efektach.

    Więc można przekonać się o tym, że jednak są pozytywne istoty..

    Odpowiedz
  26. Gandalf

    Oddaje swoje sily matce Ziemi, ona potrzebuje ludzi skorych do walki z tymi, ktorzy ja niszcza.
    Dopoki na swiecie bedzie trwac kapitalizm i wyzysk, dopoty beda na Ziemi pojawiac sie ludzie chcacy ten niszczycielski system obalic.
    Mnie nie interesuje obrastanie w dobra materialne, w dostarczanie spoleczenstwi opartemu na konsumcji kolejnych dobr. Zostawiam to tym, dla ktorych pieniadz i materializm jest celem.
    Moim celem jest socjalizm i spoleczenstwo oparte na wartosciach humanitarno-ekologicznych, gdzie klasy spoleczne oraz podzialy zostaly zniesione po to, aby zapewnic kazdemu niezbedne minimum i aby pilnowac i trzymac w ryzach tych, ktorzy poprzez swoj egoizm oraz chec posiadania daza do naduzyc wzgledem tych, na ktorych moga zarobic.
    Poki co na swiecie nie zanosi sie na taka zmiane bo wiekszosc ludzi ma wysoce konsumcyjne wzorce i tymi ludzmi nalezy i trzeba wstrzasnac, aby sie obudzili. Nie ma innej drogi, jesli chce sie uratowac Ziemie.
    Dotychczasowe srodki pokojowe nie przyniosly jakichkolwiek namacalnych rezultatow, czas wiec siegnac po srodki, ktorymi posluguje sie kapitalistyczna wierchowka oeraz ich klakierzy w postaci politykow, policji oraz wosjka. Skoro nie dziala na nich dialektyka rozmowy i kompromisu, moze podziala dialektyka sily oraz oporu.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Gandalf

      Widzę, że masz przeżycia pełne rozczarowania i odczuwasz bunt.

      Pewnie możesz mieć wyobrażenie, że można w obszarach samsary coś zmienić.

      Nie wiem, czy wiesz, ale system ma sprawne i sprawdzone metody na takie zachowania.

      Co ciekawe, brak pracy nad sobą Wszechświat „nagradza” tym, że dany ktoś ma więcej do pracy nad sobą..
      Nie piszę tego, aby ci wytykać, ale abyś nie cierpiał aż tak bardzo.
      Próby zmiany zewnętrza bez zmiany wnętrza (swojego) owocują zwykle cierpionkiem (jak to mówił mój kolega).

      Calogero czy zrobił to, czy tamto, to jednak jest twoje życie i karma twojej Duszy.
      A ty myślisz, że to tylko on za tym stoi?
      Myślisz, że ileś czarnych istot nie zaciera rąk, że właśnie ci ta sesja NIE wyszła?
      To jest na ich rękę, że tak cię zdenerwowali.
      Że mogli – to pokazujesz swoją słabość wobec nich.

      Jeśli coś nie wyszło, to warto się spoglądać na swoją Duszę a nie na Calo, który robi co może aby jednak pracować z oczyszczaniem. I pamiętać, że w tym świecie nie ma ideałów.

      Dobrze to odgadujesz – na zewnątrz nie ma co liczyć na zmiany. Dusze są jakie były i nie zmienią się. Tak samo jak drzewa, lasy i kamienie. Może warto dac kamieniowi być kamieniem, a osobie zachłannej być osobą zachłanną? Czy mamy istotnie tak wiele możliwości aby się przeciwstawić komuś na szczeblu partyjnym, państwowym, narodowym?
      Z mojego oglądu widzę, że najwięcej możliwości decyzji mam w sobie i wobec siebie i tych istot duchowych, które robią z mojej Duszy swoją kolację.
      Jestem przekonany, że nie chcę już im dawać następnego śniadania od siebie.

      Odpowiedz
  27. lilith

    Gandalf, bardzo mi przykro, że twoja sesja nie przyniosła spodziewanych przez ciebie rezultatów… Tak właściwie nie wiadomo, co się wydarzyło, ani jakie siły brały w tym udział. Nic dziwnego, że czujesz się w pewnym sensie oszukany i okradziony: z pieniędzy, energii, z marzeń.
    Na szczęście nie jest to koniec – to tylko jedna z dróg okazała się dla ciebie niewłaściwa – jest jeszcze wiele innych. Masz wzorce rewolucjonisty – niszczyciela. Zapętlasz się w nich i wciąż wracasz w to samo miejsce. Czas zmienić metody i cel… A najpierw dowiedzieć się komu oddajesz przysługę niszcząc?

    Odpowiedz
  28. Gandalf

    Kapitalizm oraz zwiazany z nim wyzysk musza sie zakonczyc!
    Nie interesuja mnie zabawy w chowanego oraz naiwana nadzieja na zmiane w postaci modlitw do Boga i innych tego typu.
    Jezeli spoleczenstwo nie chce zapewnic mi tego samego, co posiada tylko dlatego, ze nie posiadam ku temu umiejetnosci oraz innych atrybutow, bedzie musialo za to odpokutowac.
    Jedyna zmiana mozliwa to zmiana do realizacji moich roszczen.
    Calogero jest typowym przykladem pazernego kapitalisty, ktory poza zarabianem pieniedzy nie interesuje sie niczym innym. Tacy ludzie musza poniesc konsekwencje swoich czynow. Odebrane im zostanie to, co zagrabili poprzez swoja drapiezna i ultra-egoistyczna polityke oferowania klamstw.

    Jedyna droga to droga REWOLUCJI !!

    Odpowiedz
  29. lilith

    Chyba już wiem, dlaczego nasze rady odstraszają Gandalfa 😉
    To prawdopodobnie kwestia doboru słów : mówimy o „pracy” nad sobą, o „wysiłku”, o „staraniu” się – a to są działania, których Gandalf nie akceptuje.
    Może wystarczy zmienić to wszystko na eksperyment? zabawę? pomyśl i patrz, co z tego wyniknie?Albo po prostu: pomyśl życzenie?

    Gandalf, na co właściwie miałbyś ochotę? 🙂

    Odpowiedz
  30. Marc

    Gandalf poruszył ciekawy aspekt. Czym się różni rozwój duchowy od terapii psychologicznej. Kontakt z Bogiem (wyższym ja) ma zależeć od wzorców w podświadomości czyli w psychice. „Zwykła” psychoterapia może się w ogóle do Boga nie odnosić, ale to nie znaczy, że nie działa w zakresie kontaktu z Bogiem. Już samo obniżenie stresu wiele da w tym zakresie, jak rozumiem.

    Poniżej krótki, fajny (moim skromnym zdaniem) filmik o częstych błędach w myśleniu, które bardzo psują życie.

    Odpowiedz
  31. awentais

    Gandalf,

    to wygląda tak, jakbyś porzucił duchowość, rozczarowany, że nie dokopałeś się do niczego konkretnego :). No cóż, nie obraź się, ale dla mnie to trochę takie wylewanie dziecka z kąpielą.

    Mnie akurat duchowość doprowadziła do odkrycia ważnych rzeczy i nawet polepszyła mi funkcjonowanie w materii. A karma moja, wierz mi, lekka nie jest.

    W życiu chyba nic nie jest stratą czasu, każde doświadczenie nas czegoś uczy, nawet to negatywne, albo „opóźniające”. Nawet taki zwrot, jaki teraz robisz, nie wziął się z powietrza, doprowadziło do niego szereg czynników.

    Powodzenia na nowej drodze życia 🙂

    Odpowiedz
  32. Gandalf

    Adela, po prostu zrozumialem, ze duchowosc nie dla mnie, przynajmniej nie teraz i nie w takiej formie. Chce korzystac z zycia ile sie da. Czy sa jakies obciazenia czy nie, teraz mam to gleboko gdzies. Przez lata zastanawialem sie, co by bylo gdyby bylo a teraz widze, jaka to byla strata czasu, jestem do tylu w wiekszosci spraw, ktorzy inni maja juz za soba i ja tez tak chce, tylko po swojemu. I tyle :).

    Odpowiedz
  33. Adela

    Gondalf, cześć , ja miałam w swym życiu 4 hipnozy w tym trzy z polskimi hipnotyzerami . Każda hipnoza coś mi wniosła , ale dalej było coś nie tak w moim życiu. Zdecydowałam się na hipnozę z zespołem Calo . Bardzo długo się przygotowywałam, Bardzo wiele miałam przeszkód, łącznie z kasą. Cała rodzina była przeciw mnie,nikt nie chciał mi pomóc przelać kasy a ja tego nie umiałam. Jedynie siostra w milczeniu stała przy mnie, ale jest za granicą. Ona mi pomagała , wspierała. Wybierałam do mojej hipnozy Calo lub Auror. Długo czekałam na odpowiedz ,dla mnie za długo . Napisałam do Auror. W pierwszym podejściu sesja się nie udała , połączenia rwało , telepatkę wyrzucało Auror sesję przełożyła o następnym terminie mnie powiadomiły. Czas miedzy jedną sesją a drugą był dla mnie okropny , Ja nie byłam sobą, robiłam dziwne rzeczy, dziwnie się zachowywałam i to na ulicy, w sklepie. Było tak jakby ktoś mną sterował ,to nie byłam Ja jako „Ja”.
    Nie wiedziałam czy sesja dojdzie do skutku, byłam wyczerpana, słaba, bardzo chora . Auror była super , świetnie poprowadziła sesję, Milena telepatka również była świetna ,wyjątkowa i Justyna tłumaczka super , zawsze dodawała mi otuchy i uspokajała na początku i na końcu. Był to świetny zespół, a moja sesja zwaliła mnie z nóg, co tam wyszło. Sesja jest opublikowana nr. 282 pl Adela – Mind Kontrol, Teraz dochodzę do siebie, ugruntowuję , obserwuję siebie, tak ma być przez 3 miesiące co najmniej. powiem, że moje zdrowie się zmieniło o 70%, ja też się zmieniam, uśmiecham się , widzę inaczej świat, milszy , jaśniejszy. Zobaczymy jak będzie dalej. Chcę tu podziękować wspaniałym trzem dziewczynom, które tworzyły zgrany zespół i dołożyły maximum wysiłku aby mi pomóc.Jestem im wdzięczna. Siostra jak rozmawia ze mną na wizji, mówi że się zmieniłam , jestem spokojna i o wiele lepiej wyglądam.Pozdrawiam tu wszystkich.

    Odpowiedz
  34. Marc

    Gandalf cały czas pisałeś, że nic się nie da, nie da się nic nie bo nie, teraz po sesji piszesz, że się bierze za robotę. Czy jeszcze ktoś widzi związek? Ale sesja to pewnie pic na wodę 🙂

    Odpowiedz
  35. Gandalf

    Adela, ja juz zakonczylem swoja przygode z tego typu rzeczami. Uwazam, ze jest to pkina i nic ponadto. Zastanawialem sie, czy nie wystapic z oskarzeniem cywilno-prawnym ale po chwili namyslu uswiadomilem sobie, ze ani nie chce mi sie ciagac po sadach, ani nie czuje zawisci a po trzecie, szkoda mi na to czasu.

    Ogolnie, mnie szkoda jest czasu i energii na dochodzenie, co moze ewentualnie byc przyczyna moich niepowodzen. Skupilem sie na zyciu, na kwestiach typowo ziemskich bo to wlasnie tych rzeczy porzadam. Chce sie realizowac zawodowo, na plaszczyznie materialnej, doswiadczac ziemskiego zycia w sposob pelny, radosny. Sprawy duchowe zeszly u mnie na bardzo odlegly plan.

    A co do tego, co napisalac, mi psychodeliki w ogole nie zmienily spojrzenia na swiat, a jedynie wzmocnily, bo juz wczesniej mialem takie a nie inne odczucia. Po prostu taki sie urodzilem, z takimi a nie innymi cechami i ich rozpamietywanie do niczego nie doprowadzi bo mnie zalezy na sprawnym fukcjonowaniu w materii a nie na dochodzeniu, w ktorym to wcieleniu popelnilem taki a nie inny blad. A co do pracy nad soba to polecam po prostu dobrego psychoterapeute, bo najczesciej i najbardziej blokuja nas wydarzenia z naszego obecnego zycia, np. dziecinstwa czy sposobu wychowania, stad potem mamy problemy w zyciu doroslym. Taka prawda.

    Odpowiedz
  36. Sylwester

    Ala , o odczuciach jeszcze nie będę pisał bo trochę się u mnie pozmieniało i chcę sprawdzić co i jak . Narazie wszystko idzie ku dobremu -tak ogólnie . Za krótki czas aby wyciągać wnioski , ale widać poprawę w mojej osobie , częściej się uśmiecham , żartuje , mniej się denerwuje , mam większy kontakt z obcymi ludźmi .
    A co masz na myśli ze przytulałem się do tłumaczki ?

    Odpowiedz
  37. ala

    Sylwester
    Fajnie ,że się odezwałeś, ale akurat Tobie nie chcę o tym mówić. Jesteś po sesji i życzę Ci jak najlepszych efektów. Jednak skoro zapytałeś ,to odpowiem najdelikatniej jak umiem. Zgłosiłam się do sesji , ale czułam w sobie ogromny opór więc zapytałam sama siebie dlaczego to nie jest dla mnie dobre. Twoja sesja dała mi odpowiedź. Już w pierwszych klatkach filmu zobaczyłam kto Ciebie obsługuje i przeraziło mnie to i już wiedziałam ,ze w żadnym razie nie pozwolę tym istotom wejść w moje pole. Wyglądało na to ,że instynktownie na jakimś poziomie wyczuwałeś to też , bo przytulałeś się do tłumaczki. Dla mnie ona też wydawała się ok. Oczywiście biorę pod uwagę ,że zostały nałożone nakładki dla mnie, abym zobaczyła czego się boję. No cóż pobędę jeszcze sobie z tym.
    Powiedziałeś w sesji ,że zszedłeś na Ziemię z ciekawości i wygląda na to bracie, że wpadłeś jak śliwka w kompot, jak my wszyscy. Tu niestety zatracamy swoją Moc ,ale przebłyski pamięci o niej
    i tęsknota pozostają. Istoty astralne wiedzą o tym i proponują pomoc. Oczywiście mogą dać tylko iluzję mocy i to właśnie pokazałeś w swojej sesji. Wielkie dzięki , że na jakimś poziomie zdecydowałeś się to ujawnić .Bardzo symboliczne było odkrycie twarzy. Dlatego uważam ,że w tych sesjach jest dużo ujawnianej wiedzy o tym miejscu , gdzie przyszło nam doświadczać życia.
    Jeśli możesz podziel się proszę swoimi odczuciami.

    Odpowiedz
  38. Adela

    Czytam Was wszystkich i robi mi się trochę niedobrze. Chcę napisać do Gondalf. Sesja Tobie nie wyszła , bo złe punkty napisałeś. Należało napisać z czym eksperymentowałeś w swoim życiu; psychodeliki,Aya i itp. . Zgłoś się jeszcze raz ale do Lucio Carsi , tak myślę . Prześledz jego hipnozy po polsku na jego fejzbuku. nie dawno udostepnił PL – Hipnoza Ezoteryczna 2.0 Lucio Carsi – Polski np.https://www.youtube.com/watch?v=3nXtyn4Zbmw Przeanalizuj swoje życie jeszcze raz , jakie zmiany ,kiedy nastąpiły itd… a nie ogólnikowo. Powodzenia

    Odpowiedz
  39. ala

    No bo reptile to fajne byty i bardzo chcą zrobić nam dobrze ,zwłaszcza jak są głodne i bardzo oczywiście respektują naszą wole:). Sesja z Sylwestrem była dla mnie bardzo interesująca również, w sensie,że bardzo pouczająca. No i stwierdziłam, że cena jest zbyt wysoka( nie mówię o pieniądzach).
    Zbig , potrawisz to wszystko zrobić sam , nie potrzebujesz pośredników , a wiedza w tych sesjach jest ogromna.
    Fajne było to <
    Czyli też z ciekawości. Mówią,że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a oni tam wszystko robią z ciekawości.
    Fajne było

    Odpowiedz
  40. Zbig

    https://youtu.be/-L-5OkCySm8 „281. Sylwester – mistrz mikstur” bardzo ciekawa dla mnie sesja. Prowadząca Aurore, możliwe, że reptil, ale ogólnie odbieram ją pozytywnie. Każda z 4 osób chyba innej rasy (pochodzenia duszy).
    Czy zdarza się „wymiana bytów” – chyba nie, ale warto zachować ostrożność.

    Zrobiłem sobie samodzielnie kolejnych kilkanaście sesji metodą Calo. Te moje sesje są raczej blade i niewyraźne, zwłaszcza w porównaniu z sesjami robionymi przez Calo lub Aurore z pomocą najlepszych „telepatów”.
    Mimo to kolejny szok: Wyszło, że te moje liczne poprzednie wcielenia, co do których byłem przekonany, to tylko iluzja. To tylko obrazy karmy, którą przejąłem od innych ludzi, żeby lepiej sobie radzić. Zero wcześniejszych wcieleń.

    Odpowiedz
  41. ala

    Andrzeju ,
    widzę ,że Calo Cię zauroczył. Robi to faktycznie z polotem, to jak amerykancki film akcji. Też dałam się na chwilę wziąć na ten lep, ale zadałam sobie pytanie dlaczego hipnoza jest niebezpieczna i właśnie w tych sesjach dostałam odpowiedż. W sesjach prowadzonych przez Calo też są te odpowiedzi. W astralu walczą o energię , bo jej jest coraz mniej. Walczą ze sobą i zdradzają swoje sekrety. Za pomocą Calo i spólki odłączją stare byty( za pozwoleniem klienta oczywiście) i wmontowują swoje.
    To tego jest potrzebna zgoda na interwencję i wejście w pole hipnozy , gdzie jesteśmy nadzy.
    Ciesz się ,że nie chcą z Tobą współpracować.
    Pięknego dnia.

    Odpowiedz
  42. ala

    Witajcie ,pierwszy raz tu piszę. Rozważałam udział w sesji ale dziś obejrzałam odcinek 281.Prowadzi Aurora. Co się dzieje z jej oczami. Dla mnie to reptil. Może ktoś sprawdzi. W każdym razie przeszła mi ochota wpuszczać kogokolwiek w swoje pole i prosić opomoc, bo będzie pewnie tak: no przecież prosiłaś i nie pytałaś o konsekwencje.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      ala
      Witaj!
      Ja też obserwowałem ileś razy jak p. Aurore wchodzi w kontakt z różnymi bytami i.. nie wychodzi, przez co Calo musiał ileś razy nakazywać: „Disconecta, disconecta totalmente!” co mnie bardzo rozbawiało! :)))

      Oczywiste jest dla mnie, że Calo (oprócz świetnego podejścia i umiejętności) też czegoś nie dostrzega.

      Trochę to przykre, ale .. no tak jest. Ja nie mam siły na opowiadanie jemu, albo jego współpracownikom, że jest coś nie tak.
      Nie mam zdefiniowanego serca fizycznego, a chyba ktoś z takimi energiami mógłby mieć jakiś realny wpływ. A szkoda, że Calo nie ma takiego zaplecza analitycznego, które by mu np. powahało współpracowników na obecność obciążeń. Ja bym się tego podjął, bo to nie jest duża praca, natomiast mogłaby dużo przynieść korzyści.

      Podobnie polska grupa CG na FB jest jednoznaczna do bólu, wychwalająca pod niebiosa i nie znosząca jakiejkolwiek realności istnienia błędów (w znaczeniu, że coś może nie być absolutnie 100% poprawne). Albo wszystko jest dobre, albo też ma braki i potrzeba to wyrzucić do kosza (dziecko z kąpielą), mimo, że ktoś się stara. Już próbowałem tam cokolwiek napisać, ale lepiej żebym nie przytaczał opisu energii, którymi tam zostałem „poczęstowany”.

      Zwykle co ciekawe takie wskazania nie dają rezultatu, ponieważ napotykamy na.. karmę, która właśnie nakazuje Duszom tak czy inaczej postępować, np. czegoś nie widzieć, nie umieć itp.

      Tak czy śmak, nie ma co oczekiwać w tym świecie dualizmu doskonałości. Można natomiast inspirować się wspaniałymi sesjami, co jak widzę chętnie czynimy, i.. dalej się rozwijać! 🙂

      Odpowiedz
  43. kropla

    Pozdrawiam wszystkich.Znalazlam ciekawe „cwiczenie” udostepnione przez jedna z pan wysoko rozwinietych duchowo.Mamy sobie wyobrazic dwa pokoje.Jeden z nich zajmie swiadomosc ciala a drugi dusza.Zaczynamy od relaksacji ,wyciszenia…, Mnie pomoglo odliczanie jak przed wejsciem w hipnoze.Wydaje komende;widze pokoj ze mna ,zyjaca tu i teraz.Widze drugi pokoj z moja dusza.Mnie jako starej duszy bardzo pomoglo zobaczenie siebie tu i teraz oraz mojej duszy.Zmaterializowala sie moja postawa TU i postawa mojej DUSZY.Teraz duzo latwiej bedzie mi z nia pertraktowac .Tak PERTRAKTOWAC w sprawie dalszego mojego zycia.

    Odpowiedz
  44. Zbig

    Zrobiłem sobie samodzielnie kilkanaście sesji metodą Calo.
    Jestem pod wrażeniem ostatniej. Wyszło mi, że mam takie samo pochodzenie duszy, jak Leszek Żądło. Problem w tym, że to nie jest bynajmniej „anioł”, ale coś rzadkiego, a są powody, żeby się to nie przypominało.
    Tyle na razie, bo muszę ochłonąć, a potem to przepracować.

    Odpowiedz
  45. awentais

    Andrzej,

    dzięki za wyjaśnienia i za przypomnienie pewnych kwestii. To wobec tego moja Dusza ma ciekawe pomysły. Chce coś puścić, chce coś zresetować (czyżby przeszłość magiczna się odzywała?)… A ja nie do końca umiem przełożyć jej chęci na jakiś zrozumiały język, wstrzelić się dokładnie w Twoją terminologię.

    Odpowiedz
  46. awentais

    Być może jedyny sukces, na jaki możemy liczyć, to puszczenie jakiegoś energetycznego balastu, jakiejś ciężkiej emocji i pójście dalej (zazwyczaj po kolejny balast, chyba, że uzyskamy świadomość na tyle, by jakoś to zbieranie karmy ograniczyć). Może to być też sukces w postaci zrozumienia sytuacji oraz postanowienia, że więcej w coś takiego nie wejdziemy. Ale dla wielu takie coś to mało, bardzo mało…

    Moja Dusza to trochę taka spryciara, postanowiła się wyczyścić najbardziej, jak się da, żeby w następnym wcieleniu mieć lepiej :). Ciekawe, czy to możliwe. Daje trochę sobą sterować, ale jechanie na niej przypomina szybki trucht na słoniu :). Nie da rady skręcić gdzieś za pierwszym razem.

    Odpowiedz
  47. Gandalf

    Z jednego i drugiego moim zdaniem, chociaz karma odgrywa tutaj pierwszorzedna role. Wedlug mnie Stara Dusza jest juz tak nasaczona karma (niekoniecznie zla w postaci oprawcy czy ofiary, tylko po prostu jakby wielowcieleniowymi przyzwyczajeniami, nawykami, wyborami), ze inkarnujac sie nie wybiera sobie najdogodniejszych warunkow a wlasnie kieruje sie karma (stad Andrzej pisze, ze Dusza ma mentalnosc kilkulatka, a powinna miec dojrzalosc starego medrca). No i potem jest problem, bo po tamtej stronie wszystko dla Duszy wygladalo ladnie i jasno, a w zyciu pojawiaja sie problemy z brakiem umiejetnosci adaptacji do warunkow na Ziemi.

    Z tym czyszczeniem to fajna opcja, ja czasami robie cos takiego, ze rozmawiam jakby ze soba (czyli z Dusza) i proboje podawac jej takie argumenty, ktore w sposob emocjonalno-wizualny moglyby wplynac nz zmiane jej postrzegania ale najczesciej konczy sie to fiaskiem, bo i karme mam spora i zycie zewnetrzne jakos nie nastraja do wchodzenia w nie za bardzo (sporo ciemnych wzorcow na przyklad).

    Poza tym mam takie odczucie, ze Stara Dusza to taki osobnik, ktory juz zakonczyl ewolucje i powoli zaczyna ,,zamierac” (osobowosc, ego kurczy sie, nie ma roli napedowej juz) i wlasnie dlatego Dusza gra wtedy pierwsze skrzypce. ja to pisze, to wydaje mi sie, ze w takim wypadku to juz tylko zawierzenie siebie Bogu moze tutaj cos dac bo poleganie na ziemskich rozwiazaniach chyba w przypadku bardzo starych dusz nie przynosi jakichkolwiek wiekszych rezultatow.

    Ale niech sie Andrzej wypowie, on ma o wiele wieksza wiedze, niz ja :). Ja mowie tylko na swoim wlasnym przykladzie.

    Odpowiedz
  48. awentais

    A ja mam pytanie, bo nie do końca rozumiem – to niedostosowanie Starych Dusz wynika z nagromadzonej przez nie karmy czy z przesunięcia ośrodków ich zainteresowania na sprawy duchowe? Czy i z tego i z tego? Bo przypuśćmy że Stara Dusza jakimś sposobem wyczyści sobie karmę, puści wzorce i w ogóle, zrobi sobie restart. Czy to coś zmieni, czy nie bardzo?

    Skoro ma więcej świadomości i dostęp do narzędzi dichowych, sesji, ustawień, to chyba może zrobić ze sobą porządek? Czy raczej Twórcy Dusz tak to ustawili, żeby Stara Dusza była nie do ruszenia, mimo wysiłków? Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi :).

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      awentais
      Ludzie chyba nie zdają sobie zwykle sprawy z różnicy wielkości ciał Duszy
      pomiędzy Duszami młodszymi a starymi.
      Młodziutka Dusza ma wielkość walizki.
      Dojrzała Dusza ma wielkość samochodu.
      Kilka razy więcej.
      Stara Dusza ma wielkość ciężarówki z naczepą wyładowanej na full.
      Bardzo stara Dusza ma wielkość pociągu towarowego.

      To porównanie niesie w sobie porównanie możliwości działania. Zwrotności, możliwości „uciągnięcia tematów”, itp.
      Szkoda że do tej pory nie zrobiłem tekstu z tym porównaniem, ze zdjęciami.

      Niższa Dusza sama jest karmą. Sama składa się z energii karmicznych.
      Jeśliby chcieć puścić to, to puszczamy Niższą Duszę.
      I dodatkowo puszczamy zainteresowanie Niższym, karmicznym Światem.

      Niższa Dusza = karma (tak jak to można zobaczyć).

      Jedno jest drugim.

      Reset karmiczny to zniszczenie Duszy. Pamiętam kiedyś ktoś mówił o takich magicznych zabiegach, które wspominały się w sesjach regresingowych. Ale to nie dawało rady, odradzanie się nadal następowało i zniszczone kawałki Duszy na powrót o sobie przypominały. Manipulacje magiczne nie dają rozwiązania, a świadomość duchowa – daje.

      To tak, jak tu ktoś przytoczył Leszka Żądło, że oświecenie jest równoważne z rozpuszczeniem podświadomości (czyli Niższej Duszy w przybliżeniu). Można żyć, jak najbardziej, można funkcjonować, ale astral i jego błyskotki już nie nęcą. A też i umiejętności przystosowania się do astrala (Niższego Świata) nikną.

      Ja domniemuję, że ten proces, który tutaj obserwujemy i opisujemy jest procesem mocno krytycznym. Albo-albo.
      Dusza w nieunikniony sposób postarzeje się jeszcze bardziej.
      I nieunikniony sposób jeszcze bardziej będzie dążyła ku duchowości.
      Jeśli nawet się ją rozpuści, to i tak nie będzie czegoś innego tylko duchowość + podstawowa ziemskość.
      Ja tak widzę ten kąt, do którego Dusze zdążają. Nie ma z niego wyjścia dla Niższej Duszy – zabrnie w ów kąt, i dopóki nie rozpuści się, to nadal będzie tam narastać.

      Być może jeszcze można się wcielić w innym świecie w takim przypadku. Ale pewnie już nie na poziomie ziemskim, który będzie „przerobiony” – nic więcej z ziemskiej lekcji nie potrzeba – jeśli wszystko będzie „już wiem i nie potrzebuję tego więcej”.

      Odpowiedz
  49. Gandalf

    I to jest tak, ze jesli Dusza ,,czuje” w czyms potencjal, jest zgodny z jej karma, wtedy nie ma przeszkod, czlowiek zaczyna isc do celu jak rakieta. Ale kiedy Dusza nie widzi niczego, w co chcialaby sie zaangazowac, no to wtedy jest kiepsko, nawet bardzo. Stad u mnie od zawsze braly sie problemy z praca, bo mnie zaden zawod z dostepnych dzis nie kreci, owszem, moge chwile cos porobic i tyle. A pracodawcy chca pelnego zaangazowania, a moja Dusza juz angazowac sie nie chce….tak to dziala.

    Odpowiedz
  50. Gandalf

    Marc, wlasnie o to sie rozchodzi, ze jak ktos ma karme nietozsama z tym, co go otacza w obecnym zyciu, ze jesli jesli Dusza kogos takiego bardzo mocno trzyma sie postaw z poprzednich zyc to wtedy jest bardzo trudno zyc, powstrzymac Dusze przed dalszym presjowaniem w danym kierunku. Bo teoretycznie mamy dzis wolny rynek, multum mozliwosci tyle ze jesli nasza Dusza mocno trzyma sie postaw abscolutnie nie zwiazanyh z tym, co rynek oferuje, wtedy nie za wiele mozna na tym rynku zdzialac i to niezaleznie od tego, czy dusza jest mloda, srednia czy stara (a stare maja spora karme i im bardziej zalezy na trzymaniu sie karmy niz rozwijaniu nowych cech, ktore naleza juz do osobowosci i sa domena dusz mlodszych). Ja mam karme artysty i osoby zyjacej poza normami spolecznymi i mi jest bardzo ciezko w dzisiejszym swiecie, praktycznie nic mnie nie interesuje co jest zwiazane z terazniejszoscia, zaden nowoczesny zawod, zadna wspolczesna dziedzina nie pociagaja mnie a wrecz przeciwnie – denerwuj,a zniechecaja i powoduja wrogie nastawienie.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc
      To dla mnie jasne jak słońce, że problem leży w konstrukcji Duszy.
      Dusza na poziomach karmicznych („w astralu”) może być postrzegana jako implant Twórców Dusz, albo pojazd dla Ducha, ale..
      ów pojazd jest niewyuczalny, a zbiera co się da po drodze.
      Po drugie kierowca nie jest nieśmiertelny, ale co raz się zmienia (osobowość), i dodatkowo ma za zadanie ten coraz większy pojazd prowadzić.
      Co prawda może być to równie dobrze „wyuczone”, albo zmianipulowane, aby tak było. Chyba nie jesteśmy w tym stadium odpowiedzieć, która opcja występuje. A może nie tylko jedna?

      O tym dokładnie mówił p. Sławek od o.Pio, opowiadając o konstrukcji światów i o poddaniu Niższych Dusz Wyższym Wielkim „Aniołom” (istotom zstępującym), twórcom Dusz czy ich manipulantom. Mało kto chyba to wyłapał.

      Dusze o wieku 6 są na szczycie nieduchowej drabiny społecznej.
      Od pewnego momentu (wiek Duszy 7) zaczyna być ciężej bo pojawia się duchowość, 8 to już trudności, 10 niedostosowanie,
      liczę, że ok 14 nie ma możliwości jak tylko wykonywać praktyki duchowe i zapomnieć o cywilizacji w ogóle.

      Dlatego sesjowanie daje nadzieję na to, aby w ogóle jakoś próbować oderwać te macki istot zstępujących manipulujących naszymi Duszami i ściągających z nich haracz energetyczny ( w rezultacie – z nas).

      Podajesz przykład Tolle. Piszesz tak, jakby każda dzielnica w większym mieście miała takiego własnego milionera Tollego, a co więcej – jakby społeczeństwo miało „rynkowe branie” na nich (na nauki duchowe i na takich nauczycieli duchowych) w takim stopniu, aby w każdym dużym mieście było ich kilkunastu.
      Ani tego nie ma, ani tego.

      Może w Indiach jest coś z tego – tam szacunek dla nauk duchowych i osób duchowych jest duży.

      Gandalf,
      dobrze, że wspominasz wolny rynek
      Wiele osób sobie wyobraża, że jak wolny rynek, to „wszystko na nim jest”
      Z ekonomicznego punktu widzenia to nie jest prawda!
      Jeśli nie ma popytu, to pewne towary nie są dostępne i mogą nie być przez lata dostępne. I nikomu to nie przeszkadza.

      To już w komunizmie było „lżej” dla starych Dusz, ponieważ tam było nakazane, żeby pewne nurty kulturowe istniały i były na to pieniądze. Kosztem oczywiście efektywności gospodarczej.

      Też tak myślę: jesli Dusza ,,czuje” w czyms potencjal, jest zgodny z jej karma, wtedy nie ma przeszkod, czlowiek zaczyna isc do celu jak rakieta.
      Najłatwiej jest uruchomić się w dzieciństwie, jako nastolatek.
      Ale Stare Dusze i wówczas już mają kłopoty i czują niedostosowanie (nawet nieświadomie, intuicyjnie, przeczuwają, chociaż „cały świat” mówi im, że wszyscy są równi).

      Dlatego się zainteresowałem Human Design, aby przynajmniej na najniższym poziomie nie robić sobie krzywdy, a poznać potencjały i je uszanować.

      Odpowiedz
  51. Marc

    Nie ma też „normalnych” osób, które dobrze prosperują finansowo? – informatyków, lekarzy, właścicieli osiedlowej piekarni? Z tego co Andrzej, pisałeś Musk jest spoko, a do biednych nie należy 🙂

    Odpowiedz
  52. Marc

    W czasie pracy nad „poprawą” warto zapytać też chyba siebie, na ile jest się zadowolonym z tego, co się już ma. No bo jak ma niezadowolenie to, wg. Huny np. będzie więcej niezadowolenia.

    Odpowiedz
  53. Marc

    Andrzej, ale przecież to, że od wiary zależy życie, myśli tworzą rzeczywistość to nie jest New Age, tylko starożytne nauki np. Jezusa, Buddy. Poza tym, jeśli ktoś uznaje istnienie Boga, to co mu za różnica, kto rządzi światem czy nie rządzi – te ograniczenia są wtedy tylko ważne dla „małego” umysłu ludzkiego, ale powierzając się Bogu powinno się wg. nauk duchowych mieć dobrze tak czy inaczej. Nie koniecznie zaraz oznacza to miliony na koncie, ale tyle, ile najlepiej jest żeby mieć itp. Tak to rozumiem.

    Co do doświadczeń łatwiejszych czy trudniejszych w życiu, parę razy się spotkałem z podejściem, że wszystko stanowi lekcję i może warto to tak traktować.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc
      mówiłem: jakoś te nasze wieloletnie wysiłki..

      Mówiłem o nas, o osobach zainteresowanych duchowością, o starych Duszach itp.

      a nie o pracy ludzi, którzy się NIE interesują duchowością i są dobrze podłączeni pod system.

      >Nie ma też „normalnych” osób, które dobrze prosperują finansowo? – informatyków, lekarzy, właścicieli osiedlowej piekarni?

      to już ty piszesz – o osobach „normalnych”, czyli niezainteresowanych duchowością, nie będących Starymi Duszami.

      Ja o nich nie pisałem.
      Pisałem o tych pierwszych.

      I jak widzę, że nie ma za bardzo zmian w prosperity u osób, które się duchowo o to starają.
      Młodsze Dusze, rozwój osobowości – domyślam się, że to działa.

      Ale te stare.. to jakoś nie za specjalnie.
      Kiedyś może bym poszedł do klasztoru, czy z chęcią zostałbym biskupem.
      To też było wyróżnienie społeczne, kariera.
      Ale dzisiaj.. nie zrobię tego.

      I tak głośno deliberuję, co tu z tym robić.

      >myśli tworzą rzeczywistość

      Może nie myśli, a dokładniej – postawy Duszy, czyli karma.
      Ludzie, którzy nie znają się na Duszy i jej postawach, mówią „myśli”, bo nie wiedzą jak to powiedzieć.
      A też nie za bardzo wiedzą, że myśleć można różne rzeczy, a i tak to, co Dusza chce, tak będzie. Już ona to sobie zorganizuje.
      Naprawdę chyba niewiele osób jest zorientowanych na ile potężne potrafią być presje Duszy.
      Można zmieniać myślenie, o, to nawet jest do zrobienia.
      Ale już zmienić postawy Duszy, karmę, to naprawdę wymaga rzetelnej pracy.
      Zmiana w Duszy to jest tak, jakby się człowiek budził i mówi: „jestem kim innym, już nie mogę myśleć tak jak kiedyś
      myślałem”. I nie dlatego, że ma zaburzenia procesów myślowych, a dlatego, że mu się Dusza zmieniła.

      (i tu ponownie o wyjątkach – osoby z symbiontami mogą wiele ze swoją Duszą zrobić! Symbiont potrafi ją mocno „przycinać”.. Tyle że po latach taki człowiek ma gnijącą Duszę, niemal rozkładającą się, coś na kształt kompostu, składu sieczki.
      Coś za coś – na starość płaci – i w następnych wcieleniach są to zdegradowane osoby typu uzależnieniowego. Chyba, że jest na tyle inteligentny, że Opiekunowie nadal w nim upatrują ofiarę, dają lekko wyższego kr. i niech leci kolejne wcielenie na takich zasadach.)

      >powierzając się Bogu powinno się wg. nauk duchowych mieć dobrze tak czy inaczej

      Daj Bóg, abyśmy się łączyli z Bogiem dawcą Życia. Przy innych podłączeniach – jak właśnie sesje Calogero pokazują, że można mieć inne rezultaty. Wiele osób łączy się z ciałem bolesnym wspólnoty takiego czy innego kościoła i z niego czerpie inspiracje i cele do realizacji.
      Oczywiście, ja sam też mam sporo różnych postaw nieczystych, więc proszę nie bierzcie tego co piszę jako jakiejś prawdy ostatecznej. Jeśli mam powiedzieć to raczej są to poszukiwania, bo, jak widzicie, jest tu spore zamieszanie w przestrzeniach duchowych.

      awentais
      miejsce jest na tym świecie, tylko nie w Systemie.
      System oczywiście wszystkimi dostępnymi mackami chce nas przekonać, że świat – to jest On.
      Ale to nie jest prawda.

      Szczęściem, że System dzieje się w przestrzeni astralnej, a zarówno Źródło jak i sama Ziemia nie są w Systemie. (Ziemia co prawda zbiera efekty jego działania).

      tak więc jak chcieć wyjść z sfery astralnej, to już „można żyć”. Tylko tyle potrzeba. (tak z tego wynika).

      Ale.. też nie ma co spodziewać się tych efektów, które można w Systemie uzyskiwać.
      Coś za coś.
      Natura, przyroda – to wydaje się odpowiednie miejsce dla Starych Dusz.

      Odpowiedz
  54. Taka

    Witam. Miałam ochotę na sesję z Calo, ale widzę, że żadnych gwarancji sukcesu nie ma. Szukam po forach – mało osób, które opowiadają o skutkach tych sesji, zmianach w życiu. Trochę to dziwne.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Taka
      Calo robi świetne sesje, to trzeba przyznać. Natomiast trudno powiedzieć, że jest to coś w rodzaju rozwoju duchowego. Raczej to, co oferuje ludzie biorą jako ‚łatanie dziury”, która akurat bardzo uwiera. (dziura – uwiera ? hmmm :0 )
      W moim przekonaniu i doświadczeniu stale się zmieniamy, i jeśli nawet postąpimy krok do przodu, to i tak potrzebujemy drugiego kroku. To jak przy chodzeniu – nikt nie uczy chodzić prawą nogą, tylko obiema i to raczej na dłuższy dystans. Szkoła stawiania kroku prawą nogą świeciłaby pustkami.

      Potrzebujemy działania procesowego, wzrastania. Dlatego proponuję takie zespolone działania

      Sesje wglądowe 1

      które już się sprawdziły w zestawie i coś dają duchowo.
      Nie ma co się oszukiwać – praca duchowa MOŻE przynieść polepszenie materialne, relacyjne. Ale jest tu słowo może a nie „musi”, oraz polepszenie a nie „bezwzględny sukces.
      Praca duchowa bowiem ma cel duchowy, i.. jak pewnie widzisz, nawet komentarze zjeżdżają na taki temat, bo okazuje się, że mamy do czynienia nie z mechanicznością człowieka, a z jego wielopoziomową strukturą, różną na różnych poziomach, a praca duchowa obejmuje je wszystkie.
      A łatwo nie jest – młode Dusze zwykle nie potrzebują duchowości, bo pragną spraw materialnych.
      Stare Dusze zaś już często nie potrafią w materii się odnaleźć i kierują się tam, gdzie „muszą” z powodu swojego wieku.

      Tak więc „opowiadania o zmianach w życiu” może nie być proste ani częste:

      – w życiu może niewiele się zmieniać z powodu 1 sesji
      – zmienia się coś, ale nie na tym poziomie, na jakim oczekiwaliśmy,
      – potrzeba kolejnych zmian

      Tak więc może warto przedefiniować sobie sukces, jaki chcemy osiągać?
      Przedefiniować rozważnie, racjonalnie i z realnym oglądem sytuacji (obszernej, co by nie mówić).

      Bo prosty „sukces materialny” po odbyciu 1 sesji .. to chyba jest troszkę oszukiwanie siebie.
      A może ktoś dał ci takie nadzieje, że taki super sukces osiągniesz?

      Odpowiedz
  55. Gandalf

    Andrzej, ja bym nawet powiedzial, ze osoby wyrastajace w srodowisku, w ktorym atrybuty takie jak bogactwo czy mozliwosci awansu spolecznego nie istnieja maja bardzo male szanse, aby ten stan zmienic. Gadanie, ze wszystko mozna zawdziecac tylko i wylacznie swojej ciezkiej pracy i wysilkowi w bajki mozna wlozyc. Bo gdyby tak bylo, miliony zdolnych i naprawde pracowitych osob juz dawno doszloby do wysokich pozycji spolecznych, a tak spora czesc z nich wcale az tak wysokiej pozycji nie ma. Mnie rowniez odstrasza piecie sie po takiej drabinie bo widze, na jakich zasadach dziala ta cala struktura. Problem jest taki, ze powoli dochodzimy do etapu, w ktorym coraz wiecej ludzi ma coraz mniej a elita ma coraz wiecej.

    Kropla, dzialam i robie tak wlasnie juz od bardzo dlugiego czasu i powiem Ci, ze albo ja robie cos nie tak, nie znajdujac zbyt wielu takich osob albo zyjemy w czasach, kiedy cos stalo sie dziwnego i po prostu takich ludzi jak ja, Ty jest coraz mniej. Dlatego ja juz jestem zmeczony i mysle powaznie o tym, aby zaryzykowac i wyemigrowac. Dlaczego? Przyczyna jest wrecz banalna: stawki za prace sa tam duzo wieksze niz u nas a i sama praca jest o wiele bardziej dostepna a ludzie zyja na wiekszym luzie. Nie mam umniejetnosci, ktore pozwoliby mi na skonczenie zawodow, na ktore teraz jest zapotrzebowanie a z rzeczy, ktore mnie interesuja raczej wiekszych pieniedzy miec nie bede. Kolo sie zamyka. Chcialbym tu zyc ale coraz wyrazniej widze, ze nie umiem po prostu sie wpasowac w polskie realia.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Gandalf
      Tak sobie myślę, te wszystkie tak pozytywne nauki duchowe njuejdżu (New Age), może by i były rzeczywiście prawdziwe i prawidłowe, gdyby nasz świat nie miał jednego komponentu – Systemu Ziemskiego stworzonego i zarządzanego przez istoty ciemne z linii zstępującej. A jest to naprawdę spory, mocny społeczny komponent.

      Gdy jednak te istoty tu są (a np. Biblia mówi jasno, że te istoty są „panami tego świata”), to jakoś te nasze wieloletnie wysiłki nie odnoszą takich efektów, jakie są obiecywane.

      cyt:
      Szatan nazwany jest także „władcą, który rządzi w powietrzu” w Efezjan 2.2.
      Jest również „władcą tego świata” w Ew. Jana 12.31.

      .. jakoś te nasze wieloletnie wysiłki nie odnoszą takich efektów, jakie są obiecywane.
      OPRÓCZ przypadków takich osób, które już mają symbionty – one idąc na warsztaty ezoeteryczne dostają narzędzia i lecą z koksem – osiągają te cele, na jakich im zależy. Zakładają firmy, mają „godne zarobki”, umieją się dobrze odnaleźć w systemie. Swój u swego znajduje miejsce.

      Czyli co? Wyglądało by, że prawa pozytywnej kreacji działają w pełni (tylko) dla osób zbratanych z ciemną stroną.

      A ci, co chcą żyć bez obciążeń, czyści, to co mają powiedzieć?

      Odpowiedz
  56. Gandalf

    Czyli ujmujac krotko, chodzi o to, aby sie dostosowac, zaakceptowac warunki, w jakich sie zyje i nauczyc sie je ywkorzystywac zamiast doazyc do realizacji swoich planow, wynikajacych c dazen duszy, z dazen podswiadomosci, zgadlem?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Gandalf, Kamiler
      słyszałem pogląd, że jesteśmy tu na świecie, w życiu aby się bawić i cieszyć.
      Osoby wyrastające w trudnym, ciężkim, opresyjnym domu niestety mają trudności w przyjęciu tego punktu widzenia.
      Z czasem pewnie też narastają próby porównywania się i „doganiania” tych innych, tych którym się powiodło, tych „naprawdę dobrych”. Z art o krok. pewnie wiecie że jest to droga na manowce.
      Problem w tym, że pewnie pś, Dusza nie wie o tym i może nas presjować że czemu, dlaczego rezygnujemy, przecież „to jest w naszym zasięgu” itd.

      WIelu, wielu ludzi z obszaru rozwoju tak mówi, ba, więcej – uczy. Mają ciemne, wręcz czarne wzorce, mają po kilka małych symbioncików i .. jadą z koksem.

      Jak dla mnie tutaj jest kwestia:
      – zobaczenia co jest obciążone a co nie.
      – wytyczenia sobie ścieżki, która zarówno byłaby w miarę realistyczna jak i nie potrzebowała brania obciążeń,
      a na której można by było bawić się w życiu i cieszyć.

      Czy to jest do zrealizowania?
      Na to pytanie chyba każdy powinien sobie sam odpowiadać, jako że jest odpowiedzialny za własny rozwój.

      Tak więc proponowałbym abyście mówili troszkę tak za siebie: „Mnie się wydaje” to lub tamto.
      Bo ktoś inny może mieć inne uwarunkowania, inną rzeczywistość. ALbo też i inne potencjały.
      No i absolutne rozwiązania, to już się nie sprawdzają w takim przypadku.

      Możemy sobie pomagać, ale lepiej sobie nie wytykajmy różnych rzeczy. Współczucie nie ma w sobie wytykania. Ma natomiast wiele wsparcia.
      Dla chcących wiedzieć więcej polecam książki psychologiczne o praktykach aktywnego słuchania, parafrazowania.
      Stosując te umiejętności można realnie pomóc drugiej osobie.

      Odpowiedz
  57. Kamiler

    A i jeszcze coś, często to czego nie akceptujemy w ludziach jest lustrzanym odbiciem nas samych, na początku w to nie wierzyłem ale z doświadczenia swojego wiem że coś w tym jest, sam przecież narzekasz i uważasz się za lepszego od innych więc typowe zachowanie którym gardzisz 🙂

    Odpowiedz
  58. Kamiler

    Gandalf to może należy zacząć od wybaczenia sobie wszystkich błędów? Ja np. wybaczałem rodzicom codziennie przed snem w myślach, aż w końcu pewne „bóle” puściły i zrobiło mi się lżej, z wybaczaniem sobie robiłem podobnie, musisz znaleźć swoją technikę ale wydaje mi się że bez chęci wybaczenia sobie i zaakceptowania świata takim jakim jest, nie ruszysz dalej, po prostu to myślenie trzyma Cię na łańcuchu.
    Kropla mądrze to ujęła, polska mentalność jest jaka jest i szukanie tutaj winnych nie ma nawet zwykłego logicznego sensu bo można by się cofać setki lat wstecz i szukać winnych. Tzn. może sens i jest ale samo szukanie winnego tylko po to żeby na kogoś lub na coś zrzucić odpowiedzialność jest błędnym kołem.
    Weź odpowiedzialność za swoje życie od tego momentu, przeszłości wybacz, wciąż masz wpływ na resztę swojego życia.

    W zasadzie jeśli nauczysz się akceptacji to wiele problemów zniknie, np. zgadzam się z Twoimi poglądami na temat mentalności Polaków, coś w tym jest ale nie wywołuje to we mnie emocji, kiedyś wywoływało, po prostu praca, praca i jeszcze raz praca nad sobą.

    Odpowiedz
  59. kropla

    Gandalf, zacznij dzialac,szukac ludzi ktorzy sa tacy jak chcesz ,sam stan sie takim czlowiekiem aby w kontakcie inni widzieli w Tobie te cechy ktorych poszukujesz.Nie ma na to cudownej recepty,to jest praca na cale zycie.Co najwazniejsze to to ,ze to wszystko boli.Tam gdzie jest problem jest bol.Od tej bolesnosci uciekamy,nie chcemy jej .Najczesciej przerzucamy na innych, na los.Wszystkie rozwiazania sa w Tobie ,musisz je odkryc .Jest to ciezkie i bolesne.Wg. mnie dobrze zastartowales..Teraz utrzymuj to szukaj dalej.Potraktuj zycie jako DROGE a siebie jako wedrowca.ktory szuka swojego sposobu wedrowania.Nie oceniaj siebie zle.Mowisz o „polskiej mentalnosci” ale ta mentalnosc jest efektem ciezkich warunkow zycia Polakow.KTOS dba o to aby to sie nie zmienilo (politycy to tylko narzedzie).Nie oceniaj innych „chamstwo, prostactwo,cwaniactwo itd…….” Tak jak Ty ,tak i inni maja swoja droge,problemy i ograniczenia swiadomosci TU i TERAZ.Szukaj i jeszcze raz szukaj.Nie zrazaj sie „porazkami”.Co przez to rozumiem? Na swojej drodze zawsze spotkasz ludzi ktorzy z roznych powodow moga odmowic Ci pomocy ( np. sa zajeci,nie rozumieja Ciebie,nie chce im sie, widza Cie jako wroga, nie jestes im pomocny,maja gady ktore zaciemniaja im widzenie swiata…..) powody sa przerozne .Tak jak Ty kazdy ma prawo zyc i dzialac po swojemu, adekwatnie do swojego poziomu rozwoju.Ucz sie patrzec na swiat .To co produkujesz w sobie warunkuje widzenie swiata.Przyklad: Ludzie sa zli .To jest mysl .ktora produkje niskie wibracje zniechecenia itp . Powoduje brak energii do dzialania.Stanie w miejscu. Tym sposobem jestes w miejscu nic nie zmienia sie.To jest jak zamkniety krag .Trzeba podjac decyzje,: Chce to zmenic ruszyc z miejsca .Nie programuj sie : chce dobra prace ,swietna partnerke, wiecej pieniedzy itd….Nie wiesz co tak naprawde chce Twoja dusza .Ruszyles twoje problemy na sesji u Calo ale oczekiwales cudownej metamorfozy dlatego to bylo bolesne i nie pogodziles sie z tym.Wszyscy jestesmy w drodze.Powodzenia.

    Odpowiedz
  60. Gandalf

    Kropla, mozesz rozwinac? Troche nie rozumiem ja to robic, tym bardziej, ze mnie kompletnie odrzuca od polskiej mentalnosci, chamstwa, prostactwa, cwaniatwa, ktore jest u nas powszechne, wysysane z mlekiem matki.

    Odpowiedz
  61. kropla

    Swiat ducha.
    Dziekuje ,wyjasniles mi dlaczego odrzucalo mnie i dalej odrzuca od pana Leszka.Przeszlosci juz nie ma przyszlosc jeszcze nie nadeszla.JEST TU I TERAZ.Kazdy dokonuje zlych i dobrych wyborow.Trzeba nauczyc sie wyciagania z nich wnioskow i dania sobie prawa do pomylek,zlych wyborow.Mnie rowniez nie zawsze to wychodzi,ale pomimo wielu moich tragedii chce i ciesze sie zyciem.Jest mi zle to patrze na przyrode, jak wszystko chce zyc i caly czas mam swiadomosc piekna swiata wokol mnie.Co do Projektora to chodzilo mi o problemy w komunikacji i zrozumieniu konstrukcji psychologicznej i cos jeszcze……Pozycja materialna,praca,zarobki to sa sprawy programow.Wg. mnie zawsze jest jakas praca a do zycia tak wiele nie potrzeba.Nie lubie osobiscie ludzi z gadami i sama jestem juz zniesmaczona tym ,ze jest tego az tyle.Wszedzie.I zawsze czychaja na okazje.Zreszta nie tylko gady.

    Gandalf.
    Stawiania granic (ty nazywasz zapory) trzeba sie nauczyc to wiaze sie z rozpracowaniem swojej konstrukcji psychicznej. To tak jak z remontem domu. Trzeba rozne rzeczy naprawic, przebudowac,zalatac . Sam tego nie zrobisz ,jestes zaangazowany emocjonalnie i nie widzisz tego neutralnie.

    Odpowiedz
  62. Gandalf

    Czy jesli Dusza (albo cokolwiek by to nie bylo, co siedzi w nas, w srodku) jest wrecz obsesyjna na punkcie czegos (np. pragnie zyc w danej epoce, czuje ogromna emocje za czyms lub za kims) to czy to jest znak, ze nie dokonczyla spraw w tamtym zyciu zwiazanych z tym, do czego w tym zyciu tak lgnie z uporem maniaka?

    Pytam, bo czuje, ze sesja Calo czegos nie odkryla, natomiast ja od lat coraz bardziej upewniam sie, ze spora czesc moich problemow ma zwiazek z poprzednim wcieleniem, i chce sie upewnic ze to nie sa jakies ingerencje innych istot tylko ze Dusza jakby wyjeta zywcem zostala z poprzedniego zycia a teraz chce wrocic uparcie.

    Odpowiedz
  63. Gandalf

    Andrzej,

    wedlug mnie walka polegajaca na udowodnieniu, ze jest sie lepszym od innego (w podtekscie pokonania przeciwnika, pozbycia go jego wlasnej mocy) jest czarna magia. Wedlug mnie systemy ekonomiczno-polityczne sa wlasnie takimi magicznymi wojnami, majacymi na celu pozbawienie mocy przeciwnika, manipulowanie nim i odebranie mu jego wolnej woli, mozliwosci decydowania o sobie samym.

    Masz racje, wlasnie wyrzucam wlasnej Duszy, ze postapila, wybrala tak, a nie inaczej.

    Znasz jakies sposoby, aby to mozna teraz odkrecic, porozumiec sie z Dusza w tym temacie?

    Zbig, jest cos w tym. Ja najczesciej nie potrafie przebywac w ogole w srodowiskach, ktore mi nie pasuja bo automatycznie lapie od nich energie i najczesciej nie jest to energia, ktora jest dla mnie korzystna. Stad mam spore problemy z funkcjonowaniem bo praktycznie wszedzie czuje sie nieswojo lub wrecz zle. Czyli problemem jest brak umiejetnosci stawiania zapory dla tych energii. Nie doszedlem do tego, jak sie tego nauczyc jeszcze.

    Odpowiedz
  64. Zbig

    Wibracje wysokie i niskie, czyste i nieczyste…
    Wydaje mi się, że jest jeszcze jeden problem: Wibracje własne i obce – przejęte od innych.
    Te obce mogą być brzydkie i narzucone presją, mogą też być piękne i przejęte dobrowolnie.
    W pierwszym przypadku jest cierpienie, depresja itp. W drugim przypadku jest bardzo miło i wydaje się, że bardzo duchowo, ale z czasem może się mocno pogorszyć, i trudno się zorientować, dlaczego.

    Odpowiedz
  65. Gandalf

    Andrzej,

    ,,Czemu uznajesz niechęć do walki za coś niedobrego?”

    Bo jestem juz maksymalnie zmeczony jakakolwiek walka. Nie mam energii dalszej do walki, tym bardziej, ze to, na czym mi zalezy, nie ma jak sie zmaterializowac. Tutaj chodzi mi o te typowe przyziemne kwestie: walka o pozycje spoleczna, o byt, o przetrwanie. Tak jakbym w ogole nie mial tej zdolnosci, wpedza mnie to czasami w ogromna depresje i napiecie.

    No bo ile mozna walczyc o cos, co wiemy, ze i tak nie ma szans sie zmaterializowac (niewazne, z jakich przyczyn).

    Tutaj zlapalem sie na tym, ze jednoczesnie ja nie odczuwam potrzeby robienia czegos innego, nie umiem zainteresowac sie tematem zastepczym i stad twkie w tym potwornym zawieszeniu: starego nie ma, nowe mnie nie interesuje. Stad u mnie ta koszmarna apatia, stany depresyjne, bo wewnatrz ciagle tesknie za tym, co bylo a nie umiem otworzyc sie na nowe inspiracje. Dodatkowo bardzo mocno wyrzucam sobie (presjuje siebie) ze nie dolozylem wtedy wszelkich staran, aby to zrealizowac, na czym mi zalezalo, mocno siebie o to obwinian, co poglebia tylko moj negatywny nastroj. Przez to bardzo czesto sabotuje obecne dazenia do czegos tam, nie wkladam w nie tyle energii bo ,,stare” nie daje o sobie zapomniec.

    I brak mi pomyslu, jak z tego wyjsc. Z checia poszedlbym na jakas konkretna psychoterapie bo mam juz dosc tego rozdwojenia w sobie.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Gandalf

      Śmiesznie wyszło,
      chciałem cię upewnić, że walka jest czymś niepotrzebnym.
      Ale chyba inaczej napisałem 🙂
      Polska język trudna język.

      Natomiast twój stan, jak go opisujesz, to jest to jasny opis jak to postrzegasz.

      Wyrzucanie sobie, to pewnie może być skierowane ku Duszy, że ona nie stanęła na wysokości zadania, a też może i wobec rodziców, otoczenia. A też i wobec własnej Osobowości.

      Odpowiedz
  66. Zbig

    Leszek Żądło pisze, że celem rozwoju duchowego jest likwidacja podświadomości, a więc pś to wg. niego  taka „dusza do likwidacji”. O krokodylach pisał, że to tylko zaburzenia aury. Calogero Grifasi – jak przypuszczam – do obu tematów podszedłby poważniej. No i bardziej dba o ciało fizyczne.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Zbig

      ..Likwidacja podświadomości.
      Myślę, że Leszek ma dobre rozpoznanie.
      W moim rozumieniu jest to rozpuszczenie niższej, dolnej części Duszy, która znajduje się w Niższym Świecie. I to skutkuje rozpuszczeniem tych ciał, które przebywają w obszarach „astrala” (od poz. astralnego do atmanicznego).
      Pozostaje wtedy Duch i Dusza w wyższym Świecie.

      A kr. to Leszek nie uznawał i jego uczniowie też. I jest ku temu przyczyna.

      Wiesz, nie jestem pewien, czy Calo ma tak duże rozpoznanie i doświadczenie jak Leszek.. Owszem, jest super sprawny w sesjach.

      Gandalf
      piszesz:
      „Moze to zabrzmi trywialnie, ale w zyciu trzeba walczyc. A ja walczyc nie chce.”

      To raczej nie brzmi trywialnie, a negatywnie.
      Czemu uznajesz niechęć do walki za coś niedobrego?
      To nie jest nic złego, to tylko czasami nie daje przewagi.
      W życiu nie trzeba walczyć,
      można powiedzieć inaczej:
      w życiu warto żyć, bo to jest głównym celem życia.
      Nabywać świadomości, cieszyć się, celebrować życie.
      Tak to można pojmować.

      kropla
      zgorzknienie i samotność

      Tak, zgadzam się, że jest to coś niedobrego.

      Aby nie być samotnym ok 20 lat temu powinienem zgodzić się na małżeństwo z chętną panią, z którą nie miałem o czym rozmawiać, ale za to mógłbym się mocno przydać do zarabiania pieniędzy i chowania po kątach dzieci, których no nie wiem, czy chciałem.

      Zgorzknienie może być chyba objawem niespełnienia?
      Zakładałem, że moje życie będzie tak ładnie wyglądać, a wygląda tak jak wygląda, ponieważ nie potrafiłem się odnaleźć w środowisku.
      Nie jestem typem przebojowego gościa, nawet Generatora z Human Design nie mam i chodzę jak w pół zwiędnięty. Jak jadę rowerem osoby z generatorem jadą jeszcze raz tyle szybciej ode mnie.
      Jak to można w tym świecie z takimi atrybutami się odnaleźć?

      Co raz jakiemuś Generatorowi niezorientowanemu tłumaczyć co się ze mną dzieje?
      Że nie mam do czegoś energii?
      Nie, już mi się znudziło.
      Z koniem mam się kopać? Ile czasu?
      Robię swoje i tyle. Mam w nosie te wymagania, które tyle osób chciało mi narzucić, i przez tyle lat ja sam uważałem, że jest to „do spełnienia”. Jeśli ktoś to nazwie zgorzknieniem, świetnie, jeśli nieprzystosowaniem – ma rację.
      W świecie, gdzie tyle jest pomieszania trafienie z tak niskim prawdopodobieństwem w tarczę celu.. no sorry.. wydaje się nie do spełnienia.

      Młode Dusze, osoby bez Ducha wcielonego, osoby z linii ewolucyjnej, osoby z uruchomionym centrum Generatora – to jest ich świat, oni tutaj prosperują, oni tutaj dostają to, czego pragną.

      Reszta – wraz z odbieganiem od tego „ideału” dostosowania społecznego – dostaje mniej i mniej.

      Wiem, że niespełnienie przeze mnie przemawia, oczywiście.

      Odpowiedz
  67. Gandalf

    Jestem wege od ponad dwu lat, wczesniej tez juz odstawialem mieso. Z cukkru nie korzystam juz od wielu lat (sporadycznie trzcinowy raz na kilka miesiecy w malych ilosciach). Z glutenem nie wiem, probowalem kiedys jesc pieczywo bezglutenowe i nie dalem rady, nie smakuje mi zupelnie, ale chleb staram sie jest tylko na zakwasie, z malych piekarn, najczesciej ten nie na drozdzach, z duza iloscia ziaren itp.

    Ten problem zmeczenie, wypalenie mam od wielu lat i on wedlug mnie jest zwiazany z bardzo prozaiczna kwestia: u nas rynek pracy jest beznadziejny. Owszem, tak jak Marc mowi, bezrobocie jest niskie….ale wsrod zawodow technicznych czy ogolnie uslugowo-handlowych. Ja absolutnie nie mam talentu do takowych, jestem typowo artystyczna indywidualnoscia i dla takich osob jest naprawde ciezko. Czuje sie po prostu wyczrpany ciaglym szukaniem zlecen, walka o klienta, brakiem stabilnosci (nie posiadam nawet wlasnego loku, u mnie kredyt nie wchodzi w gre w ogole).

    Odpowiedz
  68. Kamiler

    W zasadzie to kropla być może trafiła w dziesiątkę, problem może być tak na prawdę trywialny, być może chodzi o coś w Twojej diecie Gandalf? Ja przez wiele lat borykałem się z problemem trądziku i ogólnie złego samopoczucia, przez cały czas zwalałem to na gluten, myślałem że to jest przyczyną a nie potrafiłem przestać jeść, dopiero jakieś 3 miesiące temu odkryłem że to mogą być jajka, nie jem teraz w ogóle i problem zniknął, napuchnięty brzuch zniknął, trądzik zniknął i zmęczenie też zniknęło, jeszcze zrobię sobie niedługo badania żeby sprawdzić dokładnie co i jak.

    Czyli być może po prostu nie możesz jeść pewnych produktów, albo ogólnie coś w Twojej diecie jest nie tak, polecam kupić sobie np. Probiotyki jakieś w aptece i zażywać przez 2 miesiące, flora jelitowa ma bezpośrednio największy wpływ na nasz układ nerwowy i samopoczucie, także zacząłbym od tego.
    Ogólnie trochę w tym temacie się edukowałem żeby własne pewne problemy natury niby-duchowej rozwiązać, a jednak okazało się że to ciało po prostu nie domaga.

    Odpowiedz
  69. kropla

    Zapomnialam o najwazniejszym; Usunac z diety cukier i gluten( zboza sa traktowane Randapem ktory nas zatruwa).Nie wchodzac w szczegoly .trzeba sie oczyszczac,uwazac co sie je i pije. Dobre porady znalezc mozna na you tube ;Sebastian Szaman 21 wieku.

    Odpowiedz
  70. Gandalf

    Moze to zabrzmi trywialnie, ale w zyciu trzeba walczyc. A ja walczyc nie chce. Tu lezy sedno problemu. Brak mi sil na walke. To jest to, co opisal Andrzej, ze on tez jak zobaczyl w swojej pracy jak to wszystko jest poukladane, dal sobie spokoj, nie potrafil dalej isc. Ja mam tak samo, nie mam sily na dlasze zmagania sie, sciganie sie, udowadnianie innym tego co potrafie, czuje sie wyczerpany tym. Stad mam ogromna niechec do podejmowania jakichkolwiek dzialan, bo gdzie nie spojrzec, trwa rywalizacja o wszystko. Nie jestem w stanie zaczac sie uczyc czegos nowego, zaczynac nowego zawodu, zaczac zajmowac sie czyms nowym bo najzwyczajniej w swiecie nie widze, abym mial sily na to. Malo duchowy problem ale za to bardzo mocno sciagajacy na ziemie, wrecz jak walka o zycie.

    Zastanawialem sie nieraz o tych ustawieniach ale intuicja mi mowi, ze to nie jest to. Pewnie cos by sie znalazlo, ale tak jak w przypadku sesji z Calo, czuje, ze nie trafiloby w ,,dziesiatke”.

    Odpowiedz
  71. kropla

    Gandalf,mysle ze oczekujesz recepty na swoje problemy a tak naprawde to masz ja ty sam w sobie .Pytaj siebie dlaczego to czy tamto sie dzieje ,czego sie boje ,czy to napewno jest zle ,czy jestem gotowy na …..co mi przeszkadza…..dlaczego …dlaczego….i wszystko zapisuj . Moze to trwac dlugo, potem przeanalizuj. Dobrze by bylo gdybys poszukal jakis grup samopomocowych, ktore pracuja nad samorozwojem.Cos na ksztalt AA. Najwiekszym wrogiem jest samotnosc i zgorzknienie.

    Odpowiedz
  72. Gandalf

    Kropla, a przychodzi Ci do glowy, czym moznaby ruszyc, odblokowac lek, stany depresyjne przed robieniem, wykonywaniem czynnosci, ktore niekoniecznie nas osobiscie interesuja ale za to pozwalaja wykonywac rozne rzeczy? U mnie od zawsze problemem bylo to, ze jesli cos nie interesowalo mnie osobiscie, nie potrafilem zmusic sie do robienia tego czegos. Od razu pojawiala sie apatia, depresja, nawet stany lekowe. Nie ma co ukrywac, ze z moimi niszowymi zainteresowaniami pracy raczej nie znajde a na pewno nie szybko, problem jest taki, ze ja nie jestem sam w stanie zaczac uczyc sie czy probowac sil w czyms, co jest dostepne a co mnie osobiscie nie kreci a moglbym to wykonywac ze wzgledu na predyspozycje. Bez pozbycia sie tych lekow, niecheci idacych z wewnatrz to ciezko to widze.

    Odpowiedz
  73. Marc

    Podobno któraś grupa Indian z A. Południowej mają na to słowo – inlakesz, które ma znaczyć „ty jesteś innym ja”.

    Odpowiedz
  74. kropla

    Jest to opowiadanie Attara de Neishapur -Kim jestem? z ksiazki Anthony de Mello „Spiew ptaka” Kochanek zapukal do drzwi swej ukochanej -Kto tam? – zapytala ukochana z wnetrza. -To ja -powiedzial kochanek. -W takim razie idz sobie.W tym domu nie zmiescimy sie ty i ja. Odrzucony kochanek odszedl na pustynie, gdzie spedzil na medytacjach wiele miesiecy, rozwazajac slowa ukochanej .Wreszcie wrocil i znowu zapukal do drzwi. -Kto tam? -To ty. I drzwi otwarly sie natychmiast.

    Odpowiedz
  75. Gandalf

    Kropla, ja nie odczuwam tremy tylko niechec, zmeczenie czyms takim. Wole dzialac. Nigdy w zyciu nie chcialbym byc nauczycielem czy jakims mowca publicznym.

    Moze tak wlasnie bylo jak piszesz, poki co tego nie czuje w ten sposob. Wlasnie w ogole nic nie czuje zwiazanego w tym temacie i to mnie dziwi. Co do tych uczuc to wlasnie ciezko mi wywnioskowac, bo skoro mam je od urodzena to trudno jest znalezc cos innego w sobie.

    Odpowiedz
  76. kropla

    Gandalf Trema,klopoty z wypowiedziami publicznymi itp. to jest temat na prace z trenerem osobistym NLP. to poprostu trzeba przecwiczyc i zakotwiczyc nowe wzorce (wszystko wyjdzie super jezeli jestes na 100%na tak).Wracajac do twojej sesji u Calo (moja dusza nie daje mi spokoju, chyba Cie lubi).Mysle ,ze gady zalozyly Ci kalke na wszystkie twoje dzialania ,podkrecily i tak to hulalo.Co przez to rozumiem-wtedy kiedy umierales jako mlody zolnierz nie byles pelen milosci do ludzi a wrecz przeciwnie nienawidziles wrogow ojczyzny,chciales zmienic swiat wokol siebie na lepszy,wolny i wspanialy. Gady przechwycily te twoje uczucia z ktorymi umierales ,powielily (kalka) i „wkleily w twoja osobowosc ,ktora przyszla na swiat.Ty to rozpatrujesz jako wlasne zapatrywania,uczucia,mysli poniewaz sa w tobie i traktujesz je jako wlasne.Cos sie w tobie zmienia na plus a jasnowidzenia to tez miewam. Swiat Ducha Staram sie Pana zrozumiec pan jest projektor a ja generator . Bardzo dziekuje za sugestie dotyczaca podnoszenia wibracji -nie wszystkie wysokie wibracje sa czyste.Podnoszenie na wysokie radosne to jest super rada .Wysokie radosne!!!! to jest TO.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      kropla
      ja też mogę mieć coś takiego, co piszesz Gandalfowi:

      „nienawidziles wrogow ojczyzny,chciales zmienic swiat wokol siebie na lepszy,wolny i wspanialy. ”

      Też traktuję je jako własne, wydają się być słuszne i silne, dodają siły. Oczywiście razem z następującymi po nich zjazdami, ponieważ tak się nie daje tego świata jednak zmieniać.

      Kłamstwo na kłamstwie i oszustwem pogania?

      Odpowiedz
  77. kropla

    Mam wiadomosc o czyms nowym :Calegaro Grifasi Academy. W jezyku polskim sesje prowadzi pani Halina Potocka. Jest to dobra wiadomosc cenowa.Wchodzi sie w hipnoze samemu to placi sie tylko prowadzacemu.Hurra ……wielkie dzieki Calo.

    Odpowiedz
  78. Gandalf

    Ja tez wiele lat stracilem na robieniu nie tego, co chce robic teraz.

    Poki co nie mam jakis wiekszych pomyslow. Z zajmowania sie natura raczej nie ma wielkich profitow. Mozna zalozyc fundacje, stowarzyszenie, ale przewaznie ludzie tak dzialajacy maja inne zajecia, z ktorych czerpia korzysci a potem zajmuja sie natura jako hobby, wzglednie dorabiaja sobie. Przynajmniej ja znam takie osoby. To nie Zachod, gdzie organizacje pozarzadowe maja wsparcie bogatych sponsorow i gdzie spoleczenstwo jest o wiele bardziej chetne na ,,dorzucanie” sie na takie pomysly.

    Wydaje mi sie, ze pomysly masz dobre, u nas po prostu to dopiero raczkuje, malo ludzi zajmuje sie takimi sprawami. Ogladam czasami na YT filmy poswiecone tej tematyce, tam jest to o wiele bardziej zorganizowane, poza tym latwiej jest zdobyc pieniadze na t (czesto sa to ludzie, ktorzy wiele lat zyli z tzw. normalnych prac a oszczedzone pieniadze przeznaczyli na tego typu rzeczy).

    U mnie problemem jest ogromny introwertyzm ale nie lek przed ludzmi tylko po prostu ja strasznie zle sie czuje, jak trzeba gdzies sie pokazac, przewmocic, nauczac. Wole dzialac w zaciszu, wzglednie animowac dzialania ,,zza kurytyny”. No i nie umiem dzizlac komercyjnie, wszystko co mi sie kojarzy ze sprzedaza byleby tylko kasa z tego byla to jest od razu na nie. Dla mnie dzialanie musi isc w parze z idea inaczej to zapal sie konczy i przestaje sie czyms interesowac kompletnie. Stad slabo radze sobie na rynku pracy bo dzis od wszystkich wymaga sie, aby byli dobrymi managerami, umieli sie reklamowac, sprzedawc siebie i swoje pomysly. To nie dla mnie.

    Odpowiedz
  79. Conchita Palmo

    Gandalf, widzę, że już trochę masz przemyślane i nawet coś dzialales. Mi się aktualnie Dusza zintegrowała i sugeruje mi podjęcie działań. A dusza stara to potrafi sugerować 😉 – uruchamia mi frustrację i uczucie totalnego niewycelowania w ziemię, że tyle czasu przebimbala udając kogoś innego (nie było to niemiłe, coś jak druga młodość, pohasalam na halach i turniach jak owca). Teraz jednak można byłoby coś zrobić dla odmiany sensownego. Jakie masz pomysły? Mi przychodzi do głowy napisać książkę, w nowym stylu, kilku autorów, niejednolitość formy, książkę budzącą, z elementami abstrakcji. Inne pomysły to nagrać na YT filmiki (polski zeitgeist?) o alternatywnych sposobach życia, myślenia… Hmm a tobie coś przychodzi do głowy?

    Odpowiedz
  80. Gandalf

    Kropla, na dzien dzisiejszy czuje, ze Calo nie trafil w sedno. Byc moze znalazl jedno z obciazen ale moim zdaniem nie to, ktore jest odpowiedzialne za to, co mnie meczy czyli Matrix. Bo dla Duszy wyjasnienia, ze tak tutaj jest nic nie znacza. Moim zdaniem ja paradokslanie nie mam jakiejs najgorszej karmy, ale wlasnie przez to, ze nie chce wejsc w Matrix, mam spore problemy. Wielokrotnie mialem sytuacje, w ktorych chcialem sie zaangazowac w rozne dzialania (zawodowe, na rzecz pomocy czemus itp.) ale jak wchodzilem w te srodowiska, od razu ,,z buta” zauwazalem te wszystkie niewidzialne polaczenia, podlinkowania do sil ciemnch (choc wtedy nie nazywalem tego tak, po prostu cos odpychalo mnie, wyrzucalo z powrotem na zewnatrz). Sporo osob z otoczenia zarzucalo mi, ze jestem zyciowo niezaradny, ze nie mam napedu do walki o cos a teraz widze to tak, ze te wszystkie osoby nie byly w ogole swiadome tego, w co sie pakuja (i tak patrzac po tych, ktore znalem widze teraz, jak gleboko weszly w swiat, w ktorym glowna role graja istoty ciemne: maja ci ludzie problemy typu niechciane dzieci, kredyty, zobowiazania, jednym slowem nie sa wolni, nie sa szczesliwi ale nie maja wyjscia, teraz musza dalej prowadzic te gre). Ja z kolei mam problem pt. jak funckjonowac tutaj, jak znalezc sobie cos, co jednoczesnie nie bedzie obciazone i jednoczesnie bedzie dawalo solidne warunki bytowe, gwarantowalo byt materialny bez naraznia sie na wejscie w swiat obciazony tymi istotami.

    Co do psychodelikow, mnie od ,,zawsze” interesowal ten temat. Duzo czytalem na temat szamanizmu, relacji osob podrozujacych do pierwotnych plemion, relacji z uczestnikow ceremonii. Byc moze tak jest, ze te substancje niszcza polaczenia neuronowe (wiem, ze alkohol tak robi, szczegolnie pity w wiekszych ilosciach). Dlatego ciekawi mnie, skad wziely sie te srodki u nas na Ziemi, dlaczego akurat czlowiek je wykorzystuje itp.

    Odpowiedz
  81. kropla

    Pozdrawiam wszystkich.Gandalf szkoda ,ze nie bardzo wyszla Ci sesja. Jedna rzecz nie daje mi spokoju;nic nie piszesz o technikach oczyszczania,podnoszenia wibracji,radzenia sobie z cialem . Tego wszystkiego UCZA bez wzgledu na to co sie mysli w tym temacie.Polecam filmiki o tym jak funkcjonuje mozg,jakie procesy zachodza w nim, eksperymentowanie ze srodkami zmieniajacymi swiadomosc nie prowadzi do niczego dobrego(uszkadza trwale polaczenia neuronowe,nawet jak z czasem powstana nowe polaczenia nie sa tak efektywne jak „stare”).Wszystkie srodki zmieniajace swiadomosc (takze imprezy sportowe wyzwalajace emocje) to narzedzia Matrixu do kontroli ludzkosci.My ludzie takze sami siebie PROGRAMUJEMY,nie zdajac sobie sprawy ,ze takie programy niszcza nam zycie.to sa nasze przekonania np.swiat jest zly.ludzie sa zli .licza sie tylko uklady ,nic mi sie nie udaje,nie jestem stad,mozna to mnozyc bez konca…………Jaki jest sens ,po co zyc………I co pozostaje? w najlepszym wypadku smutek.Bardzo ciezko jest wprowadzic i przestrzegac HIGIENY MYSLI,Od niej wszystko sie zaczyna;co pomyslisz to ci sie stanie.Tak jak do umycia sie potrzebuje sie wody.mydla itd tak do utrzymania czystosci mysli potrzeba NARZEDZI.Te narzedzia nie sa nam dane,nawet powiem ,ze sa skrzetnie ukrywane.Dlaczego?Czlowiek umiejacy sie nimi poslugiwac jest niebezpieczny dla systemu,tworzy anomalie .System monetarny nie zostal stworzony dla ogolu tylko dla „elit” jako nastepne narzedzie kontroli .Tak mozna rozwijac bez konca. Radosc i sens zycia jest tylko w nas w srodku i tylko tam .Swiat jest taki jaki jest .Ludzie sa na roznych poziomach rozwoju.Zmieniac mozemy Tylko Siebie i swoj wewnetrzny swiat.Czym wiecej rozumiemy siebie tym lepiej nam sie zyje (nie chodzi o pieniadze.kariere itp.).Radosci zycia zycze wszystkim.

    Odpowiedz
  82. Gandalf

    Dlatego ja tez teraz trzymam sie z dala od psychodelikow. Nie mialem jakis specjalnie negatywnych jazd, ale tez wyczuwam, ze Aya nie do konca pomaga tak, jakbysmy tego chcieli. W tym doswiadczeniu z psychodelikami jest cos, co wielu ludzi nie jest w stanie udzwignac (poza samym wgladem, spotkaniami z bytami, ze swiatem astralnym i innymi): psychodeliki tak jak medytacja czy inne praktyki duchowe zabiera nas i pokazuje rzeczy takie, jakie one sa. Problem jest w tym, ze przy medytacji na przyklad czlowiek stopniowo sie oswaja z tym i moze to robic etapami a psychodelik od razu rzuca nas na gleboka wode. Duzo osob tego nie wytrzymuje, tego zmierzenia sie z tym, co widzi podczas ceremonii. Stad podejrzewam biora sie potem problemy u tych osob (czytalem, ze kilka osob po Ayi trafilo do psychiatry z objawami psychoz i depresji). U mnie bylo troche na odwrot: od dziecka bylem wrazliwy na to, co ,,niewidzialne” a po doswiadczeniu z psychodelikami tylko utwierdzilo mnie w przekonaniu, ze swiat ,,po drugiej stronie” istnieje, tylko nie widac go oczami, nie mozna dotknac. Moze dlatego tez nie ciagnelo mnie do pojscia ostro w ta strone, po prostu to byl eksperyment i tyle. Mialem nawet kiedys bardzo spontaniczne doswiadczenie, mianowicie u mojego kolegi zobaczylem jakby katem oka rogi, takie poskrecane. A moj kolega to zodiakalny baran…..w dodatku mocno siedzacy w energiach dosc ciemnych, stad nie za bardzo utrzymuje z nim kontakt, zawsze czulem sie niekomfortowo w jego otoczeniu. Zreszta ja mam takie ,,widzenie” na codzien i potrafie widziec czasami ciala subtelne osob albo wyczuwac intuicyjnie, czy zagraza mi jakies niebezpieczenstwo czy nie (kilka razy uniknalem pobicia lub wypadku w ten sposob, zawsze jakby cos na demna czuwalo – czyzby Aniol, Przewodnik?). I stad u mnie taka niechec do obecnego systemu ekonomiczno-spolecznego: uwazam go za silnie diaboliczny, obciazony, dajacy nozliwosc rozpasania sie silom ciemnym (brak podpor etycznych, ktoreby owe sily hamowaly, w imoe zasady ,,skoro wszystko jest dozwolone, moge robic wszystko”). Jak to sie konczy, widac dookola.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Gandalf
      To jest jasnowidzenie, razem oczywiście z dostrzeganiem ciemnej strony z łuku zstępującego. I dodatkowo rozumiesz konsekwencje tego, co widzisz.

      Ja mam podobnie, co prawda mi się „rzuciło” na odczuwanie w ciele.

      Kropla

      Istotnie, jakby się tak chciało ten system i świat zmieniać, to już konkretnie widać, że w nim zachodzą procesy, w których biorą udział miliardy ludzi. A dotyczy to prawie wszystkich. Więc można sobie pomyśleć – na ile mamy wpływ na to, co się dzieje. Można oczywiście podłączyć się do tego, bądź tamtego procesu światowego, bądź kontynentalnego, bądź mniejszego – powiatowego czy gminnego. Albo chociaż do procesu we własnej dzielnicy miasta. Im większy proces – tym my sami proporocjonalnie mniejsi jesteśmy. Oczywiście, mamy wpływ. Ale ja nie wierzę Hawkinsowi, że AŻ TAKI wielki on jest (zależnie od poziomu wibracji).
      Hawkins zapewniał, że mocno zrealizowane osoby to mają bardzo duży wpływ. Jednak jakoś zapomniał dodać, że takie „zrealizowane osoby” jak co niektórzy prezydenci czy królowie/królowe, mające „na pokładzie” u siebie odpowiednio wysokich Opiekunów symbiontów z ciemnej strony, to mają na pstryknięcie palcem „urzeczywistnienie” o wiele wyższe, acz nie swoje, bo linkowane od bardzo wysokich istot.
      Mnie nie raz takim czymś wabiono. A to wysoki bardzo krokodyl mi „przypadł” w podarunku, a to Opiekuństwo mi dali (dali oczywiście mojej Duszy, bo to ona się na to godziła).

      Tak to można iść do polityki, do rządów, jak najbardziej. Fajnie, można by coś zmieniać, na coś mieć wpływ.

      Tylko, jak pomyślałem jak takiego dziada krokodylego miałbym ciągać w swojej aurze, to od razu mi przechodziła chęć podtrzymywania go i za chwilę rozwiązywałem z nimi umowy na branie i trzymanie takiej dziadowskiej bestii.

      Hehe, w tej samej chwili moje możliwości „zadziałania na forum publicznym” tak szybko malały, jak wcześniej szybko szybowały pod niebiosa.

      Ale znam wiele osób, np. w Indiach, które działając w obszarach duchowych miały bądź mają takie „wspomagacze”. I jako, że Indie kraj duchowy, to np. do takiego guru przyjeżdżał i premier, i ministrowie. I bardzo byli zaszczyceni, że taki guru dał im prywatną audiencję.

      Tak więc Kropla, zgadzam się, jak najbardziej – jeśli się sobą zajmuję, to mam największą kompetencję i możliwości.
      I co więcej – gdy się oczyszczam, to nic nie tracę – o ile moim horyzontem nadal pozostaje moje własne życie. „Cierpieć za miliony” według romantycznego wzorca i wieszcza? Nie opłaca się za Chiny.

      A programowanie, uświadamianie sobie może zachodzić przez samych siebie, jak najbardziej. Co ciekawe – owo programowanie, czy rozprogramowanie (oczyszczanie) jest w miarę szybkie.

      Jedynym problemem jest karma (czyli postawa/y Duszy), która to Dusza zwykle nie chce czego innego, co już ma. „Bo to przecież jest dobre, co ma”. Dusza jest świetnym kunktatorem, super kulą u nogi!
      {kunktator człowiek rozmyślnie powolny w działaniu, odwlekający decyzje, grający na zwokę. }

      Ba, żeby tylko była kulą u nogi, to by było pikuś.

      Ale Dusza zwykle ma energie mocno przekraczające energie Osobowości, więc nie wiadomo, czy to koza przywiązana do palika, czy palik do kozy. Nam może się wydawać, że taki wielki świat nam nie daje żyć, a to taka wielka własna Dusza nam nie daje żyć.. Byście się zdziwili ile razy Dusza może być większa od Osobowości! Zwłaszcza w przypadku Starych Dusz: Osobowość, za każdym wcieleniem nowa, od zera budowana, a Dusza za każdym razem narasta jak kula śnieżna.

      Dlatego właśnie mam duże współczucie dla ludzi o Starych Duszach. Ci z młodymi mogą mieć o wiele prościej, bo ich Dusze są relatywnie niewielkie.

      Jeśli ktoś ma trudność w dostosowaniu swojego życia do realiów, to (jak słusznie Leszek Żądło upatruje przyczyny) to zwykle nie są sprawy otoczenia, zewnętrza, a właśnie osobista Dusza macza tu palce. Leszek nazywa to podświadomością i wzorcami, ja to nazywam Duszą i postawami. Jednak różnica w nazewnictwie nie gra tu aż takiej wielkiej roli.
      Chodzi o to, że „coś w nas” nie pozwala nam żyć.

      I dlatego tak cenne i potrzebne są sesje! Aby się od blokad, od kłopotów tworzonych przez same Dusze uwalniać.

      Odpowiedz
  83. Rocker

    Co do Noble i Aya, moja dobra przyjaciółka jest tam na stałe w tym ośrodku w którym prowadzą ceremonie.
    Opowiadała mi o przeżyciach Noble podczas tej ceremonii, bo była tego świadkiem.
    Wyszło że strasznie krzyczał podczas ceremonii, zachowywał się jak opętany i wprowadził bardzo zły klimat w całej ceremonii.
    A z reguły ceremonia jest w klimacie miłości, płaczu, oczyszczania się i współczucia. Natomiast wtedy wyskoczyły jakieś „demony” które przez całą ceremonię zżerały Noble jak i resztę uczestników.

    Odpowiedz
  84. Marc

    Przypisujesz mi różne myśli i nastawienia (ultrakapitalistyczne , egocentryczny model). Wolałbym, żebyś więcej tego nie robił. Niech każdy robi, jak uważa poza tym, dopóki nie szkodzi innym.

    Odpowiedz
  85. Gandalf

    Wyciagma wnioski na podstawie zachowan ludzi a ze sa one niemal wszedzie identyczne to juz na to nic nie poradze.

    Nie krytykuje rodziny, przyjaciol, podstawowych dobr niezbednych do zycia. Krytykuje podejscie do tych spraw nakierowane na egocentryczne, konsumcyjne dzialanie, ktore ma zapewnic dobrobyt i spokoj moralny wylacznie zabiegajacej o to jednostce, bez patrzenia sie na to, jakim kosztem sie to dzieje w stosunku do innych.

    Srodowisko naukowe niestety takie jest w przewazajacej czesci. W tym momencie w miescie, gdzie mieszkam toczy sie boj o tereny zielone, ktore sa ostoja dizkich gatunkow roslin oraz rzadko wystepujacych zwierzat, ponadto tworza tzw. tunel powietrzny dla miasta, ktory czesciowo pomaga redukowac smog oraz wyrownuje temperature. Zgadnij, ilu naukowcow zaangazowalo sie w protest i czynna ochrone tego obiektu? Jeden….emerytowany biolog, ktory chce nam pomoc. Zwracalismy sie z apelem o naglosnienie sprawy do ludzi ze srodowisk kulturalnych, biznesowych, spolecznych. Zero odpowiedzi badz wymijajace gadki. Z naszych zrodel dowiedzielismy sie, ze spora czesc z tych ludzi nie chce pomoc, bo jest dotowana przez Urzad Miasta, ktoremu jest na reke, aby zamknac usta ludziom, ktorzy mogliby przychylic sie do ocalenia tych terenow, bo deweloper placi spore lapowki wszystkim, ktorzy go popieraja. (Dodam, ze tereny te juz wiele lat temu zostaly prawnie wciagniete na liste tzw. miejskich terenow zielonych i nie mozna tych terenow przeszkalcach w jakikolwiek sposob. Niestety, Urzad Miasta i prawnicy oraz deweloperzy chca potajmenie zmienic te zapisy aby moc postawic tam kolejne betonowe, nikomu niepotrzebne osiedle, nabrac kolejnych kilka tysiecy ludzi na 30-letnie kredyty i uzaleznic ich od systemu.)

    To, o czym piszesz, to jest moze kilka procent z tego srodowiska. I tak dobrze, ze chociaz tyle.

    Propagujesz produkcje lekow? Poczytaj sobie o firmach farmaceutycznych i o tym, jak manipuluja one opinia publiczna oraz wciskaja coraz to nowe srodki chemiczne podczas gdy prawdzwie ,,ambulatorium” rosnie obok nas, w lasach, na lakach. No, ale jak czlowiek doprowadzi sie do takiego stanu, gdzie zwykle pomoce nie dzialaja, to potem juz tylko chemia moze pomoc (a raczej dobic, poczytajcie sobie prawde o lekach na raka i otym, dlaczego one nie pomagaja tylko jeszcze poglebiaja proces nowotworowy).

    Problem z ludzmi nie posiadajacymi kwalifikacji jest wiekszy, niz ci sie wydaje. Traci na tym rynek pracy. Ostatnio no stop slysze, ze brakuje ludzi do pracy. Ze specjalisci powyjezdzali, ze robic nie ma komu. Na pytanie, dlaczego nie chca zatrudnc kogos do nauki zawodu i miec takiego specjaliste na miejscu, prawie zawsze pada odpowiedz: bo nie. Nawet nie ma argumentu, dlaczego. Po prostu, chce od razu miec kase, szybko cos zrobic itp. I tu jest problem rynku nastawionego wylacznie na produktywnosc, z pominieciem czynnika ludzkiego.

    Panstwo nie jest zainteresowane wspieraniem nauki bo panstwo jest dzis w pelni kapitalistyczne, dziala na takiej samej zasadzie, jak pracodawca, ktory ma w dupie wszystko oprocz wlasnego nosa. Masz tutaj racje, to jest wlasnie bledne kolo, gdzie zamiast wspierac inicjatywy spoleczne, niszczy sie je, przedkladajac zysk nad wszystko inne. Nic zatem dziwnego, ze coraz mniej osob ma sile ciagle brac ucial w wyscigu szczurow i ze rosnie fala niezadowolenia.

    Zrobilem kilka bardzo fajnych i cennych rzeczy. Jedna z nich jest dotarcie do faktow, ktore przedtsawiam tutaj. Mnie nie interesuje wykonywanie uslugi od rana do wieczora aby zaspokoic gusta przecietnego obywatela pragnacego tylko coraz wiekszej wygody, coraz to nowych gadzetow. Mnie interesuja inicjatywy oddolne, nastawione na dzialania pro-spoleczne, eliminujace wszelkie przejawy egocentryzmu, kapitalizmu, przedkladania roli pieniadza ponad wartosci ludzkie. Interesuja mnie dzialania pro-ekologiczne majace na celu zachowanie dziewiczych terenow przyrodniczych oraz chronienie tych, ktore juz zaczely byc dewastowane reka ludzka.

    Jesli dla Ciebie to malo, to nie dogadamy sie bo wydaje mi sie, ze reprezentujesz dialektyke z przeciwnego obozu niz moj, i rozwojowy w ogole. A teraz cytat:

    ,,No bo, co tak naprawdę chcesz, żeby nie podnosić kwalifikacji, nie chodzić do pracy i co i dostawać dobre pieniądze? Za co? Obalać system chcesz? A co potem? Po obaleniu systemów jeszcze nigdy manna nie leciała z nieba.”

    Przeczytaj w takim razie jeszcze raz to, co napisalem, moze zrozumiesz, co chce robic. Tylko wylacz w sobie ten antropocentryczny, ultra-kapitalistyczny modol myslenia, bo przez ten filtr widzisz wszystko czarno-bialo, gdzie pieniadze i zysk jest OK a wszystko inne juz OK nie jest.

    Odpowiedz
  86. Marc

    W ogóle, nie wiem, kto ci broni, abyś robił to, co chcesz. Jak nie chcesz chodzić do pracy, to nie wiem napisz książkę-bestseller, napisz jakiś super program komputerowy, załóż popularny kanał na YT, zostań sportowcem, znanym rzeźbiarzem. No bo, co tak naprawdę chcesz, żeby nie podnosić kwalifikacji, nie chodzić do pracy i co i dostawać dobre pieniądze? Za co? Obalać system chcesz? A co potem? Po obaleniu systemów jeszcze nigdy manna nie leciała z nieba.

    Odpowiedz
  87. Marc

    Gandalf,

    „Brak wam wiary a moze… ” – brawo, opracowałeś sposób analizy ludzkiej psychiki na podstawie paru wpisów w necie. Przecież to genialne, jak wyślesz do jakiegoś czasopisma naukowego, myślę, że możesz liczyć na Nobla 😉

    Krytykujesz rodzinę, samochód, mieszkanie, przyjaciół. Życzę ci, żebyś nie musiał bez tego żyć.

    Co do tych naukowców, którzy się troszczą tylko o siebie, nie wiem skąd to wziąłeś, w fabryce okien ich poznałeś? Nie krytykuję twojej pracy, ale nie pisz może kocopołów na temat ludzi, których nie znasz. Miałem pewien kontakt ze środowiskiem akademickim, jest pewnie sporo karierowiczów, ale też wielu ludzi, którzy wręcz się poświęcają, żeby coś odkryć, wymyślić nowy lek itd. Gardełko rozboli to pójdziesz do lekarza, a antybiotyki myślisz skąd się wzięły zanim firma zaczęła je produkować?

    Twoje pytanie, dlaczego się nie zatrudnia chętnie ludzi bez kwalifikacji zawiera odpowiedź. Bo nie mają kwalifikacji. Mogą roznosić ulotki, sprzątać, kopać, cokolwiek. To jest praca, robisz coś cennego dla innych, dostajesz zapłatę. Co do tego, że mogą się uczyć, ja bym akurat tutaj widział może większe wsparcie państwa, żeby niektórzy mogli wyjść z błędnego koła (nie mają kwalifikacji, nie zarabiają, więc nie stać ich na naukę), ale są różne kursy, jak ktoś „nic” nie umie to może skończyć nawet darmowy kurs spawania, czy obsługi koparki. A wielu rzeczy można się dziś nawet z netu nauczyć. Są janusze biznesu tak zwani, którzy by płacili jak najmniej, ale są też firmy, które cenią pracowników. Znam takie. A co do szukania pracy w Polsce, to akurat bezrobocie nie jest wysokie.

    Może naprawdę zadaj sobie pytanie, co ty zrobiłeś, żeby mieć w życiu lepiej? Czasami odpowiedź może zaboleć, ale warto ją poznać.

    Odpowiedz
  88. Andrzej

    Cześć Gandalf, w jakich dziedzinach czujesz się wytrawnym graczem?
    Porywanie się na „raj” to nie takie byle co?

    Odpowiedz
  89. Gandalf

    Dla systemu jest na reke, aby kazdy znalazl w nim swoje miejsce bo wtedy taki czlowiek nie buntuje sie, nie pyta, dlaczego jest jak jest bo ma wygodnie. Ja to zaczalem kwestionowac bo juz jako nastolatek wydawalo mi sie to niezrozumiale, czemu my tutaj w Europie zyjemy sobie wygodnie, a reszta swiata gloduje i cierpi wyzysk. Potem zaczalem czytac, tylko potwierdzilo to moje wyobrazenia. Jak mialem 18 lat i zdawalem mature to juz dokladnie wiedzialem, na czym to wszystko polega: masz sie wdrozyc do systemu, znalezc sobie zajecie (specjalizacje zawodowa) i byc szczesliwym z tego, ze masz placone, masz mieszkanie, samochod, przyjaciol, rodzine. Ale ze zawsze zadawalem duzo pytan i podwazalem ogolnie przyjete zasady, juz w szkole sredniej mialem sporo problemow. Po zdaniu matury nie poszedlem na studia bo nie widzialem glebszego sensu w twkieniu na uczelni po to, aby wyuczyc sie jakiegos zawodu i prowadzic ,,szczesliwe zycie poslusznego obywatela”. Zobaczylem, jak te wszystkie spoleczne struktury ,,uprzyjemniaja” nam tutaj zycie. Interesowalem sie sprawami zwiazanymi z przyroda a takze z historia starozytna i po tym, jak popatrzylem, jak to cale uniwerysteckie srodowisko dziala, jak niewiele to ma wspolnego z ochrona przyrody czy dazeniem do wiedzy samej w sobie i jej popularyzacja dla korzysci innych ludzi z poza tego srodowiska, stwierdzilem ze nie ma to sensu. Wykonywalem rozne prace, aby sie utrzymac. Pracowalem fizycznie, w fabryce okien, zdarzalo sie, ze roznosilem ulotki. Dzis juz wiem, ze dopoki system kapitalistyczny, oparty na wladzy pieniadza, na tym, co oplacalne bedzie trwal, dopoty bedzie wysysk i traktowanie drugiego czlowiek wylacznie jako potencjalnego towaru, ktory mozna sprzedac. (Jak ktos nie wierzy, to niech odpowie na pytanie dlaczego dzis tak trudno jest dostac prace, nie tylko w Polsce, osobom bez konkretnych kwalifikacji. Ja podpowiem, ze po czesci dlatego, ze nie oplaca sie zatrudniac kogos, kto pozadanycyh kwalifikacji nie ma, chociaz w wielu przypadkach takie osoby maja i spore checi do nauki i sporo potencjalu, co w dalszej przyszlosci mogloby przysporzyc tylko profity obu stronom. Ale po co, skoro ma wszystko sie wylacznie oplacac, ma byc na czas, bo ,,gora” czeka na kolejna porcje towarow i pieniedzy.

    Mnie zycie w takim ,,raju” nie interesuje. I zamierzam ten ,,raj” zburzyc. Jest na coraz wiecej, niezadowolonych z tego, w jakim swiecie przyszlo nam zyc. Swiadomosc to proces, ktory biegnie tylko w jednym kierunku, on sie wylacznie poglebia i przychodzi moment, w ktorym nie da sie juz dluzej oklamywac i zamykac oczu na to, co jest dookola i tym samym dalej tkwic w czyms, co jest zbudowane na cierpieniu i oszustwie,.

    Odpowiedz
  90. Gandalf

    Te wiedze mialem juz wczesniej, psychodeliki tylko ja jakby rozszerzyly, nic ponadto. Nie przykladalbym az takiej roli do tego, tym bardziej, jesli ktos juz wczesniej dochodzil do podobnych wnioskow, ovbserwacji.

    Zgorzknienie bierze sie ze swiadomosci, ze jest tutaj bardzo zle. W dodatku malo kto, nawet z Was tutaj, chce to zmienic. Brak wam wiary a moze nawet i checi do tego, bo bardzo silnie wierzycie, ze to niemozliwe, ze system jest na tyle silny, aby moc cos zmienic w nim.

    Juz spominalem o angazowaniu sie w dzialania anarchistyczne, ekologiczne. To sporo, choc dla przecietnego zjadacza chleba, zainteresowanego wylacznie soba moze byc malo warte i niedostrzegalne. To jest to, co wzmacnia system i powoduje, ze ludzie staja sie wobec siebie nieczuli i egoistycznie nastawieni.

    Pieniadze to jest bardzo silna pulapka. Owszem, jako sam srodek przydaja sie, jednak ogromna wiekszosc ludzi absolutnie nie wie, co z nimni robic. Ja tez przez dlugi czas nie wiedzialem, wydawalem to na jakies bzdety, ktore wtedy wydawaly mi sie sensowne. Ty opowiadales mi, ze wyjechales za granice i teraz wrociles i chcesz zalozyc agrobiznes. Tylko nie wiem, czy to ma jakis glebszy sesn poza urzadzeniem sie w gniazdku i biernym przezywaniem zycie. My tutaj w Europie zyjemy sobie na bardzo wysokim poziomie materialnym nie majac nawet swiadomosci, ze ten poziom jest kosztem innych czesci swiata, ktore sa doslownie rabowane z wszelkich cennych dobr typu surowce, gdzie wykorzystuje sie tania sile robocza (czesto przypominajaca niewolnictwo) po to, abysmy my mogli zyc w komforcie i zajmowac sie tak naprawde niewiele wartymi rzeczami, dogadzac sobie rzeczami materialnymi, wic sobie bezpieczne gniazdko i nie przejmujac sie niczym. Tak to wyglada wiec dzieki, ale Twoj pomysl wydaje mi sie dyzo mniej atrakcyjny od mojego, bo nie ma w nim niczego, co by ten system chcialo podwazyc (wrecz przeciwnie, umacnia go).

    Odpowiedz
  91. Kamiler

    awentais, dzięki!
    Książka Noble mnie jakoś ominęła a swego czasu sporo o śnieniu czytałem, właśnie szukałem takiej wiedzy jak to wygląda od innej strony bo wszyscy chwalili aye ale jednak zawsze miałem jakieś poczucie niepokoju co do tego, być może moja WJ mnie mądrze od tego odciągała 🙂
    Wychodzi na to że psychodeliki to też pułapka, Gandalf, podejrzewam skąd się bierze Twój problem: psychodeliki pokazały Ci co jest nie tak z tym światem ale nie pokazały Ci rozwiązania. Być może też przez to że sam eksperymentowałeś, z tego co wiem to szamani pomagają trochę się ukierunkować po ceremonii. Być może nie byłeś gotowy na tą wiedzę i stąd teraz zgorzknienie. Posiadać wiedzę a wiedzieć co dalej z nią zrobić to co innego.

    W ogóle to po oglądnięciu ostatnio Opowieści Topografa dochodzę do wniosku że śnienie jako tako to chyba jedno z najlepszych źródeł wiedzy, tylko kwestia nauczenia się tego.

    Gandalf, może zamiast marnować energię na narzekanie, użyj ją na znalezienie sposobu do zmiany świata? Ja częściowo znalazłem, z pieniędzmi jest po prostu łatwiej i prościej, więc mam pewien plan na kilka lat żeby tych pieniędzy mieć więcej i nie musieć się martwić o dach nad głową, młody jestem, czas mam to zapewniam sobie przyszłość finansową a przy okazji staram się rozwijać Duchowo i edukować.
    Narzekanie jaki to świat jest zły przeszło mi mniej więcej jak miałem 19 lat, nie ma to sensu tak jak mówię, uwagę można ukierunkować w lepsze rejony.

    Odpowiedz
  92. Gandalf

    Czasami nie ma innego wyjscia, bo czlowiek spi. Zawsze lepsze to od biernosci i przyzwalania na to, co sie dzieje bez liczenia sie z konsekwencjami.

    Odpowiedz
  93. Marc

    Może, kto wie, ale twoje wypowiedzi typu „dotarło”, „okłamujcie siebie dalej” raczej świadczą o twoim braniu wszystkiego do siebie, podobnie jak sposób w jaki walczysz z tą rzeczywistością.

    Odpowiedz
  94. Gandalf

    Conchita, my przez dlugi okres czasu nasladowalismy i nawet w jakims stopniu niektorzy z naszej paczki utrzymywali kontakt z PA, niestety ale to juz stare czasy a uwazam, ze ich forma protestow byla trafiona w 10ke. Osmieszala wladze i spoleczne przywary jednoczesnie przykuwajac uwage ludzi rzeczami, na ktore malo kto zwracal uwage w codziennym zyciu. Dzis niestety nie ma juz takich organizacji raczej, pogon za kasa eliminuje wszystko co stoi na przeszkodzie wedle hasla ,,jesli sie nie oplaca to nie ma na to czasu”. Wiekszosc z naszych tez juz sie ustatkowala, weszla w system jak to sie kiedys mowilo, ale sa i tacy ktorzy nie polegli 🙂 Malo odbioru po prostu teraz jest na takie cos, inne podloze spoleczne juz (mam wrazenie ze ludzie dzis nie szukaja niczego bo wszystko podaje im Internet i media, dwa glowne oglupiacze XXI w.).

    Marc, moze Ci brakuje poczucia humoru, tego surrealistycznego rodem z Monty Phytona? Oni umieli sie smiac z samych siebie, czego nam, Polakom, ciagle brakuje. Wszystko bierzemy do siebie, na serio zamiast byc na luzie.

    Odpowiedz
  95. Marc

    Bo często chyba się walczy właśnie z ideami, a one kierują życiami „mas”. Takie „pomarańczowe” rewolucje właśnie z dziecięcym podejściem mi się kojarzy. Jak byłem mały to za płotem przedszkola stał duży fiat. Byłem przekonany, że jak już jakoś wyjdę za płot to jakoś tam przerobię tego fiata na statek kosmiczny. Namawiałem kolegę, żeby to ze mną zrobił. Obawiam się, że wielu z tych młodych „pomarańczowych” myśli podobnie, zróbmy fajnie, miło, cool, ale jak zrobić i co to się już pewnie mało kto zastanawia. Samej ekonomii jest tyle szkół, co specjalistów.

    Odpowiedz
  96. Conchita Palmo

    Jak byłam młodsza to podobały mi się akcje w stylu Pomarańczowej Alternatywy… To jest fajna sprawa… 🙂 Mam pociąg do abstrakcyjnego absurdu, który wywala ludzi ze schematów, sztywności – cieszy mnie to jak dziecko 🙂 .

    To byłaby fajna rewolucja, na wesoło, a nie jakieś smutne czarne marsze czy krwawe zamachy. Ludzie to jak chcą coś zmienić to od razu kojarzy im się to z presją i koniecznością wymuszenia tego siłowo… Tak jakby po drugiej stronie nie byli żywi ludzie, tylko idee przeciwników, których należy siłowo wykosić…

    Odpowiedz
  97. Marc

    Monika, dziękuję. Poniżej link z opisem (znasz angielski?). Może inni też skorzystają.

    Question 2, ćwiczenie „Carrying the Moon”, w instrukcji jest jeszcze „Bear Walk” może można pominąć, a potem jest dalej, co po samym ćwiczeniu.

    To bardzo ogólne ćwiczenie, na wszelkie blokady energii w ciele, pomoże więc i komuś z depresją i chorą wątrobą. Pod warunkiem regularnego, codziennego ćwiczenia. Mnie pomogło na kręgosłup.

    https://shaolin.org/answers/ans05a/apr05-3.html

    Film, jak to wygląda:
    http://shaolin.org/video-clips-14/indonesia2017/carrying-moon.html

    Pan na filmie jest dosyć rozciągnięty, ale nie trzeba dotykać palców, generalnie być luz i relaks to podstawa.

    Powinno się czuć fajnie, przyjemnie po ćwiczeniu, w razie czego można napisać na forum:
    https://www.wongkiewkit.com/forum/ albo nawet do mistrza Wonga (Shaolin.org).

    Najlepiej jest nauczyć się bezpośrednio od mistrza albo instruktora, ale ćwiczenie wg. instrukcji też coś daje. Mnie już takie pomogło.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  98. Conchita Palmo

    Marc: A widzisz, byli też Ghandi i Martin Luther King… Nie wiem, coś tak się ukierunkował na krwawe zamachy… Czasy się zmieniły, to my tworzymy rzeczywistość, nie musimy kopiować wzorów historycznych. Jak sobie przemyśleć co można zrobić i jak, to coś zawsze można. Jest społeczeństwo obywatelskie, więc można np. założyć partię 🙂 (jak ktoś lubi, bo mnie to odrzuca)… Można założyć organizację, fundację, można inicjować zmiany na różne sposoby… Można być dziennikarzem jak Kolonko, który głosi swoje poglądy…

    Odpowiedz
  99. Gandalf

    Comchita, oczywiscie, ze chce to zrobic z glowa, bo moim celem nie jest krzywdzenie (nawet bierne, posrednie) innych tylko pokazanie, ze mozna cos zmienic. Ale to wymaga troche determinacji i umiejetnosci jednoczenia sie, wspolpracy z czym my, Polacy, mamy mysle spory problem. Ja od dawien dawna jestem mocno zapatrzony w panstwa Europy Zachodniej pod wzgledem umiejetnosci wspolpracy spolecznej. Nie jest tam idealnie (a ostatnio nawet powiedzialbym, ze wrecz zle) ale oni maja jedna wspolna ceche, ktora powoduje, ze zyje im sie bardziej komforotowo: szacunek do tego, co jest wypracowane a tym samym swiadomosc (jakaby nie byla), ze bez wspolpracy mozna to szybko stracic. I niestety tym samym nie mam zbytniego powazania w stosunku do naszej nacji, bo my po prostu nie chcemy zmian ani nie szanujemy wspolnego dobra. Mentalnosc szlachecka rodem z XVII w. jest ciagle obecna. A wiem cos o tym, bo przez lata dzialalem w organizacjach eko, organizacjach anarchistycznych i widze, jak ludzie kompletnie olewaja czyjes starania chociaz jednoczesnie ciagle mowia jak to jest zle. Wsrod srodowisk duchowych jest to samo, sprzeczne poglady i checi. Jak chcesz, mozemy porozmawiac rzeczowo o tym prywatnie, tutaj nie sadze, aby bylo na to miejsce ale ciesze sie, ze dyskusja rozgorzala, znaczy ze jednak cos sie rusza wsrod nas.

    Marc, rewolucja to ja rozumiem jako pokojwy ruch przeciw temu, co nas uciska choc czasami trzeba wstrasnac kims, aby sie obudzil (ale nie za pomoca przemocy). To slowo zostalo mocno wypaczone, podobnie jak anarchia.

    Wlasnie o te intencje mi sie rozchodzi. U nas ludzie nie maja intencji do zmian, i to mnie dziwi skoro zyjemy w swiecie, gdzie tak naprawde sporo rzeczy daje rade zrobic. Niestety ale blizej nam do mentalnosci Rosjan i ogolnie Wschodu gdzie ludzie nauczeni sa siedziec cicho i sie nie wychylac niz do mentalnosci spoleczenstw zachodnich, gdzie ludzie otwarcie wyrazaja swoj sprzeciw. I chyba dostrzegam, ze wierzac albo majac nadzieje przez wiele lat na to, ze Polska dolaczy do spoleczenstw zachodnich byla prozna. Polska nie chce byc czescia Zachodu i tamtejszej mentalnosci.

    Odpowiedz
  100. Marc

    Jeszcze o rewolucjach. W Rosji kiedyś ludzie byli „nikim” dla Cara, potem dla Stalina i jego następców, w Chinach dla cesarza, potem dla Partii Ludowej, w Polsce najpierw po ludziach jeździła komuna, dzisiaj janusze biznesu i zagraniczne korpo. Jak ludzie mają intencję, żeby być traktowani tak a nie inaczej, to się tylko zmienią nazwy i może forma. Coraz bardziej się przekonuję, że zmiana zachodzi na poziomie osobistym, wtedy można dać przykład i coś też przy okazji zmienić wokół siebie.

    Odpowiedz
  101. Monika

    Marc,
    bardzo dziękuję za to, co tutaj napisałeś. Twoje podejście daje nadzieję i motywuje do pracy nad sobą, przynajmniej mnie zmotywowało:)
    Podziel się proszę, opisem ćwiczenia na brak energii, o którym wspomniałeś.Chętnie wypróbuję.

    Odpowiedz
  102. Conchita Palmo

    Gandalf, jako osoba aktualnie mocniej uziemiona mówię tak. Chcesz coś zrobić to zrób to z głową a nie jak romantyczny Polak (Winkelried narodów) nadziewający się na włócznie z gromkimi hasłami  . Teraz czasy są inne i działa się strategicznie, ty jako facet powinieneś mieć lepsze myślenie strategiczne ode mnie.
    Nie wiem, co do końca być chciał osiągnąć, ale wiem, że jak będziesz nienawidził ludzi w ogóle to nic z tego, potrzebujesz sprzymierzeńców. Zostanie bezdomnym to żaden sensowny protest i rewolucja… Chcesz swoje idee pokazać światu to zbierz kilku zapaleńców, idź z transparentami pod Sejm (nie wiem, czy nie jest wymagana zgoda na manifestację) i może telewizja Was pokaże, jak zrobicie przy tym show. Ludzie się zainteresują. Chcesz rozpocząć rewolucję, załóż stronę, profil na FB czy w innych mediach społecznościowych, poszukaj innych, którzy myślą podobnie i czekają na hasło do działania… Na pewno są inne jeszcze sposoby, ale musiałbyś tak czy inaczej wyjść z tym do ludzi…
    Aby to zrobić potrzebujesz wiedzieć, czego tak naprawdę chcesz, co mogłoby się zmienić, co chcesz dać od siebie światu… Czyli dobrze to sobie przemyśleć. Mam wrażenie (może niesłuszne) że u ciebie to są na obecnym etapie emocjonalne zrywy buntu, jeszcze nie podbudowane dobrze ideowo…

    Odpowiedz
  103. Gandalf

    Ja rowniez zycze powodzenia, tym bardziej, ze przewaznie tak jest, ze kiedy ktos nie robi nic, aby poprawic sobie komfort zycia, najczesciej inni robia to za niego, tylko wtedy okazuje sie, ze jest to na niekorzysc osoby biernie czekajacej na takie zmiany.

    Nie wiem, na co umarli Twoi znajomi, przykro mi to slyszec ale podejrzewam, ze zlapali dola i strzelili samoboja po tym, jak postrzegli, ze zmarnowali cale swoje zycie na nic nierobieniu i wpedzili sie w maksymalnego dola. No chyba, ze stali sie bezdomnymi z powodu niecheci do zycia w systemie ale z tego tez mozna wyjsc, sa organizacje pozarzadowe, radykalne, wszedzie jest rozwiazanie ale trzeba czasami miec jaja zaryzykowac.

    Chyba tyle ode mnie w tym temacie.

    Odpowiedz
  104. Marc

    Andrzej: Wspomniałeś o przebaczaniu. Wczoraj trafiłem na krótki filmik na ten temat – podejście od strony teorii determinizmu. Ciekaw jestem opinii. Sam się zastanawiam, co o tym myśleć.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc
      Dzięki za ciekawe słowa i linki.

      Tak się domyślam głębszych, starszych gdzieś obciążeń, ale – praca na dzisiaj tez jest ważna.

      Gandalf
      Trzymam kciuki za transformację rzeczywistości.
      Co prawda w tym roku pochowałem dwóch znajomych, którzy właśnie przeciwstawiali się systemowi i jakoś starzy nie byli, ale cóż..

      Odpowiedz
  105. Gandalf

    Mamy po prostu inne poglady. Ja chce walczyc, sprzeciwiac sie, organizowac opor. Jest wiele przykladow, gdzie determinacja ludzka plus wiara dokonaly cudow. Inaczej wszystko bedzie po staremu.

    Odpowiedz
  106. Marc

    Ale to jest strona m.in. o rozwoju, o tym co można zrobić ze swoim życiem w zakresie zmiany swojego nastawienia. Nie wiem, co rozumiesz przez rozwiązania pragmatyczne, jak masz jakieś pozytywne, na których skorzystasz ty i inni to chwała ci za to. Ale chyba nie to masz na myśli. Czy ja bym chciał? Mnie to rybka szczerze mówiąc, przecież to twoje życie.

    Odpowiedz
  107. Gandalf

    No jasne, zawsze musi się znaleźć jakies wytłumaczenie. Najlepiej, kiedy posiada też w sobie poczucie winy. Jeśli Tobie to pasuje, ok. Bo ja sie winny nie czuje. I jawnie to krytykuję. I owszem, ze narzekam. Czy chcialbys, abym przeszedl do rozwiazan pragmatycznych? Ale te chyba znowu nie spodobaly Ci sie, bo jawnie uderzalybyw Twoj system wartosci. Jest sporo takich, ktorzy tak robia. Najlepszym przykladem jest wojna w Syrii, gdzie kilka grup ludzi o skrajnie przeciwstawnych pogladach zamiast narzekac wzielo ,,sprawy w swoje rece” i zniszczylo niemal caly kraj, aby sobie nawzajem cos udowodnic. To jednak ja wybieram narzekanie, ktore moze i nie jest przyjemne ale pokazuje co i jak sie ma w rzeczywistosci,. Jesli ktos lub cos wplywa na mnie negatywnie, to mam prawo to skrytykowac, a ze w moim przypadku przytlaczajaca wiekszosc wplywa na mnie zle, to i moja krytyka jest dosc czesta.

    Odpowiedz
  108. Marc

    Gandalf, nie chciałem cię oczywiście urazić, oczywiście ludzie też narzekają, ja też często to robię, ale zauważyłem też, że jak mam jakieś nastawienie to przypisuję je innym. Naprawdę warto się sobie przyjrzeć.

    Odpowiedz
  109. Marc

    Można narzekać na system, ale pytanie czy my jesteśmy tacy super, tacy święci, którzy nie wiadomo dlaczego w tym systemie się znaleźli. Myślę, że odpowiedź od razu przychodzi. Jak ktoś ma trochę świadomości swoich przekonań to zobaczy, że tak święty lepszy od systemu to wcale nie jest. I według nauk duchowych nie może być bo gdyby był to by żył pewnie gdzieś indziej.

    Andrzej, mogę przytoczyć historię „znajomego”, człowiek z tej szkoły chi kung, gdzie ćwiczę, był hospitalizowany z powodu depresji, był blisko samobójstwa, na początku zmuszał się, walczył ze sobą żeby te 15 minut dziennie ćwiczyć, potem było coraz łatwiej, dzisiaj żyje jak to się mówi pełnią życia a ćwiczenia robi łatwo jak mycie zębów (został instruktorem, uzdrowicielem).

    Nie chcę się wymądrzać, bo nie uważam się za żadnego eksperta, ale ja to rozumiem tak, że jeśli jest np. niechęć do samej pracy to jest takie błędne koło, ale chyba nic nie jest idealne i takie koło też ma swoje pęknięcia. Sprawa może być proste, choć przez zniechęcenie niekoniecznie łatwa. Prosta, bo można na tę sprawę chyba ułożyć afirmacje, takie jak ta, o której pisałem „jestem uczciwy i w porządku wobec siebie i swojego rozwoju”, mój rozwój przebiega harmonijnie i zachodzi w najkorzystniejszy sposób. Pracuje nad sobą tyle ile jest najlepiej abym pracował. Zawsze mam wystarczająco chęci, sił i energii, aby pracować nad swoim rozwojem.
    Co do akceptacji świata – np. prosto – akceptuję świat który mnie otacza ze wszystkim co w nim jest. Widzę działanie Boga we wszystkim co mnie otacza. Dobrze się czuję w swoim otoczeniu.
    Na braki energii oczywiście polecam chi kung, mogę podesłać opis jednego dobrego ćwiczenia.
    „Pracuję” też nad wibracjami. Od długiego czasu ten temat do mnie przychodził. Zacząłem stosować modlitwy dziękowania za uzdrawianie moich wibracji. W sumie nie wiem czy to od tego, bo cały czas pracuję nad bezpieczeństwem, niewinnością i samooceną, ale ta sprawa wibracji naprawdę daje super efekty.

    Gandalf, nie wiem czy to „dotarło?” do mnie napisałeś, ale jeśli tak, to zabierz to sobie z powrotem. Ja nie chcę, żeby do mnie docierało to co piszesz, bo moim zdaniem to efekt jakiegoś konkretnego zakłamania. Narzekasz tutaj nieustannie, że wszystko źle i nic się nie da, a teraz narzekasz, że to niby 99 proc. ludzi narzeka. Nie, nie 99 ludzi, ale ty.

    Odpowiedz
  110. awentais

    Jak przeczytałam, że pokładacie w Ayahuasce jakiekolwiek nadzieje, to aż wstałam z łóżka i od razu odpaliłam kompa. Serio, Ayahuasca? Toć to syf jakich mało.

    Polecam Wam książkę Roberta Noble „OOBE. Ścieżka Serca”. Autor opisuje w niej swoje doświadczenia z Ayahuascą (dwukrotnie uczestniczył wraz ze znajomymi w ceremonii w Czechach). Zawarł w tej książce rozdział „Pułapka roślin mocy”, w którym wyjaśnia, jak bardzo Ayahuasca manipuluje ludźmi, jak kradnie energię i jak bardzo może zaszkodzić osobom, które nie są do niej dobrze przygotowane duchowo.

    Możecie też przeczytać relacje innych osób z przebiegu ceremonii – jak się z nimi zapoznałam, to wszystkie włosy na ciele mi stanęły dęba. Aż trudno uwierzyć, że są ludzie, którzy się temu dobrowolnie poddają. Ta ceremonia to jakiś horror.

    „Czy rośliny mocy są tak wspaniałomyślne, że uczą i zabierają do swojego świata, ponieważ tak nas kochają? Owszem, kochają, kochają naszą energię, z której korzystają. Dokładnie tak samo, jak robią to istoty nieorganiczne. To potężna kolektywna świadomość, wijąca swoją pajęczą sieć, w którą wpadasz niczym mucha. Co więcej, podoba ci się to, bo przecież czujesz miłość i dostęp do ogromnej wiedzy.” (fragment książki, str. 304).

    Odpowiedz
  111. Gandalf

    Marc – dokladnie tak jest. Nie ma sensu zmieniac tego nastawienia, poniewaz bedzie to tozsame z przyznaniem racji do tego,m jak tu jest i do akceptacji tego stanu. A wlasnie o to chodzi tym, ktorzy maja tutaj wladze: aby ich uznac i pogodzic sie z tym, jak tuuaj jest. To dlatego nie ma zadnych wiekszych zmian spolecznych, bo 99,9 procent ludzi wierzy w to, ze nic sie tutaj nie zmieni, bo tak jest i koniec.

    Dotarlo w koncu? Naprawde dziwie sie, ze w srodowiskach duchowych jest taka stagnacja i wiara w to, ze dopiero gdzies poza cialem, poza ziemskoscia moze byc lepiej. Ale nic dziwnego, skoro przez tysiace lat powtarza sie wszystkim od urodzenia to samo: ze na Ziemi dobrze byc nie moze.

    Kamiler – z psychodelikami zaznajomiony jestem od 20 lat, mam an swoim koncie doswiadczenia z kilkoma roznymi substancjami, w tym ze skladnikiem ayahuasci – DMT. I powiem jedno: to wlasnie po czesci te substancje spowodowaly, ze stalem sie tak krytyczny wobec rzeczywstosci. Pokazaly mi na dloni, jak to jest wszystko poukladane. Dzieki nim zobaczylem siatke zaleznosci, to, co nazywamy Matrixem. Podejrzewam, ze dlatego sa one tak dyskretytowane przez spoleczenstwo, a przede wszystkim przez rzadzacych, bo one otwieraja wewnetrzne widzenie, cos, co pozwala ci dojrzec ukryte rzeczy. A na rytual Ayahuasci tez sie chetnie wybiore ale musze wewnatrz byc absolutnie pewien, ze to juz ten czas. I jesli poczuje taka potrzebe, zrobie to. Problem z tym jest tez taki, ze bardzo duza czesc osob organizujacych takie ceremonie to nie sa prawdziwi curandero tylko osoby, ktore mniej lub wiecej cos tam zakumaly w temacie ale to wedlug mnie za malo, aby moc prawidlowo przeprowadzic taki rytual (z meskalina jest podobnie). Najlepszym rozwiazaniem jest ceremonia u kogos z Ameryki Pld, najlepiej jest tam pojechac, wtedy efekty sa najbardziej trwale i skuteczne.

    Odpowiedz
  112. Kamiler

    Już prawie spałem ale jeszcze mi do głowy wpadło to co napisałeś Gandalf:

    Mam swoja teorię, dlaczego tak jest ale dla ludzi zajmujących się duchowością jest ona nie do przyjęcia bo otwarcie kłóci się to z koncepcją poddania się ,,siłom wyższym”.

    Wydaje mi się że buntujesz się w sumie tylko po to żeby się buntować, nie ma w tym większego celu, życie to kompromis. Nikt chyba nie mówi żeby poddać się „siłom wyższym”, ba raczej mówi się tu o uwolnieniu od nich, a Tobie pewnie chodzi o podanie woli Boskiej jak to niektórzy powtarzają, ja to rozumiem tak że trzeba się po prostu wewnętrznie pogodzić z losem, a zmieniać go zewnętrznie. Z tego co piszesz wygląda na to że, ani się z nim nie pogodziłeś, ani nie starasz się go zmienić zewnętrznie. Jeśli się mylę popraw mnie.

    Odpowiedz
  113. Kamiler

    Hmm, Gandalf, jedyne co mi przychodzi do głowy na Twój przypadek to Ayahuasca. Sam nie byłem i na razie nie planuję ale ciągle mi to gdzieś z tyłu głowy siedzi. Zaledwie wczoraj rozmawiałem z osobą która była na takiej ceremonii i bardzo polecała, twierdzi że doświadczenie było bardzo transformujące, chociaż mam mieszane uczucia po tym co Andrzej tu na blogu pisał.
    Ale kilka osób po takiej ceremonii spotkałem i wszyscy byli zadowoleni i twierdzili że otworzyły im się oczy. Także na mnie też takie sesje nie działają, za bardzo umysł się miesza we wszystko i sobie dopowiada, myślę że regularna praktyka medytacji mogłaby pomóc ale zawsze brak motywacji.

    Odpowiedz
  114. Marc

    – Więc nie ma intencji i motywacji do pracy nad sobą.. Bo jak inni oszukali i jak ten świat wygląda zupełnie inaczej niż powiedzieli, to dlaczego ja miałbym pracować, starać się..

    Czy nie o to chodzi, aby właśnie takie nastawienia zmieniać?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc i inni

      >Bo jak inni oszukali i jak ten świat wygląda zupełnie inaczej niż powiedzieli, to dlaczego ja miałbym pracować, starać się..
      >Czy nie o to chodzi, aby właśnie takie nastawienia zmieniać?

      No właśnie, to mam pytanie do was. Proszę podpowiedzcie jakieś afirmacje na pracę z tym – jeśli macie pomysł, może macie jakiś link na temat?

      Chodzi o coś, co by Duszy dało impuls do zmiany.
      Nie sądzę, żeby to było wybaczenie, bo takie afirmacje to robiłem ileś razy, radykalne, nie radykalne wybaczanie i.. Dusza to samo. Moja po prostu ma w nosie takie dziecinne sposoby. „Jak się na niego gniewasz, to go pogłaszcz po główce, to ci przejdzie”..
      Taka prostota to raczej nie przejdzie. Bo przez lata nie przeszło. A raczej się pogłębiało, zatarła się Dusza w zgorzknieniu.

      Domyślam się, że to poczucie oszukania może być refleksem, odpowiedzią na poprzednią domyślną, ukrytą postawę.
      Może jakieś postawy ratunkowe, bodhisattwy, czy czego – ratuję innych a nie zajmuję się sobą. A inni mną się nie zajmą, tylko w mojej Duszy narasta gorycz.

      Popatrzę jeszcze..

      Byłem na fb na stronie o afirmacjach.
      Patrzę tam, a tam znajoma z dawnych lat z CUDu. Dobrze pamiętam jak szydziła z moich artykułów o krokodylach.
      Super było szydzenie, na mocnych energiach. Oczywiście sama go miała, więc jak tu się do tego przyznać..

      Patrzę na jej zdjęcie dzisiejsze i mówię: o, coś się zmieniło, więc waham. Kr. duży buddialny – więc wypas. Ale coś jeszcze.. małe opiekuństwo buddialne, czyli częściowa inkarnacja Opiekuna krokodyli.

      Oczywiście w pięknej atmosferze, takiej cudownej, polubiony mistrz duchowy z dominatorem przyczynowym też jest.. (do którego jeżdżą ludzie i wysławiają lotosowe stopy guru..)
      Ów guru pięknie się uśmiecha na swojej twarzy jak księżyc w pełni, mówi o tym, żeby przekonać się w swoim wnętrzu, że mamy niewyczerpane zasoby miłości. Ma ogromną podstawę (już ma sporo pieniążków i zabezpieczenia materialnego), natomiast wyższe czakry już takie nie są mocne. Już cz. seksu i bliskości jest niemalże mała-średnia, co oznacza, że realna bliskość z tą istotą (czy z tymi istotami) no może stać pod znakiem zapytania. Zwłaszcza jeśli się pójdzie za impulsem wynikającym z odczucia – jaki to kochający men! Bo przecież uśmiecha się od ucha do ucha, pewnie będzie się bratać z ludźmi. A tu.. chyba jednak nie.
      Patrzę na obecność symbiontów – jak to u guru – duży, ogromny symbiont atmaniczny. Też pan awansował, bo miał dawno temu dużego przyczynowego, więc teraz jest „lepiej”. już własną religię jest w stanie założyć i prowadzić. co zresztą chyba robi. Kto przychodzi do niego i jego nauk, może się nadziać na oszustwa tak pięknie opakowane, że się nie spodzieje. Piękno i miłość.. a w kolejnych wcieleniach trzeźwienie z bycia oszukanym. (i tu może kolejny mój wątek – może kiedyś naiwnie uwierzyłem jakiemuś guru)

      Trzeba by powiedzieć chyba: razem z tym ogromnym potencjałem energetycznym i szerokim uśmiechem.. ja go nie potrzebuję.

      Dla nas ludzi, na zwykłym poziomie wibracyjnym to „czyste i wzniosłe” istotnie robi różnicę – bo jest wzniosłe.
      Jednak jak się wznieść wibracyjnie, to owo „czyste” zamienia się w nieczyste i zupełnie inaczej jest postrzegane. Więc łatwo jest się tu pomylić, pomyśleć – o, spotkałem prawdziwego mistrza, takiego słodkiego i czystego!!

      Ja chyba nie spytam tej pani o afirmacje, jednak nie. Spytam własne WJ.

      Natomiast u mnie to całe przewalanie tematów z symbiontami może okazać się jakoś kluczowe w tych afirmacjach „antyoszukańczych”..
      Kr. jest istotą oszukującą, bo jest po stronie ciemnej i zstępującej, więc oszukuje.
      Ja natomiast nie obejmuję całości obrazu i wyobrażam sobie, że kr. coś tu bruździ, podczas gdy on jest po prostu sobą.
      Może chodzi o to, że mam duże przylgnięcie do poprawności, do sprawiedliwości, do zasad.
      Jak ktoś/coś je łamie, to rozumiem to tak, że kogoś krzywdzi i powoduje cierpienie.

      Sam Gandalfowi pisałem:
      „Tyle tylko, że chyba tęsknisz za tym, aby się spełniły obietnice, że na tym świecie będzie porządny, sprawiedliwy, nieoszukańczy system. A tak niestety nie jest. ”

      ale te słowa się i mnie równie dobrze tyczą..

      Odpowiedz
  115. Marc

    Nie jesteś pierwszą osobą, która pluje na ludzi, którzy próbują jej pomóc, nawet jak nieustannie za przeproszeniem biadoli i mieli w kółko to samo.

    Odpowiedz
  116. Gandalf

    Mnie nie interesuja afirmacje, modlitwy i podporzadkowywanie sie! Mam dosc zycia podlug czyis zasad. I tyle. Chcecie sie sami dalej oklamywac, Wasza sprawa. Ja nie zamierzam sie podporzadkowac.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Gandalf
      Dzięki za podzielenie się swoimi uwagami!
      Myślę, że to się przyda też innym.

      Tyle tylko, że chyba tęsknisz za tym, aby się spełniły obietnice, że na tym świecie będzie porządny, sprawiedliwy, nieoszukańczy system. A tak niestety nie jest.

      To, co piszesz daje kolejne argumenty, że jednak nie jest tu tak milutko na tym świecie i system jest opresyjny..
      Że bardzo trudno się (jeśli w ogóle) odnaleźć ludziom, którzy nie chcą się dawać wkręcać w niechciane, podejrzane, opresyjne sprawy.

      Nie wiem, czy gdzie indziej jest inaczej, ale tu (jak na mój wgląd) to aby dobrze funkcjonować społecznie, ekonomicznie, zawodowo to trzeba się sprzymierzać z tymi siłami, które to społeczeństwo i system zawodowy powołały do działania. A te siły, zwłaszcza na poziomie wysokich szczebli organizacji przesiąknięte są krokodylizmem.
      Ja w moich pracach musiałem się mocno zginać przed osobami, które miały symbionty i wyższe stanowiska. Bo nie byłem w stanie sam, jako człowiek nieobciążony się przeciwstawić tym ich obciążeniom. Musiałbym sam mieć symbionta, aby móc rozmawiać z nimi jak „równy z równym”. I nie ważne były kwestie merytoryczne, nie ważne były argumenty. Ba, osoby z symb. miały o wiele cześciej „lepsze” argumenty od moich, ponieważ ich wspomaganie generowało im takie rozwiązania, o których ja, jako zwykły człowiek nie pomyślałem.
      Były to argumenty i rozwiązania bardziej efektywne, acz.. O WIELE mniej ludzkie, o wiele mniej uwzględniające człowieka, a dające więcej sztywności, więcej zaciągające można powiedzieć ludziom pętlę na szyję.
      Z czasem, rok po roku, stawało się gorzej i gorzej – nie lepiej, ani nie przyjemniej. Zachłanność, próby kodyfikowania czego się da, nierozumienie ludzi. Po co my pracujemy? Czy nie dla siebie, nie dla takich jakimi jesteśmy – czyli ludzcy, czujący, uczuciowi, odczuwający?
      Wg. moich szefów najpewniej nie.
      Chciałem być sobą, chciałem wdrażać w życie moje pragnienia, zgodnie z wnętrzem, zgodnie z uczuciami, takie ludzkie, serdeczne. Natomiast nie było to do pogodzenia z tym systemem zawodowym, który jaśnie nam panuje.

      WIele razy słyszałem o tym, że jak mi się nie podoba, to mogę sobie sam założyć biznes. Jednak wiem po sobie, że nie mam takich umiejętności organizacyjnych, a poza tym osobiście nie mam tyle energii, aby tak działać. Mogę kogoś wspierać, pomagać. Natomiast takie liberalistyczne bajdy to łatwo są wypowiadane przez osoby o silnej osobistej energetyce, które nie liczą się z innymi ludźmi. Nie chcą się liczyć, bo im tak wygodnie. A nikt w szkołach nie naucza o tym, że nie wszyscy wszystko mogą. Chociaż są takie badania nawet w zwykłej akademickiej psychologii. Jest wiele badań, które nie są brane pod uwagę. Ważne „jak działa rynek”. A rynek jest pod przemożnym wpływem „rekinów biznesu”. Tu słowo „rekin” bardzo jasno wskazuje na silne obciążenia jakie mają ludzie mające tak mocne wpływy. Ustawienie rynku na ich zasadach jest jawnie poddaniem ludzi pod ciemne siły.

      Obiecywanie komuś „świetnej prosperity” w tym świecie bez powiedzenia, że potrzeba będzie się sprzymierzyć z ciemnymi jest oszukiwaniem ludzi.

      Wiele, wiele różnych trenerów nawet i duchowych, nawet takich z obszaru dobrostanu ciała fizycznego (nie mówię już o lekarzach..) ma współpracę z ciemnymi siłami. Wiele nauczycieli różnych ścieżek duchowych ma małe krokodyle, albo chociaż spore ciemne wzorce – wywierania presji, linkowania do ciemnych bezwzględnych obszarów.

      Nawet widziałem takich, którzy nauczają i piszą książki o dobrostanie, o prosperity, o uśmiechaniu się do życia.. jak im się ezoterycznie przyjrzeć, to mają symbionta, albo kilka małych. I jak tu się do tych nauk, do tych pięknych książek ze słoneczkami, chmurkami i aniołkami odnosić, jak są pisane przez ludzi mających wsparcie od ciemnej strony. A przez to nie mających realnych ludzkich doświadczeń, tylko „ponadludzkie”, sponsorowane przez ciemnych?

      Ja ile mogłem to tyle z tych książek próbowałem brać. Ale całość jest nieprzstająca do życia, ponieważ jednak jest idealistyczna, zakłada że jest inaczej, niż jest. Może nie nazwać tego oszustwem, ale na pewno można nazwać nie całą prawdą, oszukaństwem.

      Ale o tym nikt nie mówi, a sami oni tego nie chcą widzieć, bo im by to nie przypadło do gustu. Źle by wpłynęło na ich wizerunek zawodowy – o, ktoś taki duchowy, a tak poobciążany i jeszcze z tego korzysta w swojej pracy!

      Więc – taki pacik mamy..

      Czy w takim razie te normalne sposoby rozwoju i oczyszczania działają?
      Dla Duszy działają. Na pewno, bo wielokrotnie robiłem sesje i mi robiono, i korzystałem z dobrodziejstw pracy nad sobą. Jednakże efekty tego zawsze widziałem jako ograniczone, z powodu tego, że świat w jakim żyje nie jest tym, jak jest opisywany.

      Można by próbować, jak Marc poddaje, pracować nad przekonaniami Duszy, próbować zrobić aby ona „nie widziała” tych kłopotów, które występują w świecie.
      Ale.. ja nie wiem, czy to zadziała, zwłaszcza dla osób, które są świadome różnych podtekstów duchowych, o których tu mówię. No nie wiem czy tak się da.

      Oczywiście ja sam jestem poobciążany, i spora część tego, co piszę (tych niemożności) wynika właśnie z moich obciążeń. Jednak jak by nie mówić – duchowe realia tutejszego świata też nie są aż tak milutkie jak się je przedstawia.

      Moja Dusza chyba ma podobną postawę do twojej – tyle jej naobiecywali „dobroci” i „miłości” w życiu i ciągle czeka aż to się jej będzie spełniać.
      A się nie spełnia i co raz odkrywa kolejne oszukaństwa.
      Więc nie ma intencji i motywacji do pracy nad sobą.. Bo jak inni oszukali i jak ten świat wygląda zupełnie inaczej niż powiedzieli, to dlaczego ja miałbym pracować, starać się..

      Piłeczka nie jest po mojej stronie, a po ich stronie – miał być taki porządny, „ludzki”, „przyjazny” świat a tu.. jakieś krokodylizmy, ciemne siły co i raz.

      „To co to za demonizm, w czym ja żyję” – ja myślę, że wiele, wiele osób, które ma depresję to jej podstawą jest właśnie takie przekonanie Duszy, takie jej rozczarowanie.
      A jak się nie chce żyć Duszy, to nie da Osobowości sił do życia. I klinicznie jest to rozpoznanie typu „depresja”.

      Odpowiedz
  117. Marc

    Calo mówi, że sesje nie zastępują samodzielnej pracy. Pamiętam jeden z twoich postów, w którym pisałeś, że nie chcesz sam codziennie pracować przez długi czas. No nawet Budda latami musiał medytować, chrześcijańscy księża mówią, że człowiek musi się otworzyć na Boga, żeby skorzystać z jego pomocy (takie jakby spotkanie w pół drogi). Mogę ci polecić afirmację, która jak sądzę mi pomogła. Pisałem sobie dosyć dawno, że „jestem uczciwy i w porządku wobec siebie i swojego rozwoju”, gdzieś to znalazłem, można dodać różne inne, rozwijam się w najlepszym tempie, w najlepszy sposób itp. Ale wiesz, to trzeba popracować jednak trochę, Leszek żądło mówi, że 21 dni się pisze, po 5 razy w formie, ja, ty, on. Ja tak robię i bym powiedział, że się sprawdza. No ale oczywiście to twój wybór.

    Odpowiedz
  118. Gandalf

    A najbardziej mnie rozwaliło, jak po powtórnym sprawdzeniu (bo napisałem, że czuję się ciągle źle po sesji) powiedziano mi, że tutaj jest jak jest i że muszę to zaakceptować i że ponoć jakaś część subtelna mnie się zgodziła.

    Niezłe, może dla przeciętnego człowieka bez większych ambicji to i dobre wytłumaczenie ale na pewno nie dla mnie bo ja całym sobą czuję, że nie potrafię i nie chcę zaakceptować i dostosować się do tego, co jest tutaj.

    Powiem wprost: albo Calo stracił zdolności albo ja potrzebuję naprawdę kogoś, kto nie tylko nie będzie mi wciskał tego, że mam się dostosować tylko jeszcze będzie umiał powiedzieć mi, jak mam wykorzystać swój potencjał bo póki co to widzę siebie jako odludka mieszkającego w górach albo bezdomnego. Bo inne możliwości typu normalna praca czy dostosowanie się u mnie w grę nie wchodzą. Kapitalizm i ja to rzeczy, które się ze sobą wykluczają całkowicie.

    Odpowiedz
  119. Gandalf

    Napiszę i os esji i o mojej teorii.

    Tematem sesji były następujące punkty:

    1. Czuję się obco, jakbym był z innej epoki albo świata. Nie rozumiem mentalności ludzi. Dokucza mi duża samotność i wyobcowanie.
    2. Od wielu lat zmagam sie ze stanami depresyjnymi, apatią, brakiem celu, radości. Nie widzę tutaj miejsca dla siebie i mam momenty, że chciałbym tutaj nie żyć. Czarnowidzctwo.
    3. Nie potrafię wpasować się w społeczne konwenanse, przyjąc zasady. Reaguje totalną niechęcią i buntem, chęcią walki na wszelkie próby dostosowania się, respetkowania norm i zachowań przyjętych za oczywiste.
    4. Nie potrafię podjąć jakiejkolwiek normalnej pracy. Nie mam żadnego konkretnego zawodu. Jakakowiek praca rozumiana jako chodzenie w jedno miejsce i robienie tego samego przeraża mnie, dla mnie to jak więzienie, katorga.
    5. Idzie mi ciężko w zajęciach, które lubię i którymi chcę się zajmować, tak jakby stały jakieś niewidzialne przeszkody. Czasami czuje, że coś przykryło moją prawdziwą osobowość.
    6. Nie umiem dogadać się z ludźmi, wejśc w relacje uczuciowe. Jako gatunku ludzi czasami nienawidzę i nie potrafię pokochać (chodzi szczególnie o czasy współczesne, teraźniejsze).
    ——

    Wyszło, że moje ostatnie wcielenie to była 2 wojna światowa i że zginąłem młodo. W czasie momentu śmierci ponoć zostałem przechwycony przez Reptila i poddany kontroli mentalnej, stąd niechęć do ludzi, do społeczeństwa, do zasad itp. Ponoć przygotowywali mnie, abym dokonał jakiegoś zamachu terrorystycznego.

    I wiecie, co Wam powiem? Większych bzdur nie słyszałem. Owszem, mam ogromną niechęć do systemu, do społeczeństwa, do tego, co tutaj jest ale nie dlatego, że ktoś lub coś na mnie wpływa. Mam niechęć, bo jestem zbyt świadomy tego, co tutaj się dzieje. To paradoksalnie moja świadomość nie daje mi spokoju a nie jej brak.

    Moja teoria jest taka: być może i miałem wcielenie podczas 2WW, może i zginąłem tam jako żołnierz walczący przeciwko okupantowi niemieckiemu, ale mogę się założyć, że miałem jeszcze jedno wcielenie przed obecnym: USA i czasy hipisów. A wcześniej to sporo było wcieleń w głębokiej starożytności, magii, sztuki, wszystkiego, co dość mocno ,,duchowe”. Plus pochodzenie z poza linii ewolucyjnej, najprawdopodobniej ze świata o wiele wyżej zaawansowanym społeczeństwie, gdzie wojny i dewastacja natury nie istnieją i gdzie życie polega na harmonii i wspólnym działaniu.

    Bardzo jestem zdziwiony, że ekipa Calo w ogóle nie wychwyciła tego, co ja czuję. Może dlatego, że moja dusza bardzo nie chce czegoś pokazać ale ja bardziej celuję w teorię, że na takiego kogoś, jak ja, kosmitę, potrzebny jest ktoś bardzo konkretny, a nie ktoś, kto wykonuje takie zabiegi rutynowo, jak Calo i jego ekipa. Miałem doświadczenia z kilkoma osobami ,,widzącymi” i wszystkie zgodnie mówiły, że nie jestem istotą pochodzącą z Ziemi, że przybyłem tutaj z misją i że nie dla mnie zwykłe ludzkie życie typu praca, dom, kredyt.

    To by się zgadzało z tym, co ja czuję i co opisałem w punktach. Nie umiem po prostu tutaj się odnaleźć, dla mnie życie polegające na zarabianiu kasy, osiąganiu prestiżu jest nic niewarte. Ja wręcz odczuwam przymus robienia czegoś dla Ziemi, dla zachowania środowiska naturalnego, do wywołania społecznej rewolucji aby pozbyć się tego, co ogólnie nazywane jest Matrixem. Chcę obudzić ludzi.

    Odpowiedz
  120. Eva

    Cześć Gandalf a możesz napisać o tej swojej teorii , myślę ,że jest to dobre miejsce do dyskusji i nikt Cię nie zlinczuje za to 🙂

    Odpowiedz
  121. Gandalf

    A ja niestety nie jestem zadowolony z sesji. Praktycznie nie widzę żadnych zmian, uważam, że mój przypadek jest szczególny i nie poradzili sobie z nim. Mam swoja teorię, dlaczego tak jest ale dla ludzi zajmujących się duchowością jest ona nie do przyjęcia bo otwarcie kłóci się to z koncepcją poddania się ,,siłom wyższym”.

    Odpowiedz
  122. Eva

    A ja Andrzeju nadal czekam na e-maila od Henryka i z pewnością będę potrzebować pomocy w analizie tego co wyjdzie 🙂

    Odpowiedz
  123. kropla

    Swiat Ducha ‚Polecam sesje u Calo , uwazam ze duzo by Ci to dalo .To tak jak chirurg nie moze zrobic skomplikowanej operacji na sobie .Poczekam na Twoja decyzje . Mimo wszystko namawiam Cie . Jestem DDA ,AL-Anon, Studium Pomocy
    Psychologicznej (stara szkola sprzed wielu lat),2 stopien Reiki,NLP personal coach .parents coach i lata interesowania sie uzaleznieniami . Wszystko amatorsko co dawalo mi niezalezny wglad .Wszystko jest mocno skomplikowane i rownoczesnie bardzo proste a zaczyna sie od decyzji.

    Odpowiedz
  124. Eva

    Aktualnie czekam na analizę i oczyszczanie od Henryka , myślę o sesji u Calo … Ponieważ każdy kto jest związany ze mną emocjonalnie popada w poważne tarapaty :/

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Eva
      Ciekaw jestem co wyjdzie ci u Henryka
      Jakbyś miała dalsze pytania, możesz je tu zadać, albo na priv

      Odpowiedz
  125. Eva

    Buenas tardes everyone :))
    hmmm dałam czas na przesłuchanie, obaczenie i nic 🙂 dlatego myślę ,że powinnam zabrać głos jako pierwsza to może rozwinie się dyskusja 🙂
    Na początku myślałam ,że jest to EGO z którym muszą walczyć ludzie z głęboką depresją [mój syn walczył a właściwie to walczy nadal .. ale wygrywa 🙂 ] Zastanawiam się dlaczego tak pomyślałam i dochodzę do wniosku ,że być może dlatego ,że jest to coś ,co (w mojej ocenie) jest najgorsze co może spotkać człowieka (a ten byt jest jak dla mnie przerażający) Teraz czytam o ciałach bolesnych o krokodylach i mam zamęt w głowie… już nic nie wiem

    Odpowiedz
  126. Eva

    Witam Wszystkich bardzo serdecznie jestem tu nowa i pragnę się przywitać a przy okazji 🙂 co myślicie na temat tej regresji … konkretnie czym jest ten byt ?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Buenos Dias Eva! Buenos Dias de todos!

      Witamy!

      A film – potrzeba pewnie przesłuchać, aby obaczyć.

      Odpowiedz
  127. Rocker


    Tutaj ciekawa sesja mowiąca o połączeniu z Arturianami którzy są jakby po jasnej stronie, ale też ciągną ile wlezie z ludzi..

    Odpowiedz
  128. Rocker

    Tak sobie patrzę na te sesje i przypomina mi się pewna istota którą spotkałem.
    Przedstawiła mi się kiedyś jako ASGAR w sesjach ciągle pojawia się ASHTAR.
    Wydaje mi się że chodzi o ten sam byt tylko kwestia fonetyki tutaj ma rolę.
    Było to z 5 lat temu. Pamiętam że przedstawił mi się jak „pół bóg, wysoki opiekun duchowy” z ogromną mocą, oferował swoją pomoc w rozwoju..
    ahh Zastanawiające te sesje.
    Jak tak sobie myślę to masakra z tym. Wszędzie te obciążenia, nawet nie wiadomo, że ma się podpięcia.
    Człowiek chce żyć wolny, uniknąć systemów przekonań. Nie wpadać w zasłony umysłu, a tu cała zgraja do tego próbuje nas przechytrzyć..
    I jak tu niewidomy ma dojść do celu?
    Nawet oczyszczając się energetycznie próbując łączyć się z WJ/ Bogiem możemy zostać przechwyceni przez te chytre istoty..

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Rocker

      Istotnie, to, co pokazuje się w sesjach to jest świat niewidoczny, świat ukryty, duchowy, który może nawet przerazić (jeśli sie nie jest przygotowanym, jak to Leszek Żądło mówi: jeśli nie ma wystarczającego poczucia osobistego bezpieczeństwa – warto wiedzieć dlaczego jesteśmy bezpieczni.., potrzeba poczucia własnej wartości i poczucia niewiności. Bez tego Dusza może „polec” bo ją za te braki złapią i będą manipulować.)

      Istoty są istotnie (:-) ) chytre, przebiegłe, a co dla mnie ważne – oszukańcze!
      Ja bardzo gdzieś mam poczucie duże „sprawiedliwości”, „honoru”, a tutaj co rusz napotykam na tak ogromne szalbierstwo, że słowo „honor” w ogóle nie istnieje w języku takiej istoty.
      Tak jak i uczucia.
      Dlatego – można by powiedzieć – te istoty są zdolne do oszukaństwa i szalbierstwa, do manipulacji na dużą skalę.

      Tak jednak po zastanowieniu, to można powiedzieć, że nie ma co się dziwić – one właśnie są na łuku zstępującym od Źródła do materii, one się wydzieliły, i – co ciekawe – miały na to zgodę Źródła. Które (wg. podań ezoterycznych) chciało siebie poznać. A aby siebie poznać, to potrzeba się rozdzielić na poznawane i poznającego. Poznawana jest Boska Matka – Świat przejawiony, a poznającym jest podzielony Duch, zstępujący w obszary świata. No niestety, aby się wydzielić ze Źródła potrzeba mocnej energii wydzielenia – a ciemni właśnie ją mają. I raczą nią kogo popadnie, kto się nawinie i kto może w ogóle dać się oszukać.

      Tak czy inaczej jestem nadal w polu, nadal nie do końca rozumiem co się duchowo ze mną dzieje (po obejrzeniu tych filmów nabrałem przekonania, że moje duchowe cząstki są bardzo mocno manipulowane, czego zresztą domyślałem się..) Oczywiście ileś lat pracuję nad sobą, natomiast sprawa jest poważna. Można powiedzieć – docieramy do jakichś ostatecznych ustaleń dotyczących życia ludzkiego w ogólności, a duchowości ludzkiej w szczególności.

      To mi się generalnie bardzo podoba, ponieważ to naprawdę jest „coś”, co prawda warto by mieć z tego jakieś konkretne, życiowe efekty.. A mimo wielu prac nad sobą no niestety nie jest aż tak „do przodu” jak sobie to wyobrażałem. Nie załamuję się, i nie odpuszczam.

      Odpowiedz
  129. Kamil

    Ja się już nauczyłem te osoby jakoś tak wewnętrznie rozpoznawać, „czuję” od razu jeśli widzę kogoś kto jest „rozwojowcem” ale ma obciążenia, a to przez to że już trochę kasy wtopiłem w takich ludzi szukając pomocy…

    Mam dobrego znajomego który niestety idzie chyba w tym samym kierunku, tzn. jego celem jest zarabianie na rozwoju duchowym, czasami jeśli o tym rozmawiamy to mówię mu co o tym myślę, ale tak jakby miał klapki na oczach, na razie mu nie wychodzi bo pewnie „jeszcze” nie nabrał sobie wsparcia z ciemnej strony, może się w końcu opamięta 🙂

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Kamil
      Tak mi się kojarzy to co mówisz z uwagami mistrzów duchowych, którzy mówili od dawna, że nie należy się przywiązywać do siddhi. Jeśli pojawią się, to w porządku, ale nie należy się na nich skupiać.
      Pytanie, czy „zarabianie na rozwoju duchowym” nie jest po części właśnie przywiązaniem do specjalnych umiejętności, niedostępnych „zwykłym ludziom”?

      Postawa bez napięcia wobec siddhi wydaje się najbardziej słuszna. Pieniądze są istotne w życiu, ale trzeba chyba sobie odpowiedzieć co jest rdzeniem człowieka – pieniądze, czy Duch.. Bo jak pieniądze, to należy skupiać się na ich zarabianiu!

      Odpowiedz
  130. Marc

    Rzeczywiście, trochę niedokładnie napisałem. Miałem na myśli to, że pracowały nad bezpieczeństwem, niewinnością i samooceną. Jakoś tak zakładałem, że mowa jest o rodzimym „poletku”. Jak to rozpoznać, jak się nie jest specjalistą od wahadełek – przez odczucia?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc
      Jeśli ci zależy, możesz spytać Henryka, aby zrobił krótkie wahanie i powiedział ci jakie są wyniki.
      (link na prawym marginesie)

      Odpowiedz
  131. Marc

    Pracuję właśnie nad tymi podstawami. Tak tylko myślę sobie, że te osoby zaawansowane w rozwoju, o których piszesz, że zarabiają na ezoteryce i mają obciążenia, zakładam, że właśnie też nad tym pracowały a to obciążenia. Nie tylko chodzi o porównywanie, tylko czy się da. Albo, czy ich słuchać, prosić o pomoc… Hmm.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc

      Nad czym pracowały, bo nie zrozumiałem?
      Nad tym, żeby mieć obciążenia?
      Nie sądzę, ciemna strona sama ludzi podchodzi, także pracujących nad sobą i oferuje im „specjalność”, „specjalne moce”, czy chociażby obfite prosperity (często wyłącznie na poziomie ich Duszy, a Dusze jako nierefleksyjne to to biorą).
      Ludzie pracowali nad tym, aby „żyć godnie” w cywilizacji zachodniej, w której niestety droga przebywana razem z matrixem wiąże się z nabywaniem obciążeń.

      Zauważ, że ta nauka o obciążeniach nie jest znana na Dalekim Wschodzie zupełnie. Zupełnie nie interesują się psychoterapią.

      Ale nie znaczy to, że nie mają obciążeń. Bo mają,a niektórzy mają spore.

      Czy można ich słuchać, prosić o pomoc?
      Pewnie, można, tylko warto wiedzieć z kim się ma do czynienia i nie powierzać symbiontom albo demonom swojego życia. Bo można ucierpieć na takim naiwnym kroku.

      Odpowiedz
  132. Tomek

    Zmiany w kobiecie i mężczyźnie następują zawsze, czasami szybciej, czasami wolniej. To trzeba zaakceptować na początku. Nie można nikogo zmuszać do bycia w relacji, jeśli nie chce.
    Z drugiej strony aby powstała relacja, związek musi być zgoda OBU DUSZ i dodajmy do tego, że nie ma przypadków. Wybaczajmy i kochajmy.
    Tak więc relację trzeba tworzyć na nowych zasadach, na nowej świadomości, a nie brnąć w stare programy.
    Marzymy, budujemy po nowemu 🙂 inaczej frustracja gwarantowana.

    Odpowiedz
  133. Conchita Palmo

    Oj, Marc, takie gadanie. Jak kobieta się tak szybko zmienia to jak ja może zagwarantować mężczyźnie, że za rok będzie tą samą osobą… A i mężczyzna się zmienia. Związek to taki kwantowy jest, nigdy nie wiadomo co z tego będzie…

    Odpowiedz
  134. Conchita Palmo

    Luczis też o tym mówi. A to duży niefart dla kobiet. Bo co wtedy, jak nasz „przewodnik stada” zdezerteruje i zamiast pięknych duchowych kierunków kieruje łodzią na mielizny doczesności, ku ziemskości, gdzie idee rozmywają się w nicości…

    I co ma kobieta zrobić…
    A tu jak Poeta mówi:
    „A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
    wyhuśtała mnie chmur kołyska.”
    I co teraz, mam się nurzać w codzienności, bo niestety ale kierunek w związku nadaje mężczyzna?

    Odpowiedz
  135. Marc

    Andrzej: odnośnie kobiet o których piszesz. Łazariew kiedyś mówił, że (mogę coś w szczegółach niedokładnie powiedzieć), że mężczyzna nadaje kierunek w relacji z kobietą, energetycznie kobieta się dostosowuje, staje się jakby odzwierciedleniem nastawień mężczyzny. Moje doświadczenie to mocno potwierdza. Co o tym sądzisz? Masz doświadczenia w pracy z afirmacjami w temacie związków? Pewnie, masz, podzielisz się wnioskami?

    Odpowiedz
  136. Gandalf

    To jest właśnie ta współczesna demokracja, danie możliwości większości ludzi, danie wolności tłumom. Tylko, że tłum pragnie rzeczy przeciętnych a dziś prawo, możliwości wyboru są właśnie kreowane na potrzeby owego tłumu, na potrzeby człowieka przeciętnego. A ja chce czegoś więcej i stąd dla mnie tych możliwości brakuje.

    Odpowiedz
  137. Gandalf

    Co do tych możliwości: mnie nie ciągnie do Matrixa, do robienia tzw. kariery. Mnie w ogóle nie kręci współczesny zachodni świat (nasz Polski tym bardziej). Świat dzisiaj postrzegam jako globalna wioskę, gdzie trzeba posiadać jakieś umiejętności, aby móc je zaoferować komuś innemu i mieć z tego zysk. OK tylko że jak dla mnie 99,9 procent owych usług jest na takim typowo przeciętnym poziomie, który mnie w ogóle nie interesuje, Mnie kręci zajmowanie się kwestiami ,,wyższymi” i tu zaczynają się schody, bo skoro nie ma popytu na te rzeczy ,,wyższe”, to jasnym staje się fakt, że trudno jest to zdobyć itp. Krótko mówiąc, mnie obecne czasy w ogóle nie interesują, są mi obojętne i męczą mnie. Cała ta globalna wioska to dla mnie plastikowy śmietnik, który nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Czy Polska, czy inne kraje, jest mniej więcej to samo minus kwestie ekonomiczne, to jedyna różnica dzisiaj. Komercja, nastawienie na ,,niedzielnego turystę” jest już wszędzie.

    Odpowiedz
  138. Gandalf

    Kamil, najogólniej rzecz ujmując chodzi o to, że jako imigrant mam o wiele, wiele ciężej niż ktoś urodzony tam. A że chciałbym zajmować się rzeczami, które wymagają właśnie tej lekkości bytu, to szanse na to są dość małe. A do zwykłej pracy mnie nie ciągnie (czyli nie ciągnie mnie do emigracji i mieszania się z innymi emigrantami na przykład). Natomiast nie mam pojęcia, jak wskoczyć w świat ludzi tam, jak stać się zaakceptowanym przez tamtejsze społeczeństwa bez przymusu wieloletniej aklimatyzacji. Byłem w UK kilka razy, także w odwiedzinach u znajomych i tak, jak kiedyś myślałem, że będzie łatwo tam cos zrobić tak poczułem, że w tym kraju jest tylu przyjezdnych, że emigracja tam nie ma sensu już. Może w zawodach typowo technicznych jeszcze tak, ale w typowo humanistycznych, takich niszowych to ciężko mogłoby być raczej. Ja się wcale nie dziwie tamtym nacjom, że one się zrobiły tak zamknięte dla przyjeżdżających, bo jakby na moje podwórko zjechało tylu imigrantów to też bym zaczął się przed tym bronić, czułbym się osaczony.

    Odpowiedz
  139. Marc

    Andrzej: Masz jakieś zdanie na temat wpływu rozwoju na branie tych obciążeń. Bo, jak mówisz – 3 małe krokodyle… to dla mnie brzmi poważnie. A pewnie to człowiek, który się długo sam rozwijał, pracował nad sobą itd. To co może taki „zwykły człowiek” osiągnąć w rozwoju…można pomyśleć… jaki tego sens…

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc

      Pytasz o rozwój w perspektywie aktywności ludzi, którzy pracują nad sobą i mają male krokodyle.
      Że on się tyle rozwijał.
      I pewnie jeszcze ma ileś wcieleń wstecz z pracą (jakąś) nad Duszą.. a przynajmniej z jakimiś osiągnięciami.

      Otóż powiem ci tak.. Duchowość środkowego szczebla bardzo jest bliska materializmowi, bo ludzie istotnie patrzą innym na ręce, o, mówią – ten ma osiągnięcia, a ja?
      Jest to jednak niemal kalka rozwoju materialistycznego, zakładającego postęp, konieczność postępu, żeby w ogóle coś można było nazwać duchowością.

      Jednakże tak też myślą różne istoty ze strefy astralnej, i podburzają, nęcą nasze Dusze, abyśmy tak myśleli. Bowiem przy tym punkcie patrzenia, to oni mają zagwarantowaną karmę energetyczną płynącą od nas.
      Więc – chociażby z tego powodu jest to niezdrowe.

      Kiedy wychodzimy poza ramy systemu, poza ramy poczucia osiągnięć, poczucia, że potrzebuję osiągnięć, aby jakoś egzystować, to osobisty świat się zmienia. Można dostrzec piękno świata takiego jakim jest i piękno mojego własnego życia. Dzogczen i inne ścieżki ostateczne mówią, że dopiero wtedy można zaczynać prawdziwą pracę duchową – wcześniej to były przedbiegi, rozwijanie świadomości osobistej.

      Tak więc, aby zacząć pracować w obszarze „nic nie ma do zrobienia”, to jednak trzeba sporo przerobić ze sobą. Tak jak Leszek Żądło uczył 3 podstawowych punktów:
      – poczucie wysokiej własnej wartości (a nie ma to być narcyzm czy też poczucie wyjątkowości)
      – poczucie bezpieczeństwa
      – poczucie niewinności

      (oczywiście nie może to być „na pokaz”, a głęboko ugruntowane, zrozumiane wewnętrzne przekonanie, wewnętrzna postawa)

      To jest dla mnie „święta trójca”, coś bardzo podstawowego i bardzo ważnego. Jeśli ją wystarczająco dobrze opracuję, jeśli Dusza będzie do tego w wystarczającym stopniu przekonana, to można przejść na ścieżkę bezstopniową, gdzie nie ma miejsca na osiągnięcia. Albo ich brak. Cała ta sprawa, całe zagadnienie osiągnięć, porównywania się po prostu przestaje istnieć.
      Tak samo również i to, czy ktoś ma takie obciążenia, które pozwalają „lepiej żyć” – wtedy też już nie są potrzebne, odpadają. Bo nie potrzeba „lepiej żyć”. (o ile taki ktoś realnie zorientuje się w swojej postawie, w tym, że jest obciążony, to od razu ma motywację do oczyszczenia się z tego.)

      Postawa duchowa, którą wówczas się zdobywa może być porównana do postawy małego dziecka (bez oczywiście jego naiwności). Stąd Jezus mówił, że „powinniście stać się jak dzieci, aby wejść do Królestwa Niebieskiego”. Owo królestwo to przejście Świadomością do Wyższego Świata, Świata Ducha, pominięcie świata astralnego, Niższego Świata [link].

      Nie wiem, jak inni, ale dla mnie nie działają wskazania, które nie są umotywowane argumentami. I takie wskazanie „powinienem to, czy tamto” to od zawsze łączyło u mnie się z niedowierzaniem a nawet sprzeciwem. „A dlaczego?” pytałem.
      Na dzisiaj, podsumowując tą moją wiedzę jestem już przekonany, że wiem, „dlaczego”. I powoli też widzę, że właściwie nie trzeba duchowo podejmować żadnych wysiłków, aby być, żyć w tym Wyższym Świecie. Wręcz odwrotnie, potrzeba mi oduczyć się reakcji, interakcji ze światami dualności astralnej, w które moja Dusza bardzo mocno wchodziła i myślała, że tam jest rozwiązanie jej problemów. Oczywiście częściowe rozwiązania tam były, bo inaczej by przecież nie dała się tak wziąć na uwięź i tak dać się uwięzić. Ale.. nie ma tam odpowiedzi ostatecznych, które mają małe dzieci. „Ostateczny” to brzmi dosyć mocarnie. Ale tak naprawdę, trzeba by było użyć o wiele przyjemniejszego, kochającego sformułowania.

      Wyjście duchowe i rozwiązanie duchowe jest przyjazne, kochające, przyjmujące, wspierające, życzliwe. W obszarze „osiągania” takie postawy są nie do osiągnięcia w długim okresie. Poza „osiąganiem” okazuje się, że jesteśmy z tego, z takiego życzliwego, kochającego życia utworzeni.

      Odpowiedz
  140. Kamil

    Gandalf i ponownie: skoro tak Ci się tu nie podoba to dlaczego nie wyjedziesz? Świat stoi otworem, dosłownie wszędzie możesz jechać i ułożyć sobie życie, w dzisiejszych czasach wcale nie jest to wielki problem, wystarczy chcieć.
    Być może również w jakimś stopniu sam przyciagasz takich ludzi? W pewnym momencie życia przebywałem w towarzystwie o podobnych cechach i uwolniłem się w końcu od tego kiedy zrozumiałem siebie i pewne sytuacje.

    Odpowiedz
  141. Gandalf

    Może masz tutaj sporo racji, nie wiem. Ale te układziki, wchodzenie w znajomości jest bardzo męczące, przynajmniej dla mnie. Plus brak kultury osobistej, jakaś wrodzona skłonność do złośliwości, stawiania na swoim tylko po to, aby komuś udowodnić, że nie jest się odpowiedzialnym za coś. Brak mi w naszej mentalności umiejętności współpracy, takiego spokoju w byciu na luzie, bez potrzeby patrzenia kto jaki jest prywatnie. To mi się bardzo podoba w ludziach z Zachodu, że tam mało kto patrzy na to, jaki jesteś dopóki respektujesz prawo i wolność i wybory innych. U nas wystarczy, że zamanifestujesz odmienność i już ludzie krzywo na Ciebie patrzą. Tak to odbieram, ale może jestem wrażliwy na tym punkcie, może to akurat cześć mojej karmy.

    Odpowiedz
  142. Marc

    Gandalf, myślę, że wielu Polaków myśli tak jak Ty i może to jest właśnie część „polskiej mentalności”. Takie narzekanie, czarnowidztwo. Wybacz, ale tak wygląda jakbyś nienawidził tego, czego sam się trzymasz.

    Odpowiedz
  143. Gandalf

    Kamil, sprawa jest prosta: ja nienawidzę polskiej mentalności i po prostu nie wierzę, aby tutaj cokolwiek mi się udało bo ja wręcz wymagam od innych czystej gry, postawy, tak jak jest to na Zachodzie, gdzie są jasno ustanowione reguły gry, gdzie nie ma tej typowo polskiej (a może słowiańskiej) kombinatoryki, zawierania układów, wchodzenia w jakieś grupy aby coś osiągnąć. Indywidualizm u nas jest bardzo niemile widziany a ja wręcz potrzebuję burzyć stare, ustalone formy.

    Mówiąc krótko, mam Polski i Polaków serdecznie dość. Stąd wychodzi ta niewiara, że może się tutaj coś udać bo nie mam najmniejszej ochoty wchodzić w jakiekolwiek korelacje z ludźmi tutaj, za dużo razy się sparzyłem.

    Odpowiedz
  144. Kamil

    Mi też się zdarzało pisać tak jak Marc, po prostu wydawało mi się to bardziej poukładane, a często zdarza się że myśli podczas pisania uciekają dlatego takie cytowanie jest pomocne, ale również postaram się unikać tego 🙂

    Gandalf, co do tego że w Polsce jest kiepsko to zgodzę się na płaszczyźnie materialnej, z poziomu systemu, ekonomii itd. w Polsce są gorsze warunki, ale wydaje mi się że większą decyzyjność ma tutaj Dusza, Andrzej wielokrotnie o tym pisał, może Twoja akurat lubi się paprać w takim bagienku i zwalać winę na cały świat byle tylko uciec od odpowiedzialności za własne czyny. Jedną z rewolucyjnych przemian w moim życiu było zrozumienie że to Ja jestem za wszystko odpowiedzialny i skoro potrafiłem się doprowadzić do złej sytuacji to potrafię też z niej wyjść, powoli i do przodu. „Gdybym znał ze 2 języki” – teraz od groma jest aplikacji, szkół, stron internetowych itd. Itp. gdzie można się uczyć języków, a najlepiej to wyjechać do kraju który Cię interesuje, teoretycznie nie masz nic do stracenia, próba nie strzelba.

    Jeśli chodzi o temat brania pieniędzy za sesję i kursy to również mam mieszane odczucia, ale jest jedna organizacja która wg. mnie robi to w porządku. Kurs podstawowy kosztuje 450 zł, 300 zł dla uczniów i studentów(100 i 60 dla powtarzających), z czego nauczyciele którzy prowadzą te warsztaty/kursy nie biorą tych pieniędzy do ręki a praktycznie cała kwota przeznaczona jest na pomoc w Afryce i nie tylko. Niektórzy nauczyciele biorą tylko jakieś podstawowe kwoty na paliwo czy ew. przejazd pociągiem, a z tego co wiem to większość pracuje właśnie za darmo. Wydaje mi się że takie właśnie podejście jest uczciwe i nie budzi kontrowersji.
    A kilka różnych cudownych szkoleń, kursów już mam za sobą i w większości przypadków miałem wrażenie jakby mnie ktoś w konia zrobił.

    Odpowiedz
  145. Marc

    Mi się to wydawało po prostu najbardziej czytelne. Przemyślę sobie to, co napisałeś o „pisaniu z wnętrza”, potraktuję to jak dobrą radę 🙂

    Odpowiedz
  146. Gandalf

    Poza tym chcę też coś powiedzieć odnośnie tego, co tutaj jest dyskutowane, że jest mnóstwo pogryzień, krokodyli. Z moich obserwacji wynika, że o wiele więcej jest ich wśród Polaków aniżeli ludzi z Zachodu. Dlaczego? Według mnie dlatego, że u nas ciągle jest nieporównywalnie biedniej niż w tamtych rejonach, to samo z możliwościami zarobkowania, wykonywania zawodu. Jestem tego dobrym przykładem (lub przykładem kogoś, kto ma ciężką karmę – nie wiem, sprawdźcie sami, ale to nie tylko moje odczucia, wiele się o tym mówi ostatnio): zajmuję się specjalizacją, gdzie w Polsce praktycznie miałem zerowe szanse na zarabianiu na tym. Kiedyś chciałem iść na studia związane z archeologią śródziemnomorską i potem zajmować się tym zawodowo ale odepchnęły mnie dwie rzeczy: środowisko naukowe, które ciągle działa jak w czasach PRLu (układy) plus zamknięcie się na nowe teorie i wyniki badań (przedstawiany tutaj gdzieś był film z dr Francem Zalewskim, polskim egiptologiem, który sformułował nową i odważną teorie na temat istnienia cywilizacji przed-potopowej, krytykowanej szeroko w kołach naukowych bo podważa ona wyniki wielu lat dotychczasowych badań i tym samym zagraża posadom wielu naukowców). Utrzymuję nieco kontakt z tym środowiskiem i wiem, że niewiele się zmieniło na uczelniach w PL, układy, znajomości i marne płace oraz przymus zarobkowania poza godzinami pracy aby się godziwie utrzymać jest cały czas obecny. Nic dziwnego, że w takim środowisku trzeba walczyć o przetrwanie a to dobra pożywka dla symbiontów. Na Zachodzie jest inaczej: uczelnie i środowiska naukowe, choć też w dużej części konserwatywne, są o wiele bardziej otwarte, pracy nie jest trudno znaleźć, pensje są bardzo dobre nawet dla początkujących doktorantów itp.

    Podsumowując:gdybym znał lepiej przynajmniej dwa języki obce i miał konkretny fach w ręku (np. archeologia), dawno bym już pracował i żył za granicą a tak niestety mieszkam w PL i nie za bardzo widzę dla siebie przyszłość tutaj (bo nie chcę iść pracować fizycznie lub wykonywać zawody nie związane z moimi ambicjami, zainteresowaniami a to jest ciągle mało rozumiane wśród ludzi u nas).

    Odpowiedz
  147. Gandalf

    Marc, Andrzej

    Wydaje mi się, że powodem tej sytuacji jest współczesny system ekonomiczny,który nie daje wszystkim równych możliwości. Gdyby zawody i związane z nimi płace były bardziej zrównoważone, wtedy ludzie mieliby mniej więcej tyle samo środków niezależnie od miejsca zamieszkania. Tymczasem kraje Zachodu są miejscem, gdzie zarabia się ileś razy więcej niż w innych częściach świata i to powoduje sytuację rywalizacji, w której ciemne siły upatrują sobie dogodnego miejsca do pozyskiwania energii z człowieka.

    Jeśli wyjdzie na to, że sesja nie wyszła z ich powodu, będę domagać się od nich zwrotu pieniędzy lub kolejnej sesji, która naprawi popełnione błędy ale może być też tak, że efekty pokażą się dopiero po jakimś czasie. Nie czuję, aby ludzie którzy robili mi tą sesję chcieli mnie celowo oszukać ani żeby byli obciążeni, bardziej że po prostu mój ,,problem” jest dużo głębszy i być może za pierwszym razem nie umieli dostrzec przyczyny problemu (ciekawe jest, że do dziś nie ma filmu publikującego moją sesję, bo został uszkodzony a znamienne było to, że tuż przed sesją rwało nam połączenie chociaż wcześniej testowaliśmy urządzenia a podczas samej sesji też były jakieś zakłócenia tak, jakby coś celowo przeszkadzało w jej odbyciu się).

    Tak więc spokojnie :).

    Odpowiedz
  148. Marc

    Ostatnio widziałem jak jeden Pan opowiadał dlaczego został ateistą (wcześniej był Katolikiem). Zacząłem sobie wyobrażać, jak to by było być ateistą. I tak się poczułem jakbym oprzytomniał, wyszedł na taki „normalny” świat. E. Tolle mówił kiedyś, że wiele osób schodzi „poniżej” myśli, a w rozwoju chodzi o to, żeby wyjść powyżej, przekroczyć je. Obawiam się, że u mnie zaszło to pierwsze, zacząłem uciekać jakby od rzeczywistości w duchowość itp.

    Odpowiedz
  149. Marc

    7 miesięcy codziennie – to świetnie, że to robiłeś, że zrobiłeś, że masz efekty!
    Cieszę się bardzo, że miałeś taką motywację.

    – To był luzik 😉 od kilku lat codziennie piszę afirmacje (z h dziennie to zajmuje), ale czułem się jak to mówią desperado.

    Wymaganie od osób oczyszczających się tego, żeby mieli kupę kasy (np. na sesje) jest sprzecznością samą w sobie.

    – No to fakt. Ale z drugiej strony, jak to mówią, na wesele i na pogrzeb zawsze się pieniądze znajdą. Dużo „biednych” ludzi bierze kredyty na telewizory itp. Mało kto jest w takiej sytuacji, że nic lub prawie nic nie może, wtedy pewnie można takie osoby jakoś specjalnie potraktować. A tak to zaraz każdy byłby biedny i by chcieli za darmo, a przy tym jeszcze gorzej się szanuje takie darmowe rzeczy często.

    A nie wszyscy tam pójdą do pracy. Niektórzy ludzie pracują za 1000 miesięcznie i co, mam uważać ich za podludzi, bo nie stać ich na moje warsztaty? Bo jestem tak wypasionym bykiem?

    – Przecież, ja nie napisałem że należy kogokolwiek gorzej traktować, a co dopiero jak podludzi. Poprostu, jak kogoś nie stać, a nie jest w nagłej sytuacji, niech trochę się wysili, dozbiera itp. Zobacz, ilu tzw. ubogich ma na piwo, albo czas, żeby siedzieć przed TV. A jakby nawet trawę parę razy skosili to by tysiąc wpadł – na sesję. A jak nie, to są przecież artykuły, wykłady, od tego można zacząć.

    Ja tak piszę „z palca”, ale popatrzcie sobie na odradzające się ruchy słowiańskie – jak ludzie żyli, w jakim standardzie.

    – Też o tym pomyślałem, pytanie ile w tym prawdy. Może też ludzie byli chciwi, tyle że mniej świecidełek było. Może się kłócili o lepsze miejsce na domostwo.

    Dzisiaj narcyzm, socjopatia są kosztami jakie płacą ludzie za „godne pieniądze”. Bycie maszynką kosztuje to, że się przestaje być człowiekiem.

    – To się zdarza pewnie. Właśnie dlatego zainteresowała mnie idea prosperity przychodząca z rozwojem. Ale jak mówisz to, co poniżej…

    Chętnie bym przyjął te nauki o prosperity, o świetnym radzeniu sobie w życiu i świecie.. o ile by były mówione przez ludzi bez ciemnych obciążeń, a jednak mających osiągnięcia ekonomiczne.

    – No tak domyślam się, że jeśli mówisz o ludziach z Polski, to pewnie ich słuchałem i teraz czuję się trochę w kropce. No ale w sumie może sam przekaz jest ok. Tylko się dziwie, że nie wiedzą? Wiedzą ale ignorują, cieszą się?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc

      >Przecież, ja nie napisałem że należy kogokolwiek gorzej traktować,

      To nie jest tak, że ja chcę dyskutować. Wyrażam swoje poglądy.
      Proszę cię w miarę możliwości nie kopiować mojego całego posta i nie robić komentarza do każdego mojego zdania.
      Bo tu się robi coś niefajnego energetycznie – robi się konfrontacja, a konfrontacje, dyskusje nie są czyste wibracyjnie.

      Jeśli chcesz pisać, nie pisz „w odpowiedzi” bo to degraduje wibracje.
      Jeśli coś cię inspiruje do pisania, spróbuj wyciszyć się i spojrzeć w siebie, co z twojego wnętrza pochodzi.
      I napisać, co pochodzi z głębi.
      Bo tak jak teraz piszesz, to nie jest z wnętrza, a z dyskursywnego umysłu – jest niskowibracyjne.
      Ja zdanie, ty zdanie. Ping-pong. Spróbuj medytacyjnie wyszukać coś pozadyskursywnego, co rozszerzy świadomość.

      Jeśli napisałem „Marc” to nie oznacza, że cały tekst jest „do ciebie”, a tym bardziej nie jest przytykiem do twoich poglądów.
      Gdy piszę „niektórzy pamiętają..” to nie ma tam ciebie, tylko są ci niektórzy, którzy nie pamiętają.

      W „Oświadczeniu” jest napisane:
      Na tej witrynie są dostępne komentarze. Jednakże nie jest to ani forum dyskusyjne, ani też panel prezentacji własnych poglądów, które mają być w konfrontacji do przedstawianych przez autora. Jeśli chcesz konfrontować swoje postawy, poglądy, udowadniać coś, proszę iść na forum.

      Odpowiedz
  150. Gandalf

    Śledzę ten temat i chciałbym sprostować :).

    Po pierwsze nie wiem, czy sesja się nie udała czy nie bo wystąpiły pewne dziwne problemy i mam mieć energetyczne sprawdzenie niedługo, co zaszło i wtedy zapadnie decyzja, co robić dalej. Ja po prostu nie poczułem tej energetycznej ulgi, o której opowiadało wiele osób mających sesje za sobą. Uważam, odczułem, że coś poszło nie tak ale mogę się mylić, stąd sprawdzenie.

    Po drugie, nie było moim celem koncentrowanie się na pieniądzach, w zasadzie żaden z punktów, nad którymi pracowaliśmy podczas sesji nie dotyczył typowych spraw materialnych. Nie liczyłem na tego typu kwestie kierując się do odbycia sesji.

    Póki co uważam, że sesja nie dotknęła pierwotnej przyczyny ale to się wkrótce powinno wyjaśnić.

    Odpowiedz
  151. awentais

    Wydaje mi się, że oczekiwanie cudów po jednej sesji czegokowiek to błędne podejście. Zwłaszcza spektakularnych cudów materialnych.

    Chwytając się wszelkich oczyszczeń, sesji, afirmacji na pewno możemy liczyć na jakieś korzyści duchowe – na zwiększenie zrozumienia sytuacji, w jakiej jesteśmy, na zwiększenie pewności siebie, poczucia własnej wartości, poprawienie jakichś tam wibracji, relacji.

    Ale czy od razu zostaniemy sławnymi aktorami albo innymi milionerami? Czy zaczniemy podróżować po świecie prywatnym odrzutowcem? Czy problemy życia codziennego przestaną nas dotyczyć? Czy do tego te zabiegi służą?

    Na zdobycie pieniędzy to chyba prędzej magia by pomogła, ale Andrzej pisał, że jest obciążona karmicznie.

    Marc,
    Przychodzą mi na myśl takie słowa:
    „Panie Boże, daj mi tyle (pieniędzy), by mi starczyło na godne zycie. Bo jeśli będę miał za mało, to Cię znienawidzę, a jeśli będę miał za dużo, to mogę o Tobie zapomnieć”.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc

      7 miesięcy codziennie – to świetnie, że to robiłeś, że zrobiłeś, że masz efekty!
      Cieszę się bardzo, że miałeś taką motywację.

      Nie wszyscy mają takie zacięcie jak ty.

      Niektórzy nie pamiętają, że żyjemy w matrixowym systemie, gdzie wiele nawet nieco wyższych pensji jest równoznacznych z wzięciem albo ciemnych wzorców albo symbiontów.
      I.. wiele osób w to wchodzi, bierze je i staje się sztywnymi i bezdusznymi. Albo po prostu oszukuje swoich klientów, co równoznaczne jest bezduszności. Mało to oszustów, naciągaczy, sprzedawców sernika zrobionego z papieru toaletowego? Sprzedawców kubka wartego 2,50 gr za 5 zł?

      Ale.. w zamian za godzenie się na oszustwo, to „godnie się zarabia”. Nie tyle godnie, co karmicznie, goście bowiem składają sobie sporo karmy na kark. Ale co tam.. to ich nie obchodzi, podobnie jak i inni ludzie i ich dobrostan ich nie obchodzi.

      Wymaganie od osób oczyszczających się tego, żeby mieli kupę kasy (np. na sesje) jest sprzecznością samą w sobie.
      Jak bowiem ktoś ma mieć dużo pieniędzy, jak właśnie się uwalnia od tego, aby nie mieć obciążeń, które dają (ubocznie) większe pieniądze? Sprzeczność logiczna.

      Ale, jak mówiłem, wiele „nauczycieli” „nauczycielek” czy „mistrzów” duchowych jednak tego wymaga za swoje usługi. Tysiąc zł za weekend, trzy tysiące z tydzień. I zresztą nie tylko oni. Sami ludzie wyśrubowali ponadludzkie standardy, na miarę symbiontów, i co? Dążą do nich pracując w korporacjach – maszynkach do mięsa.

      A nie wszyscy tam pójdą do pracy. Niektórzy ludzie pracują za 1000 miesięcznie i co, mam uważać ich za podludzi, bo nie stać ich na moje warsztaty? Bo jestem tak wypasionym bykiem?

      Wolę się kumplować z ludźmi ludzkimi, serdecznymi, którzy nie zapomnieli wartości człowieczych, niż z tymi „szybkimi” co do pracy, z pracy i tylko myślą jak ulepszyć swoje życie – nowe kafelki, nowe auto, dzieci do dobrego przedszkola. System z nich ma wielki pożytek. Ale ja nie mam z nimi języka. Było ileś pań, które były przyjazne, miłe, atrakcyjne, z którymi chciałem się związać. Jednak jak zobaczyłem, jakie standardy przyjmują i ile za to płacą, i jak bardzo bezwzględnie oczekują, że ja będę taki sam.. to powiedziałem – bądź sobą królowo szybkich samochodów.. mnie z tobą nie pod drodze. Jak babka jedzie 150 autostradą z wycieczki weekendowej do Wrocławia, jak ma wysokiego krokodyla, to co ja z nią będę w ogóle zaczynał rozmowę? Przecież wybrała systemowy styl życia, wpadła w ciemną stronę, nawet jeśli się „interesuje zdrowiem, zdrowym żywieniem, dbaniem o dzieci” i takimi dalszymi pięknie brzmiącymi w jej uszach tłumaczeniami. A ciemne istoty jadą na tylnym zderzaku jej pięknego, nowoczesnego auta.

      Ja tak piszę „z palca”, ale popatrzcie sobie na odradzające się ruchy słowiańskie – jak ludzie żyli, w jakim standardzie. I nadal byli ludźmi, a co ważniejsze – byli ludzcy, a nie skrokodyleni. Dzisiaj narcyzm, socjopatia są kosztami jakie płacą ludzie za „godne pieniądze”. Bycie maszynką kosztuje to, że się przestaje być człowiekiem.

      Chętnie bym przyjął te nauki o prosperity, o świetnym radzeniu sobie w życiu i świecie.. o ile by były mówione przez ludzi bez ciemnych obciążeń, a jednak mających osiągnięcia ekonomiczne.

      Dodatkowo mając starą Duszę oczekuję, że mój nauczyciel prosperity także będzie miał starą Duszę, brak obciążeń i osiągnięcia ekonomiczne. Jednak takich ludzi nie widziałem. Widziałem wielu przyjaznych, miłych, zaradnych na swoją skalę, na swój wymiar, i do tych czuję duży szacunek.

      Jednak jak widzę gościa, który trzema małymi kr. zachęca do brania u niego lekcji prosperity i rozwoju (w tym i duchowego).. to uważam, że to jest oszukaństwo, linkowanie do ciemnych i bycie ambasadorem ciemnych sił. To, że wiele osób idzie na to jak na lep, to nie oznacza, że jest to coś czystego.

      Odpowiedz
  152. Marc

    Ja już mam mętlik co do tych pieniędzy trochę, ale wiem, że jak miałem mało to raczej wcale nie byłem lepszym człowiekiem, że się tak wyrażę. Takie mam przemyślenia, żeby mieć tyle ile najlepiej nie za dużo nie za mało, nie żeby szpanować i się wywyższać że mam np. Mercedesa, ale żeby mieć np. dobry bezpieczny wygodny samochód itp.

    Odpowiedz
  153. Marc

    Chciałbym jeszcze coś na pisać o efektach pracy. Może różnie też być z ich dostrzeganiem. Jak zaczynałem pracować z afirmacjami, to się niby nic nie zmieniało, ale np. zacząłem się czasami tak fajnie czuć – mało? Moim zdaniem sporo, bo wcześniej czułem się wręcz czasami jakby mnie ktoś do studni jakiejś wrzucił i tam zostawił. Z czasem zacząłem zauważać kolejne wzorce, w sumie niezła mieszanka – p. winy, zaniżona samoocena, masa lęków, DDA (czy też DDD), syndrom ofiary…I np. samoocena, lęki, poczucie winy zatrzymywały rozwój we wszystkich tematach. Ale np. przez jakieś 7 miesięcy codziennie słuchałem medytacji L. Żądło o bezpieczeństwie, niewinności i samoocenie i po pewnym czasie zauważyłem np., że jak idę do sklepu to czuję, że mam pełne prawo być miło i dobrze obsłużony – gdybym to przeoczył, bym może powiedział – ee to nie działa. A jak w sklepie to i w innych miejscach – dobrze potraktowany. Potem zacząłem zauważać inne rzeczy itd. Potem pojawiła się zmiana taka namacalna (no chyba że to zbieg okoliczności), a potem kolejna poprawa samopoczucia, więcej spokoju itd…
    Nie wie, czego można się po takiej sesji spodziewać. Można by powiedzieć – że jak ktoś się uwolni od jakiegoś obciążenia to powinna natąstąpić ogromna poprawa. Ale to może trochę jak z chorobą – jak ktoś się wyleczy to jeszcze może długo ponosić jej konsekwencje (weźmy takie Polio). No ale tutaj to się nie znam.

    Odpowiedz
  154. Marc

    Tak jeszcze mi się myśli… jeśli komuś zależy, to pieniądze uzbiera, zdobędzie, może nie od razu. I nie koniecznie zaraz na najlepszego mistrza (jak coś jest rzadkie to z definicji nie jest wszystkim dostępne). Z wolą jest różnie. Oczywiście są sytuacje „kryzysowe”, nagłe, ale to inna sprawa. Mnie np. nie było stać za bardzo na pomoc, to przeczytałem masę artykułów, obejrzałem wykładów i przez parę lat pisałem afirmacje. Nie chcę nikogo obrazić, ale takie podejście nie mam ochoty pracować, niech mi naprawią i to najlepiej za ćwierć darmo trochę jest chyba nie fair.
    Jeśli nie zadziałało jednak myślę, że powinny być oddawane pieniądze. Tam, gdzie się uczyłem chi kung tak jest. Płaci się z góry, i gdy ktoś nie jest po pierwszym dniu zadowolony może powiedzieć i bez problemu dostaje. Też nie są to małe pieniądze, osobiście wydałem na to wszystko co miałem kiedyś, a perspektywy zarobkowe miałem dosyć niepewne i nie żałuję. Gdyby jednak nie zadziałało pewnie bym inaczej mówił. Ten mistrz ma stałe kwoty za kursy, ale pomaga też ludziom za darmo, np. pisze porady w internecie regularnie, pomaga też chyba na inne sposoby, ale to w takich specjalnych przypadkach.
    Sorry, że się tak rozpisuje, ale ten temat mnie jakoś też interesuje ostatnio. Ludzie mają pieniądze na różne rzeczy, a jak mają wydać na coś ważnego np. na zdrowie (dopóki naprawdę nie siądzie) to często wtedy jest beee za drooogie.
    Niedawno widziałem ogłoszenie zbiórki na rodzinę, której spalił się dom. I oni proszą o pieniądza na nowy dom. Ubezpieczenie od ognia na cały rok by i im wyszło ze 100 zł (raczej skromny dom na wsi), a tymczasem na filmie, gdzie proszą, jeden z nich sobie kurzy papierosy – czyli rocznie na fajki kilkaset złotych. W Polsce na prawdę nie jest taka bieda. Jak Gandalf napisał cenę, to byłem w małym szoku, spodziewałem się jakiegoś tys. euro. Jeśli to ma być przełomowa terapia, to uzbierać tys. zł, przez rok np. dla w miarę sprawnego człowieka to nie jest taki wyczyn. Nie wiem, może to ciemne wzorce 🙂 – serio.

    Odpowiedz
  155. Marc

    „Jak na poziom finansowy osób, które mają kłopoty z zatrudnieniem w Polsce pobieranie opłat jak od osoby w pełni zatrudnionej na zachodzie to trochę kłóci mi się z moralnością..”

    – A czy nie jest tak, że każdy ma prawo zarabiać na tym co robi odpowiednio dobre pieniądze? Jeśli ktoś jest w czymś bardzo dobry, jak Calogero, to może brać więcej niż ktoś mniej sprawny. Zakładając zasadę, że powinien zmieniać stawki – to by w końcu np. zaczął pomagać np. osobom z biednej Afryki czy Azji, którzy prawie nic by mu nie płacili i musiałby zgodnie z tą zasadą się na to godzić. Przecież szybko by zbankrutował i przestał w ogóle pomagać. Czym się różni „biznesowo” praca ezoteryczna od innej. Np. chirurg czy dentysta też dostali jakieś talenty można powiedzieć od Boga, taki Calogero też długo się uczył, szkolił i poświęca swój czas. A jednak mało kto by chyba oczekiwał że nagle amerykański chirurg będzie przyjmował polaków za 1/10 ceny. Przecież są na pewno tańsi, rodzimi hipnotyzerzy, terapeuci. Rozumiem, altruizm – spoko, ale w pewnych granicach. Leszek żądło kiedyś o tym pisał w artykule, ale już nie pamiętam, w którym.

    Wiele nauczycieli w Polsce ma przekonanie, że na ezoteryce da się zarobić i da się „godziwie żyć”. Po latach słuchania tego mogę powiedzieć, a właściwie dodać, że da się, o ile się ma symbionty, albo spore wzorce z ciemnej strony.

    To dosyć niepokojące. Zakładałem, że jak to mówią „urzeczywistnili” prosperity.

    Już nic nie wiem :/

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc:
      >taki Calogero też długo się uczył, szkolił i poświęca swój czas.
      Fajnie by było, jakby to był Calogero i efekty z jego sesji.
      Ale to nie był Calogero. Natomiast domyślam się, że stawki nadal takie same.
      No i jak widać – natychmiastowy, spodziewany efekt też się gdzieś poszedł paść.

      Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Przykro mi, że ta sesja, po której sobie tyle obiecywałeś, nie dała
      spodziewanych efektów. Poza tym jak wiele za nią zapłaciłeś.. Jak na poziom finansowy osób, które mają kłopoty z zatrudnieniem w Polsce pobieranie opłat jak od osoby w pełni zatrudnionej na zachodzie to trochę kłóci mi się z moralnością..
      Pamiętam iluś nauczycieli z Indii, którzy tu przyjeżdżali a też i przyjmowali u siebie uczniów z Polski, kiedy jeszcze nie było kapitalizmu i ludzie mieli bardzo niskie zarobki w porównaniu do Zachodu. Ci nauczyciele mieli specjalnie obniżone stawki dla takich osób.

      Wiele nauczycieli w Polsce ma przekonanie, że na ezoteryce da się zarobić i da się „godziwie żyć”. Po latach słuchania tego mogę powiedzieć, a właściwie dodać, że da się, o ile się ma symbionty, albo spore wzorce z ciemnej strony. Bo ci nauczyciele i prowadzący zajęcia, którzy zarabiają, to jakoś bardzo mocno je mają. Ja dostrzegam w tym zasadę. Ale mogę się mylić.

      Osobiście sesje, które znam nie przynoszą szybkich efektów.
      Sesje C.G. uważałem za ekspresowe tempo, też i dlatego, ze sam
      Calo jest super sprawny w tym, co robi.

      Odpowiedz
  156. Marc

    A powiesz coś, czy w czasie sesji coś z tych tematów się ruszało? Tzn. wychodziły jakieś przyczyny Twojego przykrego samopoczucia?

    Odpowiedz
  157. Gandalf

    Póki co nie dostrzegam żadnych efektów sesji, jak miałem doła z powodu tego, w jakich warunkach żyję tak nic się nie zmienił i szczerze wątpię, aby to uległo poprawie bo ja chcę żyć na luzie, dobrze się bawić, podróżować po świecie a nie zasuwać w jakiejś nudnej robocie i spędzać tak całe życie. Czuję się rozczarowany.

    Odpowiedz
  158. Gandalf

    Andrzej, dzięki za wytłumaczenie. Ja świeży w tym temacie jestem stąd ta niecierpliwość i masę wątpliwości.

    Marc, nie, czekałem jakieś 3,5 tygodnia od zamówienia sesji. Dostajesz adresy PayPal do zapłacenia (w moim przypadku był to hipnotyzer, medium oraz tłumacz) i po zawodach, czekasz na swój dzień.

    Odpowiedz
  159. Gandalf

    Jestem już po sesji. Na dzień dzisiejszy mam bardzo ambiwalentne odczucia. Z jednej strony są chwile, gdzie czuję, że wszystkie trapiące mnie problemy po prostu przestały istnieć i odczuwam takie wewnętrzne szczęście, spokój, radość z samego faktu istnienia a z drugiej strony mam też momenty, w których czuję, że nie zmieniło się nic.

    Ponoć tak jest na początku po sesji, kiedy zostają uruchomione nowe energie.

    Pytanie do tych, którzy już robili sesje: jak u Was wyglądały zmiany? Czy były one subtelne, zachodziły długofalowo czy raczej było od razu takie ,,walnięcie” i pójście do przodu? Czy moje objawy są naturalne?

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Gandalf
      Fajnie, zrealizowałeś swój plan. Jeśli chcesz oceniać efekty pojedynczej sesji, ja bym proponował poczekać tak 2 tygodnie, a może i trzy, aż się energie rozejdą i spokojnie wtedy popatrzeć na sprawę. Bo samo nastawienie, oczekiwanie, ocenianie może coś uszkodzić (można też tak na to patrzeć). Jeśli nie jesteś pewien, że sesja realnie doszła do sedna problemu i masz wątpliwości, czy go usunęła.

      O ile chcesz oceniać efekty pojedynczej sesji.
      Bo mogą być spore. Ale bym proponował nie przywiązywać się i po prostu obserwować, żyć. A po czasie podsumować sobie.

      Niektórzy, ci ambitniejsi co prawda nie baczą na ocenę swojego stanu, zakładają, albo mają przekonanie, że sesja daje im coś dobrego i chcą tego więcej, i robią następne sesje. Ale też mogą mieć potrzebę, aby to robić, bo proste sesje zwykle nie dają dotarcia do samego sedna przypadłości.
      Co 3-4 dni po sesji następuje nawrót energii emocji. Dusza przez pierwsze dni rozprowadza i harmonizuje energie poruszone w sesji. Poczym pojawiąją się (typowo) kolejne „sprawy do załatwienia”, kolejne warstwy karmiczne. Mówię tu o sesjach prostych, nie prowadzonych przez jakichś mistrzów. Dlatego wielość sesji tu ma znaczenie – gdy nie dociera się jednym strzałem do środka tarczy, to potrzeba powtarzać działania.

      Odpowiedz
  160. awentais

    Gandalf, robiłam bodaj 3 sesje u uczennicy Leszka-Henryka, parę lat temu. W jednej z nich wyszły takie głupoty, że szkoda gadać. Ale do Calogero też się zgłoszę, w tym roku. Już obczaiłam, jak tak się do niego zgłosić, jakie koszty, więc to tylko kwestia czasu :).

    Odpowiedz
  161. Gandalf

    A jutro mija właśnie ostatni tydzień oczekiwania na sesję :). Przyznam się, że coś jest w tym, co mówicie, bo od kilku tygodni czyli od czasu, gdy zdecydowałem się na sesję czuję jakby zmianę energii w moim środku. Nie jest to co prawda jakaś znaczna poprawa ale czasami doświadczam takiego fajnego poczucia, że żyje się i że życie cieszy, że wykonywanie czynności sprawia radość tak, jak miałem to bardzo dawno temu a przeważnie od kilku lat mam wyłącznie nastroje depresyjne, apatyczne i w ogóle brak radości z życia. Plus straszna wręcz negacja tego, co robię w moim życiu i co osiągnąłem w nim (a raczej mnóstwo obwiniania się, że nie osiągnąłem nic i że w ogóle nie zrobiłem w tym życiu tego, co chciałem robić, co w środku czułem że jest dla mnie ok, tak jakby coś dosłownie manipulowało mną od wielu lat i pchało w nie te rejony, gdzie trzeba).

    Jestem bardzo ciekawy efektów, nawet, jeśli maja być długofalowe. Mam nadzieje, że coś w końcu ruszy.

    Odpowiedz
  162. Marc

    Też go bardzo pozytywnie postrzegam.
    Co do rezultatów to polecam wywiad z nim.
    Mówi m.in, że sesje nie zastępują samodzielnej pracy, ale też że czasem pomaga nawet samo oglądanie czyjejś sesji.

    Link do wywiadu:

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Tak, samo bycie świadkiem oczyszczeń, wibracji wychodzących w sesji może coś odetkać w Duszy. I na YT kosztuje tylko zaangażowanie w oglądanie filmu z sesji..

      Odpowiedz
  163. awentais

    Rezultaty to też kwestia dyskusyjna. Ja w moich pierwszych hipnozach nie osiągnęłam jakichś znaczących rezultatów. W jednej sesji wręcz zabłądziłam. Na pewno teraz jestem bardziej świadoma pewnych rzeczy, dlatego gdybym teraz poszła na sesję, na pewno podziałałabym więcej.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Aga
      Calogero jest jak dla mnie ogromnie pozytywną postacią. Z pozytywnym podejściem.
      Takie informacje myślę są pomocne.
      Co do rezultatów, to wiele osób spodziewa się „prostych” rezulatów. Nie mogę czegoś – będę mógł. Nie wiem, będę wiedział.
      Ja myślę, że Wszechświat jest bogatszy od naszych wyobrażeń. Przynajmniej był i jest w stosunku do mojego rozwoju. Miałem takie proste oczekiwania – że chcę pożyć przyjemnie, a tu się nie daje.
      No i w rozwoju otworzyło się moje pudło. Niektórzy mogą je nazwać pandorycznym. Bo intensywnie pracując, sesjując nie posuwałem się za bardzo do przodu, a (jak pewnie widzicie z bloga) poszło to mocno „w głąb”, sprawy stały wielowymiarowe, fraktalne itd. Wszechświat jest bogaty.

      Odpowiedz
  164. awentais

    Hipnoza to takie patrzenie wewnętrznym okiem duszy w ciemność, w której pojawiają się różne kształty, ale Ty ich nie widzisz, ale bardziej je czujesz. Najbardziej przypomina to odpłynięcie w marzenia lub ciąg myślowy tuż przed snem. Najciekawiej jest, jak działania w hipnozie dają skutki bezpośrednio w ciele – wtedy zaczynasz wierzyć, że naprawdę coś robisz.
    A samo wejście w hipnozę trochę trwa, jest raczej łagodne i moim zdaniem, jesli ktoś oczekuje mocnych fajerwerków, to się rozczaruje.

    Odpowiedz
  165. Gandalf

    Aga 🙂 właśnie poprzez to, że nie mogę się głęboko zrelaksować poprosiłem o sesję z telepatą bo mam ciągle takie dziwne napięcie wewnętrzne, które mi nie pozwala wejść w stan głębokiego relaksu. Ponadto dowiedziałem się, ze sesje będę mieć nie z Calogero a z Irazemą, nie wiem, dlaczego. Jak pytałem, powiedzieli mi, ze teraz Calogero przeprowadza tylko sesje bezpośrednie ale Maciek przecież miał z Calogero i telepatą. jak myślicie, że coś się dzieje nie tak czy po prostu zmieniły się zasady pracy i teraz jest kilku prowadzących (z tego chyba by wynikało, jak oglądałem filmy, jest tam chyba troje czy czworo osób łącznie z Calogero, którzy robią sesje).

    Odpowiedz
  166. Aga

    Gandalf- tez kiedyś myślałam że nie umiem wejść w rdki stan a to tylko dlatego ze oczekiwałam czegoś innego. Ze oderwe się totalnie i mnie nie będzie świadomości. ..miejsca j czasu. Widziałam różne hipnozy i faktycznie znam osobę która wpada w hipnoza jak śliwka w kompot i tak hak z ta śliwka wszystko można z nim zrobić w tym stanie 😉 no może nie wszystko…
    Ale… ja po prostu po bardzo długiej inwokacji w sumie już w trakcie zona żyłam to ci ta osoba prowadząca mówi ale to nie były do końca obrazy tylko takie jakby odczycie obrazowe. Trudno to wyjaśnić. Np tak jak czasami ma się przebłyski jakiejś myśli. Wtedy to coś jest pomiędzy obrazem a myślą. ..tak przynajmniej u mnie
    No i w końcu po wielokrotnych pytaniach co widzę zaczęłam mówić. . Później chciałam cenzurowanym to co mi się pojawiało …i tez tak często robiłam bo nie wierzyłam ze to ci mi się pojawia dotyczy mnie. Jakieś elementy „historyczne”
    W każdym razie po hipnoza ludzie sprawdzili te informacje i powiedzieli ze miały one miejsce.
    Do tej pory nie wiem czy byłam tam gdzie byłam i czy to było moje.. bo możemy podłączać się do innych świadomości czy indywidualnej czy grupowej. Poprzednie życia. ..rodu…
    Nic w tej sesji nie uzdrawiające w dobie ale przekonałam się ze coś jednak można doświadczać. A skoro pojawiło się u mnie to w innej sytuacji mogę to uzdrowić.
    Z otworz się na to i zaufaj sobie ☺
    Potrzebował byś dobrego być może długiego wptowadzenia/relaksacji na początek a później powinno być lepiej
    Poza tym może jest jakaś blokada która hamuje twoje otwarcie się. U mnie takie coś było. …
    Czego domyślam się i wracali to do mnie wielokrotnie ale jakoś nie mogłam świadomie tego przyjąć. Po tej hipnoza (to była pierwsza u tej osoby -uwolnienie z traumy) temat ten zniknął ☺
    Powodzenia w hipnoza j napisz jak będziesz po. Tez myślę o tym ale nayenczas nie nam kasy ba to. Juz u paru”uzdrawoaczy ” byłam i sporo kasy tam zostawiłam ☺😮 wtedy nie słyszałam że jest callo.
    A może w międzyczasie ktoś inny się pojawi? Zobaczę ☺

    Odpowiedz
  167. Gandalf

    Kropla, wierzę Tobie 🙂 Ale nie umiem wejść w stan hipnotyczny, stąd zdecydowałem się na pomoc telepaty :P.

    Odpowiedz
  168. kropla

    Gandalf.Namawiam Cie do sesji bez telepaty. Jest filmik z instrukcja do wejscia w hipnoze (Calo prowadzi + tlumaczka).Jest to Przezycie moze nie zawsze spektakularne i widowiskowe ale dajace wglad w nieznany „swiat” .A Calo jest doskonalym opiekunem,ktory nie zawaha sie dac Tobie100% ochrony .W sesji to zawsze TY decydujesz co chcesz osiagnac Calo pomaga Ci swoja wiedza i umiejetnoscia.

    Odpowiedz
  169. Gandalf

    Ananda, a czy nie jest tak, że te sesje są bardziej pomocne i skierowane do osób, które mają problemy z dojściem samemu do istoty problemu? Bo ja nie czuję się tzw. wymiataczem duchowym, mam spore problemy ze zrozumieniem wielu aspektów i dla mnie taka sesja daje mi możliwość wglądu w to, czego ja sam nie umiem zauważyć. Tak to traktuje, jak wizytę u szamana bądź regresera właśnie: ja mówię, co mi dolega a ktoś, kto prowadzi tą sesję mówi mi, co mam robić, aby były efekty. Bo to, że mogłem w przeszłości nieświadomie wziąć coś na siebie to jest raczej pewne, pytanie tylko jak to teraz odkręcić skoro mi to zawadza a nie jest się tego świadomym (i np. nie chce się czekać latami praktykując medytację czy coś w tym stylu).

    Odpowiedz
  170. Marc

    Takich rzeczy („stwórca demonów” itp.) nie słyszałem, ale właśnie to mi się kojarzy z przerzucaniem odpowiedzialności na zewnątrz. W każdej sesji za to wychodzi, że to człowiek decyduje sam o swoim losie, jak się już rozezna w sytuacji.

    Odpowiedz
  171. ananda777

    Przesłuchaj film który wrzuciłem.czy grifassi tłumaczy ludziom,kto jest twórcą demonów i krokodyli i jak trwałe zakończyć „romans”z ciemną stroną? być może w późniejszych sesjach sam się zorientował we współzależności katai ofiary.moze ja nie dość uważnie słuchałem.z resztą grifassi jest uzależniony od medium,co ona widzi.ale wrażenie moje było,że walczy ze złem

    Odpowiedz
  172. Marc

    ananda, Osobiście wyciągnąłem zupełnie przeciwne wnioski z oglądania sesji C. Grifassiego:) Jak wiele zależy od interpretacji. Czy jakaś jest prawdziwa? To takie pytanie ogólne odnośnie różnych sytuacji. Może prawdziwsza zawsze jest ta szersza?

    Odpowiedz
  173. ananda777ananda777

    Wydaje mi się,że to ja dałem Andrzejowi namiar na Grifassiego.Nie śledze juz tych filmow bo miałem wrażenie,ze ida w slepy zaułek szukania winnych poza sobą a z siebie robienie ofiary złych mocy.Ale jesli efekty w uswiadomieniu sobie „gry sił jasnych i ciemnych”sa takie jak u Maćka to brawo;).Natomiast skorzystam z okazji i zareklamuje X,który umieszcza gre sił we własciwym kontekscie rozwojowym.W tym filmie mowi akurat o tym ale najciekawsze sa informacje o relacji kobieta-mężczyzna,przepływach energii wg.praw natury.Mozna sie przyczepiac do niuansow ale dużo praktycznych tresci i inspiracji.
    ____________________

    AK: obciąłem link z powodów wyjaśnionych na stronie [link]
    Były mocne obciążenia ciemnymi siłami, niemal każdemu kto ogląda mogą go pokodować prosto z filmu. Jak ktoś się będzie bardzo dobijał mogę dać link. Ale publicznie nie opublikuję, nie zatwierdzę.

    Odpowiedz
  174. Maciek

    Nikt z ludzi, którzy mnie otaczają, nie jest zainteresowany tematami związanymi z duchowością, cieszę się więc, Gandalf, że cię tu poznałem 🙂 Powodzenia!

    Odpowiedz
  175. Gandalf

    No ja właśnie nie wiem, o co u mnie idzie 🙂 bo z jednej strony bardzo interesuje mnie to, co się tu pisze na temat duchowości a z drugiej np. nie potrafię zmusić się do jakiegokolwiek sposobu jej praktykowania (medytacja, modlitwy, etc.). Długo szukałem, robiłem sobie energetyczne oczyszczenia ale tak na dłużej to ciągle stoję w tym samym miejscu, mam nadzieję, że sesja pokaże mi, dlaczego tak jest i pozwoli mi sobie uświadomić wiele rzeczy choć ja podejrzewam, że u mnie właśnie jest silne podłączenie pod jakieś energie, byty, za dużo jest takich dziwnych sytuacji u mnie w życiu i ciągle mam poczucie, że ,,coś” mną kieruje (od dziecka czuję się tutaj bardzo obco, dokucza mi taka egzystencjalna samotność, totalna niechęć do takich typowo społecznych zachowań, negacja władzy, generalnie czuję się jak przybysz z innego wymiaru).

    Na pewno podzielę się wrażeniami, nawet chyba tutaj, dzięki za email ;).

    Odpowiedz
  176. Maciek

    Do założyciela strony: to ja dziękuję za wpis o Calo – cięszę się, że jest miejsce, gdzie można podyskutować o sesjach, poznać zdanie innych, ich punkty widzenia. Cały blog to kopalnia wiedzy, do której dopiero co wszedłem i pewnie na długo zostanę 🙂

    Marc: Pozdrawiam 🙂 Mam nadzieję, że się zbyt mocno nie wynudziłeś, moja sesja była dość długa i nie wiem, czy dla widzów bardzo ekscytująca 😉

    Gandalf: Trudno mi odpowiedzieć na twoje pytanie, bo u mnie wyszło, że cały problem powodowały nie żadne byty, ale ja sam, mój własny gniew.
    Po hipnozie, która pozwoliła mi uświadomić sobie przyczynę tego gniewu, ta emocja wyparowała. W trudnych chwilach zdarza mi się, że ciągnie mnie w tę stronę, by zareagować frustracją, gniewem na ten świat, ale już świadomie nie idę tą drogą, a nawet jeśli, to szybko zawracam. Więc w sumie nadal sprowadza się to do pracy nad sobą, ale dzięki temu zrozumieniu co się skąd bierze, ta praca wreszcie przynosi konkretne efekty, uczucie spokoju, a nie jak przedtem, gdy czytałem tony książek, pracowałem nad sobą, ale ciągle miotały mną negatywne emocje.
    Ciekaw jestem, jakie będziesz miał wrażenia ze swojej sesji. Jeśli będziesz chciał się nimi podzielić, napisz: m.loter(małpa)wp.pl 🙂

    Odpowiedz
  177. Gandalf

    Cześć Maciek, super że się podzieliłeś swoimi odczuciami, właśnie tego szukałem. Powiedz mi jeszcze, czy taka sesja – jeśli ktoś np. mocno pracuje nad ruszeniem jakiś spraw (nieważne czy typowo materialnych czy duchowych, chodzi mi o to że np. mamy jakiś temat i mimo wielu prób błądzimy, nie ruszamy się z miejsca), to czy podczas sesji może dojść do uzdrowienia przyczyny takiego stanu (często widziałem na tych filmach, jak ludzie mówili o jakiś podczepieniach, bytach, które dosłownie nie pozwalały przejawiać ludziom swojego potencjału, zabierały energie potrzebną do działania, nawet wpływały na ich życie, konstruowały różne nieprzychylne sytuacje itp.

    Ja już mam umówiony termin sesji na początku marca i bardzo chciałbym dowiedzieć się jak najwięcej od osób, które już przeszły taką sesję. Z tego, co piszecie tutaj, wszystko widzę układa się super. Mam dużą nadzieję, że i u mnie ta sesja popchnie kilka istotnych dla mnie spraw do przodu bo aż trudno mi uwierzyć, że po iluś latach szukania ciągle znajduję się mniej więcej w takim samym położeniu.

    Odpowiedz
  178. Maciek

    Cześć,
    z tej strony Maciek, bohater jednego z filmów przytaczanych w jednym z komentarzy („Plemię pierwszych ludzi…”). Od mojej sesji minął ponad rok, więc myślę, że można już mówić o długoterminowych efektach. Wcześniej wiele pracowałem nad sobą – psycholog, książki o rozwoju duchowym, itd. Cały czas jednak miałem problem z lękami, niską samooceną. Po sesji zyskałem coś, co właściwie zawiera się w słowie dystans. Taki ogromny, do wszystkiego, co się tutaj wokół mnie i w środku mnie dzieje. Czuję się, jakbym oglądał film o przygodach mojej duszy na ziemi. To jest wspaniałe, bo niesie ogromny spokój, w którym rozpuszczają się lęki. Pracuję cały czas nad tym, by wzmacniać pozytywne postawy, a „olewać” negatywne, ale nawet gdy błądzę, ten dystans pozwala mi szczerze śmiać się ze swoich potknięć, nie traktując niczego osobiście, nawet samego siebie. To jest coś, czego życzyłbym każdemu i śmiało mogę powiedzieć, że to najlepsza rzecz, jaka mi się w życiu przytrafiła.
    🙂

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Maćku!
      Dzięki ci za wpis!
      Myślę, że właśnie ten feedback, opowiedzenie po czasie daje relację za tego, co się dzieje w życiu.
      Ja sesje ogromnie cenię, bo to jest rozmowa z Duszą, a Calogero pokazuje jakie ogromne obszary się kryją w świecie, gdzie Dusze się obracają.
      Jednocześnie – jakie wielkie możliwości tam są.

      Odpowiedz
  179. Gandalf

    No nic tam, decyzja podjęta, czekam na info odnośnie daty. Pokładam ogromne nadzieje w tej sesji, mam wielką nadzieję że pozwoli mi to popchnąć wiele spraw do przodu.

    Odpowiedz
  180. Gandalf

    Ja mam jeszcze takk że od wielu lat czuję, że nie idę tą drogą którą powinienem, jakby jakaś siła pchała mnie w inną stronę i nijak nie mogę tego zahamować (to coś takiego, że jakby pod warstwą swojej obecnej osobowości odkrywam swoje prawdziwe Ja, z innymi celami, pragnieniami i czuję w głębi, że to jest właściwy kierunek ale nie mogę przedostać się przez mur obecnej osobowości). Czy Calegore może uwolnić od czegoś takiego?

    Odpowiedz
  181. Gandalf

    Hejka 🙂 Brzmi obiecująco. Powiedz mi, czy po tej sesji w życiu zaczęły jakby się materializować sprawy, które były dla Ciebie istotne a które wcześniej jakby nie mogły się urzeczywistnić, np. praca, kwestie relacji z ludźmi itp. Ja czuję, że chcę trochę odpocząć od kwestii typowo duchowych, zająć się materią, ale ciągle coś mi przeszkadza, aby tam zrobić porządek, znaleźć to, czego szukam. W sesji z Calogero upatruję właśnie takiego ,,uzdrowienia” bo jak wspominałem już tutaj nie raz, u mnie nie ma całkowicie opcji, aby popchnąć te sprawy innymi drogami. Nie wiem, może za dużo oczekuję ale po prostu potrzebuje pchnąć sferę materialną do przodu i to konkretnie.

    Odpowiedz
  182. kropla

    Gandalf polecam sesje u Calo Grifasi, moge powiedziec pozbylam sie dzikich lokatorow z ktorych nie zdawalam sobie sprawy.Samo ogladanie jego sesji plus moja chec zmian zaowocowaly ( w kazdym filmie sa tzw.”PRZEPISY” ) wystarczy uwiezyc i uzyc przepisu.Sporo podpiec odeszlo samo (wynocha !!! i podniesienie energii). Zawsze myslalam ,ze to wymaga duzej pracy tzw, spinania sie ,jakis umiejetnosc.Po odczepieniu glownego lokatora poczulam TO za czym cale zycie gonilam-spokoj.Stres ,napiecie ,wscieklosc,wstrzymywane agresje TO NIE BYLO MOJE.Ale musze tez powiedziec ,ze nie poddaja sie tak latwo ,walcza,,kreuja mysli,watpliwosci. Glownie podkopuja wiare ,ze mozemy to zmienic sama checia zmiany. Potem czulam sie jak dziecko na srodku oceanu,potrzebowalam pomocy co dalej. Jedynie do Calo mialam jakies zaufanie.Jestem 5 miesiecy po sesji i pomalu adaptuje sie do zycia bez implantow.to tak jakbym narodzila sie na nowo.

    Odpowiedz
  183. Marc

    Majka. Dzięki za opis! Obejrzałem sporo sesji z dużym zaciekawieniem. Dodam, że od niedawna pracuję nad wibracjami i efekty są właśnie super.

    Odpowiedz
  184. awentais

    Gandalf, te objawy, o których piszesz, mogą wynikać z obecności podczepień. Znam osobę, która mogłaby Ci pomóc, zdiagnozować na odległość, czy faktycznie coś na Tobie siedzi, a potem to zdjąć. Bez hipnozy. Jeśli chcesz, to napisz do mnie na maila: hadase@wp.pl.

    Odpowiedz
  185. Gandalf

    Majka, ja chcę w lutym zrobić sesję, powiedz – czy Ty sama umiałaś wejść w stan regresywny czy korzystałaś z medium i czy korzystanie z medium jest tak samo efektywne? Jak czytam to, co opisujesz to jakbym czytał o sobie – ciągle jakiś wewnętrzny dialog, głosy które mówią ciągle, że jestem do niczego, że wszystko jest złe, do tego okropne samopoczucie, depresja, brak sił, motywacji a jako dziecko byłem pełen energii i zapału do robienia czegoś…

    Odpowiedz
  186. Majka

    Witam po sesji zyskalam niesamowitą motywację .zwłaszcza do nauki języków obcych których nie cierpiałam. Najlepsze jest jednak to że nie słyszę demotywujących głosów w glowie.minął też słomiany zapał przez który nie mogłam do niczego dojść w swoim życiu.teraz nauka języka czy siłownia to normalka.zauwazyłam też że jem kiedy potrzebuję i nie mam potrzeby zajadania czegokolwiek a jest to dla mnie mega ważne gdyż latami chorowałam na bulimię.zniknąl mi też problem z samooceną.Poprostu wiem kim jestem i nie muszę wpajac sobie tego.uzyskalam pod tym względem jasność że jestem wartościową osobą i nie porównuję się z nikim.muszę dodać że 15 lat stosowalam setki technik aby w to uwierzyć.teraz ż perspektywy czasu wiem że nie mogło mi się to udać.po 3 dniach pracy nad sobą ogarniał mnie taki dół że nie mogłam zrobić nic.uwierzcie mi że nie byłam nawet w stanie wziąć długopisu i pisać afirmacje.i te głosy które dołowały mnie na maxa.teraz mam pustkę w glowie są tam takie myśli jakie ja świadomie wybieram.to niesamowite uczucie.wizualizacja jest niesamowita pełna cudownych emocji .jak coś robię to mam wewnętrzną pewność że będzie efekt mojej pracy.stąd pewnie ta motywacja którą mam.wysokie wibracje są jak skrzydła czuję że mogę latać.dodam jeszcze że miałam parę podczepów które uzurpowały sobie prawo do mojej energii.negatywne głosy pochodziły od szaraka.czlowiek po sesji zdaje sobie sprawę jak działa strach.jest dla nich jak magnes .nie czuję go.bo wiem że jest wzbudzany sztucznie i nie jest nasz. Jest jak zaproszenie.po raz pierwszy mam wrażenie że sama jestem odpowiedzialna za wszystko.moja sesja nie jest publikowana .jest bardzo osobista .bardzo polecam.przezycie czegoś niezwykłego.

    Odpowiedz
  187. Marc

    Oglądałem wywiad z Calogero i powiedział, że jego sesje nie zastępują pracy nad sobą.

    Ja to tak rozumiem jakby przyszedł ktoś do lekarza z chorobą wieńcową. Zrobią mu bajpasy i przeżyje, ale żeby dalej żyć i być zdrowym musi zmienić tryb życia. Takie niedokładne porównanie trochę, ale wiadomo o co chodzi.

    Te sesje głównie mają chyba uwalniać od różnych ingerencji, przy okazji pewnie się jakieś wzorce mogą zmienić, ale nad wzorcami chyba trzeba pracować do tego samemu,

    Odpowiedz
  188. Gandalf

    No wlasnie, ogladnalem te 3 filmiki i jakos poczulem, ze za szybko Ci ludzie sie wypowiadali o pozywnych zmianach a mnie ciekawilo, czy sa osoby, ktore na przyklad rok lub dwa po takiej sesji rzeczywiscie poczuly zmiane.

    Na wielu z tych sesji dochodzi do spotykania blokad, kodow, slubow skladanych przez ludzi (branych przez Dusze) i wydawalo mi sie, ze ich uswiadomienie sobie, zobaczenie pozwala na uwolnienie sie od nich. Czy tak to dziala podczas tych sesji?

    Dajmy na to jest osoba, ktora odczuwa brak pieniedzy w tym zyciu. Okazuje sie, ze iles zyc temu na sutek rzuconej nan klatwy jej warunki bytowe sie znacznie pogoeszyly (zgodnie z intencja wysylajacego klatwe). Dajmy tez na to, ze podczas takiej sesji przychodza obrazy z tego momentu, w ktorym klatwa zostaje rzuczona. Poddajacy sie sesji spotyka znowu tamta osobe a prowadzacy sesje umozliwia komunikacje miedzy nimi oraz oczyszcza powiazania karmiczne, powoduje ze sila klatwy ustepuje bo powoduje u jednej i u drugiej strony uwolnienie sie od presjonowania, wykonywania czynnosci majacych na celu zaszkodzenie drugiemu czlowiekowi.

    Tak odebralem sesje Calogero, w wielu wypadkach dochodzilo wlasnie do takich spotkan i on tak kierowal osoba poddawana sesjom, aby uwolnila sie od tego, co powodowalo jej bol, cierpienie. Wiec wychodzi na to, ze teoretycznie powinna taka osoba odczuwac ulge w tych obszarach (jesli byly za to odpowiedzialne takie, a nie inne sytuacje z poprzednich zyc lub z powodu ingerencji innych bytow).

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc
      Bardzo słusznie.
      Podobnie jest też z oczyszczeniami z symbiontów i innych „nawiedzających duchów” u p. Henryka. Działanie energetyczne za pomocą modlitwy wstawienniczej występuje, to działa. Natomiast człowiek jest w sobie sam nadal .. taki jak był. To nie są „cuda”, tylko wsparcie w osobistym rozwoju. Można dać takie porównanie: nad parowem leży pień drzewa. Nikt bez mocnego treningu kaskaderskiego czy akrobatycznego nie śmie wstąpić na ten pień, bo wie, że prędzej czy później z niego spadnie i nie przejdzie na drugi brzeg parowu.
      Jednak, jeśli ma się pomocną dłoń zapewniającą stabilność, albo jeśli jest poręcz której można się chwycić, to już można się podejmować prob przekraczania tej „nieprzekraczalnej przeszkody”. Tyle, że to samemu trzeba stawiać kroki, wiedzieć, że się chce „tam być”. Pomocna dłoń, czy też poręcz nie zapewnią tych postaw za człowieka, nie dadzą same tych decyzji. Ale na pewno ułatwią ich podjęcie.

      Gandalf
      Też tak mi się zdaje.
      Chętnie posłuchałbym odległych w czasie sprawozdań z sesji, ale domyślam się, że jeśli ktoś się rozwija i pracuje nad sobą, to wspomnienie sesji będzie się rozmywać w nurcie bieżącej pracy.

      Odpowiedz
  189. Gandalf

    Z tego, co widac, sesje Calogero maja w sobie spory potencjal. Ciekawi mnie, czyosoby, ktore sie poddaja tym sesjom potem odczuwaja znaczna czy w ogole jakas poprawe w fukcjonowaniu bo definitywnie na wiekszosci z nich wychodza inicjacje, sluby, generalnie wszystko, co obciaza Dusze czlowieka.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Gandalf
      Ja bardzo cenię sesje Calogero!

      Z tego co widzę u osób, które bywały na sesjach regresyjnych (w tym moich i regresingowych), i po sobie (też miałem dużo sesji), to Dusze bardzo chętnie sesjują, ponieważ mają okazję do ich ulubionego przeżywania w czasie sesji! Jednak, żeby z tego powstawały nowe, zdrowe, zmienione postawy – to tego mocno nie zaobserwowałem.

      Ludzie mają wielkie oczekiwania co do sesji, ponieważ „jeśli dotykamy aż tak ważnych zagadnień, to to musi mieć piorunujące efekty na moje życie”. Jednakże nie biorą pod uwagę jak duża energetycznie i złożona jest Dusza. Jedna sesja dla Duszy może dawać np. przetasowanie jej 0,2% doświadczeń. Chociaż można także zauważać po sesjach Calogero konkretne poprawy w psychice.

      Zato dla Świadomej Jaźni sesja może dawać o wiele więcej, bowiem wnioski płynące z sesji mogą dawać weryfikacje (potwierdzenia bądź zaprzeczenia) bardzo wielu poglądom, postawom, wyobrażeniom utrzymywanym w umyśle. I pod tym względem sesje są jak paliwo rakietowe.

      Czy u klientów Calogero dają konkretne, długotrwałe efekty? Daj im Boże! Można to sprawdzić na jego kanale, w filmach nagrywanych z klientami w jakiś czas po sesjach.

      Na tej liście jest 3 filmy tego typu:

      Odpowiedz
  190. Conchita

    Andrzej, to wspaniałe co piszesz… Ja tu trochę się jednak zagubiłam, „popłynęlam” pod wpływem Grifasi na mielizny, a pozytywne wyższe istoty nie zapraszane oczywiście nie prostowały mojej wizji…

    To „nie ma nic do zrobienia” – zastanawiam się nad tym, jak to praktycznie rozumieć. Jesteśmy jacy jesteśmy, mamy taką konstrukcję i nie ma co się tu stawiać, walczyć z wiatrakami, bo wszystko jest na swoim miejscu. Wszystko samo się wydarza i o ile jesteśmy w zgodzie ze swoją Jaźnią, to bieg zdarzeń jest dla nas prawidłowy, nic tu nie „haczy”, a realizuje się nasza Dusza poprzez czy mimo uwarunkowania…

    Można też patrzeć tak, że życie samo się dzieje – patrząc z świadomości to widać, że niższe poziomy działają same siłą energii realizującej programy poszczególnych poziomów. Świadomość może na to patrzeć i też nie ma potrzeby ingerować w toczącą się opowieść. Za to może uzyskać nieuwikłanie i wolność od identyfikacji z własną historią. Ze spokojem można wtedy przyjmować zdarzenia losowe, pozwalając by zajmowały właściwą im część. Świadomość czy też umysł może za to odklejać się stopniowo od perspektywy Duszy i uzyskiwać przejrzystość, przez którą będzie przeświecać perspektywa Ducha…

    A zupełnie praktycznie to widać, że Dusza i ego kręcą i mącą energiami, mieszają i wikłają, a jak przejrzeć przez to, to te energie opadają i życie jest dużo prostsze, dym się rozwiewa. Jednak Duszy się to nie do końca podoba, bo chce ugrać swoje, jakby to miało być lepsze, a przecież nieuwarunkowana perspektywa daje spokój i harmonię, otwartość i przestrzeń… Może to kwestia zaufania? Dusza nie ma zaufania do Ducha, Boga? hmmm

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Conchita:

      Dusza nie ma zaufania do Ducha, oczywiście, że nie.

      > To „nie ma nic do zrobienia” – zastanawiam się nad tym, jak to praktycznie rozumieć.
      > nie ma co się tu stawiać, walczyć z wiatrakami, bo wszystko jest na swoim miejscu.
      > nic tu nie „haczy”,

      Oj, haczy, jak najbardziej! W świecie dualności haczy i to mocno, i sami to odczuwacie w dniu codziennym.
      I tak będzie. Tak jak nie znajdziemy tu 100% poprawnego przekazu nauk duchowych, tak samo w każdym innym obszarze: jak szukam auta, to nie znajdę 100% idealnego dla mnie auta. itd. Jeśli szukam szybkowara, to ten, który kupię nie będzie w 100% idealny. Tego można zawsze oczekiwać, i nie zawiedziemy się na tym!

      I dopiero znając to – znając tą naturalną cechę dualności, że jest niedoskonała.. dopiero wówczas możemy się rozluźnić. Bo nie otrzymamy niczego doskonałego. Wszytko to tylko przymiarki, dobudówki, nadbudówki, prowizorki. Nawet to, co jest robione od podstaw, może tam troszkę nowego jest. Ale jest także sporo nowych błędów. I nie będzie inaczej. Chyba właśnie nigdy.

      Dopiero w przestrzeni Ducha (nazywanej po tybetańsku Rigpa) nie ma tego kłopotu. Ale też nie ma przejawionego świata.
      Jakąś formą oświecenia jest właśnie wejście ponownie świadomością do tego obszaru i odkrycie, że tam już jesteśmy, że nigdy stamtąd nie odchodziliśmy.

      Dusza oczywiście będzie z własnej inercji dalej ciągnęła swoją piosenkę. Nie ma jej mieć tego za złe. Ona ma tą inercję w świecie, uruchomione, działające energie, i do tego została stworzona i wspaniale wypełnia swoje zadania.

      Tak więc w przestrzeni Duszy jak najbardziej jest dziesiątki rzeczy do zrobienia.

      A w przestrzeni Ducha nie ma nic do zrobienia. Wszystko jest jak być powinno.
      Stąd w klasztorach praca jest jakby poboczna. Najważniejsze jest bycie.

      W wypowiedziach Jezusa można to znaleźć:
      „Kto pije tę wodę, znów będzie pragnął (poziom Duszy). Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu (poziom Ducha).”

      „Kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim.”

      Odpowiedz
  191. Marc

    >taka istota może wyglądać świetliście, a dla jeszcze wyższej będzie ciemna

    Zrozumiałem, że chodziło mu o czystość, ale czy tak jest rzeczywiście to w sumie nie wiem.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc,
      JEMU chodziło o czystość.. ale.. w świetle mojego rozważania nie miał racji.
      Ta jego wypowiedź wydaje się logiczna i przecież jest to szef hipnotyzer..
      ale niestety nie strzelił gola tym razem.

      Nie o take Polske walczyliśmy…
      żeby zacytować klasyka.

      Odpowiedz
  192. Marc

    Też zauważyłem niezłe logiczne myślenie. W wywiadzie mówił natomiast o wyższych istotach, że wszystko jest względne i z czyjegoś poziomu taka istota może wyglądać świetliście, a dla jeszcze wyższej będzie ciemna, więc lepiej polegać na sobie (wg. niego).

    Odpowiedz
  193. Conchita

    Też mnie zaniepokoił ten temat… Pod wpływem Calo straciłam zaufanie nawet do dobrych istot duchowych, gdyż u niego każda istota ingerująca w jakikolwiek sposób w życie nasze (w tym anioły, opiekunowie) tu zawsze okazują się nieczyste, zainteresowane ograniczeniem woli człowieka, podporządkowaniem pod jakieś dziwne programy i plany wykorzystania człowieka do swoich celów, żerowania na jego energiach…
    Oglądając sesje to można wywnioskować, że rzeczywiście warto polegać tylko na własnych energiach. Z drugiej strony można odczuć to jako ograniczenie, jakąś postawę zamykającą, gdyż na dobrą sprawę energie w świecie istnieją w sposób wszechobecny, jednoczesny, nieraz nawet mam odczucie, że jakby bezosobowo… Dusze nadają tej energii swój kolor i smak czy też można powiedzieć, że kodują ją 🙂 zgodnie ze swoim procesem i teraz tu trzeba by wykroić ścisłą własną przestrzeń w świecie przenikających się energii. Oczywiście Dusza sama w sobie jest tym filtrem, który umieszcza w strumieniu świadomości jedne energie a inne pomija, przez co nie mamy ich świadomości. Jednak ja to odbieram tak, że z pozycji Osobowości już chcę narzucić Duszy nieufność i częsciowe zamknięcie na bazie lęków… A przecież też można spojrzeć na to tak, że najpierw jest Boski doskonały świat Ducha, a potem istoty które na różne sposoby wykorzystują swą moc kreacji, to wtedy nie ma potrzeby tak się ograniczać i niepokoić, bo można czuć się bezpiecznie w tych obszarach widząc i rozumiejąc obszary kreacji, w tym ich … umowne istnienie, nietrwałe, raczej na bazie uzgodnień…
    No zastanawiam się nad tym…

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Conchita
      Jak najbardziej, nasze Dusze mogą przez wielogodzinne słuchanie tych przekazów błędnie wyciągnąć wniosek, że nie mamy sprzymierzeńców w Niebiosach, u Góry, że nie ma dobrze nam życzących istot.

      A to nieprawda!

      Tyle tylko, że te dobrze życzące nam istoty w dużej większości nie są poobciążane. Ani ciemno ani biało.

      A więc:

      – siedzą cicho i nie pchają się, nie presjują,
      – nie narzucają swojego zdania
      – nie poddają inspiracji, gdy ktoś nie szuka tych inspiracji
      – pozwalają ludziom być takimi jacy ci ludzie są
      – nie oceniają, a też nie mają intencji „poprawiania”
      – widzą ludzi jako „już dobrych”, „już w porządku”, ich wizja jest właśnie czysta, niesplamiona jakimiś poglądami, niesplamiona przekonaniami o koniecznej potrzebie „oczyszczania się” czy kogoś.

      Ta czysta wizja wypływa ze zrealizowania ich własnej prawdziwej, czystej, niesplamionej Jaźni, czyli z uruchomienia w sobie Świadomości Ducha, którym i oni cały czas są i byli, jak i my cały czas jesteśmy i byliśmy.

      Taki czysty pogląd, czysta wizja powoduje że uruchamia się postawa „nie ma nic do zrobienia” (tak jak jeden z ostatnich postów). To jest super uwalniająca postawa, ponieważ jest wszech-akceptująca.

      Nie muszę dodawać, że ja sam oczywiście nie mam jej :), bo to widać, słychać i czuć.

      Ale uczę się jej. I w tym jest nadzieja.

      Tak więc jeśli nawet Calo nie opowiada o czystych WJ, które go inspirują, to z pewnością tak jest, że go jednak inspirują.

      Jeśli tak jest, a on o tym nie mówi, to WJ tego nie będą prostować, ponieważ każdy błąd, każdą karmę uważają za coś (w ostatecznym rezultacie) czystego.

      Więc żaden Opiekun Duchowy nie będzie się wcinać czy przez głośniki czy przez medium, że „czemu ty Calo o nas nic nie mówisz, jak my ci tyle pomagamy?! to może powodować zły, niepoprawny obraz całej sytuacji, jak będzie ona przedstawiana na YT!”

      Nie, takich przemów czyste WJ nie stosują. Już prędzej ja z moimi białymi wzorcami bym zaczął to robić 🙂
      Ich czysty pogląd daje wolność od ingerencji.

      I właśnie tu potrzeba rozpoznania duchowego. Bo tak jak piszesz, Osobowość może (sumując widzialne fakty) dojść do wniosku, że na poziomie wyższych istot niewcielonych nie ma takich, które nam jawnie, realnie, konkretnie pomagają, do których możemy się odwoływać. A Dusza może za tym też pójść (jak wiele Dusz idzie za wizją chrześciańską).

      Let it be, niech tak będzie, jest dobrze tak jak jest. Wszystko jest takie jak być powinno. – To są hasła, nad którymi medytuję od czasu do czasu a Wszechświat pokazuje mi co jeszcze moja Dusza uważa za niedoskonałe..

      Marc,

      >wszystko jest względne i z czyjegoś poziomu taka istota może wyglądać świetliście, a dla jeszcze wyższej będzie ciemna, więc lepiej polegać na sobie (wg. niego).

      To przypomina mi wypowiedź E. Tolle.

      Mówił, że kontrapunkt „życie i śmierć” nie jest poprawny logicznie.
      Poprawny jest „narodziny i śmierć” a życie nie ma przeciwstawienia.

      Tak dzieje się, taka nieprawdziwa logika może pojawiać się gdy komuś zależy na oszustwie, a „ci niźsi”, z niższych światów duchowych. tego nie czają, jak ich w konia ktoś konkretnie robi.

      >taka istota może wyglądać świetliście, a dla jeszcze wyższej będzie ciemna

      tu jest idealnie to samo oszukaństwo.
      Jeśli istota jest świetlista to dla istot wyższych nadal może być czysta, chociaż będzie jawnie widoczna jako niżej wibrująca. Ja tu na blogu rozróżniam wysokość wibracji od czystości wibracji.

      Długa jest historia braku rozróżnienia „czystości” od „wysokości” wibracji”.
      Bardzo często tłumy szły za kimś, kto miał „boskie” wibracje (czyli wyższe). I ten thrill (dreszczyk) wywołany przez wysokie wibracje dawał napęd, dawał przekonanie, że „jesteśmy po właściwej stronie”. Hitler z kilkoma krokodylami jest tu jak najbardziej dobrym przykładem przywódcy ciągnącego cały naród w bzdurną czeluść.. na wysokich wibracjach.

      W długim artykule o symbiontach jest jawnie napisane, że dla wiele osób czystość i wysokość wibracji zlewają się. Ludzie mylą: wysokość z czystością. Myślą, że jeśli coś jest wysokowibracyjne, to już musi być czyste. Oni to oczywiście odczuwają! Bo bardzo łatwo odczuwać wysokie wibracje – niemal wszystkie religie określały je jako „boskie”. Ale.. to, że jakieś wibracje są wysokie, to jeszcze mogą być nieczyste, czyli obciążone.

      Jest to brak rozpoznania duchowego, brak rozeznaia, brak świadomości rozróżniającej w obrębie światów niewidzialnych.

      Taką świadomość łatwo jest sobie wypracować czytając teksty o jogicznych, wedyjskich poziomach subtelnych, tych samych, które opisuje Steiner, klasycznych.
      W spisie treści mojej witryny znajdziecie wiele tekstów o tym, poczynając od „Ciał subtelnych”.

      Zamiast tego niektórzy przyjęli sobie za skalę posklejane, niejasne pojęcia tzw. „gęstości” (3 gęstość, 4, 5 itd), gdzie nie ma szansy dokładnie odróżnić wibracji, bo są pozakładane na zakładkę. W tej skali niejasne są funkcje gęstości. Nie mówiąc już, że nie można zastosować tej skali oczyszczania w modlitwie wstawienniczej..

      Moim zdaniem bardzo trudno aby w skali gęstości mieć czystą wizję. Łatwo mieć natomiast pomieszanie wizji, „nieczystą”, „nierzeczywistą” wizję.
      Niektórych wglądów nie są w stanie zrobić na modelu „gęstości subtelnych”. Dopiero model „poziomów subtelnych wedyjskich/jogicznych” daje te możliwości.

      Dzieje się tak zwłaszcza wtedy gdy Dusze są albo były zachłanne na „mądrość z góry”. Zamiast pokory, wdzięczności dla Istot Wyższych, zachłanność na mądrość. A jak coś Dusza chce, to dostaje. Ma „mądrość”, ale w cudzysłowie.

      Więc takie zdania:

      >taka istota może wyglądać świetliście, ale dla wyższej od niej istoty będzie ciemna,

      takie zdania, mimo iż błędne, ci, którzy uczyli się na skali „gęstości” będą przełykali bez kłopotu.
      Ponieważ nie mają aparatu logicznego do weryfikacji tego zdania. I jak taki autorytet to powie, to nie ma jak go sprawdzić..

      Jednak na Świecie Ducha ten aparat poziomów subtelnych jest opisany.
      I wynika z niego, że to, co niżej może być ciemne, może być białe, ale może być jasne.
      A w każdym przypadku będzie gęstsze, bo jest niżej.
      Ale nie musi koniecznie być ciemne. Może być ciemne i gęstsze. Ale może być jasne i gęstsze.

      Tak samo jak to, co wyższe w wibracjach może być ciemne, białe, jak i może być jasne. I w tych przypadkach będzie bardziej wzniosłe, bardziej wysokowibracyjne. Ale zawsze, nie konieczenie „czystsze” bo wyższe.

      Odpowiedz
  194. Marc

    Obejrzałem taką sesję.

    Sporo ciekawych „pobocznych” rzeczy jak dla mnie, że np. jak ktoś jest w czyimś „polu” energetycznym, bo np. naruszył czyjąś sferę to musi się dostosować do jego życzeń.

    Ale coś innego zwróciło moją uwagę. Ta kobieta, która pośredniczy w sesji (Aurore?). Wygląda jakby była w jakiejś depresji, przygnębieniu, frustracji, mam wręcz wrażenie, jakby ją ktoś do tego przymuszał. A pozostali jakby tego nie zauważali.

    Czy oglądanie takich sesji jest bezpieczne? Leszek Ż. kiedyś pisał, że niekorzystnie jest się np. demonologią interesować.

    Odpowiedz
    1. Swiat Ducha Autor wpisu

      Marc,

      Tak, właśnie, wiele jest wiedzy, która się tam pojawia jakby „przypadkiem”.
      Wg. mnie Calo ma prowadzenie z Góry, od prawdziwych Opiekunów Duchowych, ale dziwnym trafem się jakoś do tego nie przyznaje.

      Może jest to kwestia (pochodzącego z niedouczenia chrześciańskiego) braku zaufania do istot niefizycznych i praktyk duchowych innych niż kanoniczne? A jakby opowiedział o tych istotach, to od razu by mógł zostać ochrzczony jako oszołom.
      Natomiast.. nic nie stoi na przeszkodzie, aby kolejne ciemne siły pokazywać, że są i je wygraniczać. Tego diabelstwa akurat kultura chrześciańska nie boi się, zna je, i chętnie się z nim konfrontuje.

      W różnych sesjach Calo wg. mnie popełnia ileś różnych błędów. Ale kto ich nie popełnia!
      Nie ma tu na ziemi 100% czystego przekazu duchowego.
      Warto jednak brać pod uwagę całość, i zobaczyć, że świetnie sobie radzi. I uczyć się! i działać samemu/samej!
      To nie jest trudne.

      No troszkę duchowej, jasnowidzącej świadomości rozróżniającej by się przydało. Wtedy to chyba był kłpot doboru medium. Od pierwszych sekund pewnego filmu Dusza mi mówiła: o, z tą panią jako medium to będzie cienko. A potem „disconecta!” powtarzane dziesiątki razy.

      Chyba Calo nie ma aż takiego jasnowidzenia, wiele ma za to zdolności logicznego myślenia i wyciągania wniosków.

      Istotnie, demonologia to jest jakby pokazywanie jednej strony medalu. Już samo niewspominanie o pozytywnych Opiekunach DUchowych może być demonologią, gdy się wspomina o różnych istotach negatywnych.

      Dlatego warto pamiętać, abyśmy mieli „parasol ochronny” od pozytywnych, dobrych, dobrze życzących, życzliwych, błogosławiących Istot duchowych.

      To, co robi Calo – niemal zupełne opieranie się na własnych postawach i na własnych decyzjach, to pięknie brzmi, zwłaszcza w świecie oszalałym na temat własnej woli i jej wykorzystania. W  świecie, który ma szajbę na temat manifestowania, robienia, dokonywania. Poddawanie się odpowiednim Opiekunom może być postrzegane jako co najmniej nie na czasie.
      Jako przestarzałe.

      Ale taka jest prawda – żyjemy jako Dusza w obszarze, gdzie są Wyższe Dusze, można je nazywać Bogami. I warto mieć z nimi dobre stosunki, niezależnie od karmy z którą tu przyszliśmy. A może nawet tym bardziej, jeśli mamy jakąś negatywną karmę.

      Odpowiedz
  195. kejpero

    Ostatnio nachodzą mnie dziwne refleksje i tak się zastanawiam. Zobaczyłem obydwa filmy i jeszcze fragmenty innych. To co mnie w nich zaciekawiło to fakt, że wszystkie podejmowane działania miały charakter symboliczny. Czyli dzieje się to na jakiejś innej płaszczyźnie rzeczywistości, a opis tych doświadczeń jest jakby próbą przetłumaczenia tego na świat fizyczny. Bardzo urzekły mnie rozmowy z tymi „oprawcami”. W wywiadzie padł świetny cytat: „Jesteśmy stwórcami. Możemy także dostarczyć coś tym biednym bytom, które mają taką samą potrzebę żywienia się, jaką mamy my, aby żywić się fizycznie i duchowo.”
    W trakcie oglądania wywiadu przytrafiła mi się też dziwna rzecz. Wyskoczyłem jakby z siebie i potrafiłem obserwować pracę umysłu. I zobaczyłem, a nie było to przyjemne, że to co myśli, ten myśliciel, który podszywa się pod Ja, jest myślą. I wyglądało to jak rodzaj istoty. Byłem w ciele, ale kiedy próbuję sobie to przypomnieć, to jakimś dziwnym zmysłem odczuwam, jakbym był ok 30-40 cm nad głową. I tak sobie obserwowałem co się wydarzy, to nie wiedziało, że jest obserwowane. To było bardzo dziwne, bo przed chwilą utożsamiałem się z tym czymś, nie wiem jak o tym pisać. Puściłem jakąkolwiek wolę, i zacząłem obserwować jak to coś pisze. Zaczęło bluźnić, generalnie w kierunku Andrzeja, nie podawało ku temu żadnych logicznych argumentów. Nie pamiętam dokładnie jak to brzmiało, ale źródłem tego rozgniewania było poczucie niższości, było coś wspomniane o tym, że nie ma lepszych i gorszych. Tak jakby coś przeze mnie przemawiało i po prostu pisało na klawiaturze. Szkoda, że to skasowałem, a nie pamiętam teraz jak to dokładnie brzmiało.
    Po tym wszystkim bardzo dziwnie się czułem, nie wiem jak mam ustosunkowywać się do tego „myślącego”. Czy ta bluźniercza natura to było chwilowe, coś akurat się podłączyło, czy umysł w swej naturze jest taki podstępny a ja go puściłem ze smyczy.
    Był to pierwszy raz gdy umysł w momencie doświadczenia nierozdzielonej obserwacji nie schował się, ale dalej pracował, niezbyt miłe bo znów nie wiem czym jestem. Dobrze, że akt obserwacji był dla mnie punktem podparcia, bo można by się poczuć jak gdyby ktoś ukradł mi życie.
    I nachodzi mnie też taka refleksja, że obserwator może dokonywać wyborów aktem woli, a myśliciel, to „Ja”, podszywa się pod tą wolę i próbuje ustanawiać prawo, w które wierzymy i je realizujemy / stwarzamy. Tak jakby potężnemu słoniu szeptała do ucha mrówka, a on uznałby jej szept za swój.
    I co też widać po tych filmach, co jest bardzo cennym doświadczeniem.
    Nasza wola stanowi prawo. Jeśli ktoś przekona nas do czegoś, to doświadczamy tego z własnej woli.
    Ale jest jeszcze wola innych. Jeśli wszyscy jesteśmy stwórcami, to kontrolę przejmują Ci, którzy mają silniejszy obraz świata, nawet gdyby był błędny. I dlatego krokodyl może atakować, a wejście truć, itd. Bycie zaatakowanym oznacza uznanie, że czyjaś wola wpływa na nasz obraz rzeczywistości. Można w jakiś sposób bronić się samym nieuznaniem jej, ale myśliciel, „Ja”, który pochodzi z systemu kontroli, nie pozwala nam w to wierzyć.
    Wspomniał Calogero o tym, że ta rzeczywistość jest tak skonstruowana, że ktoś może nas zamknąć w piwnicy, związać. Jednak kłóci się to z naszą umiejętnością stwarzania. A może nie? Może da się rozpuścić linę aktem woli? Zrobić dziurę w murze aktem woli?
    Obserwator jest czysty, nieuwarunkowany i dokonuje przeskoków do kolejnych wersji rzeczywistości które już istnieją.
    No ciekawe to wszystko. 😉

    A w końcu: „Tam gdzie zaczyna się dualizm, rozdzielanie, tam zaczyna się kontrola. Trzeba porzucić ten dualizm na rzecz braku rozróżnienia. W tym momencie, za tym limitem zaczyna się część kreatywna bytów, i w tym punkcie decydujesz, co chcesz stworzyć, co chcesz zrobić…”

    Pozdrawiam 😉

    Odpowiedz
  196. Urszula

    Świetny artykuł, Calogero jest rewelacyjny. Gratulacje, że tak dużo zdziałał u Kati.
    Ładnie pokazuje jak rozkazem własnej świadomej woli potrafimy dokonać uwolnień i wibrować na wyższym poziomie. Bardzo ciekawe jak szybko brat wcielił się w jej syna. To jest właśnie chęć doświadczania Duszy. 🙂
    Serdeczności 🙂

    Odpowiedz

Komentarze

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.